Przejdź do głównej zawartości

Posty

Mikos, Mikos leć gdzie trzeba, zarób na kawałek chleba

Gdybym pisał, że naczyrdups Marek Mikos, pseudonim "magiel", przypomina mi mentalnością prowincjonalnego funkcjonariusza partii, lub Kościoła, obraziłbym Kościół i uczciwe(?) partie... Nie, to zwykły człowiek do wynajęcia : przez liberalną "GW", pisowską telewizję, czy zarabiających na wywiadzie z antyrządowym starszym Stuhrem. Jaki geniusz pisowskiego PR-u i Centrum Informacyjnego ministerstwa wymyślił takiego spoconego gościa na posadę dyrektora teatru narodowego pozostaje do wyjaśnienia... Teoria doboru negatywnego rzuca się od pierwszego wejrzenia i sprawdzenia: po jego uczynkach poznaliśmy go! Obejmując teatr w organizacyjnym i finansowym dostatku prowadzi do artystycznej katastrofy i dolewania oliwy do opozycyjnego ognia.  Najpierw flirtował z socjalistycznym zastępcą (o tym po tym), a potem przykleił do skrajnej prawicy krakowskiej (KKW, z niewątpliwymi zasługami dla Polski, ale ze znajomością teatru na poziomie: "hańba Segdzie i Globiszowi

korespondencja z rzecznikiem ministerstwa kultury: cui bono

od MKiDN  do MKiDN:  Przed chwilą powołałem Marka Mikosa na dyrektora Narodowego Starego Teatru w Krakowie zgodnie z rekomendacją komisji konkursowej i także zgodnie z programem, który był zaprezentowany w trakcie konkursu. Przedstawiamy jako dyrektora artystycznego pana Michała Gieletę  - powiedział podczas konferencji prasowej minister kultury ( 23 maja 2017 za PAP i BiP) . To pismo jest poświadczeniem na piśmie NIEPRAWDY (271 KK); zadane pytania muszą być wg ustaleń ustawowych i przywołanych wyroków WSA uznane za żądanie udostępnienia informacji publicznej pod rygorem art. 23 tej ustawy: "Kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku" Na pytanie o wskazanie podstawy prawnej odmowy Rzecznik wskazuje wyroki WSA n a k z u j ą c e udzielenie odpowiedzi wykazując ignorancję prawną, a nie odpowiadając, które przepisy ustawy o dostępie usprawiedliwiają wg n

b z i k

Proszę państwa, odpękaliśmy kolejną rocznicę, która "wyznaczyła na lata kierunek rozwoju sztuki scenicznej w Polsce" i nawet o tym nie wiedzieliśmy. FINA (i Wojciech Majcherek) czuwali... Na Wałbrzyskiej pokazano nowy film dokumentalny Joanny Makowskiej wg scenariusza towarzysza Romana, Pawłowskiego awansowanego z lansera na, już bez krępacji, posadę dyrektorską w TR Warszawa, czyli bywszych Rozmaitościach, o których film traktuje.  Jako mit założycielski teatru lewicowego film jest wybiórczy, choć mimochodem (na przykładzie rzeczonego Romana) pokazuje jak to - spółdzielnia teatralna - działa. Generalnie, że rączka rączkę myje (np. żona Więckiewicza była na etatach sekretarzowania w Rozmaitościach i miesięczniku branżowym "Teatr" u Majcherka starszego a nawet dwóch): takie standardy... 18 stycznia 1997 roku byłem na Marszałkowskiej siedząc koło Łapickiego na premierze "Bzika tropikalnego" Grzegorza Jarzyny (także w masce).  Był ewidentny sukce

Żydzi. Marzec. TR Warszawa i jaja jak berety

Omijałem szerokim łukiem tegoroczne obchody Marca '68, może dlatego, że na początku zbrzydził mnie roztyty Blumsztajn, który w Nowym Teatrze przy okazji rozmowy (?) o dziennikarstwie rzucał "szmatami" i ział językiem miłości pod adresem adwersarzy, jednym słowem "pierdolił" (jak na manifie), ale nic nie urodził, poza antykaczyzmem... uraz mi pozostawiając. Mam osobiste wspomnienia z tego okresu, straciłem dwóch kumpli, biegałem pod Mickiewicza, napatrzyłem się na uliczne zamieszki i zarobiłem pałką pod Uniwerkiem, więc nie bardzo mi jest w smak, by mnie ktoś pouczał "analogiami". W każdym razie temat obrodził, pieniądze na "projekty" się znalazły, to i chętni zaczęli nóżki podstawiać. Uczucia mam przy tym ambiwalentne, bo to niewątpliwie czarna plama na honorze mego kraju, tyle, że wtedy to był niekoniecznie mój kraj - bardziej taki radziecki: najweselszy barak w obozie... Ale co z młodzieżą i jej wiedzą o wypadkach? Sprawdzam w kiedy

CO BĘDZIE?

DOMINIKA: Co będzie ze Starym, pytam z daleka? JACEK: Stary Teatr zmierza do moralnej katastrofy przekombinowanej w MKiDN i estetycznie realizowanej przez część aktorów ukonstytuowanych w Radzie Artystycznej. Sami sobie gotują swój los... D: To znaczy? J: Powrót do tego, co było. Do repertuaru, stylu, ideologii i estetyki, która leżała u podstaw wyrzucenia z posady Jana Klaty. D: Dlaczego dla opisu sprawy przywołujesz pojęcie moralności? J: Bo chodzi o etykę i przyzwoitość... Organizator nie musiał organizować komedii konkursowej, bo miał prawo podziękować dyrektorowi, któremu kończył się kontrakt i mianować wcześniej umówionego Marka Mikosa. D: Ty od początku uważałeś mianowanie Mikosa za błąd... J: Nie od początku, bo po komedii, w której udawali, że ich interesuje konkurencja (troje na dziewięcioro), namówiony przez Maćka Pawlickiego twierdzącego, że konsultował (myślę, że dla Wandy) Michała Gieletę, i że ten jest błyskotliwie inteligentny i powinienem mu zaproponować coś

Krycha Instytuta

Jeśli teoria nie zgadza się z  faktami , tym  gorzej  dla  faktów . He gel  (twórca przedmarksistowskiego ukąszenia)       Dwudziestolecie . Przedstawienia. Albo odwrotnie… Czy nie wszystko jedno, skoro w Instytucie Teatralnym i tak gra się do jednej, leninowskiej, bramki i w swoim, marksistowskim, gronie? Mimo zapachu, Ilicz im wiecznie żywy,  mózgi zapośredniczający: zabobon upowszechniający. Buchwaldowa kłamie, że „będziemy rozmawiać”, ale sama monologuje. Oklaski. Dudzik, Duniec, Keff, Smolar, Hevelke - same swoje i komunista Jan Sowa. Swój do swego po swoje! Zaczyna się od nieznajomości autorki własnej książki (bo miałam przygotowane „dziękuję”, a prowadzący zapytał dowcipnie - ten Dudzik, to jakiś taki z gutaperki, w tych swoich lansadach po dwieście złotych za wieczór - o „fakty”), i po tym mentalnym nokaucie już się nie podnosi. Tylko brnie. Wydukane, że pisząc o teatrze „chciałam o świecie” nie powala oryginalnością, ale zebrane na sali (damskie) towarzy