Przejdź do głównej zawartości

nie żal mi pani magister

Komisja była UCZCIWA, profesjonalna i kompetentna (pytali, słuchali, dyskutowali i reagowali). Uznali (?), że nie mogą się zdeklarować jako ciało ze względu na sytuację – bezpardonowe naciski na ministra ze strony antyrządowej opozycji, nie mające NIC wspólnego ze znajomością autentycznej sytuacji w IT, podobnie jak abstrahowanie od zarzutów ciążących na DB w związku z oszkalowaniem i krzywdą prof. Pawłowskiego (to musi rozstrzygnąć sąd, i tak się stanie, ale nieodwracalny f a k t miał miejsce).
Ja uważam, że niesłusznie scedowali swoje uprawnienie na ministra, ale MIELI DO TEGO PRAWO i rozumiem, że tak ocenili rzeczywistość za oknem... „Sza-po-ba”! Dziękuję. Ku chwale Ojczyzny, ale niekoniecznie zdolności do rządzenia ministerstwa. 

BO KOMISJA MIAŁA POTENCJAŁ WIEDZY I MĄDROŚCI WIĘKSZY NIŻ CAŁE TO MINISTERIUM RAZEM WZIĘTE...
Nie płaczę po pani magister, tylko głowa mnie boli od tego chodzenia stadami (ona robi miny, jakby przeczuwała, że nie dadzą jej zginąć, a Jacek Kopciński już rzuca pomysłami koncyliacyjnymi i kontynuacyjnymi - po poprawkach, oczywista).
Maksymilian Rogacki pytał mnie o to, co opisałem w programie (uwaga prof. Śliwonika) i przestraszony, czy chcę wprowadzać w IT rewolucję, na co protestowałem spokojnie, mówiąc o e w o l u c j i i konieczności rozstania się z ideologami: A. Adamiecką-Sitek, D. Kosińskim i rzecznikiem prasowym (posada do likwidacji, wypowiedzieć się powinno umieć samo kierownictwo). Dziś dodam: przywrócić normalność, ograniczyć trybunalskość propagandową i publicystyczność zamiast naukowości... Zaraz, jakie "dziś dodam" - przecież to napisałem i w czasie przesłuchania powiedziałem.
Niestety, to nie miało większego znaczenia. Praktycznie, to właśnie usłyszałem - wraz z gratulacjami - na zakończenie przesłuchania, tylko nie pojąłem znaczenia.

Ale ja o tym PO'parciu...
 Ależ, ależ: wszystko dozwolone: demokracja, demokracja i "konstytucja" (najlepiej amerykańska z pierwszą poprawką).
Ilościowo - te tysiąc trzysta (?) plus od Tater do Bałtyku dyrektorzy się fiku-miku, to na oko tyle co w KOD-zie. Plus parasolki...
Wojciech Majcherek ich nie zapytał kiedy byli ostatni raz - i czy w ogóle - w Instytucie Teatralnym, bo po co? Mniej więcej wiadomo, jak to działa:
...hop, hop, dziś wieczór obalamy rząd! W sprawie poparcia Doroty Buchwald akurat przez telefon (z dopiskiem na listkę).

Pani z nami, pani Agnieszko? Jak zawsze, jak zawsze...
Kogóż tam nie ma? Najczęściej są omijający IT po przewodem tam chałturzących - ponieważ obecny poziom intelektualny Instytutu Teatralnego jest zatrważający.


I tu czas na moje gorzkie żale, Szanowni Koledzy Komisjanci...
Oddaliście szansę na zmianę w ręce ministra, co niedobrze wróży:
No, no, nie galopuj się jkz (z gębą w rękach), "przecież Kopciński nie (z) tego sortu - intelektualista, by nie powiedzieć Klerk"!
Skąd wiem, że Kopciński? Jak to się kiedyś mawiało: z niczego czyli z głowy.
Wszystkim podpasuje. I polityka będzie na wierzchu.
Furda tam teatr i jakieś śtuki, liczy się elektorat (i dobre samopoczucie zarządzającego).
Otóż, mili Państwo, swoją abdykacją przesądzacie o przyszłości...

Ale ja Was rozumiem, choć pamiętam Talleyranda - o błędzie.
Ukłony.

PS:
a w sprawie koronacji, przepraszam, kontynuacji z Jackiem K. proponuję sobie przypomnieć monolog Ryszarda III przy upraszaniu o...
(dziś to się mówi:
"nie chcem ale muszem") 

Komentarze

  1. Buchwaldt nie może być mianowana, czego nie rozumieją tysięczni popierający, bo PRZEGRAŁA konkurs, ale może być powołana przez nowego ugodowego (wide: Mikos Polewkę). Jak to się kończy? Rezygnacją MKiDN z uprawiania polityki kulturalnej i wprowadzania autentycznych zmian na rzecz kunktatorstwa i zaspakajania interesów wszystkich, co najczęściej znaczy - nikogo. O! Czyli "jaczejka" zostanie ucywilizowana, acha.

    OdpowiedzUsuń
  2. NIEPRZYZWOITOŚĆ TEGO LANSU ROZŚMIESZA: Konkurs w Instytucie Teatralnym stanowi dobry pretekst do obnażenia niegodziwości i amatorszczyzny opanowującej polski teatr (w tym warszawską AT). Przypominam: była dyrektor opublikowała nieumotywowany donos grupki celebrytów i niezdolnych zmierzający do pozbawienia dobrego imienia i "śmierci cywilnej" starszego kolegi i profesora. Dziś wychodzą na jaw idiotyczne "zarzuty" (z Komisji dyscyplinarnej AT): "Zdejmij czapkę, jesteś na scenie", "nie bądź skarży-pytką", "spieprzyłeś swoja scenę" - to pozbawieni talentu i zdolności: Cyz, Pamela Leonczyk, niejaka Krych i Jeliński, przy biernej postawie prodziekana Bednarkiewicza, kwalifikują jako mobbing, poniżanie, alkoholizm i "wykorzystywanie pozycji akademickiej"... Puknijcie się w puste czoła OSZCZERCY, NIEGODZIWCY i ŁAMIĄCY OBOWIĄZUJĄCE PRAWO!
    Faktem o znaczeniu prawnym jest tu tylko to, co zrobiła z tym mgr. Buchwald na e-teatrze dla dziesiątków tysięcy czytelników (ocenzurowanie się po paru tygodniach i nie wydrukowanie sprostowania świadczy tylko o winie), a co Kodeks karny penalizuje z art. 216.
    Komisja powinna wziąć to pod uwagę i przywrócić ład moralny ciężko naruszony przez ministerialną placówkę kierowaną przez osoby pozbawione minimum przyzwoitości. To kwestia smaku - i przyszłości teatru!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i...

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć pr...