Nie ma porozumienia w Starym Teatrze pomiędzy nieudolnym dyrektorem a oświadczającą chęć kolaborowania z nim Radą Artystyczną, reprezentującą tylko część konformistów, którzy chcieliby legitymizować i przedłużać jego trwanie za iluzję doboru repertuaru i reżyserów - propozycje padły, kompromisu nie ma, tylko przymus wzajemnego szachowania... Mikos nie ma nic w programie, ale i świadomość konieczności dokonania jakiejś "dobrej zmiany" w Teatrze, dla której został rzucony na ten lewicowy odcinek. Przez cały sezon grał repertuar, który zostawił mu w spadku pan Janek, samemu albo nie będąc w stanie zapewnić aktorom zatrudnienia (i nadziewając się na bojkot i odrzucanie ról), albo produkując nieprofesjonalnie "masakry" a'la Klata, tylko gorzej... Nawet aktorzy biorący w tym udział po fakcie stwierdzali, że robota odbywała się bez kompetentnego reżysera i dyrektora artystycznego, który na etapie prób generalnych potrafiłby rzecz skomentować i pchnąć do przodu. Zate...
DZIENNIK o SPRAWACH, OSOBACH i SZTU(CZ)KACH: "Do źródeł płynie się zawsze pod prąd, z prądem płyną tylko śmieci"