Przejdź do głównej zawartości

bagno

Po pierwsze, Trotylowa nie ma kompetencji teatrologicznych. Zdatna jest natomiast jako komisarz polityczny. Spodziewam się najpierw czystek personalnych, następnie doprowadzenia Instytutu do stanu propagandowej placówki Piśków, a w końcu katastrofy. To zapewne wywoła krzywy uśmiech Glińskiego, co w jego wypadku jest wyrazem najwyższego ukontentowania.

Co robić, że spytam jak Czernyszewski. Nie wiem, ale podnieść raban trzeba na pewno. A potem? Ponawiam propozycję, którą zgłaszałem już w grudniu: podejmijmy solidarnie bojkot Instytutu Teatralnego. Nic innego nam nie pozostało.                                                                                 
Janusz (kodziawerski) Majcherek
Trudno się nie zgodzić z propagatorem upadłego reżimu. Odsunięty od źródeł (lecz niekoniecznie przychodów) zapędza się z tymi "czystkami": ani pani magister, ani panu pożytecznemu idiocie, rzecznikowi, włos z głowy nie spadł i jak korzystali z budżetowego wypłatomatu, tak kasują (słyszałem, że Adamiecka się pod(d)ała, ale feministyczne manifesty Instytut Teatralny zabobonnie i pseudonaukowo propaguje i finansuje dalej).
Spłacanie długów za podpisywanie poparcia dla pani magister także kwitnie, ostatnio wydaniem tomiszcza recenzji "aliści" Jackowi Sieradzkiemu, które to felietony znamy i zapominamy, bo on sam, w gremiach instytutowych pieniądze rozdających zasiadał i posiaduje... W tym gronie to Romek, politruk, Pawłowski "zawsze miał rację" (o władzy jego i pożytkach, koleżeństwo milczy), a nie Andrzej Horubała, który ma dorobek (w czterech tomach krytycznych) dla towarzystwa adoracji wzajemnej nie po drodze.
Pogadano sobie przy tym evencie tak, że wprawdzie wiedza pukała od spodu, ale ideologicznie sprofilowani prelegenci jej nie nadużywali, a skąd.
Nie ma co wracać do POlitycznego służalstwa, kolesiostwa i intelektualnej słabizny zaprojektowanych przez Macieja Nowaka i twórczo rozwiniętych przez magister Buchwald, ale o dobrą zmianę zapytać trzeba.
Minęło przysłowiowe sto dni nadania z ministerialnego rozdania, które tak bez klasy wyszydzali bracia Majcherkowie i jeśli nie przyznając im racji (bo w kompulsywnie uprawianej politykierce przeważyło wtedy zwykłe chamstwo i obmowa), to jednak, czemu nic się nie dzieje w Instytucie Teatralnym zapytać trzeba! 
Paweł Łuków po marksistowsku nie domniema niewinności, nie, skądże znowu, tylko rewolucjonizuje zachodnią normę cywilizacyjną i sądzi - jak na e-teatr.pl bez sądu prof. Andrzeja Pawłowskiego - tak tylko, by się przypodobać #MeToo...                                                                                
