Przejdź do głównej zawartości

Posty

CHARLES

Przypętał się ten cały Chinaski… Gdzie nie spojrzę do biblioteki, to powieści, opowiadania a nawet wiersze Charlesa Bukowskiego. Mój ulubiony, czy co? Każdy wam powie, że nie jestem zbyt sympatycznym facetem. nie znam tego słowa... Wolę desperatów, ludzi o poszczerbionych zębach, pokrętnych umysłach i pokręconych życiorysach. Interesują mnie, bo są pełni niespodzianek i gwałtownych wybuchów. Lubię też upadłe kobiety... Nie przepadam za prawem, moralnością, religią, przepisami. Nie lubię być kształtowany przez społeczeństwo. W związku z nałogowym słuchaniem (także na żywca, z Czechami, z którymi piwo się piło po tym magicznym wieczorze, który Kongresówkę, za sprawą geniusza, zamieniał w zakazany klub) Toma Waitsa i lubieniem podrzędnych knajpek - to, owszem, tak. Ale, żeby aż się fraternizować z memelami - to nie ja. Anim do wypitki ani do bitki, to skąd? Może charakter? Bukowski jest wiarygodny. Zna życie od spodu i nie udaje, że jest poprawniej niż to widać. Podoba

Marek. Piękny?

Popadłem w biografie. Po Sokratesie Legutki, po Lutrze, Gombrowiczu Suchanow czytam o Hłasce , ciotecznego brata. „Nie zbawisz się, jeśli nie zgrzeszysz” - to Bierdjajew... Nie chciał się podobno wyrzec złego ducha w kościele Zbawiciela - i tak mu zostało? Zastanawiam się, czy ja sam pozostawałem pod wpływem tego "wiecznego chłopca" kreującego się na chuligana, albo odwrotnie, co było niewątpliwie w modzie i do noszenia? Jakieś ze trzydzieści lat temu robiłem adaptację "Nawróconego w Jaffie" (jako "Nawrócony") w Łodzi: interesujące przedstawienie o życiowej grze w prawdę, a może i o szukaniu Boga w kłamstwie; to była niewątpliwie jedna z moich inicjacji w teatr. Bardziej w problematykę - po co to jest i co może mnie - ludziom - zrobić, niż w same narzędzia. Pamiętam, że problem "prawdy scenicznej" i odróżniania jej - a może utożsamiania - od / z życiem bardzo mnie wtedy fascynował, także poprzez Geneta. Czy Marek Hłasko ma w tej sprawi

KOBIETA

Przestałem chodzić do Dramatycznego, bo nie trawię Słobodzianka. PRZODOWNIK to moja ulubiona przestrzeń teatralna w mieście i zawsze z nieukrywaną prześmiewczą, przepraszam, satysfakcją, przyglądam się w hallu premierowym gościom, którzy usiłują galopować na piętro, bo im w głowie nie postanie, że teatr może się mieścić w piwnicy. Taki salon. Tym razem, nie widzę ani Palikota, ani Ziemkiewicza. Tadeusz wypadł z normy, czy dlatego, że czwartek? Nie znają się, bo to, co funduje Anna Gryszkówna (z Anną Skupień i Katarzyną Szczurowską, scenografkami) to świetny teatr! To mogła napisać i dobrze wyreżyserować tylko kobieta. „Mężczyzna” Gabrieli Zapolskiej jest wymyślony z pozycji zewnętrznej obserwatorki, ale też z bezlitosnym oglądem kobiet uruchomionych przez / z powodu mężczyzny - będących dla siebie nawzajem największą konkurencją i zagrożeniem w tej (jego) sprawie. Ostatnio, przy okazji reżysera filmowego V., którego nie oglądam czytam o „lirycznym feminizmie” - nie

Panie Radku, nie daruję ci tej "pr(n)ocy"!?

Panie Radosławie, Pan wie jak Pana lubię i wcale się nie czubię za to "konkursowe": ale, panie Jacku, bo pan nie jest z Krakowa... Pisałem - to było w porządku - to był sygnał, że sprawa jest przechlapana...  I właśnie dziś, prawie po roku (pół roku, za przeproszeniem, twórczości) odwracacie Wisłę kijkiem Rady Artystycznej, i wydaje się Wam, że jesteście przebiegli, waleczni i ogrywacie nielubianego ministra... Szanowni - wspaniali aktorzy - Koledzy, czy zdajecie sobie sprawę, że właśnie SANKCJONUJECIE i DAJECIE Z G O D Ę na dalsze trwanie nieakceptowanego , nieprzygotowanego i narzuconego dyrektora?! Wasza władza ("cała władza w ręce rad"?) za jego pensję...  Hubner się czasem w grobie nie przewraca (byłem jego uczniem i asystentem, na tym fikcyjnym przesłuchaniu zdążyłem przeczytać list do Was - wzorowany na jego nauce)? Przecież to postawienie m o r a l n o ś c i  i zasad zawodu na głowie: nie ma twórczości bez odpowiedzialności - personalnej

o Wandzie, co chciała

Wanda, podsekretarz stanu, Zwinogrodzka w momencie zmiany rządu złożyła (obowiązkowo) dymisję. Na mieście mówiło się, że to z powodu Starego Teatru, ale ja, nie znając prawdziwych przyczyn, przypominam, że to nie była łaska, tylko obowiązek. Nie wiem, czy deklaracja zostanie przyjęta, ale, jako obserwatora postaw inteligentów, by nie powiedzieć: zdrady klerków interesuje mnie bardziej los koleżanki (zakładaliśmy NZS w PWST), i n t e l e k t u a l i s t k i znakomitego moralnie poziomu, wikłającej się w politykę... Nie wiem, czy to się zaczęło już w "GW", skąd odeszła, bo Adam obsztorcował ją za krytyczną recenzję z Wajdy, czy w TVP, gdzie pewnie dyrektywy ideologiczne są na porządku dziennym, ale mogę przysiąc, że dotąd pojmowałem jej działania publiczne jako motywowane zasadami i dobrem Polski - i zdroworozsądkową znajomością teatru . Dlatego jej nominację w ministerstwie kultury przyjąłem z nadzieją przeistaczającą się w zaskoczenie wobec gry jaką rozpoczęła z Janem

Rita_Ricie

Gombrowicz był skryty, nie roznegliżowany, był samotnikiem, który potrzebował ludzi do rozmowy - Bohdan Paczowski. Kończę Suchanow. Długo mi zeszło, choć jej „Ja, Geniusz” generalnie mi się podoba, ale (mniej mi się podoba skuta Suchanow rzucająca jajkami w prezydenta, choć nie pamiętam, by protestowała, gdy funkcjonariusze tego od „luja, dupy i kamieni kupy” robili to samo z najuczciwszym antykomunistą nie trafiającym Kwacha)… Ale ten „Pudelek”… Pies ją trącał w szkolnych streszczeniach utworów Gombrowicza, ostatecznie, lepiej wiem od pani Klementyny o czym jest „Trans-Atlantyk”, więc zanim przejdę do babskich plotek napiszę, co robi z klasą. Rekonstruuje. Na przykład wyglądy z otoczenia młodego Witka. Choćby umeblowanie mieszkań, trasy spacerów i topografię jego otoczenia. To się przekłada na życie duchowe, na obecność - lub brak - piękna i „(nie)ludzkości tyle”.  To jest krajobraz, który pobudza wyobraźnię i pozwala mi coś sobie dopowiedzieć o nim - ze źródła. To samo z