Przejdź do głównej zawartości

MEMENTO MORI

Pandemia stawia pytania!
Nie znam się na gospodarce i bankowości, zatem zapytam teatr... 
Czy współczesny teatr polski jest przygotowany na to, co się jest? 
Nie pójdę tropem związkowców aktorskich, którzy zamiast przypomnieć los tych z Zachodu, gdzie poza gwiazdami, zarabia się np. na taksówkach i po barach - pytam, dopytam: po co robimy teatr?

Koleżanka po Yale, Klara Wojtkowska, napisała sztukę "Ceremonia Ludzi Niezdolnych do Krzyku" o chorobie stawiającej egzystencjalne pytania, i odbiła się gremialnie od polskich teatrów, jak od ściany... 
Ja zafascynowany tekstem do dziś nie doczekałem się odpowiedzi od ministerialnej dyrektorki Instytutu Teatralnego w sprawie promowania czegoś, czego według decydentów, u nas nie ma. Nie ma? 

Czy nasz dzisiejszy teatr dorósł do pytań, które przyniosła zaraza?
Ze swoją kabaretową politycznością, lewicowym zaangażowaniem i poprawnością, feministycznym seksizmem? Z widzeniem świata w perspektywie klasowego przewrotu, to znaczy powrotu do tego, co było? Z kłamliwym nadużyciem pojęcia wykluczenia. 
Z niesłyszalnością mówienia w NATURALISTYCZNYCH anturażach? Z brakiem warsztatu i minimum wykształcenia.
Co na to wyśmiewający "zarembistość" prof. Kosiński? Gdzie jest / był Lupa? Krzysiu w brukselskich operach?

Człowiek i śmierć? Rola wspólnoty? Państwa? Solidarności? Odwaga cywilna? Honor? Kwarantanna? Życie duchowe jako alternatywa wobec utylitaryzmu. Czy to jest temat?
Bo Piękno i Poezja ze współczesnego teatru już dawno została wyrugowana! 

Czy ja coś przeoczyłem, że Garbaczewski ze swoją technologią, Majka K. z kompleksami, a Jasiu Klata wprost przeciwnie, Demirski ze Strzępką i odwrotnie, pseudoreligijny Cieplak, czyli przewagi formy nad treścią, p r z e ś l e p i l i zagrożenia?
Nawet nie pytam, gdzie jest Unia Europejska i  "postdramat" / "postteatr"...

Czy filozofijka for fun zaspokaja jakiekolwiek intelektualne dążenia? 
A jeśli niekoniecznie, to czemu ("zaniedbali naukę o...")?
Konsumpcja zeżarła samoograniczenia...


Potrzebna nam jest opowieść, która nas wreszcie ukoi... 
Nie, nie, to nie któryś z teatrów narodowych, to Teksańczyk, Robert Wilson.

Stawiam tylko pytania, ale nie uchylam się od "organoleptycznego" stwierdzenia, że takiego - brakującego mi - teatru nie ma od czasu Eimontasa Nekrosiusa (w internecie u Tomaszuka), a na bieżąco w Gardzienicach...

"Tarcza antykryzysowa" (ministerstwa)? Pięknie, pięknie, ale ja pytam o ducha...

