Przejdź do głównej zawartości

PROGRAM odnowy NARODOWEGO STAREGO TEATRU

KONCEPCJA PROGRAMOWA, ARTYSTYCZNA i FINANSOWA                                                                                                                           
                                                     
                                  N a r o d o w e g o  S t a r e g o  T e a t r u
                                               im. Heleny Modrzejewskiej
                                                                   w 
                                                             Krakowie
                                                  

                                                 J a c e k   Z e m b r z u s k i
                                                      

                w związku z kompromitującymi decyzjami Państwa ministrów Wandy Zwinogrodzkiej i Piotra Glińskiego
przypominam  d l a  p o r ó w n a n i a z jakiej klasy propozycjami intelektualnymi i personalnymi startowałem, co ciągle jest aktualne

                                                                                 https://youtu.be/uePDnk0aVAk

      Spis treści:
              WSTĘP
  1.   IDEA – punkt 1, 2, 3, 4
  2.   CEL – punkt 5, 6
  3.   KOMUNIKACJA SPOŁECZNA – punkt 7, 8
  4.   REPERTUAR - punkt 9, 10, 11
  5.   ARTYŚCI – punkt 12
  6.   MOBILNOŚĆ – punkt 13, 14
  7.   OSZCZĘDNOŚCI – punkt 15, 16, 17, 18
  8.   WIELOFUNKCYJNOŚĆ – punkt 19
  9.   BUDŻET-punkt20, 21                                                                                                                                          
  10.   POSTSCRIPTUM                                    Warszawa, luty 2017
Zadanie, które sobie stawiam, polega na odbudowaniu perfekcyjnej
j a k o ś c i  i znaczenia Teatru, które pamiętam z okresu, gdy nazywał się
Stary Teatr i nie był ani awangardowy, ani konserwatywny, tylko zespołowy, polifoniczny: żywy, zachwycający artystycznie i bulwersujący jedynie mentalnie. Na odwołaniu się do etosu solidarności.

Jego ówczesną potęgę fundowali reżyserzy, dziś powinni to być aktorzy: 
to musi być Dom Aktorów (powrót aktorów) - poezji w nim nie zabraknie, 
ale ostateczny kształt nadadzą jej wykonawcy.

Preferuję reżyserów rzemieślników i marzycieli - mistrzów wołam dla rozszerzenia horyzontów i innego punktu widzenia - bardziej niż proroków; ludzi wrażliwych, empatycznych i wykształconych (przygotowanych), 
by talent aktorów zyskiwał intelektualną podnietę, by fantazja spotykała się z gruntowną wiedzą i doświadczeniem; liderowanie grupie rozumiem jako ujawnianie osobowości, lecz i umiejętność słuchania i kooperacji.
Wiem, że buławę zdolności wydobywają z indywidualności okoliczności - sprzyjające rozwojowi lub wykluczające z rynku: pokazując, że niedostatecznie lub inaczej obecni mają nie mniej do powiedzenia (niekoniecznie "przełamując tabu"), zamierzam  udowodnić przewagę sztuki nad ideologią i "faktami medialnymi". C.b.d.o.

Zakładam rozmowę o (w) miejscu magicznym, naznaczonym duchowością 
i tak ważną przeszłością teatru i kultury, że aż wymuszającą mierzenie się z celami niepowszednimi i przekraczaniem ograniczeń - by uruchomić maksimum odwagi i bezkompromisowości. Zbiorowi fachowców planuję dać słowo: tekst, poczucie sensu i ambicję dążenia tam, dokąd wzrok nie sięga.

Po to, by to był teatr, jakiego nie ma! Wszystko jest możliwe.

Zespół będę dobierał nie według medialnej listy popularności 
i przebojów, ale zawodowej wiedzy o ludziach i ich dziełach.

Teatr musi mieć stałego reżysera i scenografa pracujących nad
językiem, który jako wypadkowa stylów nosi znamiona indywidualne          
i oryginalne; to wymaga przygotowania intelektualnego, ludzi roztropnych. Używając skrótu myślowego: siwe głowy niech pokierują młodą energią!

Umówię się z nimi na rozpoznawanie, opis i krytyczną refleksję nad 
rzeczywistością, tak by stymulować dialog i wymianę poglądów dla formułowania diagnoz i wniosków na przyszłość dla Gromady ("...spieszcie do gromady! Gromada niech się tu zbierze!") i o niej.
Nie będę udawał, że nie widzę podziałów: między ludźmi postaram się niwelować je przez wspólność pracy, nadrzędność celu, światopoglądowo odróżniając Tischnerowską "gówno-prawdę" od prawdy.

Zatem skłaniałbym się ku jedności w wielości (dobru wspólnemu               
w pluralistycznym otoczeniu) i etosowi prakseologicznego działania - Osterwa by powiedział: kultowi pracy - które najlepiej wpływa na zmianę tego, co jest - także w nas.

W sprawach personalnych będę się kierował p r o f e s j o n a l i z m e m.

IDEA:

1. Teatr  musi  być piękny i mądry!  
Należy wszystko podporządkować idei, by teatr był pełen ludzi wybierających go z potrzeby serca i rozumu, z tęsknoty, zadowolenia z jego poziomu, oraz chęci partycypacji w czasie niecodziennym, w święcie, które nie naśladuje rzeczywistości, ale kreuje ją z mocą prawdy; by pracownicy byli zmotywowani i spokojni o swą przyszłość i rozwój.

