Przejdź do głównej zawartości

z(a)wodnica i zawodniki

Ogłoszenie przez Michała Zadarę Programu Pałacu na Pl. Defilad - w lewym jego marmurowym skrzydle - mogłoby wszcząć autentyczną dyskusję o kształcie miejsca tak kiedyś zasłużonego dla kultury w Polsce, nie tylko nad Wisłą zatruwaną permanentnie gównem - jak miasto ideologicznie - przez nieudolną władzę; rozpocząć, bo zapadłe już rozstrzygnięcie nadaje się jedynie do u n i e w a ż n i e n i a.

To także mój teatr, nie tylko dlatego, że chodzę do niego od 1968, za własne pieniądze, nie ZTM-owskie (wcześniej, niż większość tych pretendentów pojawiła się na świecie), pracowałem w nim dokładając dwukrotnie do wyrazu artystycznego przedstawienia rosyjskiej literatury z m.in. Markiem Kondratem, Jarkiem Gajewskim, Sławkiem Orzechowskim, "Bonasem" - Mariuszem Bonaszewskim, Tolem Ostrouchem, panem Henrykiem Machalicą, czy nieodżałowaną Jasią Traczykówną u Zbigniewa Zapasiewicza; byłem też prekursorem upubliczniania programów konkursowych, już w dniu startu, czym, przy okazji Instytutu Teatralnego, manipulował konkurent, Patryk Kencki, w drodze po ministerialną dotację na "Teatrologię.info". Spisane s ą czyny i rozmowy...

Ogłoszenie - w tym składzie - wygranej Strzępki należy traktować jako skandal i przejaw niekompetencji Komisji, która zlekceważyła własne warunki o konieczności posiadania "doświadczenia w zarządzaniu zespołem", które NIE jest tożsame z kierowaniem instytucją. Reżyserowanie - "zarządzanie" realizatorami w czasie ograniczonym próbami jest przecież formalnie uzależnione od każdorazowej decyzji dyrektora, który ze względu na wymagające tego okoliczności ma prawo zmienić zespół wykonawczy i obsługujący, nie mówiąc o tym, że zarządzanie teatrem jest czym innym i trudniejszym niż robienie spektaklu(i).
Dlatego była to decyzja stricte polityczna i na gruncie prawnym podlega zaskarżeniu i obaleniu w sądzie! 

Skupiając się na analizie programów przedstawionych czytającej publiczności należy stwierdzić fakt, że wybrano program najgorszy, bo najgłupszy, ale ideologicznie postmarksistowski!

Michał Zadara, na przykład, popisując się technokratycznym językiem (i sprawnością oprogramowania graficznego komputera) propaguje monstrualny rozrost biurokracji (posad dla koleżeństwa) i deklaracji ideologicznych, wokół-teatralnych, "wkluczając" w to nawet Plac Defilad, niekoniecznie skupiając się na: co? - kto? - bo jako socjal-postępak troszczy się raczej o to: za ile...
Teoretycznie sygnalizując, że wie, co jest w teatrze repertuarowym ważne nie przedstawia konkretów! Jedzie swym sukcesem (?) z "Dziadami", zapominając, że to była tylko ilustracja tekstu "po radziecku", to znaczy z pokazywaniem, więc, anachroniczna teatralnie staroświedczyzna.                                                Za to, "przodem do przodu", po bibliotekarsku a nie praktycznie, i w duchu lewicowych mrzonek, proponuje rozwiązania kolektywistyczne, mnożące etaty i pensje, ale zdejmujące odpowiedzialność za końcowy efekt z jednoosobowego liderowania przez osobowość na rzecz utopijnie komunalnego współdecydowania.
Metoda na "brygadzistę" szlifierza / naczyrdupsa / Karhana-Zadary to przeszłość zapośredniczona w socjalistycznym kłamstwie przedstawianym dziś przez niedouczonych młodszych jako postęp!
Mimo zgiełku nowoczesności (technokratycznego korporacjonizmu) jest to koncepcja kompletnie nieracjonalna, we współczesnym teatrze praktykowana tylko w marginalnych i artystycznie nieważnych komunach, np. na obrzeżach Berlina.
Dobrym teatrem musi kierować silna osobowość artystyczna!
Tak było, jest i będzie, zatem zawracanie historii lewicowym kłamstwem, to tylko kolejna, skompromitowana ruchawka na żywym ciele teatru, który podlega ewolucji i nauce z mistrza do czeladnika, a nie: tiepier my... z klasową roszczeniowością na sztandarach

