Cztery godziny na Karasia to inwestycja w "polskie piekło", czyli poprawę samopoczucia tych, którym wprawdzie wychudło, ale mamony - przy wsparciu obalanego tu rządu nie brakuje.
Pełna sala z balkonem, na którym, bo grają bez mikrofonów, prawie nic nie słychać, więc deklarowany konserwatyzm leży i dudni gitarowo.
W Teatrze Polskim jeszcze nigdy nie było tak głośno i chujowo.
Za to Nergal pofatygował się w podkoszulce, dziarach albo i odwrotnie. Gorszy sort, myśląc, że jest dobry się rozrywa...
Załgana powieść Twardocha udaje Polskę współczesną. „Król” duetu Strzępka/ Demirski to opowieść o dzisiejszej Polsce, która – według autorów – znajduje się w dokładnie tej samej sytuacji, w jakiej była u progu drugiej wojny światowej.
Żydy, faszyści, socjaliści, kurwy i po ryju. Nikt nie broni konstytucji, w mordę!*
Seweryn gra Seweryna rozczochranego, w odróżnieniu od grania go po francusku z paluszkiem: miny, westchnienia, oczka w ciup - żadna rola za to w kapciach. W ogóle nie ma tu aktorstwa (nawet Eliza Borowska zapomina, że coś umie nie tylko, gdy występywa w halce), same typy i charakterystyczności. Nuda.
Za to polityczna aluzja, a jakże. Publika dowala - i wstaje.
I czy to ważne, że historia jest opowiedziana (skoro jest ideologicznie sprofilowana)? Dekoracja się kręci, ma to rytm i seksualne momenty.
Ludziska się cieszą, a dyrekcja coming outuje... "Czerwony Żoliborz", plus socjalistyczna Francja owocuje.
W Polskim kodziawerka kwitnie. "Sukces" (w torbę ich suka)!
*) pół bidy gdyby to robili jako telenowelę dla rozrywki i kasy, ale nie, to w programie "Niepodległa", czyli "obywatele RP" sieją pogardę i mowę nienawiści z pobudek
Pełna sala z balkonem, na którym, bo grają bez mikrofonów, prawie nic nie słychać, więc deklarowany konserwatyzm leży i dudni gitarowo.
W Teatrze Polskim jeszcze nigdy nie było tak głośno i chujowo.
Za to Nergal pofatygował się w podkoszulce, dziarach albo i odwrotnie. Gorszy sort, myśląc, że jest dobry się rozrywa...
Załgana powieść Twardocha udaje Polskę współczesną. „Król” duetu Strzępka/ Demirski to opowieść o dzisiejszej Polsce, która – według autorów – znajduje się w dokładnie tej samej sytuacji, w jakiej była u progu drugiej wojny światowej.
Żydy, faszyści, socjaliści, kurwy i po ryju. Nikt nie broni konstytucji, w mordę!*
Seweryn gra Seweryna rozczochranego, w odróżnieniu od grania go po francusku z paluszkiem: miny, westchnienia, oczka w ciup - żadna rola za to w kapciach. W ogóle nie ma tu aktorstwa (nawet Eliza Borowska zapomina, że coś umie nie tylko, gdy występywa w halce), same typy i charakterystyczności. Nuda.
Za to polityczna aluzja, a jakże. Publika dowala - i wstaje.
I czy to ważne, że historia jest opowiedziana (skoro jest ideologicznie sprofilowana)? Dekoracja się kręci, ma to rytm i seksualne momenty.
Ludziska się cieszą, a dyrekcja coming outuje... "Czerwony Żoliborz", plus socjalistyczna Francja owocuje.
W Polskim kodziawerka kwitnie. "Sukces" (w torbę ich suka)!
*) pół bidy gdyby to robili jako telenowelę dla rozrywki i kasy, ale nie, to w programie "Niepodległa", czyli "obywatele RP" sieją pogardę i mowę nienawiści z pobudek
Komentarze
Prześlij komentarz