Przejdź do głównej zawartości

Trans-Atlantyk pod banderą brunatną

Artur Tyszkiewicz zapracował sobie na nagrodę w postaci honorarium.
Ustawiony przez Tadziu-salon-Nyczka dla towarzysza Janowskiego z brukselskim przyrostkiem i dziewiętnastotysięczną (wtedy) pensją od bufetowej w ratuszu (co nie przeszło, mimo lobbingu rzeczonego kier. lit. - jurora dającego się uprosić na kierownika), został utrącony przez MKiDN nie akceptujące „kandydata zespołu”, który nie przeszedł pozytywnie weryfikacji konkursowej, odwrotnie niż dziś w wypadku Jana Polewki w Starym. 
Faworyt Torończyka w post-pezetpeerowskim środowisku lubelskim na gościnnych klapach w stolicy: dowód SELEKCJI NEGATYWNEJ obowiązującej w naszym skorumpowanym teatrze.
Żeby zarabiać w tym sorcie należy służyć kodziawerce - już zapowiedź przedstawienia pokazuje, co to będzie za interpretacyjka spod latarni…

Powieść, jedna z najsłynniejszych w naszej literaturze XX wieku, nie powstałaby, gdyby Gombrowicz (w lipcu 1939 roku) nie wsiadł na statek Chrobry do Argentyny, a wysiadłszy w Buenos Aires odmówił powrotu do ojczyzny objętej wojną. Swoje przygody świeżo upieczonego emigranta opisał w książce, która do dziś jest kością niezgody między „prawdziwymi Polakami” a tymi, którzy nie widzą powodu, żeby przed Polską leżeć wyłącznie plackiem. Czy Ojczyzna – ziemia ojców – musi być dla Polaka rzeczywiście tym, co najważniejsze? A może powinno się stworzyć jakąś Synczyznę – Polskę młodej przyszłości, wyzbytą starych grzechów Polaków Sarmatów? Statek „Polska” w spektaklu Artura Tyszkiewicza od wieków zarazem płynie i stoi w miejscu. Nasza pycha i nasza małość, tromtadracja i szlachetność kręcą nim w kółko, a my na nim, aż do zawrotu głowy... Teatr Ateneum

Powieść, która Autorowi pomagała przefiltrować swoją polskość, wzmocnić ją poprzez oczyszczenie z frazesu i zakłamania, ideologicznych manipulatorów zachęca do wątpienia, czy "rzeczywiście jest najważniejsza"… „Leżenia plackiem” pod dyktando, jako „prawdziwym” targowiczanom od obcych potencji…
Pan Tyszkiewicz, niezdolny student Andrzeja Pawłowskiego, kradnie mu pomysł, by wystawić tu Gombrowicza (propozycję zgłoszoną przez AP w tym sfałszowanym konkursie), ale nie bardzo umie, raczej spełnia zapotrzebowanie…
To jest dopiero „zmiana” fundowana przez ciamajdan. Nihil novi sub sole.

„Trans-Atlantyk” można czytać nie jako satyrę na polskość, ale na sekciarstwo, tromtadrację i pseudo-postępowść burdelu „puta”. Tyle samo w niej wyszydzenia przywiązania do tradycji, co kpiny z zachłystywania się nowoczesnością. Gombrowicz śmiał się z Polski, która na jego oczach przestawała istnieć, ale jako rewelator upupiającej formy wydobywał Polaka z Polaka stereotypowego, nie sugerując zastąpienia go jakimś konstruktem europejskim, czy dzisiejszymi "genderowymi" wynalazkami. Wydobywał się z Polski realnej do Polski metafizycznej. Nie chciał jej podporządkowywać, a właśnie ją wyodrębniać, usuwerennić, także wobec tego, co się nosi.
Analizuje J.-P. Salgas: "chce nie tyle argentynizować Polskę (metonimicznie zamienioną w ludzkość), ile depolonizować Argentynę: jesteście u siebie, choćbyście znajdowali się w Argentynie lub w Kanadzie, ponieważ ojczyzna nie jest miejscem na mapie, ale żywą istotnością człowieka".
Prowokował, ale miał swoje zdanie - w nikogo niezapatrzone.
Rozważań na tym poziomie u Tyszkiewicza nie ma, tylko fikuśna opowiastka z pieprzykiem.


Do tego trzeba lektury wolnej i wolność - w sobie - ubezpieczającej. A tu dostajemy teatr marionetek (aktorów usztucznionych, wsadzanych na ruchomy taśmociąg, jak w narodowej szopce) robiony sznytem: monolożek, tercecik, balecik i frontem do państwa...
Reżyser nie wyprowadza z tego, jak Gombrowicz, śmiechu, ale modną narrację "fashyzmu", a jakże.
Ni z gruchy, ni z pietruchy, wprawdzie w Argentynie, ale konflikt między synczyzną a ojczyzną (młodością i dojrzałością) owocuje tu przebraniem się funkcjonariuszy upadającego systemu w brunatne koszule z zaciśniętymi pięściami; czy wykrzyczane w pysk publiczności oskarżenie nie zawiera też "antysemityzmu"? Skąd on to wziął? Raczej z zagranicy niż z ulicy - i tak haftuje...

