Przejdź do głównej zawartości

PRAWDOMÓWCA. Jak nie zachwyca, skoro zachwyca

Houellebecq is not dead 
("Znieważanie jest zdecydowanie moim ulubionym zajęciem. Atakuję i obrażam. Mam do tego talent")! Bystry obserwator.
Prawda była taka, że w przeciwieństwie do Casanovy czy Don Juana (inaczej mówiąc, dowolnego psa na baby),
u których seks stanowił część codziennego życia, powietrza którym oddychają, w jego życiu każdy incydent seksualny był czymś niestosownym, zakłóceniem biegu rzeczy, dlatego właśnie tak dobrze je pamiętał, poczynając od loda w kiblu Macumby...

Zaklinam was, walczcie, ludzie Zachodu !                          

I to jest, moim zdaniem, naczelny temat pisarstwa - i krytyki tego, co jest - najprzenikliwszego autora współczesności, ogłaszającego, że kończy, Michela (Thomasa) Houellebecqa!

Trudno się wchodzi w tę ostatnią powieść (powtarzającą imiona wcześniejszych bohaterów), w to, kto z kim i dlaczego, ale potem (gdzieś od 50-tej strony) się rozpędza. Nic dziwnego: "Unicestwianie" (cywilizacji i współczesnego człowieka) to proces, opisywany przez neurastenicznego Francuza od samego początku - przepowiadania, że czeka nas wszystkich katastrofa...

Chyba w żadnej z poprzednich powieści weredyka (współczesnego Alcesta) akcja nie była tak bardzo zanurzona w RELACJACH RODZINNYCH i nie odnosiła się wprost do polityki, chociaż Autor udaje, że myśli o roku 2027 - co, w jego sprawdzających się wcześniej ostrzeżeniach, znaczy: uwaga - to cię współczesny czytelniku czeka...
... Stwierdza z żalem, że rozwinęła się ściśle feministyczna wizja będąca reakcją na wieki opresji ze strony religii  patriarchalnych, bo przecież religia zwrócona li tylko w kierunku pierwiastka żeńskiego jest równie niezrównoważona jak ta, która się opiera na pierwiastku męskim; konieczna jest równowaga między obiema...
"Tatuś" w comie i rodzinka zebrana u łoża... Szpital jako centrum życia / umierania? Refleksja iście egzystencjalna...
To nie jest pisarstwo estetycznie piękne, w tradycji, bo ja wiem, Chateaubrianda czy Musseta, ale raczej przyświeca mu Balzac z Komedią Ludzką, choć zupełnie bez złudzenia - przypisywanego mu dziś na lewicy - o "społecznych zaangażowaniach". 
Houllebecqiem zarządza neurastenia, specyficzny rodzaj uzależnienia od wrażliwości - membrana genialności!

Tak, on widzi i cierpi katusze (na własnej skórze) "za milijony"...
Już na stronie dziewiętnastej zamieszcza znaczący rysunek szubienicy opatrzony opisem rozpowszechnianego w sieci filmiku ze stracenia przyjaciela (?) i szefa w politycznych szachrajstwach.
Dużo jest w tej opowieści bieżącej polityki i służb specjalnych, co troszku - moim zdaniem - zaciemnia przyrodzony mu  s a r k a z m  i brak złudzeń o moralności takowego działania.

... Jest ciężko, ale tatuś z tego wyjdzie, wiem na pewno, modliłam się o to do Boga...

U spadkobiercy Oświecenia żadnego Boga nie ma (A najgłupszą religią jest islam. Czytanie Koranu jest powalające...Biblia jest przynajmniej piękna, bo Żydzi mieli cholerny talent literacki, a za to można wiele wybaczyć. Z kolei dla katolicyzmu mam resztki sympatii, ze względu na wymiar panteistyczny. A do tego te wszystkie kościoły, witraże, malarstwo i rzeźby),    a jeśli już, to za przykładem Iwana Karamazowa "zwraca mu się bilet". Kościoły europejskie są puste. 
Pozostaje miłość... Najczęściej niezrealizowana, za co winę ponosi nie kto inny, tylko podmiot liryczny. 
To trochę skomplikowane... Bohater, żonaty, mentalnie singelsłyszy od pryncypała, że ten nie uprawia miłości (zamiast np. nie pieprzy się) i ta konstatacja wydaje się w intencji Autora odzwierciedlać coś więcej niż przypadki powieściowej fikcji - może to być diagnoza stawiana cywilizacji Zachodu.
Rene Girard, filozof, zasłynął przecież teorią pożądania mimetycznego, lub pożądania w trójkącie, według którego pożądamy tego, czego pożądają inni, poprzez naśladownictwo.
A co ją to, kurwa obchodzi - włosy na ubraniu, zapach perfum - domyślanie się obecności innej kobiety. Co ją to, kurwa, obchodzi?
Gdyby chcieć odtworzyć trudności chrześcijaństwa w Europie Zachodniej, trudno o lepszą ilustrację niż kościół Notre-Dame-de-la-Nativite de Bercy...