Monia Strzępka w reanimowaniu truchła mentalności komunistycznej truchta jeszcze szybciej. Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata… Dziś niczym - jutro wszystkim my!, przyjmując za przewodnie hasła z paryskiego Maja '68 w języku iście trockistowskim, czego, obawiam się - ze względu na ewidentne luki w wykształceniu - prawdopodobnie nawet nie jest świadoma; jak to było z pocieszną figurą u Moliera i jej gadaniem prozą? 
Nie proponuje ani poezji, ani wrażliwości, sam aktywizm, wkurw, roszczenia i pretensje, a w perspektywie urawniłowkę. Zupełnie bez wiedzy i świadomości, że
to, co było, powinno być fundamentem tego, co jest.
Nowe wraca galopem
w kozackiej czapce, czyli podświadomie objawione!

Jedynym normalnym profesjonalistą, wiedzącym na czym polegają OBOWIĄZKI repertuarowego teatru publicznego w tym gronie okazuje się być Tadeusz Słobodzianek.
Siebie i swych charakterologicznych uwarunkowań nie przeskoczył, ale wie - i o tym pisze - na czym to polega.

DOMAGAM SIĘ UNIEWAŻNIENIA / ANULOWANIA TEGO WERDYKTU POWZIĘTEGO NIEZGODNIE Z WARUNKAMI KONKURSU.

Poeta pamięta

jkz

Komentarze

  1. Bronisław Wildstein w "Sieci".
    dyrektora T Dramatycznego, Słobodzianka, po dziesięciu latach zastąpi Monika Strzępka. Oficjalnie sprawę rozstrzygnął konkurs, a więc wypracowania, które oceniała komisja. Pokazuje to absurd jakoby obiektywnych konkursów, które mają decydować o nominacjach.
    „Jesteśmy dziś w miejscu, z którego widać koniec świata. Wyraźniej niż kiedykolwiek” - wieści. Zgodziłbym się, że widać koniec naszej cywilizacji, a z pewnością koniec teatru, bo to można wyczytać z manifestu nowej dyrektor. Z „Koncepcji” wynika, że Strzępka jest w stanie końcowi świata zapobiec. Bo „publiczne instytucje kultury są wehikułami wyprawy do ucieleśnionych utopii”. Alternatywa: albo zagłada, albo ucieleśniona utopia, nie brzmi zachęcająco, zwłaszcza że utopijne projekty zawsze okazywały się, gdyż musiały się okazać, katastrofą.
    „T D wzmocni energię społecznej zmiany, którą tworzą protesty kobiet, ruchy klimatyczne, ludzie walczący o prawa mniejszości, prawa człowieka i demokrację będzie centrum, w którym instalacje, performanse, warsztaty, stand up, dyskusje będą tworzyć tętniącą sieć. Zaproponuję transformację instytucjonalną i zmianę modelu pracy artystycznej, które odpowiedzą na kryzys, w jakim się znalazł polski teatr”. Wynika z tego, że odpowiedzią na kryzys teatru jest jego likwidacja, bo to, co Strzępka proponuje, z teatrem, jaki znamy, ma niewiele wspólnego.
    „Czas na przepracowanie wielu traum społecznych i środowiskowych. Na zaopiekowanie się wyczerpanym i poranionym ciałem wspólnoty. Potrzebującym terapii i obecności - zbiorowego procesu ozdrowienia. Czas na włączenie pomijanych przez lata narracji, krytyczne rozprawienie się z przeszłością i troskę o przyszłość. Czas na zbiorowy lament, uzdrawiający karnawał i kojący odpoczynek. Czas na wsłuchanie się w glosy młodych, te podniesione i te stłumione lękiem. Czas na teatr ufundowany na kobiecej podmiotowości reprezentowanej przez różne płci, klasy i etniczności, zamierzam zaprosić do współpracy twórczynie i twórców poruszających tematy z perspektywy rewolucji ludowej szczególnie ważne: klasowości, ekologii, feminizmu, pochodzenia”.
    Wynika z tego, że Dramatyczny ma być równocześnie wehikułem „rewolucji ludowej” i kliniką terapeutyczną, co wydawałoby się trudne do pogodzenia, ale skoro kobiecość ma być reprezentowana przez różne płcie tudzież klasy i etnosy...
    Strzępka chwali się, że jej spektakl miał uruchomić lawinę tzw. historii ludowej. Nie jest to komplement dla autorów, których „historyczna” twórczość okazuje się powodowana teatralną modą i wykwitem pseudonauki. „Czas na przepracowanie kolektywnej traumy związanej z pańszczyzną”. W moim długim życiu (a dodatkowo mieszkam wiele lat na wsi) nie udało mi się trafić na traumę pańszczyzny. Trudno się dziwić, biorąc pod uwagę, że zlikwidowana została ponad półtora wieku temu. Ale widocznie Strzępka usiłuje wydobyć ją i wyegzorcyzmować z głębokich pokładów podświadomości klasowej.
    Z bardzo typową dziś manierą Strzępka jako buntowniczą nowość prezentuje stereotypy dominującej antykultury. A może zamiast uporczywie oddawać głos młodym, nie pytając, czy mają cokolwiek do powiedzenia, warto zadbać o ich wiedzę? Naprawdę chodzi jednak o coś przeciwnego. Hunwejbini wiedzieli tyle, ile nauczyli się z czerwonej książeczki. To mieli wprowadzać w życie i taka rola jest dla nich nadal przewidziana. Doskonale sprawdzają się jako rzecznicy establishmentu np. osadzonego w warszawskim ratuszu. To jego przedstawiciele w imię troski o wspólnotę będą rozbijali ją na coraz to nowe mniejszości, o których interes, a w rzeczywistości o swój, pod hasłem praw człowieka gorliwie będą zabiegali. Dadzą lamentować młodym, jednocześnie otworzą dla nich plac zabaw zwany karnawałem, na którym można się zabawić na śmierć. Ważne, żeby nie było czasu na myślenie. Dla establishmentu teatr może być niebezpieczny. Zdecydowanie lepsza jest terapeutyczna kozetka. Zwłaszcza że to jego przedstawiciele pełnić będą przy niej funkcję opiekunów ubezwłasnowolnionych pacjentów.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć przed przesłuchaniami , spotkało się z publiczną deklaracją jurora-władzuchny: "pani Moniko, pani się nie martwi - pomyślimy..." Reszta była już nie tyle milczeniem, co politycznym zamac

