Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i
Patrzę sobie na Maurice Bejarta, czy na Ohada Naharina - widziałem ich spektakle także na żywca - i porównuję tę sztukę z taką na przykład Strzępką z Demirszczakiem na przyprzążkę (pana Jasieńka Klaty'owego nie wyłączając)... Sorry, zaniżam poziom, wiem, ponieważ porównania nie ma. Nie dlatego, że to różne gatunki sztuki (obie należą przecie do przedstawieniowych), tylko z dającego się zmierzyć powodu, iż w balecie (teatrze tańca) TRZEBA COŚ UMIEĆ, by się prezentować na scenie, a w dramatycznym niekoniecznie! https://www.arte.tv/pl/videos/055903-000-A/ix-symfonia-beethovena-wg-maurice-a-bejarta/ fbclid=IwAR1dJQxq_wtDDtJWqMibzDf54Gb3ChGYNd_Oy8bZjM8U0kAS2qquP5TPANQ W teatrze / dramacie zawsze jest promowana akcja, często wykładana "kawa na ławę", gdy taniec uruchamia tylko (?) wyobraźnię niczego nie dopowiadając i nie wymagając - także fachowego wykształcenia - do końca; nie tyle o sensy, znaczenia, mu biega (tańczy się), lecz o