... dał nam przykład Krzysztof Rudziński (dyrektor stołecznego Teatru Powszechnego), jak zwyciężać mamy. Rada Artystyczna Narodowego Starego Teatru w Krakowie. "Cytuję" zmyślając, bo wprawdzie Państwo - podejrzewam - znacie się nie od wczoraj, ale funkcjonariusz nomenklatury post-okrągłostołowej niczego takiego nie powiedział (?), wystarczy, że wcielił w życie w latach dziewięćdziesiątych teatralny model gwiazd (!). Tak piszą w źródłach, a ja widziałem na własne oczy. Myślę o permanentnych awanturach między Szczepkowską i Jandą (na moją propozycję "Wiśniowego sadu" z Ewą Dałkowską jako Raniewską usłyszałem od Rudzińskiego - w towarzystwie Semil - "ale rada artystyczna wolałaby panią Jandę", i zrezygnowałem z narzucania mi obsady), i teatr jechał od monodramu do monodramu z pełną widownią, ale nawet po latach nikt przytomny nie ma wątpliwości, kto tam rządził. Ten sam klucz przećwiczono w Ateneum najpierw nieudanie z Tyszkiewiczem, Nyczkiem, by
DZIENNIK o SPRAWACH, OSOBACH i SZTU(CZ)KACH: "Do źródeł płynie się zawsze pod prąd, z prądem płyną tylko śmieci"