gówno-burza w Pałacu im. Stalina

Niejaka Szpila rujnuje publicznie wizerunek Moni i tylko potwierdza znaną prawdę, że                                 r e w o l u c j a  p o ż e r a  w ł a s n e  d z i e c i  *                                                                                                          "Ogrom cierpienia psychicznego i emocjonalnego, którego doznał zespół aktorski w ostatnim czasie, jest tak dewastujący, że nie umiałabym oglądać tego spektaklu, zapominając o tym, co widziałam i przeżywałam wraz z zespołem przez ostatnie dni, uczestnicząc w próbach w teatrze. Odcinam się od rewolucji głoszonej przez Monikę Strzępkę powołującą się na mój tekst, bo w jej wydaniu ów Heksowy przewrót jest fejkiem. Tak jak cała głoszona przez nią rewolucja ".   Ustawka w T. Dramatycznym  kompromituje się zanim zaczęła na dobre zarabiać (Strzępka, co miesiąc 18,5 tyś). Mobbing, ideologiczny szantaż, wulgarność i zastraszanie aktorów to się okazał  p r a w d z i w y program ustawionej na posadę lewackiej

elyty stołeczne

Jacek Zembrzuski Administrator       Lis przed chwilą usunął film który udostępnił od Andrzeja Seweryna; dlaczego trzeba przypierdolić faszyście Kaczyńskiemu , Orbanowi  https://t.co/LYgsMXJZ9Z   pic.twitter.com/LYgsMXJZ9Z   https://twitter.com/ZaPLMun.../status/1664756736215904256... https://platform.twitter.com/widgets.js TWITTER.COM   ochujał ten kodziawerski b ł a z e n e k, kiedyś aktor