Przejdź do głównej zawartości

Posty

kompleks pana

Polityka ministerstwa od kultury jest moim zdaniem zdeterminowana " gwizdem założycielskim " jaki rozległ się we Wrocławiu zaraz po sformowaniu rządu. Ręki przyłożył Krzysiu Mieszkowski, wtedy już polityk opozycyjnej partii, która w ramach dintojry z platformersami prowokowała czeskimi pornografami pana profesora.  Pan premier szedł w te zadymki jak w dym, i potem dawał już tylko z górki... Cezary Morawski, Marek Mikos, Michał Gieleta to miały być kandydatury "centrowe", niekonfliktowe i do przyjęcia przez opozycję. Tyle, że jedynym wynikiem ich wyłaniania było powstanie Gildii i ogłoszenie bojkotu przez reżyserki i reżyserów; na posiedzeniu organizacyjnym we wrzasku, że "rząd rozpierdala kulturę" prym wiodła pani Monika, dziś zarabiająca bez mydła u tego samego pana Mareczka, nominata znienawidzonego przecież Glińskiego, co jej piszący mąż ogłasza jako ochronę substancji i zespołu, jakby targowiczanie u Katarzyny pletli inaczej. Czyli, ze stresu min

JAK TO DOBRZE, ŻE

Jak to dobrze*, że nie wygrałem konkursu w Instytucie Teatralnym (które to wyznanie dedykuję prof. Śliwonikowi, Jagodzie, Jarkowi, ironicznemu dziennikarzowi i przesympatycznym prezesom związkowym, którzy wprawdzie pospieszyli się z "odcięciami", że niby oni to byli przeciw a nawet za); wiadomo, że w tej naszej zupie - proszę sprawdzić motto do mojego programu - nienawidzimy się szczerze, a jednoczą nas tylko interesy - najchętniej, by komuś coś - dla siebie - za. Programy są jawne, można sprawdzić, więc o czym tu, po próżnicy...  Zamienić sobie siekierkę na kijek? Można. Przecież ja w ciągu pierwszych 48 godzin zwolniłbym dyscyplinarnie (gdańską?) redaktorkę odpowiedzialną za popełnienie przestępstwa zniewagi i obmowy 10 lipca z wykorzystaniem wortalu e-teatr, bo wyrok sądowy dotknie (mam przeczucie, że boleśnie) dopiero za jakiś czas, ulubienicę salonów i e-mailografii, Dorotę Buchwald, zwaną panią magister. Wymówienie z pracy za permanentne zaniżanie poziomu prezento

GEST KOZAKIEWICZA

W piątek rano (14.12.2018) Patryk Kencki odrzucił propozycję współpracy i objęcia stanowiska zastępcy dyrektora IT. Było to głównym postulatem złożonym przez Dorotę Buchwald podczas  spotkania mediacyjnego w MKiDN... I ta data powinna wejść do historii współczesnego teatru. Zarówno rodzaj zdjęcia jak i wymowa omawianego zdarzenia jest moją indywidualną interpretacją (reżyserią), ale fakt pozostaje faktem! Dyrektorem (ministrem, skoczkiem o tyczce) się bywa, olimpiady się wygrywa, ale "z gestem" wchodzi się do historii: Kozakiewicz / dr Kencki jest tylko jeden... Śmiem twierdzić, że takie gesty są dzisiaj ważniejsze od tego czy innego przedstawienia tak, jak rola Instytutu Teatralnego mogłaby być znacznie poważniejsza niż jest. Polski teatr jest w nieznanym mi od półwiecza kryzysie aksjologicznym, którego rozmiar zaczyna przekraczać wymiar "jaruzelskiej-smuty" lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku.. Wtedy było szaro i beznadziejnie, ale przynajmnie