PS
By pokonać kryzys, każdy człowiek – ale też i każda organizacja – musi dokonać poważnej redukcji (redefinicji) złożoności swojej egzystencji w świecie. Naszym zdaniem, może w tym pomóc przemyślenie dziewięciu przestróg, które tu przedkładamy.
1/ Natura człowieka istnieje. Wbrew rojeniom części lewicowych ideologów o nieograniczenie plastycznej i wolnej jednostce, tak jest. Człowiek to istota ograniczona. Nie jest możliwy ludzki świat bez konfliktów i nierówności; możemy jednak je łagodzić.
2/ Istnieją siły w obliczu których nadal – mimo całego postępu nauki i techniki – jesteśmy bezradni. Nawet jeśli będzie szczepionka, to potrzeba czasu, by stała się powszechna i wielu może umrzeć. Ale pamiętajmy: już mamy lek na lęk! To wsparcie wspólnoty, która wierzy w swoje wartości.
3/ Społeczeństwo, kultura, gospodarka – to systemy naczyń połączonych. Destabilizacja jednego z nich wpływa na pozostałe. To wiemy, ale nie do końca wiemy, jak to dokładniej działa. Systemowa natura rzeczywistości społecznej stale rodzi zjawisko nieprzewidzianych konsekwencji. Wskazówka nie tylko dla władzy: każde złożone działanie musi uwzględniać plan „B”. 
4/ Globalizacja nadmiarowo powiązała ze sobą różne części świata. Kaliber nieprzewidzianych konsekwencji rośnie proporcjonalnie do złożoności i różnorodności życia społecznego. Budowaliśmy świat bez granic. Ten kryzys woła: nie zapominajmy, że „granica” to jedna z podstawowych wartości w ludzkim świecie.
5/ Procesy dostosowawcze wymagają czasu. W ogromnej mierze (i nie da się tego uniknąć) dzieje się to metodą prób i błędów, które słono kosztują. Będziemy płacić nie tylko pieniędzmi, ale też naszymi marzeniami i cierpieniami duchowymi.
6/ Nie wszystko, do czego się przyzwyczailiśmy, jest nam naprawdę potrzebne. W wielu krajach niemal powszechny dobrobyt doprowadził do paradoksalnego kryzysu nadmiaru. Pora na rewizję naszych własnych potrzeb.
7/ Jeszcze bardziej niż dotąd obowiązuje zasada: nie wiemy, ile nie wiemy! Nie łudźmy się, że algorytmy, inteligentne maszyny, automaty rozwiążą nasze problemy. Coraz częściej nawet nie rozumiemy zasad ich działania. Poważnie zastanówmy się: czy wreszcie nie nadszedł czas na spowolnienie technologiczne?
8/ Mówią, że skończył się świat, jaki znamy. Spójrzmy na to inaczej. Nasz słownik ma sporo zapomnianych pojęć: odpowiedzialność, powinność, samokontrola. Dajmy im nowe życie.
9/ Wróćmy do praktykowania starych cnót. Pokory – bez której nie zrozumiemy ani świata, ani siebie. Męstwa – niezbędnego, by powinności czynić wbrew przeszkodom. Oraz wyrozumiałości – złagodzi ona codzienną „nieznośność” innych, w tym bliskich.

Katarzyna i Andrzej Zybertowiczowie

Komentarze

  1. Świat bez granic, który sobie zbudowaliśmy runął w posadach. Dziś zmagamy się z chorobą i śmiercią, jutro będziemy zmagać się z gospodarczym krachem i finansową katastrofą. To wyjątkowo ważny moment weryfikacji wartości, na których opiera się nasze życie. Model wypracowany przez rewolucję kulturową i lansowany w liberalno-lewicowych mediach został starty na proch. Człowiekowi stojącemu w obliczu światowej i osobistej tragedii nie daje absolutnie nic. Bo cały ten lewacki system nie jest obliczony na dawanie. To jest system ssący. Służy produkcji ludzi wiecznie nienasyconych, spłyconych duchowo, niestabilnych emocjonalnie, by można było gospodarczo i politycznie żerować na ich niezaspokojonym konsumpcjonizmie. Z całej tej pożogi i bólu wyłania się jednak jasny snop światła. Ten, który lewackie i liberalne systemy tak usilnie próbują zgasić. I choć dla całego Kościoła czas pandemii jest również trudną próbą, widzimy dziś jak widzieć można tylko w chwilach ostatecznych, że bez Boga człowiek nie jest istotą pełną, szczęśliwą i spokojną. Mamy szansę wyjść z tej próby lepszymi ludźmi. Już dziś widać, że potrafimy się jednoczyć i nieść sobie bezinteresowną pomoc i wsparcie. Nie wrócimy już do świata sprzed zarazy. Możemy jednak stworzyć nowy – lepszy i szlachetniejszy.
    autor: Marzena Nykiel

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i...

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć pr...