Przejdź do głównej zawartości

se to im ne wrati

Większość praskich teatrów nie zostanie otwarta 11 maja. Nowa fala znoszenia ograniczeń z powodu koronawirusa, które w czwartek opublikowało Ministerstwo Zdrowia, według przedstawicieli teatrów im nie pomoże. Według nowych zarządzeń od 11 maja do muzeów, galerii i sal wystawowych będzie mogło wejść jednocześnie nie więcej niż 100 osób, maksymalnie jedna osoba na każde dziesięć metrów kwadratowych. W teatrach będzie można zajmować co drugi rząd, z zachowaniem dodatkowych odstępów pomiędzy widzami.

W takich warunkach nie opłaca się grać nawet praskiemu Národnimu divadlu. "Granie dla tak małej liczby widzów pogłębiłoby jedynie straty ekonomiczne. Nie możemy się doczekać powrotu do normalnego życia," mówi rzecznik teatru Tomáš Staněk.

Skoro u nas jest tyle ciekawych streamingów video z przedstawień teatralnych to pytam, z
jakiego powodu miałbym jeździć do Wałbrzycha?

Nie wiem, czy nie za przykładem MET coraz więcej tych rejestracji jest obarczonych koniecznością wykupienia w sieci "bileta"... 
Już nawet pan Cymerman, rzucony przez ministerstwo na Instytut Teatralny, woła prof. Raszewskiego, by nieporadnie zachachmęcić: patrząc z ekonomicznego punktu widzenia, bilet jest przede wszystkim elementem pewnej umowy pomiędzy widzem a teatrem, w której ten pierwszy coś kupuje, a ten drugi coś dostarcza. Nie od dzisiaj jednak wiadomo, że relację publiczność - twórcy teatralni trudno sprowadzić wyłącznie do układu klient - usługodawca, a życie teatralne rozpatrywać jedynie w kategoriach podaży i popytu. Co więcej - wydaje się, że dobrze by było, gdyby tego nie czyniono... 
I nie pisze jakie inne - polityczne? kumoterskie? - powody uzasadniałyby dysponowanie publicznym groszem dla zaspokojenia... garstki, krewnych i znajomych królika!

Czyli socjalizm w naszym teatrze kwitnie (przełożony Cymermana w najlepsze uprawia groszowe rozdawnictwo nie swoich pieniędzy na zasiłki), nikt nie aspiruje do wolnego rynku i autentycznej konkurencji, bo wszyscy się pouwieszczali u klamek swych panów dobrodziejów - z politycznego rozdania.

I przyszła pandemia (propaganda strachu), więc dowiedzieliśmy się, że sprawdza(m)...

Mnie osobiście nie siedzi się dobrze (nie podskakuj, nie podskakuj, siedź na dupie i przytakuj) w domu i staram się, o ile to możliwe, nie czynić tego dobrze ministrowi Szumowskiemu, ale w sprawie transmisji teatralnych jestem jak najbardziej - za (przeciw Wałbrzychowi)...

Skoro teatry wpadły na pomysł, by w Internecie biletować dostęp (rozumiem, że dyr. Cymerman zaraz nam wyjaśni intencje moralne, bo, jak to w "socjalistycznej gospodarce", ekonomicznego uzasadnienia nie ma), to kompletnie unieważnia możliwość "czwartego etapu", czyli odmrażania codziennych błazenad...
Gdzieś przeczytałem nawet o "nowej normalności" (sic!)... To odsyłam do prof. Nalaskowskiego, bo na to, by "było jak było", przepraszam, mojej zgody nie ma.
Zaraza nikogo nie prowokuje - do myślenia, tak, do myślenia - o reformie niewydolnego systemu teatralnego*, w którym wprawdzie pieniędzy nie ma, ale etatowi się okopali i za nic - już Cywińskiej, jako minister - pokazują wiadomo co, gdy ktoś bąknie, że jak nie ma, to może warto zmienić sposoby zatrudnienia.

