Przejdź do głównej zawartości

DOMINIKA i JA. W CO TU KTO PO/GRYWA

Dominika: Zranili Cię?
Jacek: Tylko przejechał mnie samochód na rowerze.
D: Boli?
J: Raczej stymuluje...
D: Masz szczęście...
J: I tak i nie. Wybieram "tak", by powiedzieć nie ofermom i niektórym aktorom biorącym się za amatorską politykę: "aktor jest do...", a nie obsmarowywania swego wizerunku (twarzy i nazwiska) nieprzemyślanymi grami.
D: Mikosa nie będziemy wyśmiewać?
J: Tylko prawdę mówić, ale on nudny jak flaki.
D: Radzie Aktorów jednak się wywinął?
J: Ze strachu, że "dobra zmiana" popędzi całe to krakówkowe towarzystwo adoracji wzajemnej, do którego go wmanewrowywało miejscowe aktorstwo dyktując repertuar i wykonawców.
D: Za możliwość pozostawania na pensji.
J: O czym i tak zadecyduje minister, który ma swoje gusta, paragrafy i dotacje.
D: Czyli Mikos znalazł się w potrzasku - między zbuntowanymi aktorami i ministerstwem żądającym zmiany?
J: I otrzymującym kolejne premierowe "masakry"...
D: A aktorzy brak pracy, nowych prób i wynagrodzenia za przedpołudnia.
J: Co by warto skonfrontować z obietnicami ze zwycięskiej aplikacji.
D: Na co jest paragraf w ustawie?
J: 15/4...
D: Marek Mikos "wygrał" z Gieletą i projektami Zapolskiej, Szekspira, Tomczyka, Brechta i Anglikami etc
J: Socjalistyczno-polityczno-poprawnie...
D: A zrealizował Lorcę, Ivaskiewicziusa, Walnego po argentyńsku, ukraińsku i lalkarsku, z jakimś monodramem w zanadrzu i Agnieszką Mandat; debiut reżyserski?
J: Mnie się pytasz? Ja w tym czasie proponowałem Zosię Rudnicką, Karolinę Labahua, Dorotę Latour, Jarka Gajewskiego, Mateusza Bednarkiewicza, Andrzeja Pawłowskiego, Mariusza Bielińskiego, Natalię Babińską - z Dostojewskim, Krasińskim, Ibsenem, Witkacym, Tomczykiem, Barkerem, Cave'm - na początek.
D: Fajna decyzja Komisji konkursowej...
J: Suflowana "dobra zmiana".
D: Więc, dla ratowania posady, dogadana z Radą Artystyczną w celu oddania jej programowania teatru za utrzymanie się na posadzie?
J: Skąd wiesz?
D: Ze strony NST w Oświadczeniu RA.
J: No proszę, a minister Zwinogrodzka nie zrozumiała... 
D: A dziś dowiadujemy się, że proponowani reżyserzy (ośmiu?) zamiast być podani do wiadomości na przełomie marca i kwietnia, póki co, obejdą się smakiem, bo pan Marek wymyślił Mandat.
J: A jakie jest pytanie?
D: Czy to profesjonalne, na poziomie pierwszej sceny w kraju?
J: Nie!
D: Aha... To w co gra dyrekcja?
J: Raczej ratuje swoje comiesięczne pożytki, bo nie mając dobrej zmiany podpada ministerstwu. Zatem, zarabia...
D: Zatem Państwo Aktorzy nie tylko zostają na koszu (ciągle nie próbują) nadużywając swych nazwisk i twarzy dla wątpliwego układu...
J: Powiedz to słowo...
D: Wymuszona współpraca z nieakceptowaną władzą nazywa się KOLABORACJA.
J: Pokoleniu "Solidarności" nie trzeba tego tłumaczyć. Mimo, że wtedy wierność zasadom drożej kosztowała.
D: I tego nie pojmują starsi aktorzy w Starym?
J: Oczywiście: s t a r z y... Już im się nie chce!
D: Czyli, przeciwnikami skolaborowanego kompromisu jest w Teatrze młodsze pokolenie?
J: Chce walczyć...
D: A Rada?
J: Rzekła słowo / oświadczenie, i teraz my wszyscy możemy rżeć z nich u płota...
D: Tak się traci dobre imię...
J: I wiarygodność. Pozostaje informowanie p. t. publiczności.
D: Sądzisz, że minister pójdzie po rozum do głowy?
J: Mam nadzieję. Jeśli nie będzie miał wyjścia będzie musiał.
