Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2020

UPADEK

Marek Mikos, po trzech latach zarządzania Starym Teatrem Narodowym, stracił stanowisko przed końcem kontraktu... Osadzony na posadzie po ustawce z wyciągniętym z kapelusz na chybcika Michaelem Gieletą - wg ministra najlepszym polskim reżyserem za granicą - permanentnie niszczący narodowy  teatr  i g n o r a n t i zawodowy amatorszczyk upadł!  Łaska pańsko-ministerialna wprawdzie takich gości ujeżdża, ale niekoniecznie poważa ...  Jaki był pan Mareczek każdy widział. Do jego niezaprzeczalnych zasług należało wykopanie z posady dyrektora artystycznego, socjalisty wojującego, zwolennika praw kobiet, pederastów i Żydów - ale nie demokracji w Polsce, "zlikwidowanej w 1918 roku" - Michała kameleona Gielety. Cóż za przenikliwość... Kolejny wicedyrektor, starszy kolega, Jan Polewka, leciał z donosu aktorów przekierowanego przez Mikosa do ministra, i ... jak w banku: posada i pensja się opróżniła. Ratując własne zarobki oddał całą władzę w teatrze (Statut tego nie przewiduje) Radzie A

OSTATNI (DOBRY) SPEKTAKL W (WOLNEJ) POLSCE

  Odpocząwszy od kiepskiego teatru zyskałem nadzwyczajną satysfakcję intelektualną i estetyczną będąc zaproszonym na małą widownię (zgodnie z restrykcjami wypełnioną tylko w połowie) Teatru Narodowego na "Matkę Joannę od Aniołów". Autorskie przedstawienie Wojciecha Farugi, z którym - podobnie, jak z jego dramaturżką, Julią Holewińską - jest mi światopoglądowo zupełnie nie po drodze, a niegdysiejsze wspomnienie z Ateneum nastrajało bardzo sceptycznie, budzi mój szacunek dla precyzji scenariusza i pomysłowości wykonania. Odchodząc od Kawalerowicza ku Iwaszkiewiczowi inkrustowanego fragmentami poetyckim barokiem, realizatorzy stworzyli organiczną we wszystkich składowych całość, która dla mnie ogniskowała się wokół wyrażonej przez Joannę do Suryna prośby: zrób ze mnie świętą... Co zresztą reżyser inscenizuje w dopisanym obrazie uwznioślenia.  Zatem, mamy historię p r z e k r o c z e n i a - samo w sobie teatralnie efektowne.  Szlachectwo (prestiż sceny) okazało się zobowiązujące