Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2018

CI ODLATUJĄ, CI ZOSTAJĄ. ARVO

Kiedy brakuje profesora Jarockiego i trzeba przywyknąć do myśli, że nie będzie już więcej teatru Eimuntasa Nekrosiusa, refleksja o końcu epoki i zamykaniu się rozdziału profesjonalizmu, ale i wartości w sztuce, nie daje się łatwo odpędzić. Tiepier nowi barbarzyńcy, którzy zamierzają tylko "ocierać się o prawdę", np. w podStar(zał)ym teatrze po abdykacji ministerstwa. Ale Uniwersytet Muzyczny przypomniał sobie o istnieniu geniusza i po czterdziestu latach od koncertu na Warszawskiej Jesieni (byłem na nim) przyznał estońskiemu kompozytorowi doktorat honorowy. Uroczystość była dostojna jak należy, z sentencjami wygłaszanymi po łacinie i z gronostajami profesorów, więc przywoływała porządek i hierarchię tak mocno rozchwiewaną w dzisiejszych czasach. I nie był to pusty obrzęd, tylko wpisanie się w tradycję nazywającą rzeczy po imieniu. Taka też była / jest muzyka dobrego człowieka (cytat z laudacji). To się nazywa minimalizm, bo jest esencją tego, co ważne dla uruchomienia

WARTO... MOŻNA I TRZEBA

Warto odzyskać Instytut Teatralny z rąk lewicowego towarzystwa adoracji wzajemnej i popierania obalania rządu . Zyskać go dla normalności i dla ludzi ciekawych teatru a niekoniecznie postępowych wynalazków wmawiających publice politycznie sprofilowane "niedowartościowanie kobiet" we współczesnym teatrze, czy "zagrożenia patriarchatem" i "równość" wymachujących pięścią (to cytat z bieżącego programu) i światopoglądem nie tylko sprzecznym z polityką kulturalną państwa, ale i zdrowym rozsądkiem większości i faktami. Chcę przez to powiedzieć, że IT powinien być agorą a nie barykadą czy trybuną . Jego program musi być nie tyle postępowy, co dający się zweryfikować stanem współczesnej wiedzy z różnych dziedzin humanistyki, bo teatr to świat, a ludzie teatru - wokół teatru - to nie politycy i propagandyści. Nie wolno mu być partyjnym! Pluralizm ma się przejawiać w mądrości różnorodnych interpretacji zjawisk, a nie reprezentacji modnych, lub zakomple

STARY TESTAMENT NEKROSIUSA

Nagła i niespodziewana śmierć Eimontasa Nekrosiusa sprowokowała mnie do ponownego obejrzenia rejestracji "Otella", "Hamleta" i "Makbeta" wcześniej widzianych wielokrotnie na żywo w Wilnie, Toruniu i Lublinie, oraz prostego wyznania wiary: odszedł ukochany artysta teatru, zamykając tym samym rozdział nie do powtórzenia, podrobienia i kontynuowania. Był jedyny. I był cały ze Starego Testamentu, i oczywiście z litewskich lasów i ze wsi; "syn cieśli", to prawdziwe i metaforyczne określenie Łukasza D., sytuuje go w porządku metafizycznym tak, jak bezwzględne odróżnianie dobra od zła w porządku wartości. To teatr, który powstawał z biedy, ale przekonania co jest najważniejsze. Gdyby miał możliwości finansowe korzystania z nowoczesności, to by go nie było... Jego sytuacja materialna uruchamiała wyobraźnię i pomysłowość inscenizacyjną. Nie, że wszystko dozwolone, tylko wszystko da się zrobić - wyobrazić na scenie... Czyli, wielki teatr ubogi. D

jeśli

…jeśli z codziennego działania Instytutu Teatralnego nie zniknie obmowa i kłamstwo , jeśli nadal podstawową czynnością kierownictwa będzie NIEZDOLNOŚĆ DO DIALOGU zastępowana lewicowymi indoktrynacjami pseudonowoczesnymi i nie dopuszczanie zdań odrębnych, jeśli polemikę będzie ciągle zastępować zniewaga , plotka i oszczerstwo , a naukowy dyskurs „postmodernistyczny” wolapik: nowo-mowa nie dająca się sfalsyfikować, bo przeznaczona dla g a r s t k i wyznawców nowej/starej świeckiej „religii”, z której w przeszłości wynikała tylko krew inaczej myślących, a dziś katastrofa standardów intelektualnych i moralnych…  Jeśli tego wraku mentalnego będzie się ciągle czepiać, wołając płyniemy i skubać kasę publiczną (jeśli jego ideologiczne kierownictwo pozostanie na pensjach),  przegrana mniejszość udająca, że nie realizuje tylko swego interesu („klasowego”), to obud zimy się w Nowym Roku z ręką w KOD-zie, czyli ochronie ich „D… i kamieni kupy”, „czerwonych świniach” i wyzywaniem od debili,

