Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2019

ich walka

Oni ( Powszechni ) grają to jak kiepski kabaret, a nie faktyczne wynurzenia psychopatycznego grafomana i zbrodniarza. Więc potencjał bez-etyczny zostaje rozbrojony i oglądamy tylko jaja (dupy) jak berety inscenizowane infantylnie, w sposób niezdarnie ilustrujący bełkotliwy słowotok. Pytanie - po co? W niedopowiedzianym domyśle: jako ostrzeżenie przed Kaczorem... No jasne. Ale to argumentacja Grasia, sługusa u Niemca i kłamcy. Taki jest poziom stołecznej lewicy gromadzącej się na swoje święto (przypominam: manifest narodowego socjalizmu) i entuzjazmującej z braku laku i pożywki myślowej innej niż łgarstwo i język nienawiści wobec oponentów. Jakie państwo takie draństwo... Pokażcie mi co kręci dziś mentalnego bolszewika, a powiem wam, kim jest... PS Byłem świadkiem, że to się podoba najbardziej wice dyrekcji... Ale Jasiowi Kapeli z "Krytyki Politycznej" toże - tak to kiedyś opisywał: "Cezary P. najwyraźniej zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka cią

JAGODA_SZELC, KROPKA.MONUMENT

Pani Jagoda jest niewątpliwie inteligentna i utalentowana, choć jej filmy (widziałem dwa) zupełnie do mnie nie trafiają. Przed "Monumentem" zapodaje, że film powstał "niejako przy okazji pracy ze studentami"... Aha. Czyli, co? Mówi także o wolności odbioru i twierdzi, że nie ma dwóch tych samych (takich samych) odbiorów... To oczywiste, rzecz w tym, co się chce z tym faktem zrobić w sztuce, by nie powiedzieć o wywieraniu wpływu na widza. Jagoda Szelc na szczęście nie usiłuje ideologizować i indoktrynować, interesuje ją, jak sądzę, czysta sztuka i psychologia odbioru. Ma ambicje szamańskie - chciałaby przekształcać rzeczywistość (czyli, jednak uprawiać politykę?). Problem w tym, czy reżyseruje się dzieło na scenie (planie), czy t e ż na widowni? Jeśli tylko to pierwsze, to oznacza utratę wpływu na sens i znaczenie (skutek) swojej pracy. Można to podszywać wolnościowymi frazesami, ale i tak nie przestanie to znaczyć: "nie wiem (nie panuję nad), co robię&

gust, uroda, intelektua: Buchwaldowa!

umówmy się: Monica Bellucci to nie jest, jakby nie patrzeć... Za to komisarz skorumpowany, bardzo chętnie: trzeba się odwdzięczyć sygnatariuszom lobbingu o (nie)wysiudanie z posady, na której się faktycznie pozostaje mimo "nierozstrzygnięcia"; o braku kompetencji i kiepskim guście nie wspomnę, bo był do okazania w Instytucie Teatralnym. Tym razem rzeczona rujnuje poziom WST ... W zeszłym roku zaprosiła spektakl ("z podziemia"), nieistniejący przy selekcji, bo jeszcze nie powstał, więc można go było poprosić tylko po znajomości, czyli uprawiając korupcję (tak jak kiedyś wybranie dyrektora amatora w Toruniu, którego organizator natychmiast unieważnił i wyrzucił); teraz ewidentne s ł a b i z n y... Bez "Wesela" Gardzienic (przegląd najlepszych spektakli ubiegłego sezonu bez arcydzieła dekady - fajna wiara...), "Braci Karamazow" z Wrocławia (także T. Współczesnego Fiedora), żadnego Wojciecha Kościelniaka, za to lewizna i lewactwo z Ósemek, Krus

UWAGA, TALENT

Pani Daria Kopiec ma poczucie rytmu i formy, a to podstawa do konstruowania ciekawego przedstawienia. Węgierski apokryf z Fedry nie dostaje ani Senece, ani Eurypidesowi, czy Racinowi siłą poezji i emocjonalnością, nie jest literaturą na miarę talentu, jest scenariuszem do wymyślenia. Tasandi z postmodernistyczną zręcznością  porusza się wśród modnych tematów ze szczególnym naciskiem na pretensje kobiet do mężczyzn. A gdy mowa o Hipolicie, jakby nie było fałszywie oskarżonym przez macochę, gra go kobieta... Ale to już pomysł pani Darii (?) Oglądam już którąś zabawę reżyserki taką sobie literaturą, z której potrafi wykrzesać efektowny teatr. Polifonia dźwięku, ruchu i mowy niesie efektowny przekaz energetyczny a nie intelektualny, dowcipnie grany erotyzm i problematykę mesko-damską, lecz dzięki zdyscyplinowanemu wykonaniu widowisko jest atrakcyjne i sugeruje głębsze dno. Uniwersalność mitu daje pole wyobraźni, której reżyserce nie brakuje. Dziękuję. Czekam na próbę literacką pełn

Dramatyczny puka od spodu

T. Słobodzianek doprowadził Teatr Dramatyczny do ściany. Dalej są już tylko bankiety z Płatek, Gronkiewicz-Waltz i roztytą Suchocką, ale czy te przechodzone polityczki znają się na teatrze? Myślę, że wątpię... Ważne by się utrzymać na posadzie zawiadujuszcziego najgorszym teatrem w mieście. Fatalne braki emisyjne i coraz gorszy poziom aktorstwa, tym razem młodszej części zespołu, czynią wizyty w przybytku samo-zadowolonego czasem straconym i źródłem irytacji. Bucowaty dyrektor pozbył się z zespołu, albo nie były w stanie z nim wytrzymać, wszystkie osobowości - zamiast na artystów postawił na przymilanie się określonego sortu indywiduum. Ostatnie udawanie Czechowa jest tak powierzchowne i stylistycznie wodewilowe - obniżone w stylu i klasie - że zęby bolą od patrzenia. Wszystko w tych banalnych "Scenach z Płatonowa" jest dosłowne, grane wprost, bez tajemnicy i jakiegokolwiek rozwoju postaci. Od pierwszej sceny łóżkowej, a właściwie podłogowej, wiadomo, że interpretac

feministka_faworyta

Czyja faworyta i w jakiej sprawie? Z filmu wynika jednoznacznie, że chodzi o fawor władzy i, aby było z i języczkiem - między paniami "feministkami"... Gdzieś przeczytałem, że to jest film feministyczny, a przecież mądry, choć złośliwy, grecki reżyser pokazuje stosuneczki m i ę d z y feministkami i ich bezwzględną walkę o wpływy. Mężczyźni w tym świecie zajmują się wyścigami gęsi i ginięciem na wojnie. Politykę, podatki i seks uprawiają kobiety. Dostęp do "cipki" (nomenklatura uprawiana w Instytucie Teatralnym) królowej ustanawia status faworyty. A królowa zmienną jest... To walka bez pardonu, by nie powiedzieć z orgazmem w tle. Obmowa, szantaż, trucizna, ale w ostateczności liczy się skuteczny masaż uśmierzający ból i przysparzający wpływów... Tu rywalizujące panie idą na całość. Jeśli u jednej mówi się o krytyce politycznej to oznacza, że obywatele - przepraszam, cytat - srają na ulicach - w domyśle, manifestując tak swój stosunek do władzy. Ale władza i t