Przejdź do głównej zawartości

Monstrum Kumoterstwa i Dziadostwa Nadwornego

Premier Piotr Gliński jest najgorszym zarządzającym z Krakowskiego Przedmieścia za mojej długiej pamięci. Niegdysiejszy minister od kultury Tejchma jawi się przy nim jako arbiter elegancji i konstruktywnego dialogu z artystami. Z tamtych wzorów zostało tylko marzenie o PRON ("Patriotycznym Ruchu Odrodzenia Narodowego" - za Jaruzelskiego), "okrągły stolik" nawet nie w Magdalence i fiasko!
Nie należy zapominać, że gdyby nie przyzwoitość dr Kenckiego jedlibyśmy wszyscy już tę żabę wmuszoną ("popartą") ministerstwu przez totalną opozycję w bezpardonowej walce z rządem, którego prominentnym przedstawicielem ciągle nie przestaje być pan profesor. Nie ukrywam, że mam dość! Po Dostojewsku oświadczam: zwracam bilet zaufania... Rzyg, rzyg.

I nie ma co się usprawiedliwiać gorzkimi żalami wylewanymi na język nienawiści dzisiejszej opozycji, bo taka jest rzeczywistość dana panu ministrowi do odsłużenia - przypominam etymologię wyrazu określającego funkcję jaką mu powierzyliśmy - We people, My obywatele (!) - nie zwalniając z odpowiedzialności i nie dając zgody na nie naprawianie ewidentnie popełnianych błędów.

Pycha zdąża przed upadkiem, zarozumiałość uderza do głowy ze słupków, ale łaska wyborcy na pstrym koniu jeździ. 
Kto nie potrafi realistycznie oceniać skutków swojej polityki, całą formację prowadzi w przepaść. Drugiej takiej szansy dla Polski za naszego życia nie będzie, dlatego zreflektujcie się Państwo rujnujący państwo... Moim zadaniem jest tylko przypomnieć: Morawskiego, Mikosa, Gieletę, Radę Artystyczną kolaborujących aktorów Starego, czyli haniebne o d d a n i e, "po trupie Polewki", teatru wyrzuconemu wcześniej Klacie (na razie bez Klaty), nie rozstrzygnięcie w sprawie Buchwaldowej "jaczejki" (cytat z P. Glińskiego, podobnie jak o "najbardziej znanym polskim reżyserze na świecie", o którego pytane Centrum Informacyjne MKiDN odpowiada: "pytania o intencje nie wchodzą w skład informacji publicznej" sic!).
Czyli: intelektualna i polityczna słabizna, strachliwość, uleganie naciskom i brak perspektywicznej wyobraźni. 

Rezultatem takich posunięć jest na razie: Gildia R i R bojkotująca, ale nie bojkotująca, gdy może być zarabiająca, lista tysiąca trzystu przeciwników władzy, plus wierszówka dla Majcherka i Drewniaka, oraz marksizm-leninizm na Jazdowie, wreszcie neozbolszewizowanie mentalne większości teatrów w kraju, Remigiusz Brzyk "jebiący starego" - bo Strzępka przynajmniej za pieniądze szczera: - i c h (ktoś wątpi, że rządzących?) - no, i śmiech pokoleń!
Jeśli o czymś (np. Sewerynie) zapomniałem, to przepraszam, chociaż za samo rozwalenie Narodowego Starego Teatru w Krakowie w sezonie Niepodległa należy się ministrowi niesława i dymisja.

