Przejdź do głównej zawartości

Posty

HamletKlapa

"Hamlet" daje do myślenia. Jeśli się go czyta ze zrozumieniem i inscenizuje dla porozumienia, a nie popisu. Sam w sobie jest popisem sztuki teatru: wysokiej literatury, kunsztu aktorskiego i rozumiejącej reżyserii. W pewnym sensie prowadzi sam - jak każda dobra literatura - ale tym bardziej zobowiązuje by nie zbaczać z kursu. Grać myśli Autora, a nie pomysły inscenizatora. Jest jak gąbka - wchłania to, co dookoła, nie tylko w teatrze, i oddaje na scenie. Instruuje teatr i zaświadcza, że to "pułapka na myszy": zwierciadło nie tylko natury ale i moralności... To napisałem sobie przed południem. A potem był wieczór, spektakl Bradeckiego w Dramatycznym i tylko źle i jeszcze gorzej. Słobodzianek zafundował na jubileusz siedemdziesięciolecia mojego - kiedyś - ukochanego Teatru popis bez-aktorstwa i bez-reżyserii na tekście, który obnaża bezlitośnie braki warsztatu i odpowiedzi na pytanie, po co się go w ogóle wystawia. Przepraszam Kolegów, ale granie po literkach

ZAKAŁAPUĆKANA INSTYTUTA

D: Czy Ty coś z tego konkursu w IT rozumiesz? Ja: Na drugi dzień napisałem, że nie. Dzisiaj więcej... D: Ustawka? Ja: Bez wątpienia. Choć sprowokowana i dobrze zagrana! D: Wykręcasz się? Ja: Nie. Normalnie to się odbywa "z góry" i w sposób wcześniej ustalony, tylko ze statystami, którym się wydaje, że biorą udział w jakimś konkursie - ktoś ich słucha i decyduje w związku z programami... A tu zostali zaskoczeni. Rozmiarem manifestacji antyrządowej wyrażanej poparciem przeciw demokratycznej procedurze. Ale decydująca była decyzja Komar-Morawskiej o wycofaniu się z mojego przesłuchania ze względu na zaszłości przy NST, zresztą przyzwoita, tyle, że bez wyobraźni o skutkach . D: Widziałeś, że jej nie ma w czasie posiedzenia. Ja: Oczywiście, i nawet przez moment zastanawiałem się jak z tego wybrną. Wynik mnie zaskoczył, ale nie skojarzyłem, iż to się jedno z drugim wiąże. Dopiero przeczytawszy protokół zobaczyłem czarno na białym, że pani przewodnicząca tylko mnie za

innego końca świata nie będzie

to co się podzieliło - to się już nie sklei... Nie ma jednej Polski, tak jak nie ma żadnej wspólnoty z mordercą, ale i tolerancji dla polityka, który własną pozycję wykorzystywał do czerpania korzyści sprzecznych z prawem. Apele o jedność - moralnie uzasadnione - będą przeciwskuteczne. Są tu rachunki krzywd, które niewyrównane będą dzielić i żadne zaklęcia temu nie zaradzą. Gdzie nie spojrzeć widać zapotrzebowanie na pojednanie, ale solidarności nie będzie. Porozumienia nie będzie! Bo jest wojna... Za to akcja na "hejt" i piętnowanie "nienawiści" świetnie służy nagonce na przeciwnika! Patrzę na MKiDN, bo na jego działalności trochę się znam i w głowę zachodzę, dlaczego widać same błędy (sorry, Winetou, dajmy na moment spokój sprawiedliwemu osądowi, budowaniu muzeów i rozdzielnictwu mamony). Tak, tak, wiem: Kultura jest od zawsze tematem marginalnym w polskiej polityce. Można przy niej gmerać dowolnie, a lud się nie ruszy w jej obronie. Wsadźmy sobi e n

samo unieważnienie

Jeśli nie ministerialny mecenas, Maciej Dercz, to duchy teatru powinny Państwu z Krakowskiego podpowiedzieć, że noblesse oblige ...   Protokoły z obrad Komisji d/s konkursu w Instytucie Teatralnym (przedrukowane na e-teatr.pl) faktycznie unieważniają całe postępowanie: przewodnicząca wycofuje się z głosowania mojej kandydatury, ale nie robi tego w stosunku do pozostałych trojga kandydatów, ŁAMIĄC KWORUM ...  Komisja twierdzi, że nikt nic NIE POKAZAŁ, jakby w konkursie brali udział przypadkowi amatorzy, ale jej werdykt wynika z rachunku obecności na przesłuchaniach jurorów, a nie faktycznego przebiegu i tego, co kto zaprezentował albo i nie zaprezentował. Ponieważ przewodnicząca została mianowana Przewodniczącą przez samego pan ministra, więc ewentualnie nie głosując, także na pozostałych, faktycznie wypisywałaby się z Komisji nie przestrzegając regulaminu konkursu i przekraczając kompetencje właściwe w tej sprawie tylko ministrowi.                 Więc? MKiDN urzą

