Przejdź do głównej zawartości

Posty

PRESJA PO

Najdroższy, bo najwięcej zapłacony, film dzisiaj widziałem - u Słobodzianka, zamiast Gardzienic ... 160 zeta ULGOWO (!) w 8 rzędzie na 12 miejscu, godzinkę z trzema kwadransami: "Pod presją" z Katowic - znakomicie zrealizowany monodram kinowy ze scenicznym udziałem charakterystycznych aktorów śląskich, których ani du-du nie słychać. Bardzo interesujące. Byłoby bardziej gdybym nie widział "Endstation America" Castorfa w Volksbuechne. Majka też, i to widać po inscenizacji... Tylko nie wiem po co? Owszem, Sandra Korzeniak to jest aktorka, którą chciałoby się mieć w cv, ale z drugiej strony, jeśli się widziało "Marylin" u Lupy, to nie zaskakuje, lecz śpiewa ciągle tymi samymi przyciszonymi intonacjami... Robi to świetnie. Poza tym mając w rodzinie podobne wypadki "odjechanych" kobiet stwierdzam autorytatywnie, że gra wiarygodnie (dziewiętnastowieczne, naśladowczo-mimetyczne aktorstwo?). Szukając uzasadnienia dla choroby psychicznej

WIELKI / MĄDRY TEATR!

Oczom nie wierzę, ale serce i rozum nie mają wątpliwości: Jan Klata wymyślił wspaniały, tragiczny, a przez dodanie dramatu satyrowego, tragikomiczny teatr; uczciwy, bo nie przekombinowany i komikowany; profesjonalny, bo przemyślany i wykonany; efektowny, nie efekciarski; dojmujący, nie powierzchowny... Dziękuję, jestem szczęśliwy i zachwycony, dlatego, że dobry teatr pomaga żyć, rozjaśnia mrok, układa głowę, a z gęb* wokół, w życiu i w teatrze, czyni ludzkie twarze i dodaje energii... Choć powiadają, że jedna noc znosi / wrogość kobiety do związku z mężczyzną... (Eurypides: "Trojanki", Kommos Antystrofa 2) U Jana Klaty na/w Wybrzeżu nie jest to takie proste. Tu rządzi przemoc i zwycięzcy mężczyźni! Nic w tym wysmakowanym spektaklu nie jest proste/jednoznaczne, bo nic nie jest dosłowne czy naturalistyczne, a tym bardziej ideologicznie sprofilowane, doktrynie poddane... Reżyser konstruuje sytuacje rozpaczliwe, tragiczne, czyli uosobioną krzywdę i okrucieństwo. A

fikcyjny (?) Grotowski

Koprodukcja teatru opolskiego z wrocławskim o Grotowskim w tytule zrobiła na mnie wrażenie, uszom nie wierzyłem: d e b i l n y m i reakcjami części warszawskiej publiki - rechoty np. przy słowach "Ewangelie", czy "sandały chrystusowe"... Palikmiociarnia wiecznie żywa, czy co? Ale nawet biednej Marinie się dostało: w opisie wędrówki Abramowić po chińskim murze, by się rozstać z Ulayem rżenie i zrywanie boków... Ten fakt jest dużo ważniejszy od półtorej godziny na scenie (z zachwianą kompozycją: po słowach: "nie podpisujcie się moim nazwiskiem" ( sedna tego, co powinniśmy brać sobie do serca jako spuścizny JG ), realizatorzy nie mają wiele do powiedzenia, a urządzają jeszcze stypę, która brzmi tu, jak "impra" pod publiczkę - tę - tak się zachowującą tłuszczę); odbywa się demontaż, bardziej mitów niż autentycznej osoby, co wydawałoby mi się interesujące, gdyby nie wspominane skutki - robienia sobie jaj! Rozmawiałem o tym ze wspaniałym - tu, b