Jednym słowem, przenikliwie przewidujący Francuz, pozostając w samym środku tamtego zgorszenia i nie dając rodakom (nam) pardonu, bez moralizowania wykłada współczesne zbłądzenia na drodze ku katastrofie... Prorocze widzenia? 
Nie ma w tym (to z osobistej obserwacji człowieka, oraz lektury wszystkich jego książek) grama zarozumiałości, gwiazdorstwa - to   t r o s k a i ból istnienia widoczny w jego codziennej postawie uwiecznionej na filmach.
... Dopiero w tym momencie zrozumiał, że się boi (ojca w stanie wegetatywnym po udarze, świata w jego nieprzewidywalności, politycznych kłamstw w imię demokracji, dotyku drugiego człowieka), ale jako wielki Pisarz, z tego czyni temat i metodę własnej pisania: nie pozostawia złudzeń.
... Zgodnie z rytualnym zwrotem ofiara (wizyta u łoża cierpiącego) została spełniona - każdy mógł iść spokojnie do domu i radować się w kręgu rodzinnym, na miarę swych sił i środków (o ile cokolwiek rozumiał z tej religii oraz o ile pamiętał, czym jest orgazm - samo pojęcie boga słabo korespondowało z jego doświadczeniem osobistym). To wyznanie egzystencjalisty rodem z etycznych przekonań Camusa.
                                          Kawa i papierosy zamiast Kościoła!
To może być współczesna etyka tragiczna, bo odróżnia dobro od zła. I ludziom (nakłady Autora) potrzebna.
Najgorsze było to, że jeśli celem dzisiejszych terrorystów jest unicestwienie świata współczesnego, nie mógł nie przyznać im racji...
Nawet odróżniając narratora od autora trudno się oprzeć wrażeniu, że to credo Michela.

Rzym... dziś największa serca mojego odrazo,
Dla któregoś w kochanku mym skrwawił żelazo!
Rzym, który tak kochasz, a ja nienawidzę,
Którym, że ciebie wielbi, tym więcej się brzydzę... (z Corneille'a)

Pewnego dnia, a może pewnej nocy / Na brzegu jeziora zapadłem w sen, / Kiedy nagle, rozdzierając niebo, / Z łopotem skrzydeł przybył czarny orzeł...
Optymistyczne wyznania / lektury, to nie są, dlatego MH dorobił się w krytycznych dysertacjach miana "nihilisty" - niesłusznie, przecież Kasandra miała rację płacząc nad przyszłością... Chociaż przywoływana - jak u Dostojewskiego - tarantula "nie lubi żadnych istot żywych". A nie ma po temu powodów? Aha.
Miałem zaszczyt być kapitanem okrętu, jakim jest Francja, ale kapitan to tylko pierwszy z marynarzy - kpi Autor z demagogii procesów wyborczych: będzie mi was brakować - prosto do kamery... Ludzie mieli w jego oczach niewielkie znaczenie (str. 232).

"Diabeł (tarotowy, nr 15) z talii Wirtha ma na prawym ramieniu napisane „solve”, a na lewym „coagula”. Solve znaczy rozpuszczaj, coagula znaczy ścinaj – tak jak mleko się ścina w ser – czyli powoduj utwardzenie, scalenie, zestalenie. Talia Wirtha jest ważna dla rozwoju ezoterycznego tarota, ale wyjątkowo paskudna, ba, wstrętna graficznie.

