"Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna" - Leszek Miller
Mam powody by nie cenić dorobku i osoby Tadeusza Słobodzianka, ponieważ go (dwuznaczność) znam... Widziałem liczne przejawy konformizmu, a także katastrofalnie POKRĘTNĄ wybiórczość - wykluczenie pod kłamliwym pretekstem Włodka Staniewskiego (pierwszego wśród najpierwszych ucznia), przy okazji konferencji o Jerzym Grotowskim w Dramatycznym w 2019 roku, więc szedłem na sztuki o Bossie z najgorszymi przeczuciami...
Biało-ruski satrapa na urzędzie w lewym skrzydle PKiN odstręcza, nie zachęca do obcowania z twórczością i kulturą osobistą, i nie można mu ufać.
Odpukuję, bo mnie zachwyciły!
"Sztuka Intonacji" to najmądrzejszy tekst Autora i świetnie zrobiony przez Annę Wieczur-Bluszcz spektakl o egzystencjalnej kondycji człowieka w historii ostatniego półwiecza.
Rys biograficzny: Grot jako uczeń, jako pretendent i jako guru współczesnego teatru; Jurij Zawadski, jego profesor z GITIS i radziecki decydent; Kantor, choleryczny konkurent w przewodzeniu awangardzie, z udziałem Ludwika Flaszena, i kobiet... od bycia miłą i upijania - się po radziecku, to tylko pretekst.
Rzecz idzie o człowieka w jego głęboko egzystencjalnych poszukiwaniach - co było "zwierch zadaczią" Grota w teatrze, który był w e h i k u ł e m w poszukiwaniach prawdy o nas, w Laboratorium badawczym. Zatem dostajemy trzy opowieści, z roku 1956, 1959 i z pierwszej połowy lat 70-tych, po przemianie artysty w hipisa...
Ten ostatni okres, to także - od '71 do '78 - istotny kawałek mojego własnego życia, i przy tej scenicznej powtórce zorientowałem się, że będąc przysposabiany do "teatru fizycznego" we Wrocławiu - w istocie, na wskroś metafizycznego, opowiadam się dziś, zresztą, nie od wczoraj, po stronie sztuki intonacji propagowanej w najlepszym wtedy teatrze rosyjskim, funkcjonującym w Związku Radzieckim; taka moja prywatna lekcja teatru uwikłanego w historię.
Np. z tego kadru wypadłem, ale w oryginale stoję z lewej za Piotrem Borowskim, czekając na Jean-Louis Barraulta.
Ten etap zamknąłem pracą magisterską na WoT-cie: "O porozumienie", u Marty Fik, recenzowanej przez prof. Raszewskiego i... wybrałem Zapasiewicza, a może to on mnie wybrał.
Spektakl Dramatycznego mimo prowokowania wspomnień ewidentnie nie ogranicza się do bycia "specjalistycznym", czy środowiskowym, bo dzięki erudycji Autora i charakterowi osoby i poszukiwań Bohatera jest nie tylko lekcją teatru powszechnego, ale i moralnego życia.
Prostota i empatia, niekonformistyczne wyrażenie siebie, redukcja tego, co niekonieczne, apoteoza i szyderstwo, podszycie roli męczennika prywatnym przeżyciem szczęścia, otwartość na innego, bez gry, praca nad warsztatem i etyka zawodowa, perspektywa wertykalna, nie przyziemna, to w skrócie, dekalog, jednego z moich mistrzów, który w teatrze otwierał horyzonty i uzbrajał przeciw epoce serca.
Słobodzianek opisuje to rzetelnie i z humorem, dbając o przeciwstawne sobie racje, ze znawstwem uwzględnia kontekst i obyczajowy szczegół...
Na szczęście nie popada w plotkę "czarnej legendy", którą nieudacznicy (vide Radziszewski, czy Adamiecka-Sitek) usiłowali dezawuować myśliciela i mądrego człowieka.
Spektakl jest o tym, że w PRL-u mimo opresji systemowej i wszechobecnego kłamstwa zdarzały się wyspy wolności, niezależnej myśli i osób wyrastających w swej pracy ponad przeciętność.
Jestem żywym świadkiem, że bez zajmowania się polityką dawało to rozpęd i wolność! Przestrzeń uzyskiwało się w sztuce poprzez przekraczanie ograniczeń formalnych i warsztat, który bywał niezwykły i przeanielał aktorów i widzów. To był teatr mentalnej partycypacji i wspólnoty wartości.
Aktorzy grają energetycznie i wyraziście - zaznaczając fizyczne podobieństwo, ale najważniejsze są charaktery i psychologiczna prawda. Zatem, także, intonacja (artykulacja, okej).
Swój benefis ma Łukasz Lewandowski, który się charakterystycznie przemienia i demonstruje różne oblicza postaci.
Na przykład, denerwował mnie spięciem i sztywnością kreowania Grotowskiego (w I części) jako moskiewskiego studenta, bo znałem go przecież, jako człowieka innego rytmu, ba, samopoczucia. Mój błąd. Łukasz w ten sposób zagrał stosunek wobec mistrza, co rozluźniał, odmienił w miarę nabierania pewności siebie przez bohatera i konstruowania persony najlepszego w świecie reżysera.
Kreacja mądrego aktora.