PROSTE_MĄDRE i PIĘKNE

W teatrze można dla sławy, władzy i pieniędzy, proszę bardzo, czemu nie? Można nie mieć nic do powiedzenia, ale mieć znajomości. Nie umieć, to wyimprowizować. Być durniem, to ekshibicjonizować. Popisywać się i zajmować czas innym. Można. Ludzie to kupią. Ale warto p o m a g a ć ... Uwalniać i skłaniać do myślenia, które wydobywa z więzienia. Warto zadawać pytania. Używać sceny nie do rozrywki i uzewnętrznienia, ale do pomyślenia, zastanowienia, co jest ważne i po co? Brook jest mędrcem, starszym mądrym panem. Nie poucza, lecz pyta. Nie inscenizuje, lecz prostymi słowami rozsnuwa swoją przypowieść. "Jak to można zrobić z rybą? Wystarczy wyobraźnia"... Jego prostota jest odważna. Jego dzieło teatru jest odejmowaniem ozdóbek, przemądrzalstwa i popisywania.   Zostaje minimalistyczna poezja. Bo zmierza do sedna. Wyznacza kierunek, towarzyszy w podróży, ale zaraz znika, nie pcha się na afisz, mimo, że potrafi. Jak jego duchowy brat i towarzysz ("dzwoni twój Jerzy, dzwon

szkoła zamknięta!

PWST zwana ostatnio z naddatkiem Akademią Teatralną się zbroi i zamyka. Od strony wejścia z Miodowej Malajkat zainstalował sobie bramkę - "kręciołek" na karty otwierany guziczkiem z szatni. "Pan do kogo?" - to po dwóch wydziałach tutaj, asystenturze Zapasiewiczowi i samodzielnym wykładaniu... Do  / na Pana Steina! Takie standardy i otwartość myślowa (jakby to był jakiś rozległy westybul z tysiakiem młodzieży, a nie parę metrów kwadratowych przy szatni z kupą zadzierających nosa). Dwa dni temu, o wpół przedpołudniowej godzinie ja: "gdzie odbędzie się spotkanie z pewnie najwspanialszym żyjącym artystą teatru, Niemcem, Peeterem Steinem?"... Nikt nic nie wie. Po kwadransie. Ja skromnie na ławeczce przy Dziekanacie. W powietrzu szepty, Stein, Stein, Stein. Wchodzi starszy siwy pan w czarnym płaszczu i... bramka. I nic. Stoi ze spuszczoną głową... I nic! Stein, Stein, Stein - szwargot spod statuy Zelwera i nic. Dygresja: swego czasu byłem organizatorem dw

panią magister zajmie się specjalna troska?

Warszawa, 4 kwietnia 2019 PROKURATURA REJONOWA Warszawa Śródmieście  Proszę o wszczęcie postępowania wobec mgr Doroty Buchwald, byłej dyrektor Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie (zatrudnionej ciągle w tej instytucji) w sprawie o ZNIEWAŻENIE osoby publicznej poprzez zamieszczenie na podległym sobie statutowo wortalu e-teatr.pl donosu - listu adresowanego NIE DO SIEBIE, a stanowiącego p o m ó w i e n i a grupy osób o czynności kryminalne - bez żadnych dowodów i próby wyjaśnienia z poszkodowanym, a więc czyn wypełniający znamiona art. 216 kk. W związku z nie sprostowaniem w miejscu dokonania zniewagi (wg nieoficjalnych źródeł udostępnionej kilkudziesięciu tysiącom czytelników dziennie) natychmiastowo wystosowanego oświadczenia poszkodowanego, prof. A. T. dr hab. Andrzeja Pawłowskiego, tylko późniejszymi próbami zacierania przestępstwa (powielanego m.in. przez Gazetę Stołeczną i Onet), oraz zastraszaniem niżej podpisanego i wymuszaniem zaniechan

po prostu kicz

List poparcia... można cały czas podpisywać, pisząc na adres popieramIT@gmail.com. 513. Piotr Kruszczyński reżyser, dyrektor Teatru Nowego im. Łomnickiego w Poznaniu Myślałem, że pani magistrowe spotkania warszawskie sięgnęły dna, ale okazuje się, że gdzie tam, onaż jest w stanie ("o naż  duża, proszę pana,  onaż krowa")  zapukać od spodu... Trzeba się przecież odwdzięczyć za "list poparcia", czyli: money, money - uruchomić przepływy finansowe. Widzów z zakupionymi biletami na spektakl... prosimy o skontaktowanie się z BOW Teatru Dramatycznego w celu otrzymania zwrotu pieniędzy za zakupione bilety. Ale nie o tęczowiejącej Pyrlandii tu mowa, u Nowych trzeba było odpękać półtorej godzinki i nie marudzić, bo i tak zatupywali i zagłuszyli... Jak to na targowisku próżności w towaro-sprzedawstwie. Wprawdzie niekoniecznie Słowackim (money, money), tylko czymś ("balladą bez bohatera"), co się podobało Zbyniowi, tym razem w bejsbolówce zamiast w kap