Przejdź do głównej zawartości

Posty

ŻĄDAM ZMIANY

Tego teatru j u ż  n i e  m a, urządził się w dupie i jest teraz bankomatem do pieniędzy budżetowych... Maciej Stroiński I co z tego, że jako jedyny wcześniej mówiłem, prosiłem i ostrzegałem?! To się musiało tak skończyć. Dalsze rujnowanie narodowej sceny w imię partykularnych i finansowych interesów musi się skończyć. Domagam się natychmiastowej zmiany (od lewej) Marka Mikosa na posadzie objętej w wyniku przekrętu zwanego konkursem na dyrektora NST.  Złamanie Rozporządzenia Ministra Kultury w sprawie konieczności wymiany jurorów pozostających w konflikcie interesów ze startującymi kandydatami zaowocowało fatalną nominacją i nie zrealizowaniem zapowiedzianego programu, klęską artystyczną i oddaniem teatru w ręce aktorów z grupy trzymającej władzę za poprzedniej dyrekcji, co ministerialny konkurs rzekomo miał dobrze zmienić.  Tym samym przypominam o konieczności rozwiązania Rady Artystycznej pod przewodem Radosława Krzyżowskiego (drugi od lewej), kiedyś inteligentnego akto

carstwo, proszę bardzo. Na chwałę Moskwy

Bałem się tej premiery i wiem, czego się bałem. Widziałem Peter Steina kiedyś "Oresteję" i "Księcia Homburgu", oraz dekadę temu "Wallensteina" i "Mewę" w Berliner Ensemble i w Rydze; to był zawsze wielki teatr idący za literaturą i piorunująco grany - powiedziany! Szanuję wiedzę reżysera o epoce i to, że uważa t e k s t za skarbnicę wszystkiego, co teatrowi najpotrzebniejsze. Nie ma w nim tylko wykonawców; aktorzy są, albo nie ma takich, którzy potrafią udźwignąć konwencję, w której to od nich wszystko - sens, wyraz, energia - zależy, bo mimo "filmowej" obrazowości inscenizacji, to aktor decyduje o wadze sprawy; albo to, co robi przechodzi przez rampę, albo zostaje w jakimś muzeum Pana Steina, jako ilustracja... W teatrze Peter Steina trzeba, jak (niektórzy) Niemcy, Anglicy i Rosjanie - umieć mówić , czego Seweryn swoich nie nauczył, albo nie wymagał.  Pod tym względem premierę w Teatrze Polskim "Borysa Godunowa" Alek

ROZPACZ

Czasem brak jednej bliskiej osoby sprawia, że świat staje się wyludniony  Alphonse de Lamartine " Serotonina "jest potrzebna? Hormon szczęścia jako przeciwdziałanie depresji? Michel Houllebecq w to wątpi, a ponieważ jest pisarzem wybitnym i jego ostatnia książka jeszcze bardziej przenikliwa i przewidująca, to lekko - po lekturze - nie jest, oj, nie... To historia umierania z żalu. Rozpaczliwego rozpadania się świata, przeżywanego z perspektywy osobistej: jeśli narratora uznać za sobowtóra Autora, to szans, że innego końca świata nie będzie   -  nie ma.  Poruszająca konstatacja, tym bardziej, że tym razem nie z winy polityki, czy "zmierzchu cywilizacji", ale z bardzo subiektywnego przyłożenia ręki do nieszczęścia przez samego bohatera - mężczyzny rujnującego sobie życie kobietami. Niszczącego związki z kobietami, co w przekonaniu piszącego stanowi duchowe samobójstwo i wstęp do zagłady. Mężczyzna całą winę za nieudane relacje z kobietami bierze na siebie! Z

CO SIĘ DZIEJE W INSTYTUCIE TEATRALNYM - BRAK ZMIAN?