Białoruskich, ten drugi, gazetowy, Pawłowski zachwalał, bo klasowo i antykapitalistycznie uświadomieni, ale w publicznej nie-dyskusji, tylko wymianie we własnym gronie ani przetłumaczonej, ani nagłośnionej. Czyli nie tylko ideolo, ale i organizacja im kaput...
Najbardziej zasmuca, że standardy zawodowości leżą i nie bywają w użyciu. Sam byłem świadkiem, jak interesantka - zresztą z Princeton University - jest spławiona przez sekretariat, pani nowa dyrektor nie ma czasu (wybiega z biura, udaje, że nie widzi i nawet się nie ukłoni) i na listy od starszych nie odpowiada, mimo, że ma do zapłaty  rzecznika prasowego. Takie standardy i dobre wychowanie, o przestrzeganiu prawa nie wspominając, bo uniemożliwiając dostęp do informacji publicznej dyrekcja IT uprawia zwykłą grandę i t c h ó r z o s t w o.
Wokół rzeczonego przybytku wszystko, niestety, rozgrywa się po uważaniu i znajomości: a to przy ministerialnym podstoliku, a to na teatrologia.info, czy encyklopedia.teatrupolskiego, zamiast - proponowanego - dialogu... Na pytania się nie odpowiada, listy się zbywa, czyli BRAK KULTURY. Zdania Kolegów jurorów, co najlepszego zmajstrowali uchylając się od odpowiedzialności i dopuszczając do gloryfikacji prymitywnej lewizny w ministerialno-rzekomo-konserwatywnym miejscu też nie znam, bo milczą, a warto by było o skutku bezprawnego "nierozstrzygnięcia"... Warto, warto.
Pytałem na mieście, czy ktokolwiek słyszał o jakimkolwiek programie działania dla Jazdowa? Nikt, nic, bo w praktyce k o n t y n u a c j a, czyli nieuctwo i lewacka indoktrynacja. Plus rozmówki po znajomości w zdefiniowanych gremiach (z lektury ujawnionych programów jasno wynika, że t y l k o mój przewidywał osobowe i intelektualne zmiany). Ostatnio pani Lickel dała głos o wrzasku, mimo, że ja pamiętam tylko ten spoza okien ministerstwa z tysiąca gardeł antydemokratycznych, ale do swoich przywilejów nawykłych. Ja grzecznie prosiłem o dyskusję na temat konkursu i przyszłości. Wydrukowali i uznali za odfajkowane.
I taką mamy politykę kulturalną po instytucjach. Janusz Majcherek na swoje - i popełniająca przestępstwo Buchwald - też wychodzi, więc o co chodzi?
PS: wygląda na to, że Instytut Teatralny będzie bojkotował się sam (przynajmniej w dziedzinie przyzwoitości), jak nie przymierzając wdowa u Gogola... Ponieważ tam wchodziło w rachubę chłostanie, to ostrzegam - zwykłem korzystać ze swych praw obywatelskich...
„bagno”, 
centrum Konwentu Nar. 1791–95; 
nazwa nadana współcześnie mało aktywnemu centrum, stanowiącemu większość w Konwencie Nar. (rewolucja francuska 1789–99), o którego głosy zabiegali zarówno żyrondyści, jak i jakobini; deputowani „b.” przyczynili się do upadku żyrondystów i przejęcia władzy przez jakobinów (1793); zmęczeni jakobińskim terrorem odegrali decydującą rolę w zamachu termidoriańskim (thermidor) i obaleniu M. Robespierre’a.


Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto osób kierujących instytucją (siedem lat temu) - 10 394,04 / dyr. , gł.ks./, a dziś?
Za co Wam płacimy? We the People.



Od i do Pani E. Wrotnowskiej-Gmyz, dyr. Instytutu Teatralnego
- czyli woli Pani pozostawać w zakłamaniu, braku poszanowania dla starszych, n i e p r z y z w o i t o ś c i i fałszywie interpretowanego prawa, szkoda!
To nie jest żadna info „poufne” (brak na to podstaw prawnych poza chęcią ukrycia faktów przed opinią publiczną), i cytowane pytania nie wyczerpują wszystkich postawionych trzykrotnie.
Spisane będą czyny i rozmowy

Jacek Zembrzuski
Wiadomość napisana przez Sekretariat Instytut Teatralny <sekretariat@instytut-teatralny.pl> w dniu 02.07.2019, o godz. 14:43:
Szanowny Panie,
w załączeniu przesyłam Pismo informacyjne w odpowiedzi na Pana zapytania.
Z poważaniem
Agnieszka Gławińska
Sekretarka
Instytut Teatralny
im. Zbigniewa Raszewskiego
ul. Jazdów 1
00-467 Warszawa
22 501 70 02
Ta wiadomość i jakiekolwiek pliki przesłane wraz z nią, są poufne i przeznaczone wyłącznie do użytku osób i jednostek, do których wiadomość została adresowana. Jeśli wiadomość została otrzymana pomyłkowo, prosimy zawiadomić administratora systemu. Jeśli nie jesteś wymienionym adresatem tej wiadomości, nie powinieneś jej rozpowszechniać, rozsyłać ani kopiować. Prosimy o natychmiastowe powiadomienie, za pośrednictwem poczty elektronicznej o pomyłkowym otrzymaniu tej wiadomości i trwałe usunięcie jej z komputera. Jeśli nie jesteś zamierzonym odbiorcą tej wiadomości, informujemy, że jej ujawnianie, kopiowanie, przesyłanie lub podejmowanie jakichkolwiek działań w związku z treścią tej wiadomości jest surowo wzbronione. (sic!)
<Pismo informacyjne-Pan Jacek Zembrzuski.pdf>
page1image1762400
czyli woli Pani pozostawać w zakłamaniu, braku poszanowania dla starszych, n i e p r z y z w o i t o ś c i i fałszywie interpretowanego prawa, szkoda!
To nie jest żadna info „poufne” (brak na to podstaw prawnych poza chęcią ukrycia faktów przed opinią publiczną), i cytowane pytania nie wyczerpują wszystkich postawionych trzykrotnie.
Spisane będą czyny i rozmowy
Jacek Zembrzuski
Wiadomość napisana przez Sekretariat Instytut Teatralny <sekretariat@instytut-teatralny.pl> w dniu 02.07.2019, o godz. 14:43:
Szanowny Panie,
w załączeniu przesyłam Pismo informacyjne w odpowiedzi na Pana zapytania.
Z poważaniem
Agnieszka Gławińska
Sekretarka
Instytut Teatralny
im. Zbigniewa Raszewskiego
ul. Jazdów 1
00-467 Warszawa
22 501 70 02
www.instytut-teatralny.pl | www.e-teatr.pl
PYTANIA DO PANI ELŻBIETY WROTNOWSKIEJ - GMYZ, DYREKTOR INSTYTUTU TEATRALNEGO PO TRZECH MIESIACACH URZĘDOWANIA. LIST OTWARTY
Wzoruję się na Wojciechu Majcherku, który na drugi dziń po nominacji miał wątpia, czy rzeczona odwiedza Jandę i czy „będzie gotowa”*.
Poczekawszy, pozwalam sobie ja:
a). co robi w Instytucie Teatralnym mgr Buchwald, przegrana w konkursie i znieważająca na e-teatr.pl prof. Pawłowskiego, co kk kwalifikuje jako przestępstwo opisane w art. 216?
b). dlaczego publicznym groszem żywi się tam Agata Adamiecka-Sitek przypisująca publicznie modną orientację seksualną Ryszardowi Cieślakowi i Jerzemu Grotowskiemu tylko na podstawie niewyraźnego zapisu filmowego „Apocalipsis”, w rzekomo teatrologicznej analizie spektaklu, oraz przechwalająca się publicznie własnym orgazmem odczuwanym w czasie podcinania krzyża w przedstawieniu „Klątwa” T. Powszechnego?
c). czemu w ministerialnej instytucji kultury tolerowana jest obecność - i zarobki - Rzecznika, Łukasza Orłowskiego grożącego zaprowadzaniem cenzury na oficjalnym forum IT (gdzie wyłączono komentarze!) i wykazującego się brakiem zrozumienia ustawy w kontekście obowiązującego prawa?
d). co z reakcją IT na tekst zamieszczony w wortalu internetowym 10 lipca 2018 i zdecydowanym dementi tam pomówionego?
Oraz,
