Premier Piotr Gliński jest najgorszym zarządzającym z Krakowskiego Przedmieścia za mojej długiej pamięci. Niegdysiejszy minister od kultury Tejchma jawi się przy nim jako arbiter elegancji i konstruktywnego dialogu z artystami. Z tamtych wzorów zostało tylko marzenie o PRON ("Patriotycznym Ruchu Odrodzenia Narodowego" - za Jaruzelskiego), "okrągły stolik" nawet nie w Magdalence i fiasko! Nie należy zapominać, że gdyby nie przyzwoitość dr Kenckiego jedlibyśmy wszyscy już tę żabę wmuszoną ("popartą") ministerstwu przez totalną opozycję w bezpardonowej walce z rządem, którego prominentnym przedstawicielem ciągle nie przestaje być pan profesor. Nie ukrywam, że mam dość! Po Dostojewsku oświadczam: zwracam bilet zaufania... Rzyg, rzyg. I nie ma co się usprawiedliwiać gorzkimi żalami wylewanymi na język nienawiści dzisiejszej opozycji, bo taka jest rzeczywistość dana panu ministrowi do odsłużenia - przypominam etymologię wyrazu określającego funkcję jaką mu ...
DZIENNIK o SPRAWACH, OSOBACH i SZTU(CZ)KACH: "Do źródeł płynie się zawsze pod prąd, z prądem płyną tylko śmieci"