D: Jeśli zespół Starego Teatru okaże się solidarny w odmawianiu dyrektorowi, to on będzie musiał upaść, bo minister nie będzie miał za co go bronić...
J: To jasne. Ale powinno wreszcie dotrzeć do Pani Dymnej, powtarzającej nieprzemyślane frazesy, które nie działają w sytuacji, gdy wszyscy szukają dla siebie samousprawiedliwienia.
Muszą wreszcie zadziałać fakty: spadek frekwencji i jakości premier, brak zatrudnienia w nowych przedstawieniach, recenzje, atmosfera... Rejestrowanie faktów i formułowanie postulatów - to jest zadanie Rady Artystycznej, opiniowanie a nie wtrącanie się do rządzenia. Za to ma być odpowiedzialny Mikos, by za to otrzymać zasłużoną dymisję!
D: Jesteś uparty. Dopniesz swego powtarzając abecadło?
J: A czy w którymkolwiek punkcie coś przekłamuję lub przeinterpretowuję?
D: Strzelasz celnie, ministerstwo kule nosi...
J: W gruncie rzeczy ratuję im siedzenia.
D: Uda się?
J: Bez wątpienia. Ale, dlaczego Aktorzy Starego Teatru nie piszą do prof. Glińskiego z żądaniem / z prośbą o n a t y c h m i a s t o w e odwołanie Marka Mikosa!? Dlaczego nie było i nie ma takiego apelu, szeroko rozkolportowanego i - jestem pewien - popartego przez setki i tysiące ich widzów i innych artystów. 
Dlaczego oni nie korzystają z przeróżnych form obywatelskiej wypowiedzi: dyskusji, petycji, nieposłuszeństwa?
D: Ze strachu o zatrudnienie?
J: Ja tego nie powiedziałem! Jeszcze raz - jako wywodzący się z pokolenia Solidarności przypominam, że bywało dużo gorzej i dawaliśmy radę. Żadnych historycznych analogii, tylko adekwatna etyczna postawa: o d m o w a kolaborowania, sprzeciw obywatelski, argument merytoryczny (czemu Rada Artystyczna nie publikuje oświadczeń o pogarszających się nastrojach w zespole, o odejściach aktorów, o braku jakości przedstawień fatalnie gremialnie recenzowanych, o odstępstwach od wcześniejszych zapewnień dyrektora?). Czemu?
D: Zdaje się, że jesteś jedynym wołającym na puszczy?
J: Czemu?
D: Widać, że interesy są tak zróżnicowane, że trudno o solidarność.
J: Nie ma wolności bez solidarności - panie Radku, to do Pana!
D: Przynajmniej powinni byli spróbować, a tu od dawna nie ma żadnego dialogu z władzą, tylko próby obejścia jej z lewej strony przez Radę Artystyczną.
J: Nieskuteczne... Owszem, "z lewej", wobec prawicowego rządu... Na tym już poległ Michael G. czego zdaje się do dziś nie rozumie. I co? Oni chcą obalać rząd? Wstąpić - z KOD-em - "na działo"? A może by zrobili dobry, mądry, dający im pole do prezentowania aktorskich umiejętności teatr, bo w "Weselu", tylko u p r a s z c z a j ą na potęgę zyskując w ten sposób łatwy poklask, i wydaje im się, że jak dupną kosami to Krakowskie Przedmieście zadrży. A dupa! I dlatego sami siedzą w giełgu, po uszy.
Muszą rozmawiać z MKiDN - to ich organizator i demokratycznie umocowany pracodawca.
Czemu dla niepełnosprawnych szuka się rozwiązań i rozjemców, a elita zawodowa teatru myśli, że się jej należy? Klata se ne vrati. Ale jest dobry teatr do zrobienia.
D: Pokazywałeś publicznie, że są podstawy prawne do natychmiastowego odwołania obecnej dyrekcji.
J: Tylko brak woli politycznej.
D: Rozumiem, że nalegasz, aby tę wolę wymogli na władzy obywatele?
J: Oczywiście! To nasze prawo i ich obowiązek. A solidarnie - nasz najlepszy w s p ó l n y (!) interes.
D: Dlatego odwołujesz się do opinii publicznej?
J: Tak! I do rozumu, a nie emocji Panie Radosławie...
D: Rzekłeś...