Monstrum Kumoterstwa i Dziadostwa Nadwornego

Premier Piotr Gliński jest najgorszym zarządzającym z Krakowskiego Przedmieścia za mojej długiej pamięci. Niegdysiejszy minister od kultury Tejchma jawi się przy nim jako arbiter elegancji i konstruktywnego dialogu z artystami. Z tamtych wzorów zostało tylko marzenie o PRON ("Patriotycznym Ruchu Odrodzenia Narodowego" - za Jaruzelskiego), "okrągły stolik" nawet nie w Magdalence i fiasko! Nie należy zapominać, że gdyby nie przyzwoitość dr Kenckiego jedlibyśmy wszyscy już tę żabę wmuszoną ("popartą") ministerstwu przez totalną opozycję w bezpardonowej walce z rządem, którego prominentnym przedstawicielem ciągle nie przestaje być pan profesor. Nie ukrywam, że mam dość! Po Dostojewsku oświadczam: zwracam bilet zaufania... Rzyg, rzyg. I nie ma co się usprawiedliwiać gorzkimi żalami wylewanymi na język nienawiści dzisiejszej opozycji, bo taka jest rzeczywistość dana panu ministrowi do odsłużenia - przypominam etymologię wyrazu określającego funkcję jaką mu

baranu na skok

Zbliża się Nowy Rok czyli, komu / czemu na tak zwany urok? Inaczej postawione pytanie brzmi: czy jest granica amatorszczyzny ministerstwa od kultury? Bo wprawdzie po nie kupieniu caracali podobno gdzieniegdzie wzrasta, i zresztą nie ma z kim przegrać, lecz sfera symboliczna leży i kompromituje - nas wszystkich. Ośmiesza, że łykamy te kolejne konkursowe "żaby", u-rady, układy, stoliki, komisje i nic. Nic z tego nie wynika. Jeden Patryk Kencki psuje te gabinetowo-Kopcińskie dorady, które jak kiedyś w PRON-nie "jednoczą patriotycznie nastawionych Polaków różnych orientacji politycznych i światopoglądowych (nie przyniosły rozwiązania umożliwiającego)"... Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły  / Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły. Straszenie Gramscim już nie wystarczy: żadnej rewolucji nie będzie - będzie dryf. Rok teatralny w działalności ministerstwa kultury jest pasmem porażek na własne życzenie i dowodem przeciw skuteczności. Przez kumoterst

wojenko, wojenko...

Zimna wojna domowa wyniszcza, a przecież to:  jest diabła warte… poza Szopenem, Mozartem; poza Słowackim i Mickiewiczem jest w ogóle niczem... Lepiej dla psychiki jest komuś rękę podać niż nie podawać - co mnie spotkało niedawno z morale konserwatywnego: olimpijczyka, prawicowego i autorytatywnego. Chyba to jednak pycha nie pozwoliła przyjąć mu do rozumnej  wiadomości, że jego prawodawstwo  m u s i tykać tak samo równo, jak i mniej wzniośle olimpijskich.  Co być może czyni rysę na wizerunku niekoniecznie zrównoważonym znajomością języków i twórczości Irlandczyka? Rzecz sama w sobie drobna i m a ł o d u s z n a, oraz o zadzieraniu nosa, gdyby nie to, że rozpowszechniona. Kto miał rację? Przecież dżentelmeni o faktach nie dyskutują. Zresztą, tu nikt z nikim nie wymieni a, raczej się wygłasza monologi i oświadczenia. Właśnie, nasza wojna nie toczy się o fakty, tylko o przekonania! To jak się porozumieć? I czy wypada?  A co począć w (z) perspektywie (ą) ostatecznej (ą)? Szto di

BARDZO SZANOWNIE(YCH) PROSZĘ

... by ministerstwo kultury i koleżanka Wanda Zwinogrodzka przestali się  k o m p r o m i t o w a ć publicznie zaprzeczając własnym słowom i wartościom, których wielokrotne deklarowanie zyskało im społeczne zaufanie, właśnie tracone i roztrwaniane... Dorota Buchwald nie widzi możliwości bycia zastępcą dyrektora ds. organizacyjnych Patryka Kenckiego jako dyrektora. Patryk Kencki nie widzi możliwości bycia zastępcą Doroty Buchwald jako dyrektora. Patryk Kencki, Dorota Buchwald Dorota Buchwald przegrała konkurs  w Instytucie Teatralnym i w związku z precedensem  - odmową mianowania A. Tyszkiewicza na prośbę RA w Ateneum - NIE MOŻE BYĆ MIANOWANA dyrektorem IT, choć może być (ZERO GŁOSÓW) u s t a w i o n a na - przypominam, ministerialną: "jeczejkę" - zastępcę (o tylko niewiele groszy mniej pensji) przez wskazanego układnego kandydata ministra, nie przymierzając, jak pan Polewka przez pana Mareczka w podstarzałym teatrze w mieście kiedyś królewskim. Dla