czemu Pani Dyrektor nie odpowiada na korespondencję skierowaną do kierowanej przez siebie placówki (m.in. w sprawie umożliwienia osobie ewidentnie utalentowanej zaprezentowania swoich możliwości, co powinno być, moim zdaniem, jednym z zadań pierwszoplanowych statutowej działalności)?
Oto ta korespondencja:
1). 13 kwietnia o 13.50
Szanowna Pani, chciałem prosić, by zechciała Pani poświęcić chwilę pani Klarze Wojtkowskiej, która odbija się od sekretariatu, a szkoda by było marnować to, co ma do zaproponowania...
O ile wiem skończyła Yale Uniwersytety (a tego za mentalnie darmo nie dają)
i pracowała (pracuje?) w Afryce.
Ale, przy okazji "Grotowski.fest" miałem okazję przeczytać sobie jej sztukę: "Ceremonia Ludzi Niezdolnych do Krzyku" i daję słowo, że czegoś równie niezwykłego
i intelektualnie wartościowego w życiu nie czytałem; była wystawiona w Teksasie.
Rzecz jest o chorobie "zadającej pytania" z udziałem m.in. Beethovena, Ducha Szamana, Drzewa i Lekarzy, w więc - mówiąc żartobliwie - jest "z Wenus", przy raczej "marsjańskich" zainteresowaniach naszego współczesnego wystawiennictwa.
Śmiem twierdzić, że IT jest najlepszym miejscem dla zaopiekowania się takim dziełem, jako producentem kameralnego spektaklu (wtedy, grant z MKiDN?) lub,
co najmniej czytaniem (wtedy, z czwórką aktorów, np. Bonaszewskim, Gajewskim, Landowską, Olszewską) i możliwością rejestracji video.
W pierwszym wypadku poleciłbym reżyserkę od Peeter Brooka (z Poznania),
w drugim, zaopiekowałbym się tym sam. 
Będę wdzięczny jeśli zechce Pani rozważyć taką możliwość.
Z uszanowaniem 
2). 24 stycznia (ponownie) 0 10.28 - do p. Doroty Głowackiej, pozostającej w IT
na kierowniczym stanowisku, a wtedy p.o. dyrektora 
Szanowna Pani,
... pozwolę sobie zwrócić uwagę na odziedziczony po poprzedniczce spadek w postaci afery rozpętanej 10 lipca na e-teatrze.
Poważne zarzuty pod adresem jednego z wykładowców Wydziału Reżyserii Akademii Teatralnej w Warszawie. Andrzej Pawłowski jest oskarżany m.in. o przemoc psychiczną, prowadzenie zajęć pod wpływem alkoholu i zachowania molestatorskie wobec kobiet. Studenci złożyli wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego, a do rektora wpłynął list, w którym absolwenci uczelni apelują do Wojciecha Malajkata o reakcję w tej sprawie.
Drukowanie donosu bez sądu i dowodu wypadło trochę po radziecku, ale gorzej, że czas mija i nic.
„Profesor milczy” - to też cytat z mediów, które zwęszyły sensację.
Więc pytam, co myśli Instytut Teatralny powołany do rejestrowania faktów i wyznaczania standardów?
Robiąc konkurencję wpisałem do swego programu konieczność dysputy o „#MeToo” po polsku, czy mam tłumaczyć dlaczego?
Czekam na kobyłkę u płota: wytłumaczenie zniewagi i wyjaśnienie przez IT, co zrobiło nam wszystkim, o p i n i i p u b l i c z n e j ? Autocenzura to za mało…
Ja sam nie wiem jak było, ale skazywanie na infamię bez pokazania dowodów nie uchodzi. Także brak reagowania / poszanowania / obrony własnego imienia... Więc?
Mój profesor, Zbigniew Raszewski, wiedziałby jak się zachować. Noblesse oblige.
Ale także:
22 stycznia o 15.07
Szanowna Pani Dyrektor,
w związku z prezentowanym przez Pani pracownika, Łukasza Orłowskiego, brakiem kultury i profesjonalizmu
(scrin do mnie z Messengera) zawierający
groźby karalne w związku z konstytucyjną normą zawartą w art. 14, 25, 49, 53 Konstytucji RP,
a szczególnie art. 54/2: "Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu... jest ZAKAZANA",
oraz przekroczeniem Statutu Instytutu Teatralnego w art. 5/4, czyli pozbawianiem dobrego imienia kierowanej przez panią instytucji, proszę o poinformowanie mnie o konsekwencjach służbowych wyciągniętych pilnie wobec amatora na stanowisku
z uszanowaniem.
WSZYSTKO BEZ REAKCJI I ODPOWIEDZI…
Czy zatem w Instytucie Teatralnym nastąpiła dobra - jakakolwiek - zmiana, czy utrwala się status quo?!
Z poważaniem
Jacek K. Zembrzuski