Zawartość intelektualna wieczoru jest przednia, wiedza o ludziach, o sztuce i specyficznej epoce niezakłamana, więc się poleca profesjonalny teatr o czymś ważnym.
PS:
A za chwilę konkurs na dyrektora... W ruch poszły oświadczenia: "stolik" spiera się ze "szklanym sufitem zarządzania"... Strzępki już dawno obiecywały, że "idą po Słobodzianka"...
Ja przestałem mieć w tej sprawie zdanie, bez ekscytacji, poczekam.
Ale przyznaję, że spędziłem pożyteczny intelektualnie wieczór (mimo nieudanej próby dyskryminowania - oświadczenie przy wejściu dyrekcja i "sanitariat" mogą sobie wsadzić tam, gdzie ich plecy tracą swą szlachetną nazwę; nie dajmy się segregować, prawda i sztuka, czyli wolne życie zwycięży, na pohybel każdej władzy).
facebook.com/teatrologia.pl rafal-wegrzyniak-powrot-grotowskiego
OdpowiedzUsuńdziękując Rafałowi za popis erudycyjny (należy się mu druk w programie) uważam, że b ł ą d z i (!) podążając tropem biograficznym! Moim zdaniem, sztuka (nie czytałem) i spektakl jest o tym, że w CZASIE PODŁYM KWITŁY WOKÓŁ NAS WYSPY WOLNOŚCI i NIEZALEŻNEJ MYŚLI, osób wyrastających ponad przeciętność, o tym, że w PRL-u mimo opresji systemowej i wszechobecnego kłamstwa zdarzali się ludzie wyrastający w swej pracy publicznej ponad przeciętność; jestem żywym świadkiem, że bez zajmowania się polityką dawało to rozpęd i przestrzeń, a i Rafał mógłby dołożyć zaświadczającą o tym cegiełkę ze swego życiorysu...
Szło o intelekt i e t y k ę... o "ludzi wolnych, którzy mówią na scenie (i poza nią), co myślą"... Niestety, ulega "czarnej legendzie", o homoseksualizmie w "Apocalipsis" - to nonsens, ponieważ wspomniana scena dotyczy MIŁOŚCI MISTYCZNEJ, która nie odróżnia płci - narzędzia genderowe są tu bezużyteczne (podobnie walcowanie mężczyzn odnosi się, moim zdaniem, wprost do finału "Tanga" - jest o władzy - a nie wpychaniu w brzuch Bossowi skłonności...) Proszę nie podążać drogą mgr. Sitek i aktywisty Radziszewskiego, bo to moda donikąd, czyli teatrologia ideologiczna (widziałem te "figuris" 11 razy, stąd pewność, że była to egzemplifikacja szyderstwa i apoteozy, a nie manifest seksualności; Grotowski był ponad to, wzorując się mistykami (demagogicznie sugeruję, zapytajcie Alinki Obidniak, jej ducha - byłem przy tym, także słuchaczem zwierzeń pani Aliny, i napisałem magisterium "O porozumienie" na WoT u M. Fik, recenzowaną przez prof. Raszewskiego zaszczycającego mnie rozmowami, poza zajęciami, o partyjności JG: "jak założą podstawową organizację partyjną i wszyscy wstąpią, to jej nie będą mogli rozwiązać, i teatr ocalą").
"Kościół międzyludzki" jest tu przywołany dowcipnie, ale nie na tym poziomie...
Oprócz Zawadskiego można by tu wołać (Słobodzianek tego nie czyni) Kreczmara, który zaprosił JG do Szkoły i Łoma czy Hanin i Radziwiłowicza, których spotykałem na "ulach" w sali Laboratorium. Gnoza też nie jest interpretacją trafną - synkretyzm, tak: wszystkie p r o s t e odpowiedzi znajdziecie w tekście "Święto"!
Nie wiem skąd Rafał wie o "donosach" i powodach "opuszczenia" teatru przez Komorowską? W publicznych deklaracjach pani Maji nie ma o tym, choć ma na koncie okres fanatyczności (religijność JG była bardzo problematyczna - dogmatyzm wiary przeszkadzał mu w indywidualnych poszukiwaniach, ale, że droga badawcza wiodła wertykalnie, to pewne).
Zdecydowanie sprzeciwiam się przypisywaniu interpretacji Bossa przez Lewandowskiego ironicznej intencji! Komunikowałem się z Łukaszem i panią Anną, i oni to potwierdzają - Słobodzianek pewnie miałby ochotę...
Także droga G. i jego przemiany były bardzo konsekwentne, bo wynikały z rozwoju duchowego i poszukiwań (nie jestem pewien, czy to widać w przedstawieniu), "chichot" jest odtworzony z oryginału, który tak się właśnie śmiał, za to nigdy nie stawał na głowie, bo n i e p o k a z y w a ł ( to wzięto z Jarockiego?).
Reakcja popremierowej publiczności (wśród , której byliśmy z Rafałem), mnie przekonuje, że ta rozmowa o teatrze jest na wskroś uniwersalna, a nie "specjalistyczna", czego nas uczyli na WoT, a Bossowi udało się zrealizować w praktyce - po teatrze: tylko "WEHIKULE" na drodze p o z n a n i a człowieka. Rzekłem.