Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2018

stary stuka od spodu

Ale kiedy wyobrażam sobie, że sąd mógłby nakazać przywrócenie mnie do pracy – z dyrektorem Mikosem kierowanym przez p. Krzyżowskiego i p. Strzepkę, odczuwam niemiłe dreszcze... Statutowo Rada Artystyczna jest gronem doradczym dyrektora, a nie decyzyjnym. I nie jest to rola „kozła ofiarnego”, ale część akcji zmierzającej do przejęcia teatru. Aby zacząć działać formalnie, Rada potrzebuje mojego stanowiska dla kogoś ze swoich (bo siedmioosobowy dyrektor to kolektywny nonsens). Zapewne marzyłby o tym p. Krzyżowski , ale przypuszczam, że propozycję otrzyma Paweł Miśkiewicz. W sumie jest to banalne, bo nie chodzi o to, jaki ma być Teatr Narodowy, tylko „czyj będzie ten teatr”. No i żeby dyrektor wykonywał wszystkie ich polecenia. Mogę mu trochę współczuć, ale cóż… „sam chciałeś, Żorżu Dyndało”!                                                                                                                  Jan Polewka                Dokonało się! Konferencję prasową w NST zapowiadają

INSTYTUTA DENTATA

Po piętnastu latach uprawiania marksizmu kulturowego i kumoterstwa czas najwyższy na Dużą Zmianę w ministerialnym, a więc publicznym, więc powszechnie dostępnym Instytucie Teatralnym. Czyli robienie tego, czego nigdy tam nie było, aby się utrwaliło to, co było za poprzedniej władzy i rozdzielaniu przywilejów. Instytut p o w i n i e n być centrum opinii środowiska o współczesnym teatrze, czyli podejmować tematy, które dotychczas z powodów politycznych i ideologicznych omijał. Na przykład: o relacji artystów z władzą na przykładzie wyboru dyrektorów instytucji kultury, czyli tego, że "ryba psuje się od głowy", o "konkursach", które podważają swym trybem zasady demokracji, o etyce zawodowej choćby na przykładzie aktorów w NST, o permanentnym stosowaniu przemocy symbolicznej w przestrzeni publicznej, o przewadze światopoglądu lewicowego w sztuce współczesnej, o spółdzielczości interesów w teatrze, o kradzieżach własności intelektualnej, o nieobiektywności krytyki e

sról

Cztery godziny na Karasia to inwestycja w "polskie piekło", czyli poprawę samopoczucia tych, którym wprawdzie wychudło, ale mamony - przy wsparciu obalanego tu rządu nie brakuje. Pełna sala z balkonem, na którym, bo grają bez mikrofonów, prawie nic nie słychać, więc deklarowany konserwatyzm leży i dudni gitarowo. W Teatrze Polskim jeszcze nigdy nie było tak głośno i chujowo. Za to Nergal pofatygował się w podkoszulce, dziarach albo i odwrotnie. Gorszy sort, myśląc, że jest dobry się rozrywa... Załgana powieść Twardocha udaje Polskę współczesną.  „Król” duetu Strzępka/ Demirski to opowieść o dzisiejszej Polsce, która – według autorów – znajduje się w dokładnie tej samej sytuacji, w jakiej była u progu drugiej wojny światowej. Żydy, faszyści, socjaliści, kurwy i po ryju. Nikt nie broni konstytucji, w mordę!* Seweryn gra Seweryna rozczochranego, w odróżnieniu od grania go po francusku z paluszkiem: miny, westchnienia, oczka w ciup - żadna rola za to w kapciach. W ogóle

IRAN CONFERENCE. SZUKA BOGA

Zdecydowanie wolę Wyrypajewa jako dramaturga niż jako reżysera.  Na szczęście jego ostatnia praca na Woli prezentuje przede wszystkim myśl mądrego Rosjanina i trafną obsadę aktorów, którzy mówią do sensu i w sposób, zróżnicowany przez Iwana tak, że różne racje dają do myślenia. Nie ukrywam, że ksiądz Redbada przekonał mnie najbardziej, choć rzecz nie tyle w aktorstwie, co w obszarze znaczeniowym podejmowanym przez poszczególne postacie, z którymi można się utożsamiać. Pod mało efektowną formą konferencji zamiast przedstawienia realizatorzy dają do zastanowienia, właśnie różnorodnością przemyśleń. Szekspir (w "Straconych zachodach miłości") tłumaczy to tak: Pięknie tu wyłożyli razem racje swoje ! Wyrypajew szuka Boga i tu, w ostatnim wystąpieniu "Iranki", która opowiada o oddawaniu swej wolności umiłowanemu, którego rozpoznała w czternastym roku życia, ale na pytanie prowadzącego, że przecież nie miała i nie ma męża, tylko się uśmiecha mówiąc: "to wszystko&

POPRAWA INSTYTUTA

Ministerialny konkurs na dyrektora Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego m u s i wyrwać tę ze wszech miar potrzebną placówkę z rąk bezczelnej i niedouczonej lewicy i zwrócić ją zróżnicowanemu środowisku. To jest konieczne dla wyznaczania wysokich standardów moralnych i intelektualnych w całym polskim teatrze zaniedbanym artystycznie i skonformizowanym do bezwstydu. Wystarczy podziękować państwu kierownictwu, Dorocie Buchwald, Dariuszowi Kosińskiemu i Agacie Adamieckiej-Sitek, czyli mentalnym bolszewikom zawłaszczającym narodową czyli publiczną placówkę tylko dla jednej opcji światopoglądowej. Niech nikogo nie zwiodą kawki dla emeryta i "pudelki" z aktorskimi gwiazdami, bo rzecz idzie o pieniądze dla zakolegowanych marksistów i rozchwianie kryteriów zawodowości na rzecz propagandy i "post-teatru", czyli badziewia szarokomórkowego. Zdrada klerków (inteligentów) dokonuje się tu na wszystkich polach: podlizywania się poprzedniej władzy, lansowania swoich