Przejdź do głównej zawartości

Posty

gra w Strzępkę jako brak poszanowania dla p r a w a !

Po przeprowadzonej analizie, w ocenie Wojewody Mazowieckiego, nie ma wątpliwości co do nieprawidłowości przeprowadzonego konkursu w zakresie spełnienia przez ww. kandydatkę warunków, określonych w ogłoszeniu o konkursie ... Otóż to, i dlatego w aferze z Teatrem Dramatycznym należy się skupiać nie na ideologii, lecz (nie)zgodności z prawem skutkującym dopuszczeniem ( tu jest ważna w cześniejsza wymiana oświadczeń w G. W. o "szklanym suficie" między zainteresowaną a członkiem Komisji, co świadczy o USTAWCE ) zbolszewizowanej prostackiej aktywistki bez wymaganego stażu w "kierowaniu instytucją ". Ja sam (padałem ofiarą tego typu wymogów / warunków i mam w tej sprawie niekorzystny dla siebie wyrok SA w Poznaniu) uważam, że ten staż nie powinien być wymagany (można mieć zastępcę z kwalifikacjami administracyjnymi, a o sztuce musi decydować artysta), ale PRAWO JEST PRAWEM DLA WSZYSTKICH i w demokracji trzeba, by było przestrzegane, bez wyjątków, które załatwia się przed

o kulturowych post marksistach na naszym utrzymaniu! Z Powsina

 Jagoda, ach, młoda Hernik, niejaka Spalińska, zarabiająca po Kenckim w przy-rządowym, bo ministerialnie finansowanym, wortaliku "Teatrologia", rzekomo "info", w rzeczywistości indok tryno ; osóbka bez żadnego dorobku naukowego (sic!), za to specjalistka od powisania u różnych możnych klamek,  wysiliła się dziś rano z opinią, że decyzja wojewody w sprawie niedoszłej dyrekcji Moni Strzępki to:  Jagoda Hernik Spalińska 8 godz. Grono odbiorców: Publiczne Tak, jak jestem rozczarowana ewolucją Moniki Strzępki tak równocześnie uważam decyzję o jej zawieszeniu za skandaliczną. Zawieszenie dyrektora zanim cokolwiek zrobił, tuż przed pierwszą premierą nie mieści mi się w głowie. 28 Michał Smolis, Paweł Jurek i 26 innych użytkowników ... co polubiło całe grono! Rzekomo konserwatywnej teatrolożce wyrzuconej onegdaj przez Słobodzianka z "Laboratorium", gdzie współprowadziła wykłady o tzw. "toksycznej rodzinie antycznej" , w których - wicie, rozumicie

PRAWDOMÓWCA. Jak nie zachwyca, skoro zachwyca

Houellebecq is not dead  ("Znieważanie jest zdecydowanie moim ulubionym zajęciem. Atakuję i obrażam. Mam do tego talent")!   Bystry obserwator. Prawda była taka, że w przeciwieństwie do Casanovy czy Don Juana ( inaczej mówiąc, dowolnego psa na baby ), u których seks stanowił część codziennego życia, powietrza którym oddychają, w jego życiu każdy incydent seksualny był czymś niestosownym, zakłóceniem biegu rzeczy, dlatego właśnie tak dobrze je pamiętał, poczynając od loda w kiblu Macumby... Zaklinam was, walczcie, ludzie Zachodu  !                           I to jest, moim zdaniem, naczelny temat pisarstwa  - i krytyki tego, co jest - najprzenikliwszego autora współczesności , ogłaszającego, że kończy, Michela (Thomasa) Houellebecqa! Trudno się wchodzi w tę ostatnią powieść (powtarzającą imiona wcześniejszych bohaterów), w to, kto z kim i dlaczego, ale potem (gdzieś od 50-tej strony) się rozpędza. Nic dziwnego: "Unicestwianie" (cywilizacji i współczesnego człowieka)

upadki i powroty!

  Jarzyny i Strzępki w opozycyjnej stolicy... To dowody jak p r y m i t y w n e i bardziej polityczne niż artystyczne były onegdaj tamte przewroty nadmuchane przez G. W. - z towarzyszem Romkiem Pawłowskim, który dziś kończy nie jak mężczyzna, i Gruszczyńskim Piotrem głoszącym rzekomo jeszcze młodszych i jeszcze, w istocie "ojcobójców", wywracających hierarchię po swoje pieniądze i zaszczyty. Należy w tym miejscu przypomnieć dla przestrogi, że zbolszewizowane chamstwo Strzępki z Demirskim finansował obficie nasz premier , Gliński, który jako minister kultury sprokurował ustawkę w Starym Teatrze owocującą nie tylko nieudacznikiem, Mikosem Markiem, ale przede wszystkim oddaniem całej władzy gildii aktorskiej z zaprzyjaźnionymi lewicowymi reżyserami, wśród których rej wodziła Monia Strzępka - "bojkotująca" narodowy teatr werbalnie, ale faktycznie zdobywająca tam siłę przebicia, ostrogi i portfel... Czy wśród decydentów i fundatorów tamtego grzechu założycielskiego nie z

upadki. Słobodzianek, idzie się po Ciebie!

  Koniec sezonu 2021/22 w teatrze, to nie tylko przypomnienie covidianom Himilsbacha, że ulegając rządowej propagandzie zostali ze swymi zaszczepieniami tak, jak tamten z angielskim... Ale i spektakularne upadki dwóch, wydawałoby nie do ruszenia, dyrektorów warszawskich przybytków na specjalnym utrzymaniu ratusza, Grzegorza Jarzyny i Słobodzianka Tadeusza - skrzyżowania nieudolnego lidera z salonowym pieszczochem! Obaj, zresztą, wzięli sobie do portfela przykazanie Leszka Millera o mężczyźnie, który kończy, i wyprodukowali na swoją stypę świetne przedstawienia. TR "3Siostry" Percevala (to już wcześniej), a w Dramatycznym "Rewizora" Murawieckiego i Anny Bluszcz "Amadeusza", oraz dyrektorską "Sztukę intonacji", która wprawdzie zmyśla o historycznych bohaterach, ale dobrze opisuje losy indywidualistów wolnej sztuki w PRL-u i ich walkę o siebie i to, co mieli do powiedzenia w totalitaryzmie.  Slobodzian, jak zwykle, wziął/wydał taką kasę, że Strzępkę

lupizm - do dupizm współczesnego naszego wystawiennictwa

zjawisko  obyczajowo  polityczne z dziedziny widowiskowej! (inspirowane wydawnictwem AST w Krakowie: "Krystian Lupa. Artysta i Pedagog", oraz wielorakim doświadczeniem własnym)... Widziałem w s z y st k i e (chyba z wyjątkiem "Rzeźni" krakowskiej, której nie pamiętam) przedstawienia Krystiana od czasu "Przezroczystego pokoju" w Jeleniej Górze, gdzie na początku lat osiemdziesiątych byłem etatowym reżyserem u Aliny Obidniak - pierwszej promotorki Lupy - w Teatrze im. Norwida.                                                                       Dysponuję świadectwem jego asystentki z okresu pierwszych (szkolnych) "Braci Karamazow" dotyczącym  molestowania homoseksualnego Pawła M. i późniejszych awansów czynionych na "ścieżce kariery" ofierze zaborczości. Nie ukrywam, że myślę o nim jak najgorzej , gdy przychodzi mi brać udział w obrzędach na cześć guru ("Arcymaga" - według przydupasa R. Stępnia).  "P owolne narzędzia Lupy