Przejdź do głównej zawartości

KŁAMSTWO SMOLEŃSKIE

Film rekonstruujący tragedię smoleńską z kwietnia 2010 przygotowany przez podkomisję sejmową Antoniego Macierewicza potwierdza naukowymi dowodami f a k t morderczego zamachu na samolot i zabójstwo Prezydenta RP wraz z towarzyszącymi osobami, obalając tym samym kłamliwą tezę o "pancernej brzozie" i "wypadku lotniczym", w którym ofiary same chciały się wychłostać...

Wojna polsko-polska rozpętana przy tej okazji przez totalną opozycję - wtedy władzę Platformy Obywatelskiej, objawia swe nie dające się zakłamać oblicze:

(Sejmowej komisji obrony przedstawiony został materiał filmowy o ustaleniach podkomisji smoleńskiej, zawierający wniosek, że przyczyną katastrofy Tu-154M były dwa wybuchy. vimeo.com)


Polski teatr omijał szerokim łukiem temat tej z b r o d n i, ale Wojtek Tomczyk "wychylił się" i już w parę miesięcy po tragedii opublikował w Dialogu pierwszą wersję aluzyjnej paraboli, aby potem ją poprawić w wersji drugiej, która w czasie moich własnych starań o wystawienie m.in. w Warszawie, Łodzi, Krakowie, Wrocławiu i Teatrze Telewizji, przybrała formę egzemplarza reżyserskiego, z niewielkim (rozwijającym tematy Autora) dopisaniem Gombrowicza, Mickiewicza, Słowackiego, Gaszyńskiego, Miłosza.

Sztuka trafiła na półkę i nie nadawała się do wystawienia także za rządów PiS ("Bezkrólewie" zostało zgłoszone do konkursu w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie, jako mające otworzyć nowy program najlepszej sceny w Europie, ale zgodnym postępowaniem organizującego MKiDN, Komisji i Wandy Zwinogrodzkiej, pomysł przepadł, bez dyskusji).


Zakazaną rzecz odważyła się (?) wyprodukować, nominowana przez najjaśniejszych do rządzenia Teatrem Telewizji, Ewa Millies-Lacroix, studencka koleżanka Autora i pani minister...

W pocie czoła rzecz opracował i wyreżyserował, bliżej mi nieznany, pan Jerzy Machowski. Realizacja spotkała się - i słusznie - z powszechną krytyką medialną od lewej do prawej. Sam o tym kiczu i popisie bezguścia popisywałem własne "trzy grosze", ale dziś o czym innym...

Reżyser o c e n z u r o w a ł tekst w imię rzekomej "uniwersalności" i, jak rozumiem jego publiczne enuncjacje, nie upolityczniania tematu, który przecież był od początku stricte polityczny!

Z góry zjeżdża dziecięca huśtawką, na huśtawce JUSTYNA, jest ubrana jak dziecko, zaczyna się bujać, jednocześnie „wróżąc” z liścia. "Wypadek… zamach… wypadek… zamach… wypadek… zamach… wypadek…" - pisze Wojtek już w II scenie swojej przejmującej tragikomedii, ale telewizor to skreśla...


Z tego, co referuję wynika, mam nadzieję, że czytam sztukę jako rzecz o katastrofie aksjologicznej - konsekwencjach społecznych tego, co się stało, i było permanentnie zakłamywane w sprawie Smoleńska...

Tego, co się stało z nami (!) - w Polsce, a nie tylko "w tym-kraju", i nie tylko z samolotem!

Tyle, że o tym nie można deliberować, ani rzeczowo konstruować przedstawienia, b e z odniesienia się do rzeczywistości, to znaczy zamachu pod Smoleńskiem. Nawet jeśli Autor - jak w powyższym cytacie - zawiesza głos… Nie można zagrać sensownie sztuki Wojtka "gdzieś" (wszędzie) i "zawsze", czyli nigdzie (w przeciwieństwie do Alfreda Jarry'ego nie znaczy to, że właśnie w Polsce)... Jeśli się miało obawy przed polityką, to trzeba się było brać raczej za „Wesele Fonsia”. W „Bezkrólewiu”, nie kultywując k ł a m s t w a, nie wolno abstrahować od 10 kwietnia 2010 roku. 

Ale, "mleko się rozlało" i państwowa telewizja pochwaliła się w czasie największej oglądalności nie tylko kiczem, ale i fikcyjną bajką w sprawie groteskowej dintojry. 


Przypominam: nikt im nie kazał, jako "ruskim onucom", czy "niepraworządnym" „PiS-iorm"... Same chciały, pieniądze miały, i sobie, na swój wstyd zrealizowały prapremierę "półkownika" Tomczyka w "Bezkrólewiu".


Pytanie brzmi - w co i o co gra aktualna władza w resorcie kultury przemilczając prawdę o największej tragedii współczesnych rodaków, rezygnując nawet z aluzji zawartej w materiale wyjściowym Tomczyka?

