
Zaklinam was, walczcie, ludzie Zachodu !
I to jest, moim zdaniem, naczelny temat pisarstwa - i krytyki tego, co jest - najprzenikliwszego autora współczesności, ogłaszającego, że kończy, Michela (Thomasa) Houellebecqa!
Trudno się wchodzi w tę ostatnią powieść (powtarzającą imiona wcześniejszych bohaterów), w to, kto z kim i dlaczego, ale potem (gdzieś od 50-tej strony) się rozpędza. Nic dziwnego: "Unicestwianie" (cywilizacji i współczesnego człowieka) to proces, opisywany przez neurastenicznego Francuza od samego początku - przepowiadania, że czeka nas wszystkich katastrofa...

Tak, on widzi i cierpi katusze (na własnej skórze) "za milijony"...


Serowarstwo nie jest obojętne dla zrozumienia budowy świata, ponieważ słowiańskie słowo „twaróg”, pochodzące od tego samego rdzenia, co tworzyć, twórca, stwórca i twarz, zostało przyjęte w niemieckim jako Quark, skąd zapożyczył je James Joyce, a od niego Murray Gell-Mann, który tym słowem – quark, quarks, kwarki – nazwał cząsteczki będące elementarnym TWORZywem materii wszechświata. Tak pewne nieprzypadkowe koło się zamknęło... Będzie pracować na rzecz wikłania ludzi, na rzecz uwiązywania ich do wiar, form, schematów, guru oraz podziałów moje-nie-moje. Ta sama działać będzie jak wehikuł wyzwolenia, czyli odwiązania się od form i pułapek, w których ugrzęźliśmy.
To samo jest z nacjonalizmem – patriotyzmem...
Niektórzy będą uważać „naród” za pojęcie, które służy uwiązaniu, uwięzieniu (i ogłupieniu przy okazji) – służy coagula, nie solve.
Głównym koagulantem, więzicielem, jest ego. Ego lubi mieć swoje wzmacniacze, czyli ideologie będące wyrazem ego-izmu grupowego, właśnie jak nacjonalizm: mój naród ma specjalną misję w historii!; rasizm: moja rasa wyższa!; religia: mój kościół jedyny prawdziwy!, w innych szatani rządzą. Do ludzi, którzy dali się skoagulować grupowym ego-izmom, mieć można tylko współczucie.
Szamanizm narodowy byłby zadaniem rozwiązywania i odwiązywania więzów, w których tkwimy i które nas hamują-dołują, a które pochodzą z naszej narodowej przeszłości i identyfikacji. Często są to głęboko wryte rodowe rany, którym i Hellinger nie podoła. Nasze i naszej ziemi" (Wojciech Jóźwiak).
Po co Michelowi Houellbecqowi na str. 302 "Unicestwiania" średniowieczna reprodukcja Eliphas Levi Del (Solve Coagula) z Constanta, jak Boga kocham nie wiem! Ale brzmi to jak przestroga (znak afazji ojca bohatera powieści poprzedzającej serię zamachów terrorystycznych w Paryżu); dziewiętnastowieczny okultyzm i babka Gauguina.
Po co instalować sieć 5G, skoro nie potrafimy nawiązać między sobą kontaktu i wykonywać podstawowych gestów, które umożliwiają gatunkowi ludzkiemu reprodukcję, a czasami przynoszą szczęście? Głęboki sens tego pytania streszcza główny temat przesłania Houllebecqa, i czyż nie jest uzasadniony?
Miał wrażenie, że mu staje, a w każdym że coś się dzieje w tamtej okolicy, ale też trochę zapomniał... w końcu po to są kurwy, by przywracać nas do życia. Francuski autor splata nierozerwalnie prywatne z publicznym, psychologię z polityką, opis rzeczywistości z przewidywaniem skutków działania.
To (nasz) świat, który wypada z normy, w którym atak na bank spermy zmusza do przerzucenia domniemania o winie klasycznej skrajnej lewicy na trop integrystycznych katolików. W sumie, czyż nie wszystko jedno, w sumie wciąż pozostaje się w tym samym ślepym zaułku - konstatuje.
To r o d z i n a (podstawowa komórka, ale i polityka polegająca na zbieraniu procentów wyborczych na ofiarach terroryzmu) jest pokancerowana: rodzina i małżeństwo, oto dwa szczątkowe bieguny, a wokół kręci się życie ostatnich przedstawicieli Zachodu w pierwszej połowie dwudziestego pierwszego wieku. Na próżno ludzie, którzy potrafili przewidzieć zużycie tradycyjnych formuł, poszukiwali innych, nowych, choć historyczna rola tych tradycyjnych w sumie okazała się całkowicie negatywna. Liberalna doktryna wciąż lekceważyła problem w naiwnym przekonaniu, że chęć zysku może zastąpić wszelkie inne motywacje i dostarczyć energii duchowej niezbędnej dla zachowania złożonej organizacji społecznej. Bez cienia wątpliwości było to przekonanie fałszywe - kracze Michel Houellebecq!
Podobna reakcja w znacznym stopniu przyczyniła się do klęski prawicowego kandydata w ostatnich wyborach prezydenckich i pozwoliła dojść do władzy obecnemu prezydentowi (och, te garnitury)? Bo o satanistach służba specjalna dokumentacji nie posiadała.
Zresztą - przewiduje, czy stwierdza MH - niektórzy ideolodzy deep ecology (samobójstwo, aborcja, kanibalizm i sodomia, wiara w reinkarnację oraz możliwość ponownego wcielenia się w ciało zwierzęcia) głoszą konieczność zagłady ludzkości, uważając, że gatunek ludzki jest nienaprawialny i niebezpieczny dla przetrwania planety - czyż dzisiaj nic nam to nie przypomina? A jutro? Greta, etc.
Mit prymitywnego komunizmu i złotego wieku ludzkości zawsze miał niewiarygodną siłę mobilizującą, tym bardziej dzisiaj...
Czyż po takim dictum można zaliczać Michela Houellebecqa do sortu na lewo od rozumu? Nie, nie da się!
Jest i o Kaczyńskim, a jakże, Theodorze - "Unabomberze", przypominającym Marksa, zatem nasza totalniacka opozycja nie będzie miała z lektury orgazmu. Choć w Stanach: "Unabomber for President", co, jak Charles Manson, miało w pewnych kręgach swoją aurę i przyciągało tzw. etnobiolożki, jak nie przymierzając "u nasz" Jacentego Kop(y)cińskiego do młodszej teatrolożki - i durności antropomorfizacji!
Wracając do powieści: większość Francuzów jest smutnych (?) i o moim ulubionym autorze też chyba należałoby to powiedzieć. Ale, czy takie psychoterapeutyzowanie go cokolwiek wyjaśnia ze sztuki?
Napisał - podobno, po raz ostatni - swego rodzaju "opus magnum", czy to oznacza, że odkrył kamień filozoficzny?
W każdym razie jego bohaterowie są na ogół po "Ecole normale superieure", czyli wyższa półka, by nie rzec burżuazja, psychicznie poobijani, głodni miłości i uwrażliwieni na kalectwa rzeczywistości. Dają świadectwo kryzysu, na który jedynym remedium wydaje się miłość, tym razem też w powijakach, a nawet kwitowana słówkiem: spierdalaj! Więc...? Pesymizm? Potrzebowalibyśmy naprawdę cudownych kłamstw. Raz, Dwa, Trzy, Cztery, Pięć, Sześć, Siedem. Kropka
Komentarze
Prześlij komentarz