Przejdź do głównej zawartości

najszybciej skomercjalizowany teatr w mieście

Na przykład plastikowymi "Plastikami" Mariusa von Mayenburga, kiedyś kontestatora ("Ogień w głowie"), współtwórcy berlińskiego DT Baracke - Berliner Schaubühne am Lehniner Platz, dziś tylko pokupnego autora sztuczek dobrze skrojonych, które, jak to na lewicy, są wprawdzie "antymieszczańskie", ale za to do bólu poprawne politycznie. Krytyczne, ale i wyrozumiałe, np. wobec niezdecydowanych płciowo młodzieńców, czy polskich sprzątaczek. Domniemanie brzydkiego zapachu bohaterki to maksimum ekstrawagancji na jaką stać niemieckiego autora (oczywiście skutkuje to wanną - i do majtek...).
Jak na warszawski Sloboplex  mieszczący się w dawnym Teatrze Dramatycznym - w pałacu ciągle im. Stalina), to nawet dobrze grają - to znaczy szybko, czyli po niemiecku... Właściwie, grają to co potrafią, bez żadnych zaskoczeń i rozwoju, nie żeby zaraz coś przekraczać. Ogląda się to z zadyszką, z zadowoleniem mieszczucha, i zapomina po wyjściu.
Za to "Pijani" Iwana Wyrypajewa są tekstem znakomitym, ale tu (na dużej scenie) oddanym w ręce cieśli.
Tak się składa, że na tej scenie robiłem kiedyś jeden z najwybitniejszych w literaturze światowej poematów pijackich, pijaka Wieniczki Jerofiejewa ("Moskwa-Pietuszki"), na zamówienie wielkiego artysty, który przecież za kołnierz nie wylewał. Pamiętam jak nas uczył: granie alkoholika to pokazywanie jak się stara być trzeźwym, rozpaczliwej walki o zachowanie równowagi - i dopiero ten trud jest ciekawy, a nie objawy...
Tu nadgrywają dokładnie odwrotnie: dosłownie - kubłami i od kulisy do kulisy - więc to powinien reżyserować sam Autor, który twierdzi, że nie pracuje się z aktorami nad graniem postaci, tylko wypowiadaniem przez nich tekstu z sensem...
Koncept jaki wymyślił Iwan, że "Bóg przemawia przez pijanych" daje do myślenia jeśli się go odwróci. Pijacy, pozbawieni hamulców, bywa, potrafią zbliżyć się do prawdy, a w każdym razie obnażyć kłamstwo otoczenia - będąc przez nie odrzuceni. 
Mądrze pomyślane i wykonawczo spaprane przez zewnętrzne udawanie.

PS: A w hallu wystawka rysuneczków Matyldy Damięckiej, ciekawa formalnie i do bólu poprawna politycznie, czyli głupia, szczególnie w sprawach aborcji, stosunku do Kościoła etc, więc to nie aktorka, "która spadła na ziemię", tylko coś w guście feministki (feminonazistki) upadłej na głowę, dlatego modnej w gorszym sorcie; nie artystka, tylko aktywistka nowego wspaniałego świata...
Summa summarum b u l w a r.
Do trzech razy sztuka. "Sinobrody" (czyli zwierzenia kobiet [?]) zrobił profesjonalista. Marek Kalita jest świetnym reżyserem i jeszcze lepszym aktorem, więc wie jak to się robi. 
Przede wszystkim likwiduje grzech założycielski aktorusów dramatycznych, to znaczy, kłopoty z artykulacją i oddychaniem, które powodują, że ich nie słychać, nawet w małej przestrzeni, chyba, że wrzeszczą, ale wtedy jest jeszcze gorzej.
Dramatyczny jest podręcznikowym zbiorem młodzieży mówiącej w mankiet, wychowanej na elektryfikacji i małym realizmie. Marek zastosował mikroporty i ma kłopot z głowy, ale aktorzy są tak profesjonalnie prowadzeni, że budują postacie nad tekstem (szczególnie Wosińska i Norowicz) - w relacjach, w nastroju, w kreowaniu rzeczywistości ze wszystkich elementów świata scenicznego, dlatego jest to tak przekonujące. 
Tu właśnie nic nie jest dosłowne, a wszystko dzieje się między postaciami i między słowami.
A pragnienie miłości zawsze ważne...

Jak coś jest wyreżyserowana, to od razu to widać!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć przed przesłuchaniami , spotkało się z publiczną deklaracją jurora-władzuchny: "pani Moniko, pani się nie martwi - pomyślimy..." Reszta była już nie tyle milczeniem, co politycznym zamac

gówno-burza w Pałacu im. Stalina

Niejaka Szpila rujnuje publicznie wizerunek Moni i tylko potwierdza znaną prawdę, że                                 r e w o l u c j a  p o ż e r a  w ł a s n e  d z i e c i  *                                                                                                          "Ogrom cierpienia psychicznego i emocjonalnego, którego doznał zespół aktorski w ostatnim czasie, jest tak dewastujący, że nie umiałabym oglądać tego spektaklu, zapominając o tym, co widziałam i przeżywałam wraz z zespołem przez ostatnie dni, uczestnicząc w próbach w teatrze. Odcinam się od rewolucji głoszonej przez Monikę Strzępkę powołującą się na mój tekst, bo w jej wydaniu ów Heksowy przewrót jest fejkiem. Tak jak cała głoszona przez nią rewolucja ".   Ustawka w T. Dramatycznym  kompromituje się zanim zaczęła na dobre zarabiać (Strzępka, co miesiąc 18,5 tyś). Mobbing, ideologiczny szantaż, wulgarność i zastraszanie aktorów to się okazał  p r a w d z i w y program ustawionej na posadę lewackiej

elyty stołeczne

Jacek Zembrzuski Administrator       Lis przed chwilą usunął film który udostępnił od Andrzeja Seweryna; dlaczego trzeba przypierdolić faszyście Kaczyńskiemu , Orbanowi  https://t.co/LYgsMXJZ9Z   pic.twitter.com/LYgsMXJZ9Z   https://twitter.com/ZaPLMun.../status/1664756736215904256... https://platform.twitter.com/widgets.js TWITTER.COM   ochujał ten kodziawerski b ł a z e n e k, kiedyś aktor