Bo rzecz nie w tych ich, ministerialnych i dyrektorskich - z naszych podatków - pensjach i delegacjach, ale w ZNIEPRAWIANIU całego środowiska, w dawaniu złego przykładu: w tej lekcji konformizmu i przydupowatości jaka płynie z pałacu Potockich - z tego: bierny, mierny ale wierny; w braku wizji rozwoju i myślenia strategicznego utopionego w po amatorsku uprawianej reaktywności rzekomego gaszenia pożarów, które tylko dolewa oliwy do ognia i żadnych problemów nie rozwiązuje; w personalnych wyborach obrażających inteligencję i stanowiących kontynuację niesławnego z działań poprzedników wykluczania z powodów pozamerytorycznych. Zresztą, o fachowości działań dzisiejszego MKiDN, przynajmniej w teatrze, należy zapomnieć - to klasycznie socjalistyczny te-ka-em, plus dobre samopoczucie. Powtórzę: intelektualna i polityczna słabizna, strachliwość, uleganie naciskom i brak perspektywicznej wyobraźni. 
To się nie może udać! 
Dobrze, to teraz będzie konstruktywnie, czyli zadaniowo (gadał dziad do obrazu):
1. natychmiast wyrzucić na zbity pysk Mikosa ze Starego (znam prawnika mówiącego: złożyć mu propozycję nie do odrzucenia), tym samym rozwiązując łamiącą Statut teatru Radę Artystyczną powołaną tylko i wyłącznie w celu przechwycenia władzy i przywrócenia przedkonkursowego - a potępionego przez ministra - funkcjonowania i zarabiania przez krewnych i znajomych królika, od czego tradycja i historia Teatru przewraca się w grobie, a profesjonalizm woła o przywrócenie. 
2. mianowanie na to stanowisko Włodka Staniewskiego, artysty teatru o takim potencjale i umiejętnościach, że tylko jemu może się udać powstrzymanie degradacji i widocznego ze sceny starzenia się tego zespołu, w którym dziś prym wiodą (?) osoby, którym się po prostu NIE CHCE, za to uważają, że im się należy - raczej funkcjonariusze niż dbający o swój rozwój artyści...
Tylko on może temu przedsięwzięciu dać klasę, styl i WYMAGANIA konieczne dla uratowania poziomu tej rozkładającej się w politykowaniu i wewnętrznych konfliktach błaznokracji; zapobiec dalszej żenadzie zwanej w obozie antyrządowym na "d", na "k" i każdym innym imieniem, które brukselskie jest. Tylko on ma zdolność wybrać wybitnych artystów, dziś rozsianych po świecie.
Pani minister ma w tej sprawie użyć wszelkich środków (napoczętych wiosną, choć bez wiedzy Rzecznika) łącznie z niekupionym caracalem, by Włodek miał luksus (należy mu się!) popędzić nie tylko panie Dy i Se, zurzędniczałe do imętu, ale i wizytować te swoje pawie, pałace i kobiety na wsi, od których starzy państwo miejscy mogliby (powinni!) się czegoś nauczyć.
Tym bardziej, że przecież ostatnio jedynym udanym - i to jak - przedstawieniem pod Wawelem było "Do dna" Ewy Kaim, czerpiące ze źródła. Wystarczy popracować!
NARODOWY STARY TEATR W KRAKOWIE STOI WOBEC KATASTROFY GRANIA TYLKO TEGO, CO UMIE I POLUBIŁ, WOBEC DEGRENGOLADY BRAKU ROZWOJU I AUTOKRYTYCYZMU NAPĘDZANYCH UPRAWIANIEM POLITYKI A NIE STANIEM NA STRAŻY SZTUKI I DOCIEKLIWEGO MYŚLENIA. WOBEC GŁUPOTY SAMOUWIELBIENIA...
Temu nie zapobiegnie towarzystwo adoracji wzajemnej wśród krewnych i znajomych królika - bo tego nie słyszy, nie widzi...
To r o b i ą artyści (nie politycy i kunktatorzy); to p o t r a f i ktoś, kto w tak wymagający sposób pracuje na codzień, od czterdziestu lat zresztą, osiągając gigantyczne wyniki.
Po to jest MKiDN, by wszystkie przeszkody zniwelować, a szanse ("przenieść stolicę do...") wykorzystać, póki jeszcze jest co zbierać.   
3. mianować (po audycie) Patryka Kenckiego dyrektorem Instytutu Teatralnego, z zaufaniem, że jego zamanifestowana niezależność i niespotykana przyzwoitość zaowocują dawaniem przykładu i wyznaczeniem standardów natychmiast, bez oglądania się na nierychliwość ministerium.
4. rozpisać "konkurs zamknięty" na dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu. Ja wiem, że takiego nie ma w ustawie, to tylko Zdrojewski mógł sobie użyć dla mianowania Klaty, a Gliński nie chciał tego anulować.
Podpowiadam (gratis): po złożeniu ofert organizator anuluje postępowanie i w imię o d p o w i e d z i a l n o ś c i konsultuje między samorządem a ministerstwem (opozycją i kasą, której tamtym brakuje) najlepszego ze zgłaszających się kandydatów; najlepszego programowo a nie politycznie, merytorycznie a nie kumotersko, z doświadczeniem i dorobkiem a nie tylko znajomościami, gdzie trzeba i by było tak jak bywało...
I finansując wspólnie, wspólnie MIANUJE dyrektora nie udając rzekomej konkurencji: biorąc na się skutki.
Taki dyrektor (znam dobrego kandydata) powinien mieć wpisane do kontraktu wymagania / oczekiwania organizatora wobec poziomu artystycznego i intelektualnego a nie tylko finansów i frekwencji.
A z tego musi powstać teatr dla ludzi a nie lewackiego teatro-nie-znawstwa-post-dramatycznego... 
To proste, z pomocą Sofoklesa, Szekspira, Moliera, Czechowa, Ibsena, Bułhakowa, Witkacego, Gombrowicza i Tomczyka.
Nie żadne powroty do tego, co było (np. oblewania piwem polemistów po spektaklu i prymitywnego politykowania), tylko rzemiosło, talent i litera. Abecadło.

