Przejdź do głównej zawartości

wojenko, wojenko...

Zimna wojna domowa wyniszcza, a przecież to: 
jest diabła warte… poza Szopenem, Mozartem; poza Słowackim i Mickiewiczem jest w ogóle niczem...

Lepiej dla psychiki jest komuś rękę podać niż nie podawać - co mnie spotkało niedawno z morale konserwatywnego: olimpijczyka, prawicowego i autorytatywnego. Chyba to jednak pycha nie pozwoliła przyjąć mu do rozumnej  wiadomości, że jego prawodawstwo m u s i tykać tak samo równo, jak i mniej wzniośle olimpijskich. Co być może czyni rysę na wizerunku niekoniecznie zrównoważonym znajomością języków i twórczości Irlandczyka?
Rzecz sama w sobie drobna i m a ł o d u s z n a, oraz o zadzieraniu nosa, gdyby nie to, że rozpowszechniona.
Kto miał rację? Przecież dżentelmeni o faktach nie dyskutują. Zresztą, tu nikt z nikim nie wymienia, raczej się wygłasza monologi i oświadczenia.
Właśnie, nasza wojna nie toczy się o fakty, tylko o przekonania!
To jak się porozumieć? I czy wypada? 
A co począć w (z) perspektywie (ą) ostatecznej (ą)?

Szto diełat? Co z tym(i) fant(a)em(i)?

Jak się nie wygłupić, by nie rzec: "wypupić", wyzywając się z a /na Tuska czy Kaczyńskiego skoro co pewien czas nieodwołalnie "zaczynają umierać ludzie, którzy nigdy dotąd nie umierali"...?
Ale, my żyjemy (jeszcze trochę). Nie szkoda czasu?


Na przykład pewna Kalina z "Teatru" nawołuje, by rozmawiać, ale zaraz  mimochodem potwierdza, że nie bardzo wie o czym / kim, bo przecież sama stwierdza, że w konkursie program to nie wszystko, musi być jeszcze zdolność do realizacji. 
Czyli co - skoro warunki postawione przez organizatora się spełnia? Wolałaby wcześniej ustalić: kto z kim i za ile? Nie meritum tylko kumoterka? Aha!
Ja wiem, wszyscy by chcieli magicznego porozumiewającego. To znaczy, by wyszło na jego! A nie, że różne jest piękne...
W konkursie w IT pytano: jak z podziałami (ja o barykadzie, by nie siadać)? W tym samym miejscu, przy odrzucaniu ze Starego - to samo. Wtedy wspomniałem rozmowę z Włodkiem Staniewskim, któremu odpowiedziałem: poprzez pracę... Etos pracy, ćwiczenia, które unieważniają politykę, niechęć i kłamstwa. Gorzej z zatrudnieniem umysłowym, czyli inteligentami. Ci zawsze, wiadomo, najprostszą sprawę jeśli nie zamotają i skomplikują to kogoś / coś zdradzą i oszkalują.
Tę wojnę warto by najpierw wygrać i wtedy odpuścić swoim winowajcom. Ale nie ma chętnych.

PS
No, ale nie tak, nie tak, jak na obrazku. Musi być jakiś dekalog odróżniający przyzwoitość od świństwa: nie układanie się o coś za coś, raczej dawanie za dostawanie, a najlepiej oddawanie, na przykład sprawiedliwości...
Jeśli mnie pani magister się nie odkłania, to ja jej mówię na dzień dobry: do widzenia... I to jest sprawiedliwe, bo podsumowuje.
Ale zaraz słyszę o poparciu: kto kogo lubi, mniej i nie, albo tak mu się wydaje (aktorzy Starego, ministerialni, politycy rządzącej partii), i to targowisko próżności, ten szantaż, wystarczy, nikt nie sprawdzi plotek, tym bardziej kompetencji, dorobku, przygotowania, inteligencji... 
W stu na sto wypadków triumfuje niewiedza i uprzedzenia.  
Z okopów głowy się nie wychyla, bo można stracić dobre samopoczucie na własny temat. Stereotypowe uprzedzenie jest bezpieczniejsze.