co tam panie w polityce? u Seweryna Grasiu trzyma się mocno

Chętnie przyznam, że Polski jest zarządzany skutecznie i tak, by zapisać się celebrytalno-politycznymi głoskami w cv Andrzeja - miłościwie się obnoszącego... Czy przeczuwającego skąd wiatr ze wschodu znowu zawieje, czy tylko z sentymentu do błędów i wypaczeń młodości, kapliczkę sobie na Karasia budującego? Teatr jednego aktora w wielkości swojej tak zadufanego, że czas przywołać trafną sentencję Jana Kelery: on nie stąpa i chodzi, on się unasza .  Bilbordami z dużej wielkością twarzy się po mieście obnosząc, tylko potwierdzał, kto tam ważny. I już. Swoje pięć minut zgrane będzie do imętu... Bo socjalizm wiecznie żywy. Żoliborz, Kuroń, Marzec '68, i w głowie poukładane. To był dobry aktor. Tytan pracy, znawca warsztatu nie odpuszczający sobie i innym. I to było w porządku, tylko, że to było dawno. Powtarzał: "zabij reżysera, który pozwala ci grać to, co umiesz". Dziś reżyseruje tylko sam siebie i nie ma nikogo, kto by mu powiedział, że kopiuje, powtarza i dawno w

krajobraz po bitwie

Nie ma Instytuta, Starego i Polskiego, nie Karasiowego, tylko Wrockiego. Seweryn na razie wychodzi na swoje, ale jakie to jest każdy widzi. Polski teatr leży na dechach i oświadcza. W sprawie magister B. zabrakło tylko Putramenta, bo Watykan, według dobrze poinformowanych, już był gotów poprzeć  non possumus, lecz dr Kencki rękę w łokciu zgiąwszy wszystkim tym witającym się z gąską szyki pomieszał i - jak Majcherek przewidział - że "będzie o to mnóstwo krzyku", tak właśnie jest. Ciamajdy trochę się gubią w protestach, bo przecież ten ich skład dyżurny był już kiedyś użyty w tej samej sprawie, tylko odwrotnie: jak Zdrojewski Nowakowi nie przedłużał, to bractwo nie chodzących do Instytutu Teatralnego się darło: "konkurs, konkurs" (demokracja i konstytucja nie były wtedy jeszcze na topie), a jak po skończeniu kadencji od Omiljanowskiej Gliński go ogłosił, to gdzie, czemu, dlaczego nie dasz naszemu? Czyli wszyscy protestują, ale niekoniecznie z tego samego powodu.

lamentownicy i lamenciarze

Rozśmieszają, bo jeśli nie łkają to ze źle skrywaną złością zagryzają języczkiem (zaproszenie na Krakowskie, by pokonsultować, kusi) i tylko marudzą, labidzą. Że na działalność MKiDN, nikogo już nie dziwi, więc co to za odwaga taka? Przy okazji na lewicy podziały, obłuda i zgrzytanie zębów... Bez rozliczenia błędów i wypaczeń ni chuja , jak mawiają ich towarzysze radzieccy ... Na miejscu poniektórych bym zaraz do Wandy, co nie chciała; ona przygarnie - od stalinówki wygarnie, ale, że sposób widzenia zależy od miejsca siedzenia, to jeszcze, komuchy, możecie się załapać:  nie zawsze tam będzie dr Kencki, by wam w sam nos łokieć zgiąć... Tyle waszych demoludowych, załganych szachrajstw i lemingozy! Z panią magister im się rypnęło, a przecież tak skrupulatnie się zwołali, kontakty pouruchomiali - "Agniesia jesteś przeciw Kaczorowi z nami?" - i policzyli, Grzegorze Dyndały. Więcej ich macocha hipokryzja (jak po Maciusiu, to konkurs, a po opluwającej, tylko sukcesja) i bruksel