Dlaczego traci szansę na poważną rozmowę: temat prowokujący do dyskusji opakowuje się złym gustem i wykreśleniem - obecnych w tekście - odniesień do katastrofy, przenosząc historię w jakieś "gdzieś", "kiedyś" - z nikim nieodpowiedzialnym!? Opowiada bajdy, zamiast poruszać sumienia... I nie robi tego, powtarzam, totalna opozycja, wrogowie, zagranica, tylko koledzy i mający w ręku wszystko - rządzący...

Sami sobie - realizatorzy zakolegowani - zgotowali ten los: kiepskiej jakości, braku profesjonalności i tchórzliwego koniunkturalizmu w sprawie moralności, w której ustępstwa i kompromisy powinny być wykluczone.

Przecież innych przykładów - możliwości wypowiedzi na ten temat - nie było i nie widać, by miały być.


Czyli, telewizja publiczna kłamie, teatr (to kto jest odpowiedzialny?) marnuje możliwość, władza nie potrafi wypełniać swej misji demonstrując, że ma "krótką ławkę" artystów będących w stanie zmierzyć się z prawdą - na przekonującym poziomie (po raz kolejny, po oddaniu teatru w ogóle, a Starego Teatru w szczególności, w faktyczne władanie "Czerwonym świniom"), nam - obywatelom - pozostawiając uprzejmie głosowanie na siebie...

Jak długo jeszcze?


Ja oczywiście przeceniam rolę sztuki, teatru (Tomczyka i Zwinogrodzkiej), telewizyjnego widowiska akurat nie, bom doświadczony... 

Dla wymienionych to pewnie "pikuś" i przelew na koncie, ale tak się złożyło, że trochę czasu i pracy poświęciłem, by jednak nie musiało to być nieważne, więc upraszałbym - na przyszłość - o mniej amatorszczyzny.


PS 

(troszku wkurzony, przepisuję, oczywiście zawdzięczoną W. T.. wersję zakończenia ze swego scenariusza):


narastający ryk samolotu

JUSTYNA - 

Wyjadę, nie za jedną granicę, wyjadę daleko. Potem mój syn wróci. Wróci, wróci i wszystkie burdele w strzeliste zmienią się świątynie. A oni będą przed nim na baczność... 

I ja to zobaczę, na własne oczy.

- By duchy nie brała żadna cielesna pokusa

Iść za zwierzęcą i niższą gromadą,

Która pod biczem lub w galop - lub kłusa leci - w stado. ********

twardo, zdecydowanie

I ustąpią złe czasy. 

Nadejdzie rok miły. 

Nędza z biedą precz z Polski pójdą

Co nam tu szkodziły. 

Ustąpią złe czasy, nadejdzie rok miły. 

Nędza z biedą precz z Polski…. 


Won! Won z Polski!

gaśnie światło.  Koniec

(******** Juliusz Słowacki)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...

WRESZCIE!

Czyli o WYJCACH... już mówiłem: ci odlatują, ci zostają. Wnioski składane przez kandydatów muszą zawierać: Oświadczenie, że kandydat nie był skazany za przestępstwo popełnione umyślnie oraz, że nie toczy się przeciwko niemu postępowanie karne. Artykuł 216 Kodeksu karnego brzmi: ,, § 1. Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności". Więc na Jazdowie wielkie poruszenie: miast "demokracja" i "konstytucja" - "1300" wołają! I Kali się kłania... Hipokryzja tego towarzystwa adoracji wzajemnej sięga bruku i (po)pisuje od spodu o "króli(czce)ku" krewnych i znajomych jego.  W tych jękach nawet coś o Mundialu, czyli "haratanie w gałę" za uszami się utrwaliło. Krowa by się uśmiała. Monika Strzępka z Pawłem Demirskim (jak nie potrafią na gitarze) już piszą Requiem na utratę? Ku pocieszeni...

SZTUKA BYCIA

 Ostatnio pasjami zaczytuję się w Coeetzee'm - ulubionym autorze Warlika (?) Po Gombrowiczu, Dostojewskim, Szekspirze, T. Mannie i Orhanie Pamuku to się zrobił mój "topowy" pisarz. Przyznaję się do tego troszku z konfuzją, bo mam wrażenie, że ulegając trendom zaniżam poziom; to literatura na służbie - słuszna, owszem, owszem - ale, przede wszystkim, poprawna politycznie, czyli nie żeby wolna myśl i wyobraźnia, ale... Nie człowiek / psychologia, lecz "sprawa", zatem, jakby na to nie spojrzeć, p o l i t y k a. Nie żebym wymagał od pisarstwa spełniania jakichś określonych zadań, lecz bez rozpętywania wyobraźni i sięgania tam, gdzie wzrok nie sięga, twórczość mnie interesuje i ... horyzontów nie poszerza. Dla siebie mam takie osobiste kryterium tego, co mnie zachwyca: nie, że coś jest "nowatorskie", ale, że mi się to śniło - przeczuwałem to - nie potrafiąc samemu zapisać, zrealizować... Czyli, kręci mnie nie tyle nowatorstwo, co sięganie do tajemnicy mojej...