Przejdź do głównej zawartości

Posty

samo unieważnienie

Jeśli nie ministerialny mecenas, Maciej Dercz, to duchy teatru powinny Państwu z Krakowskiego podpowiedzieć, że noblesse oblige ...   Protokoły z obrad Komisji d/s konkursu w Instytucie Teatralnym (przedrukowane na e-teatr.pl) faktycznie unieważniają całe postępowanie: przewodnicząca wycofuje się z głosowania mojej kandydatury, ale nie robi tego w stosunku do pozostałych trojga kandydatów, ŁAMIĄC KWORUM ...  Komisja twierdzi, że nikt nic NIE POKAZAŁ, jakby w konkursie brali udział przypadkowi amatorzy, ale jej werdykt wynika z rachunku obecności na przesłuchaniach jurorów, a nie faktycznego przebiegu i tego, co kto zaprezentował albo i nie zaprezentował. Ponieważ przewodnicząca została mianowana Przewodniczącą przez samego pan ministra, więc ewentualnie nie głosując, także na pozostałych, faktycznie wypisywałaby się z Komisji nie przestrzegając regulaminu konkursu i przekraczając kompetencje właściwe w tej sprawie tylko ministrowi.                 Więc? MKiDN urzą

co tam panie w polityce? u Seweryna Grasiu trzyma się mocno

Chętnie przyznam, że Polski jest zarządzany skutecznie i tak, by zapisać się celebrytalno-politycznymi głoskami w cv Andrzeja - miłościwie się obnoszącego... Czy przeczuwającego skąd wiatr ze wschodu znowu zawieje, czy tylko z sentymentu do błędów i wypaczeń młodości, kapliczkę sobie na Karasia budującego? Teatr jednego aktora w wielkości swojej tak zadufanego, że czas przywołać trafną sentencję Jana Kelery: on nie stąpa i chodzi, on się unasza .  Bilbordami z dużej wielkością twarzy się po mieście obnosząc, tylko potwierdzał, kto tam ważny. I już. Swoje pięć minut zgrane będzie do imętu... Bo socjalizm wiecznie żywy. Żoliborz, Kuroń, Marzec '68, i w głowie poukładane. To był dobry aktor. Tytan pracy, znawca warsztatu nie odpuszczający sobie i innym. I to było w porządku, tylko, że to było dawno. Powtarzał: "zabij reżysera, który pozwala ci grać to, co umiesz". Dziś reżyseruje tylko sam siebie i nie ma nikogo, kto by mu powiedział, że kopiuje, powtarza i dawno w

krajobraz po bitwie

Nie ma Instytuta, Starego i Polskiego, nie Karasiowego, tylko Wrockiego. Seweryn na razie wychodzi na swoje, ale jakie to jest każdy widzi. Polski teatr leży na dechach i oświadcza. W sprawie magister B. zabrakło tylko Putramenta, bo Watykan, według dobrze poinformowanych, już był gotów poprzeć  non possumus, lecz dr Kencki rękę w łokciu zgiąwszy wszystkim tym witającym się z gąską szyki pomieszał i - jak Majcherek przewidział - że "będzie o to mnóstwo krzyku", tak właśnie jest. Ciamajdy trochę się gubią w protestach, bo przecież ten ich skład dyżurny był już kiedyś użyty w tej samej sprawie, tylko odwrotnie: jak Zdrojewski Nowakowi nie przedłużał, to bractwo nie chodzących do Instytutu Teatralnego się darło: "konkurs, konkurs" (demokracja i konstytucja nie były wtedy jeszcze na topie), a jak po skończeniu kadencji od Omiljanowskiej Gliński go ogłosił, to gdzie, czemu, dlaczego nie dasz naszemu? Czyli wszyscy protestują, ale niekoniecznie z tego samego powodu.