2. Teatr zarządzany jak przedsiębiorstwo budujące markę poprzez udział rozpoznawalnych tytułów i nazwisk oraz wytwarzanie towarów luksusowych dla wyjątkowych odbiorców może odnosić na rynku sukces także komercyjny.
Snobizm może być siłą napędową, a unikalność i oryginalność oferty czynić z widzów partnerów zmobilizowanych i wiernych miejscu / marce (to 20 proc. nabywców regularnie dokonujących zakupów generuje 80 proc. dochodów firmy).                                                                                             

3. Moim pomysłem na teatr w Krakowie jest wymóg najwyższej jakości warsztatowej 
i intelektualnej - zintensyfikowanie i  r ó ż n o r o d n o ś ć  repertuaru i stylistyki, oraz poszerzenie oferty o stałą obecność muzyki, tańca, sztuk plastycznych i sztuki performance. Uspołecznienie teatru tzn. takie otwarcie na potrzeby różnorodnej widowni, by gmach nie stanowił tylko miejsca skandalu i manifestacji ("swój do swego po swoje" - Gombrowicz), 
ale służył p o w i n n o ś c i wynikających z krzewienia wspólnoty: publicznej, ale narodowej, to znaczy kultywującej język i obyczaj i nieodwracającej się od tradycji; pokazujący skąd przyszliśmy, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy; utrwalający tożsamość poprzez w i e d z ę  i  d u m ę, a nie tylko krytykę i kpinę.
Szlachectwo - przeszłość miejsca - zobowiązuje i wyklucza stosowanie taryfy ulgowej na scenie i na widowni, choć niekoniecznie tylko do wystawiania i grania przedstawień, bo i do bycia żywym centrum debaty oferującym dyskusję, spór i wymianę poglądów.

Konstatując wyraźne sprofilowanie większości nagłaśnianych dziś scen w jednym tylko 
światopoglądowym i inscenizacyjnym kierunku oraz powtarzający się skład realizatorów będę dążył do poszerzenia pola oddziaływania i wyniesionego ze starej szkoły przekonania, 
że teatr jest dla ludzi, a nie dla satysfakcji "krewnych i znajomych królika". Wywodzę się 
z alternatywy, więc - za Herbertem - płynąć pod prąd mód, stereotypów i przyzwyczajeń nie jest mi obce.

Na początku stawiając słowo – poezję i mistrzostwo aktorskiego wykonania - będę widzom sygnalizował, że tytuł dramatu oznacza własność intelektualną autora, a nie przepisanie tekstu przez dramaturga i reżysera. 

Nie będę gloryfikował „wierności tekstowi", tylko m y ś l e n i e w przeróżnych kontekstach, 
ale z obowiązkiem rozumienia, co poeta miał na myśli. 

W dobie homogenizacji kultury będę obstawał przy wnikliwości lektury: przy myśli 
i przekazie - precyzji i prostocie przesłania, oraz nie przedkładaniu formalnej efektowności nad umiejętność opowiadania; czwartą ścianę przekraczał emocjonalnie, to znaczy zapraszał widzów do przeżywania i uczestnictwa intelektualnego; proponował „teatr otwarty” - mentalnie, ale i odpowiedzialny za tytuł i jego twórcę.

4. Komunikat dla aktorów będzie taki, że są niezbędni, doceniani i zaopiekowani, ale służebni, a dla widzów, że suwerenni, że wszystko powstaje dla nich i z myślą o nich, ale, 
że łatwo, miło i przyjemnie jest np. w telewizji, a tu jesteśmy... w lepszym towarzystwie.

To się uda po zmianach w repertuarze, tak by na scenę wróciła w oryginale doskonała literatura, przede wszystkim klasyka, i niepowierzchowna praca z aktorami.

CEL:

5. Pełna widownia...
Obowiązkiem instytucji kultury jest dbanie o najwyższy poziom artystyczny i intelektualny oraz o funkcję e d u k a c y j n ą.
Teatr powstaje z głowy z serca i pracy – znajduje oddźwięk, gdy pozwala publiczności utożsamiać się z fikcją: uruchamiać wyobraźnię, sentyment i wiarę w możliwość przekształcenia rzeczywistości – porozumienie z widzami odnajduje wtedy, gdy budzi emocje, gdy cieszy i wzrusza: gdy jest przestrzenią wolności tzn. stwarza atmosferę i warunki, by „marzenia stawały się w sztuce rzeczywistością...” 

6. Zaproponuję teatr adresowany przede wszystkim do młodej inteligencji, do ludzi
myślących i wrażliwych, ale nastawionych krytycznie do świata konsumpcji i kariery, 
kontestujących jego prawidła, choć nie rezygnujących z ich ulepszania – będę przekonywał: „bądź    c i e k a w y" – to jest modne i wyróżniające z tłumu podobnych sobie konsumentów kultury masowej, to jest  alternatywne. Nie zapomnę o publiczności dojrzałej, o seniorach, zapraszając ich systemem zniżek i abonamentów, ale i czytaniem poezji - dla młodzieży rezerwując „slam”, czyli dziś wieczór improwizujemy - oraz sceną tańca i muzyki współczesnej.

Teatr, który nie tylko „przedstawia”, ale animuje i prowokuje do myślenia (nie tylko przez 
spektakle, ale i wystawy, dyskusje, spotkania), czyli miejsce debatowania o dobru wspólnym.

Instytucję doskonałą zawodowo – żywy teatr, tzn. nie skoncentrowany na własnym samopoczuciu, nie teoretyzujący, ale  w i d o w i s k o w y, szukający nowych, atrakcyjnych interpretacji i nowej publiczności.                       

Teatr gloryfikujący słowo, aktora i dialog z widzami, oraz korzystający z innych środków wyrazu, np. ekspresji cielesnej i doświadczeń teatru tańca.

KOMUNIKACJA SPOŁECZNA:

7. W działaniach marketingowych (marketing partnerski – utrzymujący dobre i stałe 
relacje oparte o powtarzalność i analizę cech i zalet zarówno produktu, jak i klienta) 
i reklamowych będę podkreślać nowe energetyczne otwarcie, tzn. zwrot ku różnorodności oraz perfekcji (bo właśnie to jest dzisiaj oryginalne i deficytowe) i eksponowanie jakości warsztatowej. 

Będę wzywał do dumy z miejscowego środowiska, namawiał do radości tworzenia, przekonywał do rozmawiania i słuchania, bo: 

8. Publiczność jest najważniejsza...

Dlatego trzeba dbać o jej samopoczucie od samego wejścia / od kasy; teatr jest miejscem przede wszystkim  s p o t k a n i a, więc należy eliminować to, co dyskryminuje i wyklucza: przywiązywać do bywania w teatrze w różnym charakterze i na różnego typu zdarzeniach, także wykraczających poza tradycyjnie rozumiane przedstawienie.