Artur Tyszkiewicz  sygnalizuje, że wie skąd wieją modne wiatry i nóżkę nadstawia. Rozumiem, że ustawia się do posady w gabinecie cieni. Biorąc pod uwagę to, co jest, ostrzegam - zamienił stryjek siekierkę na kijek.
To teatr banalny.
PS
Dopiero teraz czytam kuriozalny komentarz Jacka Kopcińskiego (Teatr 3/2018), kiedyś dobrze się zapowiadającego krytyka, dziś kompletnie zdefraudowanego moralnie lansowaniem Cieplaka, aż do nagrody za plagiat ze scenografii włącznie, i kombinowaniem przy ustawce w Starym Teatrze z posadą dla Artura Grabowskiego i swoim "eksperstwem" w tym politycznym bagnie.
W swoim "widoku z Koziej" nie zapomina o modnym (?) KOD-zie i spieszy z wkładką interpretacyjną, aż by się chciało powiedzieć, że ciała nadstawia...
U niego (u nich) jakaś "trwoga", więc dla częstochowskiego efektu rymnęło mu się do... Gombrowicza. Oczywiście! Ale na jakim poziomie...
Dla niego spektakl jest "wyśmienity", bo w finale przestrzega przed "nową siłę", co to "napiera", zupełnie jakby Grasia esemesy cytował. Skąd u klerka taka zdrada inteligencji i zapośredniczenia? Spływanie z prądem...
Potem Gombrowiczowi - poprzez Przemka Bluszcza - gębę przyprawia "odpowiadania za całą patriotyczną awanturę...". "A od tego tylko krok do dyktatury".
Że ze swojego bibliotekarstwa na teatrze się nie zna, to tylko swojackich popiera, tu w nieudanych "Ślubie", "Biesiadzie" i "Minach" akurat Augustynowicz, Glińskiego i Grabowskiego, ale po co zaraz Gombrowiczowi wciskać w brzuch jakieś "niebezpieczeństwa" i "pułapki"?
Zupełnie nie rozumie - psychoanalizę przywołując - że pisarz właśnie zadania stawia i z krytyki nie rezygnując wydobywa Polaka z Europejczyka i inszych "narracji", więc niczego dla nas nie "planuje" a właśnie wymaga. 
Czy to się w teatrze realizuje, to "insza inszość", tyle, że by to ocenić, trzeba umieć czytać przekaz sceniczny, a nie tylko literackie fiszki i ideologiczne przesłania.
Fachowości swojej w tym nie ocala, ale w politykę amatorską brnie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć przed przesłuchaniami , spotkało się z publiczną deklaracją jurora-władzuchny: "pani Moniko, pani się nie martwi - pomyślimy..." Reszta była już nie tyle milczeniem, co politycznym zamac

gówno-burza w Pałacu im. Stalina

Niejaka Szpila rujnuje publicznie wizerunek Moni i tylko potwierdza znaną prawdę, że                                 r e w o l u c j a  p o ż e r a  w ł a s n e  d z i e c i  *                                                                                                          "Ogrom cierpienia psychicznego i emocjonalnego, którego doznał zespół aktorski w ostatnim czasie, jest tak dewastujący, że nie umiałabym oglądać tego spektaklu, zapominając o tym, co widziałam i przeżywałam wraz z zespołem przez ostatnie dni, uczestnicząc w próbach w teatrze. Odcinam się od rewolucji głoszonej przez Monikę Strzępkę powołującą się na mój tekst, bo w jej wydaniu ów Heksowy przewrót jest fejkiem. Tak jak cała głoszona przez nią rewolucja ".   Ustawka w T. Dramatycznym  kompromituje się zanim zaczęła na dobre zarabiać (Strzępka, co miesiąc 18,5 tyś). Mobbing, ideologiczny szantaż, wulgarność i zastraszanie aktorów to się okazał  p r a w d z i w y program ustawionej na posadę lewackiej

elyty stołeczne

Jacek Zembrzuski Administrator       Lis przed chwilą usunął film który udostępnił od Andrzeja Seweryna; dlaczego trzeba przypierdolić faszyście Kaczyńskiemu , Orbanowi  https://t.co/LYgsMXJZ9Z   pic.twitter.com/LYgsMXJZ9Z   https://twitter.com/ZaPLMun.../status/1664756736215904256... https://platform.twitter.com/widgets.js TWITTER.COM   ochujał ten kodziawerski b ł a z e n e k, kiedyś aktor