Serowarstwo nie jest obojętne dla zrozumienia budowy świata, ponieważ słowiańskie słowo „twaróg”, pochodzące od tego samego rdzenia, co tworzyć, twórca, stwórca i twarz, zostało przyjęte w niemieckim jako Quark, skąd zapożyczył je James Joyce, a od niego Murray Gell-Mann, który tym słowem – quark, quarks, kwarki – nazwał cząsteczki będące elementarnym TWORZywem materii wszechświata. Tak pewne nieprzypadkowe koło się zamknęło... Będzie pracować na rzecz wikłania ludzi, na rzecz uwiązywania ich do wiar, form, schematów, guru oraz podziałów moje-nie-moje. Ta sama działać będzie jak wehikuł wyzwolenia, czyli odwiązania się od form i pułapek, w których ugrzęźliśmy.

To samo jest z nacjonalizmem – patriotyzmem...

Niektórzy będą uważać „naród” za pojęcie, które służy uwiązaniu, uwięzieniu (i ogłupieniu przy okazji) – służy coagula, nie solve.

Głównym koagulantem, więzicielem, jest ego. Ego lubi mieć swoje wzmacniacze, czyli ideologie będące wyrazem ego-izmu grupowego, właśnie jak nacjonalizm: mój naród ma specjalną misję w historii!; rasizm: moja rasa wyższa!; religia: mój kościół jedyny prawdziwy!, w innych szatani rządzą. Do ludzi, którzy dali się skoagulować grupowym ego-izmom, mieć można tylko współczucie. 

Szamanizm narodowy byłby zadaniem rozwiązywania i odwiązywania więzów, w których tkwimy i które nas hamują-dołują, a które pochodzą z naszej narodowej przeszłości i identyfikacji. Często są to głęboko wryte rodowe rany, którym i Hellinger nie podoła. Nasze i naszej ziemi"      (Wojciech Jóźwiak).

Po co Michelowi Houellbecqowi na str. 302 "Unicestwiania" średniowieczna reprodukcja Eliphas Levi Del (Solve Coagula) z Constanta, jak Boga kocham nie wiem! Ale brzmi to jak przestroga (znak afazji ojca bohatera powieści poprzedzającej serię zamachów terrorystycznych w Paryżu); dziewiętnastowieczny okultyzm i babka Gauguina.

Po co instalować sieć 5G, skoro nie potrafimy nawiązać między sobą kontaktu i wykonywać podstawowych gestów, które umożliwiają gatunkowi ludzkiemu reprodukcję, a czasami przynoszą szczęście? Głęboki sens tego pytania streszcza główny temat przesłania Houllebecqa,   i czyż nie jest uzasadniony?

Miał wrażenie, że mu staje, a w każdym że coś się dzieje w tamtej okolicy, ale też trochę zapomniał... w końcu po to są kurwy, by przywracać nas do życia. Francuski autor splata nierozerwalnie prywatne z publicznym, psychologię z polityką, opis rzeczywistości z przewidywaniem skutków działania.

To (nasz) świat, który wypada z normy, w którym atak na bank spermy zmusza do przerzucenia domniemania o winie klasycznej skrajnej lewicy na trop integrystycznych katolików. W sumie, czyż nie wszystko jedno, w sumie wciąż pozostaje się w tym samym ślepym zaułku - konstatuje.

To r o d z i n a (podstawowa komórka, ale i polityka polegająca na zbieraniu procentów wyborczych na ofiarach terroryzmu) jest pokancerowana: rodzina i małżeństwo, oto dwa szczątkowe bieguny, a wokół kręci się życie ostatnich przedstawicieli Zachodu w pierwszej połowie dwudziestego pierwszego wieku. Na próżno ludzie, którzy potrafili przewidzieć zużycie tradycyjnych formuł, poszukiwali innych, nowych, choć historyczna rola tych tradycyjnych w sumie okazała się całkowicie negatywna. Liberalna doktryna wciąż lekceważyła problem w naiwnym przekonaniu, że chęć zysku może zastąpić wszelkie inne motywacje i dostarczyć energii duchowej niezbędnej dla zachowania złożonej organizacji społecznej. Bez cienia wątpliwości było to przekonanie fałszywe - kracze Michel Houellebecq!

Podobna reakcja w znacznym stopniu przyczyniła się do klęski prawicowego kandydata w ostatnich wyborach prezydenckich i pozwoliła dojść do władzy obecnemu prezydentowi (och, te garnitury)? Bo o satanistach służba specjalna dokumentacji nie posiadała.

