Przejdź do głównej zawartości

Krakusy się m ą d r z ą, czyli, co się dzieje gdy aktor przemawia własnym tekstem.


 "Rozmowy z aktorami ze Starego Teatru" - Eweliny Konopczyńskiej (wyd. debiutant)

To chyba mój ukochany Zapasiewicz zwykł był mawiać do studentów, że aktor, który na scenie myśli zaczyna się mylić w tekście...

Miałem w życiu do czynienia z przynajmniej jednym takim myślicielem - nie licząc tych, którzy pytają: "muszę pomyśleć, czy mi wolno" - o postawionym zadaniu, i to nie był aktor najlepszy, mimo, że (z) Dramatyczn(ego)y.

Oczywiście nie zamierzam wyśmiewać wrodzonej głupoty, lecz, w związku ze zwierzeniami grupy podwawelskiej sygnalizuję problem, który może sparaliżować twórczą robotę, przynajmniej młodych adeptów reżyserii.

Paniusia Kinga Iwasiuk twierdzi dla reklamy na okładce, że to dowód "samoświadomości," bynajmniej,  to raczej strach przed zmierzeniem się w praktyce z podstawowym zadaniem/obowiązkiem scenicznym jakim jest przeżycie/emocja na widowni, a nie sceniczna, za przeproszenie, sraczka i popisywanie się dociekliwością.

Aktor - każdy - dąży do wyindywidualizowana się z grupy, zatem jeśli nie na scenie, to błyszczy, gdy go ktoś zapyta o pryncypia.

Uważam, że każdy aktor powinien mieć jakąś pasję poza aktorstwem... O, ta konstatacja Durmana, niestety, w tej księdze pojawia się nieczęsto.

Przeważa raczej amatorska behawioralna analiza objawów, a nie przyczyn.

Daj Boże jeśli ktoś deklaruje, że wspiera/wyznje buddyzm, lub "parady równości", albo uwielbia Dwardocha, gorzej gdy się nadymają na "sekreta" zawodu i recepty na bezstresowe życie i sukces.

Więcej w tej książce popisywania się pseudo dociekliwością niż rad profesjonalnych.

Zważywszy na popularność osób przepytywanych może to być na rynku kandydatów do zawodu (ciągle popularnego) produkt szkodliwy i odwracający uwagę od  o s o b o w o ś c i, która pozostaje największym atutem aktora na scenie i poza nią. Ba!


PS: "Mnie osobiście jest bliżej do myśli lewicowej" deklaruje Krzysztof Zawadzki - i to wiele wyjaśnia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

carstwo, proszę bardzo. Na chwałę Moskwy

Bałem się tej premiery i wiem, czego się bałem. Widziałem Peter Steina kiedyś "Oresteję" i "Księcia Homburgu", oraz dekadę temu "Wallensteina" i "Mewę" w Berliner Ensemble i w Rydze; to był zawsze wielki teatr idący za literaturą i piorunująco grany - powiedziany! Szanuję wiedzę reżysera o epoce i to, że uważa t e k s t za skarbnicę wszystkiego, co teatrowi najpotrzebniejsze. Nie ma w nim tylko wykonawców; aktorzy są, albo nie ma takich, którzy potrafią udźwignąć konwencję, w której to od nich wszystko - sens, wyraz, energia - zależy, bo mimo "filmowej" obrazowości inscenizacji, to aktor decyduje o wadze sprawy; albo to, co robi przechodzi przez rampę, albo zostaje w jakimś muzeum Pana Steina, jako ilustracja... W teatrze Peter Steina trzeba, jak (niektórzy) Niemcy, Anglicy i Rosjanie - umieć mówić , czego Seweryn swoich nie nauczył, albo nie wymagał.  Pod tym względem premierę w Teatrze Polskim "Borysa Godunowa" Alek...

SZTUKA BYCIA

 Ostatnio pasjami zaczytuję się w Coeetzee'm - ulubionym autorze Warlika (?) Po Gombrowiczu, Dostojewskim, Szekspirze, T. Mannie i Orhanie Pamuku to się zrobił mój "topowy" pisarz. Przyznaję się do tego troszku z konfuzją, bo mam wrażenie, że ulegając trendom zaniżam poziom; to literatura na służbie - słuszna, owszem, owszem - ale, przede wszystkim, poprawna politycznie, czyli nie żeby wolna myśl i wyobraźnia, ale... Nie człowiek / psychologia, lecz "sprawa", zatem, jakby na to nie spojrzeć, p o l i t y k a. Nie żebym wymagał od pisarstwa spełniania jakichś określonych zadań, lecz bez rozpętywania wyobraźni i sięgania tam, gdzie wzrok nie sięga, twórczość mnie interesuje i ... horyzontów nie poszerza. Dla siebie mam takie osobiste kryterium tego, co mnie zachwyca: nie, że coś jest "nowatorskie", ale, że mi się to śniło - przeczuwałem to - nie potrafiąc samemu zapisać, zrealizować... Czyli, kręci mnie nie tyle nowatorstwo, co sięganie do tajemnicy mojej...

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...