lamentownicy i lamenciarze

Rozśmieszają, bo jeśli nie łkają to ze źle skrywaną złością zagryzają języczkiem (zaproszenie na Krakowskie, by pokonsultować, kusi) i tylko marudzą, labidzą. Że na działalność MKiDN, nikogo już nie dziwi, więc co to za odwaga taka? Przy okazji na lewicy podziały, obłuda i zgrzytanie zębów... Bez rozliczenia błędów i wypaczeń ni chuja , jak mawiają ich towarzysze radzieccy ... Na miejscu poniektórych bym zaraz do Wandy, co nie chciała; ona przygarnie - od stalinówki wygarnie, ale, że sposób widzenia zależy od miejsca siedzenia, to jeszcze, komuchy, możecie się załapać:  nie zawsze tam będzie dr Kencki, by wam w sam nos łokieć zgiąć... Tyle waszych demoludowych, załganych szachrajstw i lemingozy! Z panią magister im się rypnęło, a przecież tak skrupulatnie się zwołali, kontakty pouruchomiali - "Agniesia jesteś przeciw Kaczorowi z nami?" - i policzyli, Grzegorze Dyndały. Więcej ich macocha hipokryzja (jak po Maciusiu, to konkurs, a po opluwającej, tylko sukcesja) i bruksel

kompleks pana

Polityka ministerstwa od kultury jest moim zdaniem zdeterminowana " gwizdem założycielskim " jaki rozległ się we Wrocławiu zaraz po sformowaniu rządu. Ręki przyłożył Krzysiu Mieszkowski, wtedy już polityk opozycyjnej partii, która w ramach dintojry z platformersami prowokowała czeskimi pornografami pana profesora.  Pan premier szedł w te zadymki jak w dym, i potem dawał już tylko z górki... Cezary Morawski, Marek Mikos, Michał Gieleta to miały być kandydatury "centrowe", niekonfliktowe i do przyjęcia przez opozycję. Tyle, że jedynym wynikiem ich wyłaniania było powstanie Gildii i ogłoszenie bojkotu przez reżyserki i reżyserów; na posiedzeniu organizacyjnym we wrzasku, że "rząd rozpierdala kulturę" prym wiodła pani Monika, dziś zarabiająca bez mydła u tego samego pana Mareczka, nominata znienawidzonego przecież Glińskiego, co jej piszący mąż ogłasza jako ochronę substancji i zespołu, jakby targowiczanie u Katarzyny pletli inaczej. Czyli, ze stresu min

JAK TO DOBRZE, ŻE

Jak to dobrze*, że nie wygrałem konkursu w Instytucie Teatralnym (które to wyznanie dedykuję prof. Śliwonikowi, Jagodzie, Jarkowi, ironicznemu dziennikarzowi i przesympatycznym prezesom związkowym, którzy wprawdzie pospieszyli się z "odcięciami", że niby oni to byli przeciw a nawet za); wiadomo, że w tej naszej zupie - proszę sprawdzić motto do mojego programu - nienawidzimy się szczerze, a jednoczą nas tylko interesy - najchętniej, by komuś coś - dla siebie - za. Programy są jawne, można sprawdzić, więc o czym tu, po próżnicy...  Zamienić sobie siekierkę na kijek? Można. Przecież ja w ciągu pierwszych 48 godzin zwolniłbym dyscyplinarnie (gdańską?) redaktorkę odpowiedzialną za popełnienie przestępstwa zniewagi i obmowy 10 lipca z wykorzystaniem wortalu e-teatr, bo wyrok sądowy dotknie (mam przeczucie, że boleśnie) dopiero za jakiś czas, ulubienicę salonów i e-mailografii, Dorotę Buchwald, zwaną panią magister. Wymówienie z pracy za permanentne zaniżanie poziomu prezento

GEST KOZAKIEWICZA

W piątek rano (14.12.2018) Patryk Kencki odrzucił propozycję współpracy i objęcia stanowiska zastępcy dyrektora IT. Było to głównym postulatem złożonym przez Dorotę Buchwald podczas  spotkania mediacyjnego w MKiDN... I ta data powinna wejść do historii współczesnego teatru. Zarówno rodzaj zdjęcia jak i wymowa omawianego zdarzenia jest moją indywidualną interpretacją (reżyserią), ale fakt pozostaje faktem! Dyrektorem (ministrem, skoczkiem o tyczce) się bywa, olimpiady się wygrywa, ale "z gestem" wchodzi się do historii: Kozakiewicz / dr Kencki jest tylko jeden... Śmiem twierdzić, że takie gesty są dzisiaj ważniejsze od tego czy innego przedstawienia tak, jak rola Instytutu Teatralnego mogłaby być znacznie poważniejsza niż jest. Polski teatr jest w nieznanym mi od półwiecza kryzysie aksjologicznym, którego rozmiar zaczyna przekraczać wymiar "jaruzelskiej-smuty" lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku.. Wtedy było szaro i beznadziejnie, ale przynajmnie