Wśród reżyserów, którzy zgodzili się pracować z aktorami "Starego", ale tylko pod opieką Rady, znaleźli się: Paweł Miśkiewicz, Remigiusz Brzyk, duet Monika Strzępka i Paweł Demirski, Agnieszka Glińska, Michał Borczuch i Marcin Wierzchowski. Ten zestaw miałby przygotować premiery na kolejny sezon, ale pod warunkiem, że Mikos nie zaproponuje swoich przedstawień.
Tymczasem dyrektor chciałby rozwodnić propozycje rady. Z naszych informacji wynika, że właśnie dlatego zaprosił na krakowską scenę zespół Ośrodka Praktyk Teatralnych Gardzienice z ich "Weselem" w reżyserii Włodzimierza Staniewskiego, który od nowego sezonu miałby zasilić grono reżyserów. Zespół narodowej sceny uznał, że sprowadzenie do Krakowa "Wesela" innego teatru, podczas gdy ten sam tytuł w reżyserii Klaty wciąż jest grany i odnosi sukcesy na teatralnych przeglądach, to policzek dla aktorów.
"Gazeta Wyborcza"
Co się stało z naszą klasą ?
Wanda Zwinogrodzka
1. Nie będziesz miał cudzych (swoich) dyrektorów przed Profesjonalistą.
2. Nie wycieraj sobie ust imieniem Teatru nadaremno.
3. Pamiętaj, że ten dzień kiedyś wróci jako nieświęty, bo zbezczeszczony dzisiejszą twoją legitymizacją.
4. Czcij w sobie zgodność siebie z sobą - to jest prawdziwie twoje.
5. Nie zabijaj - sumienia i przyzwoitości.
6. Cudzym nie służ: nie kolaboruj.
7. Nie kradnij własności intelektualnej i nieswoich pomysłów i osób.
8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu, po prostu nie kłam.
9. Pożądaj, pożądaj, ale w ramach konkurencji i rywalizacji, a nie "przez żony" jego.
10. "Rzeczą" niech ci będzie dobro, np. solidarność.
A ja idę o zakład, że Markowi Mikosowi umówić się z Radą Artystyczną NIE UDA. Za dużo sprzeczności w ramach powierzonego mu zadania zmieniania, i chęci utrzymania stanu posiadania przez część, o dziwo, starszych aktorów skokietowanych przez Klatę, a skonfliktowanych z młodzieżą nie mającą nic przeciwko JK, ale nie akceptujących postępowania MM.
OdpowiedzUsuńMinisterstwo nie kupi tego, co było i Mikos to wkalkulowuje w koszty.
Moim zdaniem przegra.
Pan Mikos robi dziś to, co ja s k u t e c z n i e wykonałem półtora roku temu, konstruuje skład wykonawców. To czemu ja nie zostałem wtedy wysłuchany, skoro on dziś zwraca się do moich wybranych (patrz "Operetka")?
OdpowiedzUsuńwystarczy w tym pięknym liście zmienić Piotra na Wandę, "przegrałem wybory" na wygraliśmy (TKM) konkurs i mamy odpowiedź na tytułowe ważne pytanie: nasza (ich klasa) poszła na posady i zapomniała o Polsce...
OdpowiedzUsuńDrogi Piotrze / Wando!
Z Twoich wywiadów wnoszę, że wynik (konkursów / przestrzegania prawa przy wyborze dyrektora w teatrach) każe Ci się bardzo lękać o przyszłość Polski. Nie podzielam Twoich obaw, nie wątpię jednak, że płyną one z autentycznej troski o pomyślność ojczyzny.
Ten stan zatroskania dobrze rozumiem, przeżywam go bowiem od lat, obserwując z przerażeniem i zażenowaniem poczynania obozu politycznego, z którym Ty identyfikujesz się dostatecznie mocno, by napisać: „przegrałem wybory” (...)– zanadto utożsamiłeś się z r z ą d z ą c y m i... Masz oczywiście do tego prawo. Skoro lepiej się czujesz w tłumie akolitów władzy niż w samotni artystycznej niezależności – to Twój wybór.
Podobnie jest, jak sądzę, z Twoją i moją troską o losy kraju. Oboje mamy prawo do własnego jej rozumienia. Najwyraźniej każde z nas niepokoi zgoła co innego. (...)
Na ile trafna była to diagnoza i jaki przyniosła skutek, każdy widzi.
Gdybyś…
Gdybyś spróbował(a) sięgnąć po niepoprawne tytuły, gdybyś zadał(a) sobie trochę trudu, by zorientować się w rozmaitych poczynaniach i inicjatywach środowisk opozycyjnych (np. przyszedł posłuchać Gildii Reżyserów), gdybyś postarał(a) się dowiedzieć nieco więcej o ludziach, którzy te środowiska tworzą – wówczas być może dostrzegł(a)byś jak mało jest prawdy w obiegowych stereotypach i karykaturalnych gębach przyprawianych kontestatorom RP. Jak wielu jest wśród nich ludzi kompetentnych, doskonale wykształconych i obytych w świecie, doświadczonych i bezinteresownych. Może dzisiaj nie lękał(a)byś się aż tak bardzo.
Niestety, nie uczynił(a)ś nic takiego, ponieważ w kręgach, w których się poruszasz, panuje przekonanie, że przemyślenia i działania podejmowane z dala od ośrodków władzy nie są godne uwagi, że... należy wypychać je z przestrzeni publicznej, bo ją infekują swoją przykrą obecnością.
„Chroń mnie, panie, od pogardy, od nienawiści strzeż mnie Boże”
(...)
Puentujesz, Piotrze, swój felieton takimi słowy: „Nadawałoby się na koniec jakieś Pismo Święte, jakiś Kohelet, ten od »marności nad marnościami«. No i mam, z pamięci, bez zaglądania: »Widziałem sługi na koniach i królów idących za nimi jak sługi…«”.
Naprawdę? Tak postrzegasz sytuację po wyborach? Sądzisz, że Twoim przedstawicielom – i zapewne także ich stronnikom, a więc i Tobie – przysługują królewskie insygnia oraz miejsca w siodle, a reprezentanci opozycji i ich zwolennicy to sługi, które winny kornie, pieszo, pewno boso ciągnąć się w ogonie, tymczasem – cóż za bezczelność! – dosiadły rumaków? I nie czujesz żadnego dyskomfortu, zaliczając do owych sług wielu swoich dawnych przyjaciół? Opozycja to nie ciemna, odrażająca masa a nie konkretni ludzie, np. Tomek, Agnieszka, Wojtek, Kalina, Krzysztof i Danusia, wreszcie ja – my, którzy czytamy zarówno Twój felieton, jak i wpisaną weń intencję, by nas zdyskredytować i upokorzyć. Dobrze się czujesz, wykorzystując swój status znanego artysty / funkcjonariuszki władzy po to, by poniewierać ludźmi, w tym dawnymi kolegami?
(...)
Co się stało z Twoim sercem, Piotrze? Zastygło w kamień? Co się stało z naszą klasą? Z nami wszystkimi? Jak do tego doszło, że skłonni jesteśmy – my, niegdysiejsi przyjaciele – upodlać się i znieważać bez skrupułów?
(Co się stało z naszą klasą? niezależna.pl maj 2015, Wanda Z.)