Ze szkołami współpracować nie tylko poprzez „lekcje”, ale i wolontariat i każdą formę uczestnictwa, która młodym ludziom pozwoli angażować się w tworzenie atmosfery i oswajanie miejsca jako przestrzeni przyjaznej i otwartej na ich własne inicjatywy.

Trzeba być aktywniej obecnym w internecie: inicjować konkursy, pisanie recenzji, robienie 
fotoreportaży, videoblogów i czatów, by wciągać młodzież w życie teatru także za kulisami, budzić napięcie i inspirować do twórczości własnej i zawierania znajomości za pomocą sztuki - teatr dla młodych to przecież miejsce  t o w a r z y s k i e, gdzie powinno dochodzić do różnego typu              w y m i a n y .

REPERTUAR:

9. Po prostu nie ma w naszej dramaturgii współczesnej sztuk, które by do mnie przemawiały. 
Jeżeli dla mnie osobiście sztuka nie ma żadnej tajemnicy – nie robię jej. 
O wiele więcej takich „tajemnic” znajduję w klasyce, którą można dużo powiedzieć 
i o współczesności - Konrad Swinarski
- powinien obejmować pozycje wartościowe – współczesne i klasyczne – uniwersalne, bo tylko dobra literatura daje szansę na udane przedstawienie: powinien być tak zestawiony, żeby nie stanowić tylko luźnego zbioru tytułów, ale zawierać w sobie jakąś myśl, „temat”, dający się obudować literacko, plastycznie i dyskursywnie.

Myśląc p r e c y z y j n i e o trzech latach na obu scenach zaproponuję dla Dużej Sceny
(znaki zapytania oznaczają sposób myślenia i moją intencję, a nie dokończoną procedurę umówienia się z konkretną osobą - to wyjątki):

Biesy Dostojewskiego - adaptacja i reżyseria moja, z Leszkiem 
Możdżerem (?);
Nie-Boska komedia Krasińskiego - Doroty Latour z Jerzym Radziwiłowiczem (?), (s. Modrzejewskiej);
Peer Gynt Ibsena / Griega - Zofii Rudnickiej z Teresą Budzisz (?): dedykowane Pinie Bausch
Makbet Szekspira - Karoliny Labahua;
Ksiądz Marek Słowackiego - (Leszka Mądzika?), Krzysztofa Kelma z Tomaszem Stańko (?), (s. Modrzejewskiej);
Hated nightfall Barkera (Przeklęty zmierzch) -  Andrzeja Pawłowskiego (prapremiera);
Śmierć Bunny'ego Munro Cave'a - Natalii Babińskiej, (prapremiera NS)

Dla Sceny Kameralnej:
Matka Witkiewicza - Jarosława Gajewskiego z Janem Fryczem (?);
Bezkrólewie Tomczyka - moje (prapremiera);
Nad Bielińskiego - autora, Mariusza Bielińskiego;
Uległość Houellebecqa - Mateusza Bednarkiewicza (w mojej adaptacji), prapremiera;
Ślub Gombrowicza - mój.

Zatem pierwszy sezon pomyślałem jako przestrogę przed rewolucyjnym przewrotem: wywracaniem porządku i lekceważeniem woli zbiorowości na rzecz ambicji usprawiedliwianej zawsze w czyimś imieniu - "ukąszeniem" władzą dla władzy i pychą 
bez odpowiedzialności - społeczną inżynierią w służbie demagogii, której celem jest zdemontowanie tradycyjnego ładu dla: teraz ja...
Jako stwierdzenie, że gdzie zbrodnia to prędzej czy później kara, a gdzie kłamstwo, 
to ze związku nici, a nawet przetopienie na guziki.

Mimo mówienia językami wymowa całości powinna sprowadzać się do obrazu: "a to Polska właśnie". Pytania, czy wszystko dozwolone i czy ze sobą nie warto raczej "po ślubie" niż każdy sobie "wilkiem"? Traktowania przeszłości jako narracji propagandowej, czy pretekstu do poszukiwań tożsamościowych – niekoniecznie w znaczeniu obyczajowym? 
Bez zgody na bezkrólewie bez zasad po katastrofie.

W kolejnym sezonie na Dużej Scenie zaproponuję: 

Wyzwolenie Wyspiańskiego - kulminacja programu "Niepodległa" - Lecha Majewskiego;
Śluby panieńskie Fredry - Anny Wieczur-Bluszcz; 

Operetka Gombrowicza - Włodzimierza Staniewskiego;
Troilus i Kresyda Szekspira - Darii Kopiec;
Medea Eurypidesa - Karoliny Labahua;
Fedra Racine'a w przekładzie Antoniego Libery - moja;

Na Scenie Kameralnej:

Siedem sekund wieczności Turriniego - Doroty Latour (prapremiera monodramu), (NS);
Bitwa o Wiedeń Turriniego (prapremiera) - Norberta Rakowskiego;
Czekając na Godota Becketta - Antoniego Libery;
Tango Mrożka - z Anną Polony (?) - Zbigniewa Rybczyńskiego;
Kartoteka Różewicza - z Jerzym Trelą (?) - Agaty Koszulińskiej (debiut);
Żegnaj Judaszu Iredyńskiego - Katarzyny Łęckiej (debiut); 


Tango w Tangu, czyli o tym jak cham tańczy z panem...
Żywych z Duchami Obcowanie. I natura kontra kultura... Prawda i Pamięć - co jest prawdą 
i komu co się pamięta, a co wypiera, bo już wolność i wolno. Pytania i Zdrada.
Tutaj opowieść skoncentruje się na miłości: do partnera, do ojczyzny (że "warchoły to wy") i patriotycznych zobowiązaniach (także wybujałej sztuce erystyki), czyli rolach jakie przychodzi nam grać w teatrze życia - ironia dobra rzecz: dystans nie szyderstwo. 
O wolności, o romantyzmie: o kobiecie, o mężczyźnie i o rzeczach pospolitych jakimi są w tych relacjach emocje. W spisie egzystencjalnych i tak wychodzi, że trzeba czekać i czekać, choć przecież wyzwolin ten doczeka się dnia, kto własną wolą wyzwolony.