Komentarze

  1. Wojtkowi Majcherkowi, z jego (bo nie sądzę, by na - cenzura) bloga:
    Jest odwrotnie:
    1. to jedyna rozsądna decyzja w zamotanej i wyszantażowywanej od miesięcy, z wykorzystywaniem administrowanych przez IT instrumentów internetowych, przez propagandzistów i propagatorów osoby usiłującej niezdarnie sądzić w swojej sprawie;
    2. tak, „widać, że scenarzyści nie mieli pomysłu, jak wybrnąć z z intrygi, którą namotali” - no cóż, antyrządowe poskakiwanie pod latarniami sprzyja raczej utwierdzaniu w dobrym samopoczucie niż samodzielnemu, nie tak brukselskiemu, myśleniu;
    3. owszem, "to porażka MKiDN" (Dorota Buchwald NIE BYŁA W STANIE WYKREOWAĆ żadnej realnej perspektywy dla postępującego upadku intelektualnego IT, a jej program przypominał instrukcję lodówki, bez wizji, wyobraźni i poszerzenia pola eksploracji) - już dawno trzeba było panią magister usunąć dyscyplinarnie za popełnienie czynu, który kk (art. 216) kwalifikuje jako przestępstwo;
    4. wspomniane „rekomendacje” pochodzą w 98% od osób, których noga nigdy w życiu nie postała w IT, za to są one interesownie uruchamiane do obalania rządu bez wyborów, tylko - na hop, hop…;
    5. proszę o podanie nazwisk „osób, które zatrzymał” („odstraszonych”), bo ja domniemywam, że mogły nie mieć nic do powiedzenia;
    6. poza „wyraźnym głosem” są też o b o w i ą z k i: wobec publiczności i intelektu;
    7. czy ktoś (jakiś organ państwowy, bo nie chciałbym wzywać medycyny) może zwolnić WM ze snucia teorii spiskowych („zakulisowych reżyserach”), bo to ja tam byłem posiadając odpowiednie kwalifikacje, wobec upartego i bezmyślnego uprawiania przez rzeczonego, głuchego na fakty, KUMOTERSTWA i fałszowania faktów?;
    8. członkowie Komisji zachowali się przyzwoicie (Majcherek permanentnie - nie) zwracając piłkę na boisko ministra, choć moim zdaniem popełnili błąd, bo dysponowali większym zasobem kompetencji od urzędników ministerialnych i byli w posiadaniu programów, które pozwalały wykreować nie jedną a dwie świetne dyrekcje przywracające IT znaczenie i poziom - rozumiem, że uznali: panie ministrze b… baw się sam;
    9. pani magister zmarnowała (nie podając się do dymisji po 10 lipca) wszystkie szanse na bycie osobą przyzwoitą (reszta należy do sądu);
    10. organizator, mając możliwość przeprowadzenia audytu / ewaluacji będzie mógł wyjaśnić wszystkie wątpliwości, także finansowe, choćby w związku z postulatami Rzecznika Finansowego: prawdziwa cnota, kontroli się nie boi!

    Pracownikom IT, wraz z życzeniami noworocznymi, należy dedykować przestrogę, by uważali na takich przyjaciół, z wrogami dadzą sobie uczciwie radę sami.
    A wszystkich poprosić, by sprawdzili demokratę, Wojtka Majcherka, w aspekcie wolności słowa - na jego blogu…
    Prawdziwego demonstranta poznaje się po komentarzach. C.b.d.o.
    Wszystkiego najlepszego.
    Jacek K Zembrzuski

    http://majcherek.waw.pl/new-years-day/

    MAJCHEREK.WAW.PL
    New Year’s Day – Blog Wojciecha Majcherka
    New Year’s Day admin, 1 stycznia 2019 Wczoraj wieczorem przyszła wiadomość, że jednak Dorota Buchwald nie będzie dyrektorem Instytutu Teatralnego. Ministerstwo Kultury pełnienie obowiązków dyrektora powierzyło dotychczasowej zastępczyni ds. finansowo-administracyjnych, Dorocie Głowackie...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i...

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć pr...