Pani Daria Kopiec ma poczucie rytmu i formy, a to podstawa do konstruowania ciekawego przedstawienia. Węgierski apokryf z Fedry nie dostaje ani Senece, ani Eurypidesowi, czy Racinowi siłą poezji i emocjonalnością, nie jest literaturą na miarę talentu, jest scenariuszem do wymyślenia.
Tasandi z postmodernistyczną zręcznością porusza się wśród modnych tematów ze szczególnym naciskiem na pretensje kobiet do mężczyzn. A gdy mowa o Hipolicie, jakby nie było fałszywie oskarżonym przez macochę, gra go kobieta... Ale to już pomysł pani Darii (?)
Oglądam już którąś zabawę reżyserki taką sobie literaturą, z której potrafi wykrzesać efektowny teatr. Polifonia dźwięku, ruchu i mowy niesie efektowny przekaz energetyczny a nie intelektualny, dowcipnie grany erotyzm i problematykę mesko-damską, lecz dzięki zdyscyplinowanemu wykonaniu widowisko jest atrakcyjne i sugeruje głębsze dno.
Uniwersalność mitu daje pole wyobraźni, której reżyserce nie brakuje. Dziękuję.
Czekam na próbę literacką pełną gębą.
PS
O pozycji Darii Kopiec na rynku świadczy, że właśnie czytam konkursowe wynurzenie kolegi karpackiego kłamczucha, który starając się o teatr wpisuje ją - bez pytania o zgodę - do swoich rojeń o repertuarze, podczas gdy ona umawia się właśnie z zupełnie kim innym.
Tasandi z postmodernistyczną zręcznością porusza się wśród modnych tematów ze szczególnym naciskiem na pretensje kobiet do mężczyzn. A gdy mowa o Hipolicie, jakby nie było fałszywie oskarżonym przez macochę, gra go kobieta... Ale to już pomysł pani Darii (?)
Oglądam już którąś zabawę reżyserki taką sobie literaturą, z której potrafi wykrzesać efektowny teatr. Polifonia dźwięku, ruchu i mowy niesie efektowny przekaz energetyczny a nie intelektualny, dowcipnie grany erotyzm i problematykę mesko-damską, lecz dzięki zdyscyplinowanemu wykonaniu widowisko jest atrakcyjne i sugeruje głębsze dno.
Uniwersalność mitu daje pole wyobraźni, której reżyserce nie brakuje. Dziękuję.
Czekam na próbę literacką pełną gębą.
PS
O pozycji Darii Kopiec na rynku świadczy, że właśnie czytam konkursowe wynurzenie kolegi karpackiego kłamczucha, który starając się o teatr wpisuje ją - bez pytania o zgodę - do swoich rojeń o repertuarze, podczas gdy ona umawia się właśnie z zupełnie kim innym.
Komentarze
Prześlij komentarz