W trzecim sezonie na Dużej: 
Mistrz i Małgorzata Bułhakowa - w mojej adaptacji i reżyserii;
Wieczór Trzech Króli Szekspira - Jana Komasy z Wiesławem Komasą / Malwoliem;
Balladyna Słowackiego - Jarosława Kiliana;
Płatonow Czechowa - Krzysztofa Kelma;
Wesele Wyspiańskiego - Eimuntasa Nekrosiusa!?

I na Kameralnej: 
 
Miłość na Krymie Mrożka - Jarosława Gajewskiego;
Mizantrop Moliera - Marty Malinowskiej (debiut)
Macbett Ionesco- Daniela Horovitza;
Pod wulkanem Lowry'ego - adaptacja i reżyseria moja;
Tramwaj zwany pożądaniem Williamsa - Doroty Latour;
Idiota Dostojewskiego - w moim scenicznym przystosowaniu - Waldemara Raźniaka;

Więc rozmowa o zakorzenieniu w kulturze (w Dekalogu) w opozycji do relatywizowania i wykorzeniania, w sprzeciwie do immoralności i upadku (manipulacji, kłamstwa, konformizmu): o żółtych podwiązkach i niepokojąco żółtych kwiatach, oraz złotym rogu, czyli wierności i poświęceniu, ale i zmarnowanych szansach; o pięknie, które jeśli nie zbawia, to chroni psychicznie przed obłudą; o szatanie, mistrzu i o "wolności dla pioruna w teatrze";
o szukaniu miejsca, gdzie uczciwym człowiekiem być nikt nie zabroni


Nie wymieniam pozostałych scen - Nowej i Modrzejewskiej - rezerwując je jako 
studyjne (Inicjatyw Aktorskich), to znaczy do eksperymentowania z przestrzenią przez inscenizatorów w ramach wybranej literatury.


Pięć lat, czyli jeszcze dwa, to pozostając w przekonaniu, że teatr to nie fabryka guzików, 
i kreatywność artystów, a choćby przypadek nie powinny być z planu całkowicie wyrugowane, zwracam uwagę, że do spełnienia marzeń pozostali jeszcze: Sofokles 
z Antygoną, Szekspir z Jak wam się podoba i Romeo i Julią, Molier z Don Juanem, Słowacki z Fantazym, Strindberg z Grą snów, Wyspiański z Powrotem Odysa, Przybyszewska 
ze Sprawą Dantona, Kafka z Procesem, Dostojewski z Braćmi Karamazow, Witkiewicz z Onymi, Gombrowicz z Iwoną, Osborne z Miłością i gniewem, Myśliwski z Drzewem, Mrożek z Pieszo, Różewicz z Pułapką, Ivaskieviczius z Wygnaniem i Tomczyk ze wszystkim co napisze - co daje trochę już wyparty kanon dramaturgiczny jednocześnie najlepiej go narodowo utożsamiając i auto definiując - alternatywnie wobec "pedagogiki wstydu".

Mając świadomość, że to biblioteka (zbiór myśli, którym żywy kształt nada interpretacja - jak w muzyce - te same nuty brzmią każdorazowo inaczej), a repertuaru nie należy zamykać na propozycje reżyserów, sądzę, że myślenie o powinnościach współczesnego teatru narodowego według triady platońskiej: Piękna, Dobra i Prawdy, to w dzisiejszym świecie podważającym i wstydzącym się mówić o wartościach judeochrześcijańskich i romantycznych uczciwa inwestycja pieniędzy podatnika.

Stołeczny blichtr kandelabrów i roztrząsania wad kapitalizmu i zalet walki klas chciałbym uzupełnić - bo nie ukrywam, że zależy mi na prawdziwej konkurencji między Warszawą a Krakowem - przywiązaniem do imponderabiliów: utrwalaniem tożsamości kulturowej  i narodowej, oraz warsztatu, pracy zespołowej i energii umysłowej.

10. Nie przestanę powtarzać, że teatr ma zobowiązania wobec inteligencji i konieczności rozpowszechniania inteligencji, co w epoce dekonstrukcjonizmu (post dramatyczności) każe "wracać do Kanta"; zdradę klerków już opisano, warto ciągle przypominać diagnozę i zwać po imieniu objawy.
Najpierw musi być tekst, który koresponduje z otaczającą rzeczywistością na poziomie metafory, nie prostego opisu, a potem cały układ sugestii i sugestywności... To autor przekonuje reżysera, by on był przekonujący dla aktorów, aby oni mogli zasugerować-zaczarować widzów. A więc: warsztat, głupcze.

11. Tworzenie to budowanie (wspólnota) od fundamentów, od przeczytania i rozpoznania oryginału, poprzez rzemieślniczą obróbkę materiału, do najdoskonalszej formy: mentalnie 
to nieustanne szukanie prawdy.

ARTYŚCI:
12. Głównym reżyserami w teatrze byliby: Dorota Latour, po szkole krakowskiej, uczennica   
i współpracowniczka ks. prof. Józefa Tischnera, stażystka Peter Brooka, debiutująca 
Krasińskim właśnie w Starym i od lat realizująca filmy dokumentalne, oraz najmłodsza
najzdolniejsza Karolina Labahua.

Do grona myślących reżyserów z trzech pokoleń, którzy mogliby nadać teatrowi najwyższy poziom artystyczny, zaliczam: Barbarę Wiśniewską, Małgorzatę Warsicką, Evę Rysovą, Antoninę Grzegorzewską, Agnieszkę Glińską, Artura Urbańskiego, Wawrzyńca Kostrzewskiego, Marka Kalitę, Mariusza Grzegorzka, Wojciecha Kościelniaka, Piotra Tomaszuka, Andrzeja Chyrę, Janusza Opryńskiego, Grzegorza Jarzynę, Bogusława Lindę, Lubę Zarembińską, Jana Englerta, Jonasa Vaitkusa (zdecydowanie poszerzam bazę reżyserów o choreografkę, dokumentalistkę, filmowców, plastyka-muzyka-performera, laureata Oskara w dziedzinie sztuk wizualnych, także z zagranicy, by wyjść poza krąg tych samych nazwisk, estetyk, monopoli i znajomości);
  • do wystawienia Wesela postaram się namówić Eimuntasa Nekrosiusa (to ma być najważniejsza propozycja moich rocznicowych sezonów, ale waga przedsięwzięcia wymaga czasu i specjalnych przygotowań, także z udziałem ambasady; do ustalenia daty); 
  • do własnego projektu Ivo van Hove'a, Matsa Eka, Helenę Kaut-Howson i Oskarasa Korsunovasa;

Zaproponuję współpracę teatrom w Wilnie (Rasa Rimickaite, attache kulturalny)            
i w Amsterdamie (Zbyszek Maciak), oraz szkole  teatralnej.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                     
Przyprowadzę ze sobą zaprzyjaźnionych znakomitych plastyków: Dorotę Kołodyńską 
i Pawła Dobrzyckiego, Macieja Buszewicza, 
Piotra Bernatowicza, kuratora, oraz muzyków Henryka Gembalskiego i Pawła Szymańskiego.

