Przejdź do głównej zawartości

WIELKI / MĄDRY TEATR!

Oczom nie wierzę, ale serce i rozum nie mają wątpliwości: Jan Klata wymyślił wspaniały, tragiczny, a przez dodanie dramatu satyrowego, tragikomiczny teatr; uczciwy, bo nie przekombinowany i komikowany; profesjonalny, bo przemyślany i wykonany; efektowny, nie efekciarski; dojmujący, nie powierzchowny...
Dziękuję, jestem szczęśliwy i zachwycony, dlatego, że dobry teatr pomaga żyć, rozjaśnia mrok, układa głowę, a z gęb* wokół, w życiu i w teatrze, czyni ludzkie twarze i dodaje energii...

Choć powiadają, że jedna noc znosi / wrogość kobiety do związku z mężczyzną...
(Eurypides: "Trojanki", Kommos Antystrofa 2)

U Jana Klaty na/w Wybrzeżu nie jest to takie proste. Tu rządzi przemoc i zwycięzcy mężczyźni!
Nic w tym wysmakowanym spektaklu nie jest proste/jednoznaczne, bo nic nie jest dosłowne czy naturalistyczne, a tym bardziej ideologicznie sprofilowane, doktrynie poddane...
Reżyser konstruuje sytuacje rozpaczliwe, tragiczne, czyli uosobioną krzywdę i okrucieństwo. Ale to nie człowiek człowiekowi zgotował ten los, tylko - poprzez dodanie satyrowej "Heleny" / Katarzyny Figury - rzeź trojańska jawi się jako awantura trzech pań, tyle, że boginek na Olimpie, co kapitalnie wydobywa istotę tragedii - sedno losu: zdeterminowanie, zapisanie na górze...

To dopiero Albert Camus odkrył, że "trzeba widzieć Syzyfa szczęśliwym", gdy nie mając szans wymknięcia się kamieniowi akceptuje siebie w nadanym mu przeznaczeniu. Mentalne rozpoznanie tej egzystencjalnej prawdy uczyniło Sołżenicyna duchowo wolnym na dnie piekła Gułagu. Tyle, że to dopiero w czasie dwudziestowiecznych totalitaryzmów, w starożytnej Grecji los rozstrzygał się według prostszych, przepowiadanych zasad. Bohater (z)nosił kule, ale to bogowie decydowali. Zbrodnia wymagała odpłaty. Człowiek (na widowni teatru) miał okazję do oczyszczenia: katharsis - poprzez odzwierciedlenie swego przeznaczenia, obraz tego, jak sobie - przeklęty - radzi...
Dużo później nazwano to etyką heroiczną.

Z umiarem - o dziwo - stosowany przez inscenizatora język pop-kulturowy owocuje stężeniem pathosu - c i e r p i e n i a i  passio, bólu granego po ludzku, bez przesady, ale i bez niwelującego powagę dystansu; wzniesiony na najwyższy diapazon wykonania poziom udziela się wszystkim aktorom z inicjatywy i mocy walki o godność Doroty Kolak jako Hekabe i Małgorzaty Gorol, zjawiskowej Kasandry, łączącej przejmujący zaśpiew - gitarowy - z pozorną "nieobecnością" przejścia na drugą stronę, "za którą się uśmiech pogodny zaczyna"...
Nie tylko Miłosz, ale i "boss", Jerzy Grotowski, byłby zadowolony, bo późny wnuk, nie wiem czy świadomie, stosuje poetykę szyderstwa ale i  a p o t e o z y ! I o to chodzi...

Czepiłbym się w tym przedstawieniu tego, że Atena w scenie z Posejdonem naśladuje - wierzę, że nieświadomie - intonacje Sandry Korzeniak, i że Hekabe robi fellatio Odyseuszowi (nekrofilski gwałt na jej córce jest wstrząsający, a kondolencje gwałtowników składane cynicznie matce przypominają mi zachowanie Warlikowskiego z Poniedziałkiem na pogrzebie Adasia Falkowskiego - o czym JK oczywiście wiedzieć nie mógł, ale mechanizm opisał), lecz gotowym przyznać, że Klata chce mi w ten sposób zasugerować, iż kobieta zrobi więcej w sprawie córki niż swojej własnej.
Pomysł, że po wiadomości o przeznaczeniu jej na brankę Odysowi robi przejmującą pauzę, milknie, by wraz z pozostałymi kobietami, po długiej chwili wydać z siebie krzyk mew i dygot, choreografię rąk, jest znakomity, znakomity. Tak się robi teatr.
Trafionych rozwiązań jest zresztą w tym dziele sztuki teatru więcej i co ważniejsze, wszystkie są integralne, organiczne, wyprowadzone z przeczytanego tekstu i podporządkowane logice opowiadania, w końcu znakomicie zespołowo p r e c y z y n i e wykonane.

