Przejdź do głównej zawartości

NIEFART?!

Czy błagać jeszcze o pomoc, czy godzić się z syfem, w jakim nam przychodzi żyć. A może wygrażać niebiosom?              Andrzej Horubała (Agnieszka) 

… to się zaczyna jak u Hitchcocka… A potem napięcie rośnie!                                                                              Horubała referuje na otwarcie swój konflikt we własnym sorcie - „dobrej zmianie”, ustanawiając wysokie „c” moralne, jako zgodność z przekonaniami, które w starciu z jakimiś niepojętymi interesami (kumoterstwem? zwyczajnym chamstwem?) czyni go bezrobotnym. A ukochana żona pyta, z czego będziemy żyli. Mało, „zajumali mu laptopa”, gdzie miał notatki o znajomych… 

Zatem, mamy kryminał z naszych sfer!

To będzie o katastrofie naszego państwa poszatkowanego we wzajemnie nienawistnych "bańkach" i głuchocie na inne, niż własne, argumenty...


„WDOWA SMOLEŃSKA” to powieść z kluczem. Ale, zaświadczam nie będąc obznajomionym, że i bez ustalenia kto jest kim czyta się znakomicie, jako portret nas wszystkich i poszczególnych postaw wobec indywidualnych kłopotów bohatera-kolegi, ale i Polski rządzonej po zwycięstwie…

I tylko ta „Melancholia” wg Malczewskiego na okładce prowokuje złe przeczucia i nie daje trąbić na wiwat. Jesteśmy w samym centrum istotnego sporu o to, co jest, z perspektywy bardzo indywidualnej. Szczerość zobowiązuje! 

Nikt tu nie musi (?) uprawiać polityki globalnej, ani historycznej. 

Persona dramatyczna szuka pracy pośród przyjaciół. Dowiedzmy się jak go te wilki jadły… 

Przeczuwałem od pierwszych zdań, że będzie miał „niefart”.


Autor dokonuje wiwisekcji: byliśmy right people in right place...

Psychologia jest tu na usługach wiedzy o człowieku: młodym w zapiskach starszego i erotycznego skonfrontowanego z umierającym.


W recenzjach słyszę coś o "nocniku" - z Żuławskiego - czyli nieprzyzwoitości mieszania prywatnego z publicznym. To nonsens! Wszystko, co na placu ("na polu") powinno być podszyte i zaświadczone prywatnym przeżyciem, by nie skutkowało targowiskiem próżności, lub uprawianiem polityki*.

Pytaniem jest nie to: być albo nie być, ale jak będziemy ze sobą rozmawiać - po wojnie domowej?  


To jest znakomita powieść o Miłości - w trójcy: do ukochanej żony, do Pana Boga i nieświętej Ojczyzny. W tej kolejności... Wobec wszech-panującej nienawiści plemiennej eksplodującej w tragedii smoleńskiej.

Autor jest idealistą proponując p e ł n i ę - łączy religię z erotyzmem, nie odpuszczając zasad i zaświadczając o prawdzie własnym życiem. Przykłada ręki z piórem do zmiany - lepszej od proponowanej w tekaemie...


                                   Panie Andrzeju, miał Pan, ma Pan piękne życie. Dziękuję. 


*) nie ma racji Jacques Derrida, że "nie ma niczego poza obrębem tekstu" - bo są postawy życiowe niesprzeczne (wierne) z informowaniem / przekonywaniem innych...

I jeśli miał rację w swym "Testamencie" (w rozmowach z Dominikiem de Roux),  Gombrowicz: Nawet najlepsi z nas są okłamywani. Kłamstwo nieprzerwanie nas drąży. Krytyk, przyjaciel, obcy, wydawca, znawca, wielbiciel... kłamią, kłamią, kłamią... Odkłamać odrobinę, taki jest dzisiaj najwyższy postulat sztuki
to zawsze należy sobie przypomnieć McMarphy'ego z "Lotu nad kukułczym gniazdem" - z jego: PRZYNAJMNIEJ PRÓBOWAŁEM

Komentarze

  1. https://thetheatretimes.com/iotf2021/
    Warto oglądać zanim zniknie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i...

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć pr...

gówno-burza w Pałacu im. Stalina

Niejaka Szpila rujnuje publicznie wizerunek Moni i tylko potwierdza znaną prawdę, że                                 r e w o l u c j a  p o ż e r a  w ł a s n e  d z i e c i  *                                                                                                          "Ogrom cierpienia psychicznego i emocjonalnego, którego doznał zespół aktorski w ostatnim czasie, jest tak dewastujący, że nie umiałabym oglądać tego spektaklu, zapominając o tym, co widziałam i przeżywałam wraz z zespołem przez ostatnie dni, uczestnicząc w próbach w teatrze. Odcinam się od rewolucji głoszonej przez Monikę Strzępkę powołującą się na m...