  

Komentarze

  1. Kraków plotkuje, że Pan Marek planuje: przyszły sezon - on a nie Rada.
    I nie ma nic poza pieniędzmi. Z Radą źle, bo zagrożenie Garbaczewskim i Strzępką, a bez Rady i Gildii Mikos bez-radny. Nieprzygotowany i coraz bardziej uwikłany.
    Wszyscy zaleźli się w matni usiłując się wzajemnie szachować i przechytrzyć.
    A publika się zwija, frekwencja na "Masarze" szwankuje.
    Ruch należy do ministra. Mikos już się trzęsie...

    OdpowiedzUsuń
  2. a przecież jest POMYSŁ... Wyjście z tej matni jaką im zafundowało ministerstwo, ale kombinując zaszachowali się do bez-ruchu, bez sensownej nowej pracy, bez szans na przyszłość.
    Warto się cofnąć do przestrzegania prawa i uznania, że ani teatr nie jest czarno-biały (ich-władzy), ani racja nie leży tam, gdzie polityka, tylko sztuka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobno rada nic nie ugrała i Mikos zaprosi sowich reżyserów.Rada milczy, zero komunikatów z ich strony. Do teatru wracają zwolnieni aktorzy: Dziurman i Słomiński.
    Na Masarze pustki, nikt nie chce chodzić nawet na wejściówki.

    OdpowiedzUsuń
  4. czyli, jeśli RA nie wyda komunikatu opisującego sytuację i apelu do ministra o natychmiastowe odwołanie Mikosa, to jej członkowie będą skompromitowani udziałem w bezradnie kolaborującym przedsięwzięciu z żadnym skutkiem. Mikos nie ma nic poza roztytą dupą do ratowania!

    OdpowiedzUsuń
  5. prośba do Rady Artystycznej NST, by się zebrali i wydali Oświadczenie:
    1. poziom artystyczny NST z premiery na (nową) premierę spada i podważa prestiż i markę Teatru,
    2. publiczność reaguje poprzez odmowę kupowania produkcji nowego dyrektora,
    3. pan Marek Mikos powinien być natychmiast odwołany ze stanowiska za odstępstwo od aplikacji konkursowej i nie realizowanie umowy o pracę z ministrem.

    Pozbawienie stołka nieudacznego cywila nie jest skomplikowane. Do dzieła!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przede wszystkim zdrowia, bo energii i kondycji Panu nie brakuje.
    Kropla drąży skałę. Jest Pan czytany i argumenty merytoryczne nie mogą być wiecznie rzucane o ścianę. Wreszcie ktoś pójdzie po rozum, gdzie trzeba.
    Rada niech skomentuje, a minister się ustosunkuje.
    Wszystkie narzędzia są w rękach zespołu - czy solidarnego, zobaczymy?
    W każdym razie swoją postawą dziś pracują na przyszłość, a odwołanie Mikosa jest w ich zasięgu. Aktor mądry po szkodzie (oświadczenia RA)...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

gówno-burza w Pałacu im. Stalina

Niejaka Szpila rujnuje publicznie wizerunek Moni i tylko potwierdza znaną prawdę, że                                 r e w o l u c j a  p o ż e r a  w ł a s n e  d z i e c i  *                                                                                                          "Ogrom cierpienia psychicznego i emocjonalnego, którego doznał zespół aktorski w ostatnim czasie, jest tak dewastujący, że nie umiałabym oglądać tego spektaklu, zapominając o tym, co widziałam i przeżywałam wraz z zespołem przez ostatnie dni, uczestnicząc w próbach w teatrze. Odcinam się od rewolucji głoszonej przez Monikę Strzępkę powołującą się na mój tekst, bo w jej wydaniu ów Heksowy przewrót jest fejkiem. Tak jak cała głoszona przez nią rewolucja ".   Ustawka w T. Dramatycznym  kompromituje się zanim zaczęła na dobre zarabiać (Strzępka, co miesiąc 18,5 tyś). Mobbing, ideologiczny szantaż, wulgarność i zastraszanie aktorów to się okazał  p r a w d z i w y program ustawionej na posadę lewackiej

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć przed przesłuchaniami , spotkało się z publiczną deklaracją jurora-władzuchny: "pani Moniko, pani się nie martwi - pomyślimy..." Reszta była już nie tyle milczeniem, co politycznym zamac