Przejdź do głównej zawartości

kubłami jaja jak berety

 

Psy i dzieci na scenie, to aktorzy mogą iść do domu, albo, jak tu, w Narodowym, grać kubłami nie kapując o co biega.

P u s t e to jak bezkrytyczna chęć przypodobanie się w prysiudach, podskokach i wodolejstwie!


("Prześlij z komputera" podpowiada mi maszyna, ale to co widziałem na Wierzbowej, to nie byli Stonesi, lecz rodzima badziewnia)!

Owszem, poprzez humor można dotykać absurdu, lecz trzeba znać miarę i mieć gust lepszy. 

W Teatrze Narodowym robił dowcipnie Kafkę Hanuszkiewicz, ale to trzeba było umieć, i czas wtedy sprzyjał aluzyjnej parodii, a dziś mi demonstrują tylko, że wszystko (im) dozwolono.
Reżyser tym razem oszczędza na "post-teatrze", za to nie potrafi skonstruować akcji, więc dziwaczy.


Niczym nieuzasadniona zmiana płci głównego bohatera skutecznie likwiduje erotyzm tej wyrafinowanie zmysłowej powieści, choć spodziewałem się, po tym, jak zapowiedzieli Dominikę, że będzie gorzej, bo będą "kochać inaczej", ale tylko zmysły im prysły...

Za to niewyżyty aktor reżyserując pobekuje i jęczy zza sceny a la Krystian, i tylko przydupasów para na widowni reaguje rżąc po pachy, bo publika ziewa i nul - jak grochem o ścianę. 

Świetna aktorka też gra n i c i w niczym!


Żal wszystkie członki ściska (poza ziewającymi szczękami), gdy się patrzy na to bezmyślne niszczenie literatury.

Tragiczny los jednostki, dramat egzystencjalny, bezradność obywatela wobec władzy - a gdzie tam: na scenie narodowej błaznują sobie bez miary! Wieloznaczność paraboli jest spłaszczona do kabaretowego wygłupu, a że w sposób widoczny nie wiedzą, o czym to jest, więc sobie nie żałują - od kulisy do kulisy. 

Świat K. to labirynt-instytucja, z którego nie ma dobrego wyjścia. 

W kafkowskim świecie decydują akta - są platońskimi ideami: dotyczą autentycznej rzeczywistości, podczas gdy istnienie człowieka jest jedynie odbiciem złudzenia.

Kafka pokazuje, że władza wytwarza własną teologię wszędzie tam, gdzie deifikuje samą siebie, i wszędzie tam, gdzie zachowuje się jak Bóg, decydując o życiu i śmierci. W tej pseudoteologicznej rzeczywistości kara poszukuje winy i ukarany prosi, by uznać go winnym... To technika (samo)obwiniania, w państwach totalitarnych świetnie znana. Dlatego, nie ma się z czego śmiać. Śmiech u Kafki zawsze jest podszyty g r o z ą; tego reżyser nie pojmuje.

Dawno już nie widziałem takiego "ratuj się kto może" i solowych popisów. Ani w tym sensu, ani wdzięku, tylko łupu-cupu...

Po deskach naznaczonych inteligencją Grzegorzewskiego i maestrią profesora Jarockiego depce bezradność ratująca się komikowaniem.

I nadawaniem na rządzącą partię...

"Jakie mogą być możliwości współczesnego człowieka w świecie, w którym uwarunkowania zewnętrzne ciążą i krępują do tego stopnia, że wewnętrzne motywacje przestały już ważyć na szali?". Kafka nie rozważa motywów ludzkiego działania; chciałoby się powiedzieć, że z egzystencji została mu sama forma "przystosowawcza". Jakiż to materiał dla myślącego teatru.

I nic z tego u Pawła Miśkiewicza!

Kończą (nieskończoną powieść) po niemiecku, więc nie zrozumiałem, ale za przeniewierstwo Maxa Broda (?) nie dałbym szeląga w tym, co Englert ze swym zdolnym inaczej ulubieńcem prezentują w teatrze; zamiast świecić przykładem kroją kasę. 

To prawdziwy "guz" na umyśle dyrektora (odkłania się tylko możnym) - znakomicie ostatnio reżyserującemu - produkować taki kit niezdolnym bufonem; ba, nie pierwszym, ale, miejmy nadzieję, ostatnim.







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i...

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć pr...