Przejdź do głównej zawartości

fikcyjny (?) Grotowski

Koprodukcja teatru opolskiego z wrocławskim o Grotowskim w tytule zrobiła na mnie wrażenie, uszom nie wierzyłem: d e b i l n y m i reakcjami części warszawskiej publiki - rechoty np. przy słowach "Ewangelie", czy "sandały chrystusowe"...
Palikmiociarnia wiecznie żywa, czy co? Ale nawet biednej Marinie się dostało: w opisie wędrówki Abramowić po chińskim murze, by się rozstać z Ulayem rżenie i zrywanie boków...

Ten fakt jest dużo ważniejszy od półtorej godziny na scenie (z zachwianą kompozycją: po słowach: "nie podpisujcie się moim nazwiskiem" (sedna tego, co powinniśmy brać sobie do serca jako spuścizny JG), realizatorzy nie mają wiele do powiedzenia, a urządzają jeszcze stypę, która brzmi tu, jak "impra" pod publiczkę - tę - tak się zachowującą tłuszczę); odbywa się demontaż, bardziej mitów niż autentycznej osoby, co wydawałoby mi się interesujące, gdyby nie wspominane skutki - robienia sobie jaj!
Rozmawiałem o tym ze wspaniałym - tu, broniącym powagi opowieści - Jurkiem Senatorem, miał to samo wrażenie...

Bo właśnie s k u t k i, proszę szanownej publiki, się liczą - to z czym wychodzimy z teatru, co nam on robi w głowie i w sercu, i po co ten cały zgiełk? Po łatwy śmiech gawiedzi?!
Znowu pedagogika zawstydzania i demontażu tak nakręcająca marksistów antykulturowych?
Czy taka metoda nie świadczy bardziej o metodologach niż "metodologowanym"? Pytam, bom smutny.

Ja wiem, że w teatrze można słowem: kocham cię - obrazić, ale warto pomyśleć co / kto za tym stoi: ręki przyłożył do zmiany cywilizacyjnej?
Stawiam orzechy przeciwko dolarom, że Dorota Buchwald robiąc Instytut Teatralny - "kamienując" standardy przyzwoitości - tak, jak to robiła, Agata Adamiecka-Sitek zarabiająca tam na eksplikowaniu nienawiści wobec Kościoła katolickiego, Romek Pawłowski i Krysia Duniec na codzień rozpowszechniający marksizm kulturowy i badziew umysłowy - żeby wymienić tylko współtwórców i wywoływanych ze sceny przy tej okazji, i podpisanych przy okopywaniu się na szańcach tej zakłamanej dekonstrukcji. Swój do swego po swoje.
To są pierwsze efekty inżynierii społecznej z wychowywania sobie towarzyszy: widzów i wyborców... 

Sądzę, że czas najwyższy o tym mówić głośno i bez owijania w bawełnę festiwalowej komercji. Jeśli jeszcze nie nowy wspaniały świat, to już nowa hołota (nie tylko) na widowni puka do bram.
           Wiosna, towarzysze, nie będzie Wasza!
PS
Moim zdaniem, antidotum na bezwstydnie zafałszowujących (niedouczonych marksistów) jest permanentne ich zawstydzanie - wytykanie im nieuctwa, kłamstw i ubytków szarej substancji.
Z czego się śmiejecie?
Wołałem na puszczy, ale nie przestanę.

G D Z I E  S Ą  G A R D Z I E N I E  (kłamliwie przezwane przez Słobodzianka na konferencji prasowej, jako "nie znajdujące czasu")?!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...

WRESZCIE!

Czyli o WYJCACH... już mówiłem: ci odlatują, ci zostają. Wnioski składane przez kandydatów muszą zawierać: Oświadczenie, że kandydat nie był skazany za przestępstwo popełnione umyślnie oraz, że nie toczy się przeciwko niemu postępowanie karne. Artykuł 216 Kodeksu karnego brzmi: ,, § 1. Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności". Więc na Jazdowie wielkie poruszenie: miast "demokracja" i "konstytucja" - "1300" wołają! I Kali się kłania... Hipokryzja tego towarzystwa adoracji wzajemnej sięga bruku i (po)pisuje od spodu o "króli(czce)ku" krewnych i znajomych jego.  W tych jękach nawet coś o Mundialu, czyli "haratanie w gałę" za uszami się utrwaliło. Krowa by się uśmiała. Monika Strzępka z Pawłem Demirskim (jak nie potrafią na gitarze) już piszą Requiem na utratę? Ku pocieszeni...

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć pr...