Zawiesić, wymknąć się, umknąć i zbiec (temu), choćby z gębą w rękach...

PPS
Konkurs świadczy o konkursujących a mniej o konkursowanych?
... mogę Ci powiedzieć, że program we wszelkich konkursach to nie wszystko. Istotna jest jeszcze zdolność do udanych międzyludzkich relacji, która zapewnia, że kandydat wdroży swój plan. 
I ręka wyciągnięta zawisa w próżni, bo... "ręka rękę myje".
To jasne. Dla przeczytania i zrozumienia programu potrzeba wysiłku i wiedzy. Dla "kandydata, który wdroży", tylko - z nim, lub zapośredniczonych - znajomości. Swój do swego po swoje.


Komentarze

  1. Jacek Zembrzuski Do:
    Profesor Piotr Gliński
    Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa
    Narodowego
    Warszawa
    Szanowny Panie Profesorze,
    Zwracam się z prośbą o natychmiastowe przeciwdziałanie dalszej destrukcji Narodowego Starego Teatru w Krakowie i niepodtrzymywanie błędnej decyzji o mianowaniu dyrektorem naczelnym p. Marka Mikosa.
    Komisja konkursowa została powołana ze złamaniem Rozporządzenia Ministra Kultury z 30 czerwca 2004 w sprawie organizacji i trybu przeprowadzania konkursu na kandydata na stanowisko dyrektora instytucji kultury (Dz.U.nr 154 poz.1629) poprzez włączenie w jej skład osób, które pozostawały ze starającymi się kandydatami w niedozwolonym „stosunku prawnym i faktycznym”, co budzi „uzasadnione wątpliwości co do jej obiektywizmu i bezstronności” - tym samym jej werdykt jest prawnie nieważny (Sąd Rejonowy i Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście prowadzi w tej sprawie czynności: PR4Ds.859.2017.IV / KRP-D-IV-2978/17).
    Dzieło rujnowania Teatru rozpoczął sam, mianowany przez Pana Profesora, Marek Mikos w swoich licznych wypowiedziach medialnych, dając
    niepohamowany upust własnym frustracjom poprzez obrażanie i wykluczanie profesjonalnie myślących i działających w tej sprawie osób (w tym współautora konkursowej aplikacji), oraz BEZRADNOŚĆ PROGRAMOWĄ i CAŁKOWITE ODSTĄPIENIE OD REALIZACJI ZGŁOSZONYCH POMYSŁÓW; było to plotkarskie i k o m p r o m i t u j ą c e Organizatora przez niedotrzymanie standardów i własnego słowa o ś m i e s z e n i e werdyktu, stanowiąc podstawę do odwołania przed terminem (odwołanie dyrektora za nie wypełnianie programu - art 15 / 5 Dyrektor instytucji kultury, powołany na czas określony, może być odwołany przed upływem okresu: 4) w razie odstąpienia od realizacji uzgodnionego z organizatorem programu działania instytucji kultury; ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej Dz.U. z 2001 r. Nr 13, poz. 123); to niewątpliwie nowa okoliczność powstała po majowym rozstrzygnięciu!
    Ponieważ prawo daje Panu Profesorowi możliwość anulowania konkursu i mianowania przygotowanego dyrektora PROSZĘ O WYPEŁNIENIE KONSTYTUCYJNEGO OBOWIĄZKU i ochronę dziedzictwa narodowego jakim jest niewątpliwie Zespół i majątek Narodowego Starego Teatru w Krakowie, szczególnie w sezonie "Niepodległa". Z poważaniem Jacek K. Zembrzuski, reżyser, pokrzywdzony w postępowaniu (art. 299 kpk)
    Warszawa, 21 grudnia 2017

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i...

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć pr...