Ale gdzie ta, ale gdzie ta... Lepi roszczyć od ministerstwa, czyli, jak by nie było, Obywatela, który nie musi być koniecznie zainteresowany teatrem, bo - ja wiem - np. czytał Dostojewskiego, i będzie po pandemii wolał... np. buty (?)!

Ja to znosiłem cierpliwie, rejestrując dla potomności demagogie lewicowych aktywistów na etatach (lub bez) aktorskich i reżyserskich, ale list do ministra kultury abiturientów wyczerpuje moją cierpliwość, zatem, pozostaje zacytować Herberta (przypomniał mi go ostatnio Jarosław Jakubowski) - w pracy u Zapasiewicza - co wisi w Szkole, ku pamięci (chyba, że Malajkat to zmienia):

Warszawa, 12 stycznia 1995 r.
Drodzy Nieznajomi!
Jesteśmy dość osobliwą, małą, skłóconą gromadką, bez której prześwietna ludzkość może się doskonale obejść. Jesteśmy beznadziejną mniejszością, i co gorsze uzurpujemy sobie prawo do wzniecania niepokoju. Chcemy zmusić naszych bliźnich do refleksji nad ludzkim losem, do trudnej miłości jaką winni jesteśmy sprawom wielkim, także pogardy dla tych wszystkich, którzy z uporem godnym lepszej sprawy starają się człowieka pomniejszyć i odebrać mu godność.
Czeka Was życie wspaniałe, okrutne i bezlitosne. Bądźcie w każdej chwili, w każdym wypowiedzianym ze sceny słowie po stronie wartości, za pięknym rzemiosłem, przeciw tandecie, za nieustającym wysiłkiem woli i umysłu, przeciw łatwej manierze, za prawdą, przeciw obłudzie, kłamstwu i przemocy. I nie bądźcie na litość Boską nowocześni. Bądźcie rzetelni. Hodujcie w sobie odwagę i skromność. Niech Wam towarzyszy wiara w nieosiągalną doskonałość i nie opuszcza niepokój i wieczna udręka, które mówią, że to co osiągnęliśmy dzisiaj to stanowczo za mało.
Życzę Wam trudnego życia, tylko takie godne jest artysty. Dla Was dobre myśli, pozdrowienia i słowa nadziei...
Zbigniew Herbert

*) zewsząd słychać tylko żebractwo i roszczenia do ministerstwa o rozdawanie pieniędzy, jakby rosły Glińskiemu na drzewach...
Ani ZASP, ani Gildia R. i R., czy ZZ Aktorów nie ma pomysłu na zmianę systemu, w którym jak nie ma pieniędzy to demagodzy krzyczą: dajcie - mnie, mnie (!) trzeba!
Żadnej refleksji, że innym - naszym widzom - może być gorzej, i że zamiast powodować inflację warto pomyśleć o samoograniczeniach.
Jeśli tych k o n i e c z n y c h zmian nie zaproponujemy sami, to ufunduje je nam pandemia w postaci kryzysu gospodarczego, bezrobocia, spadku wartości pieniądza i zaufania do siebie wzajemnie.
Roszczeniowy teatr się skończył, i n i g d y już nie będzie tak, jak było. Kto pierwszy się obudzi z zaczadzenia, ten ma szansę na dialog z nową widownią. Reszta do zapomnienia!
PS
Minister zdrowia przypuszcza, że powrót do normalności po epidemii koronawirusa może potrwać nawet dwa lata. Zdaniem szefa Resortu Zdrowia dopiero szczepionka może być gwarantem powrotu do pełni normalności: „Powrót do normalności może nastąpić za półtora roku do dwóch lat. Na powrót do normalnego życia musimy poczekać, aż będzie szczepionka” – poinformował.
A zatem? Porzućcie nadzieję teatrały i aktywiści...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i...

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć pr...