Sobie i wszystkim (moim czytelnikom) życzy się w r a ż e ń - z życia i z lektur, bo tylko intensywne przeżywanie bytu daje napęd i smak naszemu istnieniu. Jedno drugiemu nie przeczy, tylko się uzupełnia. Pamiętam, w czasach licealnych - chodziłem do Reya - przechadzałem się po Nowym Świecie i Krakowskim Przedmieściu z książką przed oczami, by kończyć lekturę w Ogrodzie Saskim. Czy to był tylko "szpan" - sposób na laski - czy jednak fascynacja, której nie dawało się odłożyć na później, np. Iberoamerykanami, nie mnie oceniać. Książka jako najlepszy przyjaciel i klucz do sekretów zostało mi do dzisiaj...
DZIENNIK o SPRAWACH, OSOBACH i SZTU(CZ)KACH: "Do źródeł płynie się zawsze pod prąd, z prądem płyną tylko śmieci"