Wydział scenografii krakowskiej ASP mógłby tu mieć swoje laboratorium, a abiturienci Reżyserii pole do pokazów semestralnych.

Kierownictwo literackie uzgodniłem z Krzysztofem Rutkowskim, a o rezydencję dramaturgiczną poprosiłem Wojciecha Tomczyka.

Producentem (jak w kinie - nadzór nad produkcją spektakli od biznesplanu, poprzez wykonywanie, na promowaniu sprzedaży, reprezentacji i kontaktach, szczególnie zagranicznych) będzie Maciej Pawlicki.

Będę się starał o powrót paru legendarnych aktorów, dla których przygotuję specjalne role benefisowe (zapraszać dojrzałych artystów, np. Danutę Kisiel, Marka Oleksego, Tomasza Stańko, Jana Nowickiego, Izabelę Olszewską, czy Ewę Dałkowską) z twarzą i przeszłością, by p a m i ę t a ć  i korzystać z ich doświadczenia w różnym myśleniu 
i rodzajach twórczości); konstruować stylistykę teatru w kontekście wielkich poprzedników.

MOBILNOŚĆ:

13. Teatr powinien korzystać z kontaktów międzynarodowych, brać udział w festiwalach        
i konkursach, być wizytówką dobrego teatru; współprodukować i wymieniać spektakle z innymi ośrodkami, bo tylko to pozwala  ograniczać koszty produkcji i poszerzać rynek zbytu; aplikować do objazdowego projektu Instytutu Teatralnego (MKiDN) „Teatr Polska”                i „Klasyka Żywa”.
Nie stronić od "wozu Tespisa" i wzorem Reduty nie zamykać się w czterech ścianach instytucji, ale przypomnieć sobie o nie tak dawnych powinnościach wobec człowieka (na wzór RSC on the road mieć swój NST w drodze...).

14. Nie zasklepiając się tylko w jednym stylu i estetyce, sięgać śmiało po różne estetyki 
i inscenizatorskie doświadczenia demonstrować, że nie moda, ale jakość wykonania się liczy.
Trzeba wchodzić w dialog z publicznością – szukać widzów, wychodzić im naprzeciw, w miasto, na ulice (przed premierą robić parady uliczne), w różne przestrzenie i sytuacje; odkrywać miejsca do grania niekoniecznie jednoznacznie teatralne i publiczność niekoniecznie „kulturalną”.

OSZCZĘDNOŚCI:

15. Mam świadomość, że trzeba  o s z c z ę d z a ć  wydatki na prowadzenie instytucji
(zrównoważyć koszty z przychodami):
  1. znacząco obniżając nierozsądne nakłady na produkcję spektakli (z moich doświadczeń wynika, że można to robić w granicach 90 - 130 tys na Dużej i 70 - 90 tys na Kameralnej scenie), gdy się przestrzega dyscypliny, np. terminowości;  
  2. zapewniając wzrost frekwencji (!) - więcej  „produktów” / premier, to więcej sprzedanych biletów;
     c. dobrze organizując pracę.

16. Uważam za potrzebne działanie Rady Artystycznej, a także „Loży Sponsorów” 
z udziałem miejscowych biznesmenów pomagających w szukaniu środków pozabudżetowych i prowadzenie Klubu Aktywnego Widza integrującego uczniów.

17. Jest wiele sprawdzonych sposobów konstruowania spektaklu (światłem, kolorem, projekcjami, a nie nadmierną rozbudową pracochłonnych dekoracji), zgodnie z ustalonym –
a nie przedłużanym – rozkładem prób, które redukują koszty realizacji nawet o 50%. Dla inscenizacji widowisk trzeba posługiwać się nowymi, wywiedzionymi z idei "pustej przestrzeni", środkami i zdobyczami sztuki współczesnej. 

18. Należy rozważyć i dobrze skalkulować ewentualną  o b n i ż k ę  ceny biletów – stworzyć konkurencję cenową wobec kina, stawiać na ilość i poszerzenie pola oddziaływania, bez barier finansowych (1200 miejsc po 100 franków jest dla nas ważniejsze niż 300 miejsc po 400 franków- Jean Vilar); dla bezrobotnych proponować „wtorki za złotówkę”.

WIELOFUNKCYJNOŚĆ:

19. Teatr mógłby być czymś w rodzaju  o ś r o d k a  s z t u k i , otwartego na różnego typu działania artystycznie, także międzynarodowe; stymulować kreatywność młodych widzów: trzeba rozważyć możliwość prowadzenia samofinansującej się Alternatywnej Szkoły Teatru czyli warsztatów, spotkań, lektur nowych dramatów i konwersatoriów krytycznych.

Zwrócę się do kadry uniwersyteckiej z prośbą o współpracę przy wykładach i seminariach 
o tradycji i jej odzwierciedleniu we współczesnej dramaturgii (np. Müller a reinterpretacje Szekspira, Herbert i antyk, Różewicza widzenie historii, Mrożek: emigracja) i z filozofii
dialogu, itp., zainicjuję działania naukowe i performatywne dla fundamentalnego, moim zdaniem, dzisiaj pytania o rzekomą "śmierć romantyzmu" ("Romantyzm blaknący" - sic!), żeby budować zaplecze intelektualne dla Teatru i prowokować dyskusje merytoryczne, czytania, panele o tragedii greckiej, opowieściach biblijnych i bajkach.
Wzmocnię kierownictwo literackie Teatru, jako centrum mentalnego dowodzenia i dawania 
dobrego przykładu wiedzy i kompetencji ("dramaturga" zastąpię inteligentem).