Zresztą - przewiduje, czy stwierdza MH - niektórzy ideolodzy deep ecology (samobójstwo, aborcja, kanibalizm i sodomia, wiara w reinkarnację oraz możliwość ponownego wcielenia się w ciało zwierzęcia) głoszą konieczność zagłady ludzkości, uważając, że gatunek ludzki jest nienaprawialny i niebezpieczny dla przetrwania planety - czyż dzisiaj nic nam to nie przypomina? A jutro? Greta, etc.                                                                                                                

Mit prymitywnego komunizmu i złotego wieku ludzkości zawsze miał niewiarygodną siłę mobilizującą, tym bardziej dzisiaj... 

Czyż po takim dictum można zaliczać Michela  Houellebecqa do sortu na lewo od rozumu? Nie, nie da się!

Jest i o Kaczyńskim, a jakże, Theodorze - "Unabomberze", przypominającym Marksa, zatem nasza totalniacka opozycja nie będzie miała z lektury orgazmu. Choć w Stanach: "Unabomber for President", co, jak Charles Manson, miało w pewnych kręgach swoją aurę i przyciągało tzw. etnobiolożki, jak nie przymierzając "u nasz" Jacentego Kop(y)cińskiego do młodszej teatrolożki  - i durności antropomorfizacji!

Wracając do powieści: większość Francuzów jest smutnych (?) i o moim ulubionym autorze też chyba należałoby to powiedzieć. Ale, czy takie psychoterapeutyzowanie go cokolwiek wyjaśnia ze sztuki?

Napisał - podobno, po raz ostatni - swego rodzaju "opus magnum", czy to oznacza, że odkrył kamień filozoficzny? 

W każdym razie jego bohaterowie są na ogół po "Ecole normale superieure", czyli wyższa półka, by nie rzec burżuazja, psychicznie poobijani, głodni miłości i uwrażliwieni na kalectwa rzeczywistości. Dają świadectwo kryzysu, na który jedynym remedium wydaje się miłość, tym razem też w powijakach, a nawet kwitowana słówkiem: spierdalaj! Więc...? Pesymizm? Potrzebowalibyśmy naprawdę cudownych kłamstw. Raz, Dwa, Trzy, Cztery, Pięć, Sześć, Siedem. Kropka

Wielu współczesnych ludzi jest koszmarnymi idiotami, co jest bezdyskusyjnym i uderzającym zjawiskiem współczesności. Zatem: może eutanazja, albo rak - tak, czy siak unicestwienie !                                                     
Nie sądzę aby było w naszej mocy cokolwiek zmienić. 
Świadectwo epoki? Ostatni sprawiedliwy, co nie dostał Nobla 




 












Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć przed przesłuchaniami , spotkało się z publiczną deklaracją jurora-władzuchny: "pani Moniko, pani się nie martwi - pomyślimy..." Reszta była już nie tyle milczeniem, co politycznym zamac

gówno-burza w Pałacu im. Stalina

Niejaka Szpila rujnuje publicznie wizerunek Moni i tylko potwierdza znaną prawdę, że                                 r e w o l u c j a  p o ż e r a  w ł a s n e  d z i e c i  *                                                                                                          "Ogrom cierpienia psychicznego i emocjonalnego, którego doznał zespół aktorski w ostatnim czasie, jest tak dewastujący, że nie umiałabym oglądać tego spektaklu, zapominając o tym, co widziałam i przeżywałam wraz z zespołem przez ostatnie dni, uczestnicząc w próbach w teatrze. Odcinam się od rewolucji głoszonej przez Monikę Strzępkę powołującą się na mój tekst, bo w jej wydaniu ów Heksowy przewrót jest fejkiem. Tak jak cała głoszona przez nią rewolucja ".   Ustawka w T. Dramatycznym  kompromituje się zanim zaczęła na dobre zarabiać (Strzępka, co miesiąc 18,5 tyś). Mobbing, ideologiczny szantaż, wulgarność i zastraszanie aktorów to się okazał  p r a w d z i w y program ustawionej na posadę lewackiej

elyty stołeczne

Jacek Zembrzuski Administrator       Lis przed chwilą usunął film który udostępnił od Andrzeja Seweryna; dlaczego trzeba przypierdolić faszyście Kaczyńskiemu , Orbanowi  https://t.co/LYgsMXJZ9Z   pic.twitter.com/LYgsMXJZ9Z   https://twitter.com/ZaPLMun.../status/1664756736215904256... https://platform.twitter.com/widgets.js TWITTER.COM   ochujał ten kodziawerski b ł a z e n e k, kiedyś aktor