TANGO.JAROCKI

"Tango" Mrożka jest najlepszą polską sztuką tak, jak inscenizacja w Narodowym jego najwspanialszą realizacją w historii. To by się nie mogło wydarzyć, gdyby nie "Ślub" Witolda Gombrowicza - ewidentna inspiracja koniecznością przywrócenia formy dla uporządkowania świata wartości, w obu wypadkach zakończona klęską, i doświadczenia reżysera z arcydramatem Gombra. Zasługą profesora Jarockiego w przedstawieniu, które oglądane dzisiaj nic się nie zestarzało (pani Gniewkowska prezentuje urodę bardziej sceniczną od telewizyjnej Szapołowskiej, za to pani Baar mówi w mankiet i nie miał jej kto powiedzieć - głośniej) jest to, że z komedii autora zrobił teatr tragikomiczny, oczyszczony z komikowania. Tekst jest poprawiony (skrócony), ale według tak jasnych zasad interpretacyjnych, że z daleka widać, co wolno wojewodzie to nie wam smrody współczesnego pseudo-reżyserowania. Te zasady są proste: świat się rozprzęga, co reżyser inscenizuje w przestrzeni otwartej, także na par

akademia leci kiczem

Panna (?) Agata Duda-Gracz na podstawie tego, co pokazuje w teatrze zasługuje sobie na miano najbardziej niezdolnego wyrobnika teatru . Określenie grafomanka nie wyczerpuje bezmiaru głupoty, brzydoty i bezformia, nieumiejętności kompozycji i braku poczucia rytmu, podszytych kompleksami wobec tatusia jakimi zarabia w teatrze, ostatnio importowanym na Miodową. Dzięki nowo-modnym władzom AT (Malajkat, Plata) Teatr Collegium Nobilium, kiedyś najciekawsza scena w mieście, puka od spodu kiczu i demonstracji dobrego samopoczucia. O funkcji pedagogicznej i poziomie zawodowości Szkoła dawno już zapomniała kosztem ideologii i prymitywnej wulgarności (zaczęło się od katastrofy z Kleczewską). Nie mogę zrozumieć, kto foruje to beztalencie i zły gust jako przykład dla młodzieży i rzekomego warsztatu. Panowie Wakar i Skrzydelski, jako wielbiciele niech się kompromitują sami zamiast wypisywać (wielokrotnie), że to dobre i ma jakiekolwiek znaczenie dla sztuki. "Porcelanka... o wojnie tro

"NIE DYSKUTUJ". FANTASTYCZNA

Dlaczego jest pan aż tak okrutny dla swoich bohaterów ? Widz Jeśli dzisiaj możliwe jest pisanie dobrych książek o teatrze (wszystko już było) to za najpierwszą z nich trzeba uznać biografię Jerzego Jarockiego Elżbiety Koniecznej. Łatwo zgadnąć, że z powodu bohatera... Profesor Jerzy Jarocki był fantastycznym reżyserem, jednym z największych artystów teatru jakiego mieliśmy w tym stuleciu. Byłem przez moment jego asystentem, do jego pierwszego zawału, w PWST przy dyplomie z Różewicza, i nie mogę się nadziwić dowiadując, że tak torturował ludzi. Mnie nigdy nic złego z jego strony nie spotkało, choć nie mogę powiedzieć, jak twierdzi o sobie Duda-Gracz, że mnie lubił. Z niezwykle wnikliwego portretu pani Koniecznej wynika, że nie tykał tych, którzy się go nie bali . Cenił sobie charakter i własne zdanie? Odwiedzając go - w imieniu studentów w Klinice Akademii Medycznej - dostałem koniaczek (spod łóżka) i cierpliwość w wysłuchiwaniu peanów o Swinarskim. Umówmy się, że do czasu, bo w

BERGMAN

Lubię go bardziej na starość (?) Jego rozrachunki z toksycznością rodziny, z rodzicielami, wreszcie, wcześniejsze poszukiwania Boga smakują później niż wcześniej. Właśnie znowu, po wielu latach zachwyciła mnie "Sonata jesienna", wcześniej pamiętana z dobrego przedstawienia w Ateneum. Dzisiaj sytuacji sztuki jest mniej skomplikowana. Sztuka jest w dużo mniejszym stopniu absorbująca, a szczególnie, w dużo mniejszym stopniu uwodząca. W związku z tym – jeśli mam być całkiem szczery – mam wrażenie, że sztuka (i to nie tylko sztuka filmowa) pozbawiona jest wszelkiego znaczenia.”  Ingmar Bergman, „Skóra węża” W teatrze robił mi dobrze od czasu "Wieczoru Trzech Króli" Królewskiego Teatru Dramatycznego w Sztokholmie z Bibi Anderson w roli Violi, ale i "Panną Julią",  "Grą snów" i "Iwoną" Gombrowicza, a Ivo van Hove zawdzięczam magiczną "Personę"; dobrze się adaptuje na scenę. Szukam na półce, podobno zmistyfikowanej  Laterna ma

czym się zajmuje Instytut Teatralny w ramach rekultywacji marksizmu kulturowego

to było tak głupie, że aż może mieć  sukces... Tomasz W. Skoro proletariat się wzbogacił i poszedł w mieszczany na tapecie organizatorów ulicznych ruchawek ("kto nie skacze, hop, hop, kto, no?") i rojeń o rewolucyjce poza procedurą wyborczą - sturba ich suka -  pozostały niezadowolone, czyli sfeminizowane, kobiety i panie w pewnym wieku. Ponieważ Instytut Teatralny pod świetlistym przewodem mgr. Buchwald i prof. Kosińskiego oraz chorążej od orientacji seksualnej i climaxu na "Klątwie" przy ścinaniu Krzyża, Sitek (Adamieckiej), trzyma rękę na pulsie i daje - wyraz światopo(d)glądu; także nie reaguje i nie dokumentuje ("IT 2013-2018 trzecie pięciolecie") dyskusji po rzekomym "Wyzwoleniu" ulubionego Garbaczewskiego o: " monologu s t a r e g o   d z i a d a, Jerzego Treli " (przypominam: "młody jebie starego" Brzyka i Bolesty z tej samej bandy) - to z widowni, ale w obecności  kierownictwa nie reagującego i nie zgorszonego