Jednoosobowa odpowiedzialność nie musi oznaczać przemądrzałości dyrektora w każdej sprawie; jestem zwolennikiem zespołowości i podejmowania strategicznych decyzji w konsultacji z Radą Artystyczną, Wicedyrektorem administracyjnym, Producentem i Kierownikiem literackim - dla obiegu informacji, transparentności i przekonania, że gdzie "dwie głowy to nie jedna": z każdym mądrym człowiekiem porozmawiać pożytecznie.

BUDŻET:

20. Teatr będzie się utrzymywać z budżetu MKiDN, ale powinien dążyć do lepszego
zbilansowania wyników finansowych i tak intensywnie oraz ambitnie zaplanować swoje 
działania, aby wypracować najwyższy dochód (frekwencja plus większa ilość tańszych premier) i poziom artystyczny, co spowoduje naturalny prestiż i „markę”; aplikować 
w konkursach miejskich, wojewódzkich, ministerialnych i europejskich (komercyjnych korporacji, np. telekomunikacyjnych, posiadających środki na działania artystyczne), 
aby był konkurencyjny na rynku i sprawny finansowo.

21. Rozmowa o pieniądzach zaczyna się, w istocie, w momencie dobrze przemyślanego projektu dzieła: jego wizji artystycznej i profesjonalnego, zdyscyplinowanego wykonania, czyli p r a c y  warsztatowej. 
Trzeba stawiać sobie i innym wysokie wymagania! Ilość i j a k o ś ć uczynić sposobem na funkcjonowanie, bo "widz jest suwerenem" (K. Dejmek), a teatr „produktem” specyficznie rynkowym, więc poddanym prawom popytu i podaży.

PS: 
Posłowie dr ELŻBIETY MORAWIEC "Teatr Stary jaki był" (niewydany), 20 lipca 2015

Impulsem do napisania tej książki stały się skandale w Starym Teatrze za rządów Jana Klaty. Barbarzyńskie niszczenie nie tylko świetnej tradycji tej sceny, ale 
i kultury w ogóle. Miałam to szczęście, że wychowałam się na niezapomnianych dokonaniach tej sceny w jej najlepszych latach. 
Uznałam za swój obowiązek zapisanie tego, co w dziejach Starego Teatru było wielkie. Starałam się, parafrazując Conrada „oddać sprawiedliwość teatralnemu światu”: w jego blasku i – cieniach, które dziś zasnuły cały horyzont. "Mój" teatr – nie tylko w Krakowie – od pewnego czasu przestał być moim teatrem. Nie mogę się pogodzić z tandetą i łatwizną obecną dziś na wszystkich scenach, jak Polska długa i szeroka. Co więcej – z tandetą sowicie nagradzaną – różnymi  paszportami „Polityki”, nagrodami festiwali  i władz kultury. „Stylem” Starego Teatru było zawsze budowanie wspólnoty. Nie waham się użyć sformułowania – narodowej, opartej na wnikliwej, mądrej lekcji tradycji powiązanej ze współczesnością . Konstanty Puzyna pisał: „problem narodowej tożsamości, samoświadomości Polaka jako Polaka, często dziś powracający w dyskusjach, dla romantyków był sprawą ocalenia narodu przed zagładą z zewnątrz, a dla nas to tęsknota do utraconej spoistości, wywołanej niejasnym poczuciem  a t o m i z a c j i  społecznej”.
  • Teatr polski dotknięty jest schorzeniem "awangarditis acuta". Ale kiedy wszystko jest awangardowe - nic już awangardowe nie jest.
Awangarda jak powietrza potrzebuje klasyczności, dopiero na jej tle jest awangardą.

GRZEGORZ GÓRNY: Wielu współczesnych filozofów uważa, że dzisiejsze czasy cechuje płynność, zmienność, względność. Olbrzymia grupa elit umysłowych, zwłaszcza wpływowych środowisk akademickich, twierdzi, że jest to wręcz stan pożądany. W tej wizji nie ma prawd ostatecznych, tylko zbiory opinii. Nie ma moralności absolutnej, a jedynie sytuacyjna. Nie ma mocnych tożsamości, lecz takie, które można dowolnie modelować, by „wymyślać siebie na nowo“. W takim ujęciu człowiek i społeczeństwo nie są bytami organicznymi, lecz mechanicznymi, które mogą być poddawane konstrukcji i rekonstrukcji.

MATEUSZ MATYSZKOWICZ: Polska wolnością stoi! Zadaniem konserwatysty jest budowanie kultury, ale nie żadnej kultury prawicowej. 
Być może ludzie lewicy lubią mówić, że tworzą kulturę lewicową. Konserwatysta nie powie, że tworzy kulturę prawicową, bo tworzy po prostu kulturę, która jest jak rola, u p r a w a, na której człowiek rośnie. 
Jeżeli prawica skupi się na jakiejś wyimaginowanej kulturze prawicowej, 
a odpuści kulturę, to przegra wszystko, a najbardziej przegra Polskę.
Kultura jest potężną siłą... My, Polacy, jeżeli chcemy silnej Polski, to z silną kulturą, przede wszystkim wysoką, bo jej nie ma w tzw. mainstreamie. 
Staliśmy się krajem skolonizowanym kulturowo, nie potrafimy siebie wyrazić. Tak właśnie Zachód kolonizował Orient: odmawiał ludziom prawa wyrażania się w języku własnej kultury... Powinniśmy potrafić mówić w naszym języku!

FRANCISZEK STAROWIEYSKI: Najdoskonalsze artystycznie rewolucje tworzą najczęściej artyści dojrzali - dlatego, że sztuka to forma unosząca treść, a żeby miała co unosić artysta powinien swoje przeżyć i mieć coś do powiedzenia.
Forma jest jego narzędziem, które z czasem staje się doskonalsze. Młodość artysty to nie wiek tylko forma jego konfliktu z przeszłością i doświadczeniem...

