Kolejny raz Instytut Teatralny nudzi... Tym razem o swoim patronie, profesorze Raszewskim. A przecież - byłem jego studentem i magistrantem - On uczył nas, że to dziedzina komunikacji, która nie powinna umierać za drzwiami teatru; że teatr musi być po coś , że ambicją teatrałów winno być zmienianie świata poprzez teatr (proszę wspomnieć Hamleta), a nie tylko dostarczanie taniej rozrywki. Pamiętam jak mnie odpytywał o Grota i jego pozateatralne poczynania, w które się angażowałem. Proszę pana - opowiadał mi, poza lekcją - swego czasu jeździliśmy z Gawlikiem WFM-ką (to taki motocykl na licencji NRD) do Opola, by ratować Jerzego przed tamtejszą władzą, która chciała go/ich zlikwidować; zrobili to o tyle "nieskutecznie", że Grot sam się wypisał z teatru na rzecz kulturotwórczych poszukiwań, które - może poza Brookiem - nie miały wtedy precedensu, a w komunistycznej Polsce były oazą wolności, tak, tak... Profesora bardzo to interesowało, choć kręcił głową z niedowierzaniem ...
DZIENNIK o SPRAWACH, OSOBACH i SZTU(CZ)KACH: "Do źródeł płynie się zawsze pod prąd, z prądem płyną tylko śmieci"