PYTANIA DO PANI ELŻBIETY WROTNOWSKIEJ - GMYZ, DYREKTOR INSTYTUTU TEATRALNEGO.  LIST OTWARTY Wzoruję się na Wojciechu Majcherku, który na drugi dzień po nominacji miał wątpia, czy rzeczona odwiedza Jandę i czy „będzie gotowa”. Poczekawszy, pozwalam sobie: a). co robi w Instytucie Teatralnym mgr Buchwald, przegrana w konkursie i znieważająca na e-teatr.pl prof. Pawłowskiego, co kk kwalifikuje jako przestępstwo opisane w art. 216 (postępowanie prawne trwa)? b). dlaczego publicznym groszem żywi się tam Agata Adamiecka-Sitek przypisująca publicznie modną orientację seksualną Ryszardowi Cieślakowi i Jerzemu Grotowskiemu tylko na podstawie niewyraźnego zapisu filmowego „Apocalipsis”, w rzekomo teatrologicznej analizie spektaklu, oraz przechwalająca się własnym o r g a z m e m odczuwanym w czasie podcinania krzyża w przedstawieniu „Klątwa” T. Powszechnego? c). czemu w ministerialnej instytucji kultury tolerowana jest obecność - i zarobki - Rzecznika, Łukasza Orłowskiego groż

o bolszewiku to była ballada

Na trwającym jeszcze wciąż festiwalu "DOC" filmów dokumentalnych już przyznano nagrody. Sam przy tym byłem i wino, owszem białe, piłem. Jurorami okazali się m. in. szczerbaty "obywatel" od kopania w barierki pod sejmem z białą różą w zębach i importowana neomarksistka z "Amnesty In.", czyli organizacji, która przestała być bezstronna i zaangażowała się w spór polityczny w kraju po stronie totalnej opozycji; Serbka, więc pewnie dlatego przyłożyła ręki do nagrodzenia filmu o tym samym tytule, choć jej bohaterką jest akurat Chorwatka zamordowana podobno przez Serbów, choć dowodów nie ma, w każdym razie dla sądu w Zagrzebiu, który oskarżonych uniewinnił. To nie przeszkodziło wykonania agitki "antywojennej" (to zrozumiałe) i "antynarodowej", co w tamtych warunkach, tylko zideologizowane, prawdziwemu bohaterowi filmowego reportażu, Oliverowi Frljiczowi, znanemu u nas z dowalania Kościołowi i organizowania fikcyjnej (?) zbiórki na zabójstw

ŁUKASZ GRZEGORZEK

Utalentowanego to warto wysłuchać i obejrzeć, co ma do powiedzenia. Śmiem twierdzić, że to najciekawszy reżyser na naszym rynku. Mówi, że w kinie chciałby ludziom dawać coś dobrego. Jest wyluzowany i zdeterminowany: przed powstaniem " Córki trenera " twierdził, że nakręci to nawet na komórce. A kreci perfekcyjnie. Zarówno debiutancki "Kamper" jak i tenisowa historia autobiograficzna są znakomicie napisane i zrealizowane: zagrane, sfotografowane z pomysłowym dźwiękiem (w "Córce" momentom wysiłku na korcie odpowiada wysiłek grania Paganiniego w kontrapunkcie - i tu i tu lekuchno, choć po tytanicznych ćwiczeniach). Tyle, że to jest film niekoniecznie o tenisie i nawet nie przede wszystkim o relacji ojca - trenera z dorastającą córką - zawodniczką, ale, moim zdaniem, o pochwale samego życia, w którym sukces nie jest najważniejszy - choć do tej konstatacji się dojrzewa... To by było bardzo pouczające przesłanie na czas, w którym żyjemy, bo idące pod prąd

WIKTORIA_HEDDA

Gorodeckaja jest kobietą i aktorką niepospolitą. Mając w genach wspaniałą tradycję litewskiego teatru wie, co to jest mowa ciała i ruch sceniczny. W " Heddzie Gabler " Kowalskiego zdecydowanie odchodzi od realizmu na rzecz świata symbolicznego niezaspokojonej, współczesnej (mimo rezygnacji z uwspółcześniania na siłę i stylizowanych kostiumów) kobiety fatalnej. Pani Wiktoria gra na początku histerię, ostro, kanciasto, by wyraźnie określić stosunek do męża i ustawić się wobec otoczenia. Kolory i półcienie ujawnia później, wraz z pojawieniem się mężczyzn, którzy odegrali, lub mogliby odegrać rolę w jej życiu. Ale przedstawienie nie jest melodramatem, tylko obrazem wiecznego głodu egzystencjalnego.  Brzydota wlecze się za mną jak przekleństwo... mówi w pewnym momencie bohaterka, ale nie robi nic, by to zmienić, tylko manifestuje niezadowolenie. Trzeba talentu Wiktorii Gorodeckie,j aby  mogło być to pociągające i miało swoją tajemnicę. Trzeba wielkiej cierpliwości, by wyt