Przejdź do głównej zawartości

JAGODA_SZELC, KROPKA.MONUMENT

Pani Jagoda jest niewątpliwie inteligentna i utalentowana, choć jej filmy (widziałem dwa) zupełnie do mnie nie trafiają.

Przed "Monumentem" zapodaje, że film powstał "niejako przy okazji pracy ze studentami"... Aha. Czyli, co?
Mówi także o wolności odbioru i twierdzi, że nie ma dwóch tych samych (takich samych) odbiorów... To oczywiste, rzecz w tym, co się chce z tym faktem zrobić w sztuce, by nie powiedzieć o wywieraniu wpływu na widza.

Jagoda Szelc na szczęście nie usiłuje ideologizować i indoktrynować, interesuje ją, jak sądzę, czysta sztuka i psychologia odbioru. Ma ambicje szamańskie - chciałaby przekształcać rzeczywistość (czyli, jednak uprawiać politykę?).
Problem w tym, czy reżyseruje się dzieło na scenie (planie), czy t e ż na widowni?
Jeśli tylko to pierwsze, to oznacza utratę wpływu na sens i znaczenie (skutek) swojej pracy. Można to podszywać wolnościowymi frazesami, ale i tak nie przestanie to znaczyć: "nie wiem (nie panuję nad), co robię".

Sztuka reżyserii to umiejętność przewidywania reakcji i sterowanie nią... Nigdy do końca nie dające się zaprogramować, ale biorąc pod uwagę psychologię odbioru - wzajemny wpływ reakcji widza na sąsiada - gra warta świeczki, by się s k o m u n i k o w a ć, porozumieć. Inaczej pozostaje bazowanie na czystym reaktywizmie (osobowości typu borderline), czyli właśnie "szamaństwo", pod tytułem: ja prowokuję, a wy łapcie...
To niedojrzała forma istnienia w sztuce i w życiu.
PS
Nie chodzi tu tylko o to, że czytelnik/widz przeistacza się we współtwórcę, ale że praca "czytania"  nie polega jedynie na odkodowywaniu znaków, na rozszyfrowywaniu znaczeń, nie jest bierna postawą wobec tekstu, lecz - jak powiada Barthes - nadkodowywaniem znaków, mieszaniem języków, zbieraniem kodów, pochodzących już nie tylko z samego działa, ale też skądinąd: ze sfery obcych tekstów i znaczeń, ale i własnego doświadczenia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i...

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć pr...