Przejdź do głównej zawartości

#metoo po polsku



Ostatnia afera w Bagateli nakazuje szczególnie krytycznie przyglądać się poczynaniom rozszalałej poprawności politycznej w wydaniu rodzimych feminonazistek (trafne określenie prof. Chodakiewicza) z branży teatralnej. Przy całej empatii i współczuciu dla ewentualnie pokrzywdzonych, trzeba pamiętać o wojnie kulturowej i odwracaniu znaczeń (zawłaszczaniu języka), przy którym seksizm nie musi oznaczać dyskryminacji kobiet, bo w teatrze coraz częściej jest walką z mężczyznami - kiedyś przejawiającą się w tzw. "buncie halabardników", czyli próbie zaistnienia mniej zdolnych wśród zdolniejszych.
W przypadku dyrektora S. (mnie samemu, przyznaję, mało sympatycznemu) najważniejszy jest fakt zgłoszenia do prokuratury.

Skarżące się panie poszły do organizatora teatru, czyli przełożonego dyrektora, a ten uznał, że konieczne jest śledztwo w ramach wymiaru sprawiedliwości. I to element rozstrzygający w dziedzinie nadużywania insynuacji i pomawiania dla załatwiania partykularnych interesów, lub oszołomienia ideologicznego. Prokurator po przesłuchaniu wymaga protokołu podpisanego z wiedzą o odpowiedzialności karnej za fałszywe świadectwo przeciwko bliźniemu swemu...

Czytając opowieści gazetowe trudno nie wzbudzić w sobie współczucia, ale n i e  w o l n o zapominać o domniemaniu niewinności jako zasadzie cywilizacyjnej, którą agresywna lewica usiłuje podważyć, lub wyeliminować z życia społecznego, przez siebie rewolucjonizowanego.
O winie rozstrzyga sąd, a nie ulica czy ta, czy tamta gazeta, lub środowiskowa opinia!
Nikt nie wie, co w tej delikatnej materii wydarzyło się naprawdę, ale tylko powołane do tego organy mogą weryfikować opinie i dowody, co chroni przed zniewagą lub zwykłą zemstą, z wykorzystaniem modnego narzędzia. Krzywdę można wyrządzić także niesłusznie posądzonemu. Każdy ma prawo do obrony swego dobrego imienia, i to oskarżyciel musi przeprowadzić dowód, a nie oskarżany udowodnić, że "nie jest wielbłądem".
Do tej pory w naszym środowisku było odwrotnie. Płynący z Zachodu prąd "rozliczeniowy" podziałał na wypartą (?) pamięć niektórych pracowniczek teatru, które przypomniały sobie, że w przeszłości były źle traktowane a nawet molestowane.
Proszę mnie dobrze zrozumieć: przyjmuję do wiadomości występowanie strachu o siebie i traumatyczny stres związany z nadużyciem relacji, ale sprawa (oskarżenie) jest zbyt poważna, by abstrahować od cywilnej odwagi i instytucjonalnych możliwości zapewnienia pomocy autentycznie poszkodowanym. To wymaga zgłoszenia, a nie biegania po gazetach, czy szkalującego obmawiania. Taka nieudowodniona zniewaga oznacza przecież "śmierć cywilną" delikwenta, który, zanim się oczyści, może zapomnieć o możliwości wykonywania zawodu i uchodzenia za człowieka przyzwoitego w tym naszym niewielkim środowisku.
Krzywda nie ma płci ani orientacji ideologicznej, i nie "gender" ale przyzwoitość i procedury gwarantowane prawem muszą decydować. Pomyłki są nienaprawialne.

Nie wolno także zapominać o specyfice zawodu, w którym z jednej strony konkurencja, a z drugiej przekraczanie granic należą do codzienności. Powtórzę: granice stanowi przyzwoitość i obowiązujące prawo. Jeśli ktoś czuje się pogwałcony ma obowiązek uruchomić odpowiednią procedurę, a nie rozpętywać medialną nagonkę. Prawo współobywateli do informacji nie unieważnia konieczności złożenia oficjalnego zawiadomienia, gdzie trzeba, a nie tylko kontentowanie się publicznym linczem.
Tym bardziej, że wszyscy mamy w środowisku takich, których lubimy bardziej i tych, których tylko trochę - mając święte prawo do oceny indywidualnej nie mamy żadnych praw do wydawania wyroków bez sądu... 
To etyczne abecadło.

Komentarze

  1. Podobno już 16 kobiet oskarża pana S.Ich liczba rośnie. W Krakowie środowiska artystyczne solidaryzują się z kobietami z Bagateli, ale wstrzymują się od komentarza w stosunku do dyrektora.Nie ma też specjalnego hejtu.Sprawa jest w prokuraturze i wydanie wyroku jest powinnością sądu, a nie społeczeństwa.Oczywiście zdarzają się jakieś przypadki, że ktoś już osądził S., ale w takich sprawach to nic nowego. Zdarzają się osoby, które twierdzą, że to może być spisek aktorek przeciwko dyrektorowi.Zastanawiam się tylko po co one miałby to robić?Pod listem podpisane są aktorki z dorobkiem, nagradzane, znane z filmów i seriali.Zgłaszają się też kolejne, które już od kilku lat nie pracują w tym teatrze.Ja czekam na wyrok sądu.Wtedy sprawa będzie jasna.Pierwsze przesłuchanie kobiet prokuratura zaplanowała na 12 listopada

    OdpowiedzUsuń
  2. każdy wypadek jest inny i MUSI by sądzony zgodnie z prawem. Bo np. rok temu Buchwald skazała Pawłowskiego nie idąc do sądu, tylko wydając wyrok na e-teatrze, a to jest przestępstwo z art 216 kk

    OdpowiedzUsuń
  3. A jak się zakończyła sprawa z panem Pawłowskim.Była sprawa w sądzie?Jaki wyrok? Sprawa ucichła i nie ma żadnych informacji.Z tego co widzę na stronie internetowej, to pan Pawłowski nie jest już jej pracownikiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem! Ostatnie wiadomości, kontakt, miałem przed rokiem.
    Onet napisał: "profesor milczy"... Ja mam do niego pretensje, że nie przeprowadził sprawy (?) przez sąd, jak zapowiedział w pozwie przedsądowym, ale miał jakąś, doradzoną przez prawniczkę, "koncepcję".
    Komisja dyscyplinarna na AT przedstawiła absurdalne zarzuty - jako argumenty studentów; byłem na liście do przesłuchania, i NIC.
    Z miesiąc temu w obecności Malajkata na konferencji "zmiana-teraz" nawiązałem do sprawy (pisałem do niego list otwarty) - i NIC! Bez reakcji. Co mi wygląda na zamiatanie pod dywan. Ale o czym to świadczy?
    W każdym razie opublikowanie donosu na e-teatrze (16 miesięcy temu) jest przestępstwem, które pozostaje bezkarne - i oskarżenie-zniewaga nieudowodnione. Dlatego casus Bagateli jest prawnie prawidłowy, bo prokurator się wypowie, a oskarżycielki będą zeznawać pod rygorem odpowiedzialności karnej. A nie plotkować.

    OdpowiedzUsuń
  5. PS: wiadomo mi, że dostał propozycję przejścia na emeryturę, ale odmówił. Czy jednak upływ czasu nie zadziałał automatycznie, tego nie wiem. Potwierdzam, że w spisie go nie ma.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i...

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć pr...