To wreszcie poważne widowisko z rozumnie pomyślaną interpretacją tekstu na miarę Peter Steina - zresztą, akurat reżyserującego w Warszawie; brzmi całkiem współcześnie i bez nieznośnie "postdramatycznego" udawania wyższości, przeciwnie, z całą różnorodnością wydobytych z niego barw i emocji. W ten sposób literatura udowadnia, że wie więcej od najmodniejszego nawet zarozumiałego reżysera: hybris to wynalazek Greków, a nie Gildii.
Ktoś, kto jak Klata w tym wypadku, uruchamia wyobraźnię na klasyczne tematy, ma do powiedzenia więcej - dostaje od scenariusza/autora więcej do grania; on korzysta.
Obok nieobecnego (i wykluczonego) "Wesela" Włodka Staniewskiego to najwspanialsze i najbardziej wyjątkowe dzieło naszego, na ogół beznadziejnego, teatru.
Praca i myślenie owocują (nawet usługowa komisarz się załapała*); niech dobra zmiana Jana Klaty świeci przykładem...
Zawodowo? Warto!

Bogowie ! Lecz po co ich wzywam ? Wcześniej wzywałam, lecz nie wysłuchali ! ...Niemądry człowiek, który wierzy w szczęście/i nim się cieszy, tropy losu bowiem,/jak człowiek w szale, raz tu, raz tam biegną./Nikt sam na zawsze szczęścia nie zatrzyma... To lepiej znaczy niż (zamieszczone w programie): "Na heterę żaden nawet nie rzucił okiem; przez dziesięć lat walili konia. Żałosna to była wyprawa: wzięli jedno jedyne miasto i wrócili z dupami bardziej rozwalonymi niż bramy miasta, które wzięli" - u Olgi Śmiechowicz.

Życzę Janowi Klacie dobrego/lepszego towarzystwa. Jak chce to potrafi. Cieszę się!

*) kontynuując dygresję apeluję do pani Elżbiety Wrotnowskiej o zdecydowane pozbycie się z IT Buchwaldowiczanki* w celu przeprowadzenia koniecznych zmian eliminujących (tak jak ona "kamienuje" Gardzienice z WST, a wcześniej Pawłowskiego z przestrzeni publicznej) dotychczasową obłudę, kumoterstwo i brak przyzwoitości podszytych zapośredniczonym nieuctwem. Dopiero wtedy teatr będzie miał szanse.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć przed przesłuchaniami , spotkało się z publiczną deklaracją jurora-władzuchny: "pani Moniko, pani się nie martwi - pomyślimy..." Reszta była już nie tyle milczeniem, co politycznym zamac

gówno-burza w Pałacu im. Stalina

Niejaka Szpila rujnuje publicznie wizerunek Moni i tylko potwierdza znaną prawdę, że                                 r e w o l u c j a  p o ż e r a  w ł a s n e  d z i e c i  *                                                                                                          "Ogrom cierpienia psychicznego i emocjonalnego, którego doznał zespół aktorski w ostatnim czasie, jest tak dewastujący, że nie umiałabym oglądać tego spektaklu, zapominając o tym, co widziałam i przeżywałam wraz z zespołem przez ostatnie dni, uczestnicząc w próbach w teatrze. Odcinam się od rewolucji głoszonej przez Monikę Strzępkę powołującą się na mój tekst, bo w jej wydaniu ów Heksowy przewrót jest fejkiem. Tak jak cała głoszona przez nią rewolucja ".   Ustawka w T. Dramatycznym  kompromituje się zanim zaczęła na dobre zarabiać (Strzępka, co miesiąc 18,5 tyś). Mobbing, ideologiczny szantaż, wulgarność i zastraszanie aktorów to się okazał  p r a w d z i w y program ustawionej na posadę lewackiej

elyty stołeczne

Jacek Zembrzuski Administrator       Lis przed chwilą usunął film który udostępnił od Andrzeja Seweryna; dlaczego trzeba przypierdolić faszyście Kaczyńskiemu , Orbanowi  https://t.co/LYgsMXJZ9Z   pic.twitter.com/LYgsMXJZ9Z   https://twitter.com/ZaPLMun.../status/1664756736215904256... https://platform.twitter.com/widgets.js TWITTER.COM   ochujał ten kodziawerski b ł a z e n e k, kiedyś aktor