JAROSŁAW MAREK RYMKIEWICZ: Jeśli na czymś mi zależy, to na tym, żeby zrobić jeszcze coś dobrego – coś takiego, co się komuś w życiu przyda. Jeśli rzeczywiście uzyskałem jakiś wpływ na to, co w Polsce myślano, to dlatego, 
że przypominałem w moich książkach, czego uczą nas dzieje i literatura polska – 
i jak te nauki należy rozumieć. 
Przypominałem to dlatego, że chciałem służyć sprawie polskiej (...) 
Bowiem za to wszystko, co się teraz u nas dzieje, i za to, co stało się na jesieni 2015 roku – wreszcie się stało! a myślałem, że nie dożyję!– odpowiedzialni są nasi wielcy przodkowie, wielcy pisarze polscy. Odpowiedzialny jest Jan Kochanowski, Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Stefan Żeromski i Stanisław Wyspiański. I jeszcze inni. A ja tylko byłem ich niezdarnym sługą, niezdarnym tłumaczem ich myśli. To oni, Żeromski, Mickiewicz, Kochanowski są odpowiedzialni za to, że polscy patrioci wygrali jesienne wybory 2015 roku. To oni, ponieważ to oni uczyli nas przez wieki miłości do ojczyzny i mówili nam, za co mamy ją kochać – czym jest to, co jest w niej godne kochania
To jest myśl najważniejsza Popiołów, Pana Tadeusza, Anhellego i Wesela – macie kochać Polskę i macie zadbać o to, żeby ona istniała. Tego nas uczyli, tego uczyła nas literatura polska, a my pojęliśmy tę myśl i dlatego wygraliśmy. To, co się stało – po latach kłamstw, upokorzeń i podłości – jest więc prostym skutkiem ujawnienia się tej miłości. 
Nasza miłość była obrażana, lekceważona, lżona i wyśmiewana przez wrogów Polski. Ale to wszystko okazało się nieskuteczne i literatura polska swoim wpływem zadecydowała o losach Polski. 
Jest bowiem tak, że z literaturą, z wielkimi pisarzami w żaden sposób nie można wygrać – wielkie dzieła ducha i umysłu mają siłę – tajemniczą, niewidzialną – która ujawnia się wtedy, kiedy chce. Tak jak nasza miłość do Polski, tak i nasza literatura narodowa była przez tych, którzy w ostatnich latach rządzili Polską, lekceważona, wyśmiewana, marginalizowana, wyrzucana ze szkół – wydawałoby się, skazana już na nieistnienie (...) Ale – oni są nieśmiertelni... 
Warto zauważyć, że literatura polska oddziaływała i nadal oddziałuje na losy Polaków. To wydaje mi się bardzo tajemnicze – może w tym jest jakaś szczególność naszej literatury narodowej, może to odsłania jej szczególne przeznaczenie – wielkiego wysiłku uczenia Polaków, jak należy służyć swojej ojczyźnie – bo dobrze się Polsce przysłużyć.

ZBIGNIEW ZAPASIEWICZ: Wartości, którym hołdowałem - blakną, gasną. Stają się niemodne, ale przede wszystkim w coraz mniejszym stopniu są akceptowane, czytelne, atrakcyjne. Środowisko zdaje się nie pamiętać, że wierność tym zasadom i wartościom daje poczucie ł a d u i harmonii. Inaczej rozmienimy się na drobne, a uprawianie tego zawodu stanie się niegodne. 
Po co ja to robię? Wybrałem ten zawód aby uczyć się i twórczo w sobie przetwarzać to, co umieli moi poprzednicy, czyli kontynuować ich myśl 
i umiejętności. Ta sfera zawodu zgasła i teraz jest przykro i boleśnie. Umarły wartości, dla których zacząłem to robić. Gdybym wiedział, że tak się stanie tobym się temu nie poświęcał.

ZBIGNIEW HERBERT: Drodzy Nieznajomi. Jesteśmy osobliwą, małą, 
skłóconą gromadką, bez której prześwietna ludzkość może się dobrze obejść. Jesteśmy beznadziejną mniejszością - i co gorsze uzurpujemy sobie prawo do wzniecania niepokoju. Chcemy zmusić naszych bliźnich do refleksji nad ludzkim losem, do trudnej miłości - jaką winni jesteśmy sprawom wielkim - także pogardy dla wszystkich, którzy z uporem godnym lepszej sprawy - starają się człowieka pomniejszyć i odebrać mu godność.
Czeka Was życie wspaniałe, okrutne i bezlitosne. Bądźcie w każdej chwili, 
w każdym wypowiedzianym ze sceny słowie po stronie wartości, za rzemiosłem przeciw tandecie, za nieustającym wysiłkiem woli i umysłu przeciw łatwej manierze, za prawdą przeciw obłudzie, kłamstwu i przemocy.
I nie bądźcie - na litość boską - nowocześni, bądźcie rzetelni.
Hodujcie w sobie odwagę i skromność. Niech Wam towarzyszy wiara w nieosiągalną doskonałość i nie opuszcza niepokój i wieczna udręka, które mówią, że to co osiągnęliśmy dzisiaj "to jednak stanowczo za mało".
Życzę Wam trudnego życia. Tylko takie godne jest artysty. 

STANISŁAW WYSPIAŃSKI: Podjęcie czynów za pokolenia ojców jest przeznaczeniem, z którego się wywikłać synowie nie mogą!

Uważam, że Stary Teatr silne ma (narodowe) podstawy, a i widzowie trzymają się mocno...      C. b. d. o.










                                                                                  https://youtu.be/52YM-p3nRko

Komentarze

  1. (...)
    Teatr Stary w Krakowie jest przykładem nader znamiennym, szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że jest to jedna z kilku zaledwie instytucji artystycznych w stu procentach podległych ministerstwu odpowiedzialnemu za kulturę. Z jednej strony mamy więc tutaj do czynienia z przykładem tragicznego zaniechania – jak oceniają ci, którzy już lata temu protestowali przeciwko obecnej polityce repertuarowej oraz przeciwko zawodowej degrengoladzie sceny oddanej w ręce Jana Klaty.

