Przejdź do głównej zawartości

STARY TESTAMENT NEKROSIUSA

Nagła i niespodziewana śmierć Eimontasa Nekrosiusa sprowokowała mnie do ponownego obejrzenia rejestracji "Otella", "Hamleta" i "Makbeta" wcześniej widzianych wielokrotnie na żywo w Wilnie, Toruniu i Lublinie, oraz prostego wyznania wiary: odszedł ukochany artysta teatru, zamykając tym samym rozdział nie do powtórzenia, podrobienia i kontynuowania. Był jedyny.
I był cały ze Starego Testamentu, i oczywiście z litewskich lasów i ze wsi; "syn cieśli", to prawdziwe i metaforyczne określenie Łukasza D., sytuuje go w porządku metafizycznym tak, jak bezwzględne odróżnianie dobra od zła w porządku wartości.

To teatr, który powstawał z biedy, ale przekonania co jest najważniejsze. Gdyby miał możliwości finansowe korzystania z nowoczesności, to by go nie było... Jego sytuacja materialna uruchamiała wyobraźnię i pomysłowość inscenizacyjną. Nie, że wszystko dozwolone, tylko wszystko da się zrobić - wyobrazić na scenie... Czyli, wielki teatr ubogi.

Dziś oglądany najbardziej zachwyca mnie "Makbet" - sztuka "nie do zrobienia", a zrobiona po swojemu i z taką tajemnicą, że prowokuje ciekawość i zostawia niedopowiedzenia. Czyli "na głodzie" - chciałoby się powiedzieć metafizycznym, a to ciekawsze od przejedzenia (i wszystko wiedzenia). Ale jednocześnie prosty!
Nie da się Nekrosiusa wytłumaczyć, choć można go przeżyć... Jak poezję. Jak teatr budowany wokół tekstu - i z podtekstu - a nie w ilustracji (gadaniu) tekstu.
Język znakowy jest tak pojemny, że dostarcza przyjemności nie tylko rozumowi ale i zmysłom.
Odwołuje się do rzeczy pierwszych, do wrażeń pierwotnych i emocji zapamiętanych. I do mowy ciała z pogranicza tańca. Dlatego działa.
Dlatego jest / był o przywracaniu równowagi i o marzeniach o harmonii, w świecie, który wypadł z formy. Jemu to przyszło wracać go do normy: jest grzech, musi być kara, jest wina, musi być odkupienie.
Miserere.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i...

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć pr...