    W przypadku Krakowa również chodziło o to „boisko”. Od dawna domagał się tego pan Jacek Zembrzuski...

    Jacek Zembrzuski jest od stóp do głów człowiekiem teatru. Wie o nim więcej niż dużo, a ponadto jest teatru praktykiem, a nie tylko gadułą wymądrzającą się na temat. Jest reżyserem i scenografem z 35-letnim stażem zawodowym, mającym za sobą kilkadziesiąt realizacji na prawie dwudziestu scenach w kraju i zagranicą. Niezwykłym atutem Zembrzuskiego jest jego tzw. droga życiowa przez teatr od fascynacji lewicową alternatywa (Teatr 8 Dnia) po taka oto konstatację:

    Lewica ma bardzo rozbudowany program kulturalny, częściowo odziedziczony po czasach komunizmu, częściowo skopiowany z Zachodu. W jego ramach „kultura” ma służyć rewizji polskiej tożsamości narodowej, odciągać Polaków od chrześcijaństwa, głosić coraz to nowe ideologie rekonstrukcji społeczeństwa i na podstawie tych ideologii wychowywać nowego człowieka.

    Przypomina mi się tutaj to znane zdanie: „Kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie świnią, ale kto na starość socjalistą pozostał, ten jest po prostu głupi”. Jedno jest pewne – Jacek Zembrzuski nie tylko nie jest głupi, ale na dodatek pomimo swych siwych włosów jest człowiekiem niezależnym, a więc w sumie więcej niż potrzebnym nam kandydatem na odnowienie Starego.

    U kogoś tak emocjonalnego, jak pan Jacek (o czym świadczy jego iskrzący się autorski blog) rzadkim jest precyzja planowania i tegoż planowania horyzonty. Program proponowany przez Zembrzuskiego dla Teatru Starego iskrzy się doborem repertuaru i personaliami proponowanych do współpracy twórców. Przez najbliższe trzy lata m.in.: Dostojewski, Krasiński, Ibsen, Szekspir, Słowacki, Witkiewicz, Wyspiański, Eurypides, Mrożek, Różewicz, Fredro, a po stronie reżyserskiej m.in. Dorota Latour, Krzysztof Kelm, Andrzej Pawłowski, Włodzimierz Staniewski, Antoni Libera, Jan Komasa, Eimuntas Nekrosius, Zbigniew Rybczyński. Tak, to na pewno nowa jakość i na pewno szansa na powrót do starego Starego. Zresztą zgodnie z deklaracją autora tego programu:

    Zadanie, które sobie stawiam, polega na odbudowaniu perfekcyjnej j a k o ś c i i znaczenia Teatru, które pamiętam z okresu, gdy nazywał się Stary Teatr i nie był ani awangardowy, ani konserwatywny, tylko zespołowy, polifoniczny: żywy, zachwycający artystycznie i bulwersujący jedynie mentalnie.
    (...)
    W programie Zembrzuskiego jest takie piękne i mądre stwierdzenie o teatrze, który musi być „Domem Aktorów”. To mądre przywołanie prawdy o sensie bycia w sztuce, gdzie gospodarzami „tworzenia” są aktorzy właśnie, czyli te niezwykłe narzędzia stworzone przez Pana Boga, aby innym otwierać drogę do transcendencji, bo tylko na takiej drodze można stać się lepszym człowiekiem, a w efekcie piękniejszym i mądrzejszym może być cały pejzaż, w którym żyjemy. Pozostając więcej niż z nadzieją na odzyskanie dla DOBRA krakowskiej narodowej sceny, przytoczmy jeszcze jedną wypowiedź jej – oby – przyszłego dyrektora:
    Odpuszczenie kultury (oddanie jej przeciwnikom politycznym) będzie miało dla obozu zmian fatalne skutki, bo dotyczy sfery SYMBOLICZNEJ (troska o nią doprowadziła do zwycięstwa wyborczego); gospodarka jakoś „sama się wyżywi” i będzie się kręcić, a straty w kulturze i symbolach będą prowadzić do eskalacji klątw i poczucia, że (im) wszystko dozwolono.

    Tomasz A. Żak

    2017-04-26 23:19
    http://www.pch24.pl/stary-bedzie-nowy,51098,i.html#ixzz5CwawTTU1

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć przed przesłuchaniami , spotkało się z publiczną deklaracją jurora-władzuchny: "pani Moniko, pani się nie martwi - pomyślimy..." Reszta była już nie tyle milczeniem, co politycznym zamac

gówno-burza w Pałacu im. Stalina

Niejaka Szpila rujnuje publicznie wizerunek Moni i tylko potwierdza znaną prawdę, że                                 r e w o l u c j a  p o ż e r a  w ł a s n e  d z i e c i  *                                                                                                          "Ogrom cierpienia psychicznego i emocjonalnego, którego doznał zespół aktorski w ostatnim czasie, jest tak dewastujący, że nie umiałabym oglądać tego spektaklu, zapominając o tym, co widziałam i przeżywałam wraz z zespołem przez ostatnie dni, uczestnicząc w próbach w teatrze. Odcinam się od rewolucji głoszonej przez Monikę Strzępkę powołującą się na mój tekst, bo w jej wydaniu ów Heksowy przewrót jest fejkiem. Tak jak cała głoszona przez nią rewolucja ".   Ustawka w T. Dramatycznym  kompromituje się zanim zaczęła na dobre zarabiać (Strzępka, co miesiąc 18,5 tyś). Mobbing, ideologiczny szantaż, wulgarność i zastraszanie aktorów to się okazał  p r a w d z i w y program ustawionej na posadę lewackiej

elyty stołeczne

Jacek Zembrzuski Administrator       Lis przed chwilą usunął film który udostępnił od Andrzeja Seweryna; dlaczego trzeba przypierdolić faszyście Kaczyńskiemu , Orbanowi  https://t.co/LYgsMXJZ9Z   pic.twitter.com/LYgsMXJZ9Z   https://twitter.com/ZaPLMun.../status/1664756736215904256... https://platform.twitter.com/widgets.js TWITTER.COM   ochujał ten kodziawerski b ł a z e n e k, kiedyś aktor