Komentarze

  1. Nie jest żadną tajemnicą, że mam krytyczny stosunek do działalności Macieja Nowaka. I moja niechęć nie wynika z żadnych prywatnych uprzedzeń czy konfliktu osobistego. Po prostu występuje między nami różnica światopoglądów. Ale o co właściwie mam pretensje? Przede wszystkim o to, że jako dyrektor IT występuje w wielu innych rolach, których, moim zdaniem, nie powinien się podejmować, ponieważ powodują kolizję interesów i w efekcie źle wpływają na wizerunek Instytutu. Będąc najpierw stałym felietonistą „Krytyki Politycznej”, a ostatnio „Przekroju”, Nowak wyraźnie prezentuje swoje poglądy, a nade wszystko wchodzi w rolę, którą chyba bardzo polubił: mistrza Fiora, kreatora teatralnych mód. Śmiem twierdzić, że dyrektor I. T. sprzedaje teatr za ideologię, inaczej mówiąc: ważniejsze jest dla niego przesłanie przedstawienia niż jego wartość artystyczna. A przekaz jest prosty: teatr powinien być wprzęgnięty w proces modernizacji społecznej, politycznej, kulturowej, obyczajowej i mu służyć, czy nawet go prowokować. W tym sensie Nowak lubi popychać teatr do przodu i samemu kroczyć na czele postępu, a może nawet przed postępem. Podejrzewam zresztą, że jest w tym sporo zwykłego wyrachowania, gdyż nie chce mi się wierzyć, żeby ktoś, bez wyrzutów sumienia mógł lansować teatr prymitywny, ale słuszny ideowo, niczym politruk z Wydziału Kultury KC. Spektakularny przykład z ostatniego czasu: przecież to Nowak w komentarzu do słynnego wywiadu z Grzegorzem Małeckim wygłosił, pół żartem, pół serio, tezę, że teatrem rządzą homoseksualiści i tak jest od dawna. Reakcją na tę wypowiedź był tekst Joanny Szczepkowskiej o homolobby, który wywołał burzę. Sprawa stała się absurdalna i, co gorsza, sprawiła, że teatr znalazł się nagle w centrum publicznej uwagi nie z powodu premier, lecz w wyniku wypowiedzianych przez ludzi sceny głupstw. Takie historie odbierają powagę środowisku, jeśli jeszcze jakąś posiada. Inna historia: akcja „Teatr nie jest produktem, widz nie jest klientem”, która zyskała spektakularny rozgłos podczas ubiegłorocznych WST i rzeczywiście na moment stworzyła szansę, że problemy teatru będą przedmiotem poważnej dyskusji (warto przy tej okazji zweryfikować martyrologiczną legendę, jakoby poparcie Nowaka dla protestu było powodem odebrania mu organizacji festiwalu; wiadomo było już wcześniej, że taka zmiana nastąpi, co bardziej było konsekwencją monopolu programowego, jaki Nowak narzucił Spotkaniom). Nowak zaangażował się w akcję, w IT zbierali się później sygnatariusze listu, powołano specjalną komisję afiliowaną przy ZASP, w której dyrektor IT również zasiadł, a która miała monitorować sytuację teatrów publicznych. I co? I nic. Pokazało to niestety słabość środowiska, wewnętrzne podziały, do których Nowak również się przyczynił. Bo mówiąc całkowicie otwarcie: Instytut Teatralny pod dyrekcją Macieja Nowaka nie jest placówką, która służy całemu środowisku, cieszy się jego pełnym zaufaniem, ponieważ postawa Nowaka po prostu polaryzuje opinię... Myśl, że fotel dyrektora tej placówki w istocie jest dla Nowaka za ciasny. Bo Nowak jednocześnie chciałby być beneficjentem systemu, w którym funkcjonuje, i jego krytykiem. Nawoływać do rewolucji, ale oglądając świat przez okno knajp, w których oddaje się innej swojej pasji, chciałby podporządkować rzeczywistość swojej wizji.
 

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałem zauważyć, że zacytowałes mój stary tekst z "Teatru" o dyrekcji Nowaka w IT. Mój czyli Wojciecha Majcherek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam, jeśli pomyliłem braci jako autorów. Skopiowałem ze starej notatki bez adresu bibliograficznego, podpisanej JM. Rozumiem, że się wyjaśniło, iż autor to Wojciech. Dodam, że zarzuty mają się w dwójnasób do pani magister, mimo pensjonarskiego wykonania. Nowak przynajmniej miał charakter

      Usuń
  3. list otwarty:
    Szanowny Pan Premier, Piotr Gliński

    w związku z ewidentnym sukcesem niedawnego kongresu Polska Wielki Projekt, który jednak nie odniósł się rzeczowo do problemów środowiska teatralnego, pozwalam sobie prosić o doprecyzowanie polityki kulturalnej państwa w następujących sprawach.

    Czy MKiDN jest zainteresowane modelem światopoglądowym teatrów innym niż dziś powszechnie panujący liberalno-lewicowy?
    Dlaczego na rynku nie ma i n s t y t u c j o n a l n y c h inicjatyw dla uprawiania sztuki teatru konserwatywnego, a talenty i umiejętności są rozproszone (najczęściej wypychane za granicę)?
    Jak Organizator ministerialny ocenia po upływie czasu własne decyzje personalne w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie i Instytucie Teatralnym w Warszawie w kontekście przywoływanej konieczności „dobrej zmiany”, lecz faktycznie realizowanego „status quo”. Z poważaniem Jacek K. Zembrzuski

    OdpowiedzUsuń
  4. P. Patryku,
    Pańska witryna jest prywatna tak, jak mój blog. W odróżnieniu od IT: jego e-teatru i encyklopedii, które utrzymujemy wszyscy z podatków. I możemy mieć różne publiczności i zasięg. Nie badałem.
    Nie wiem kto zaczął publikować programy. Ewidentny obowiązek spoczywał na IT; był apel o jawność, na który odpowiedziałem ja, na drugi dzień prosząc o zorganizowanie dyskusji i rozsyłając program, bom zwolennik wolności słowa i przejrzystości - w odróżnieniu od prof. Śliwonika, który ministerstwa na to namawiać nie chce. Gdyby to było (PRZEJRZYSTOŚĆ POSTĘPOWAŃ, postulowanych od zawsze przez środowisko, a już w "liście, że teatr jest..." z przytupem) wpisane do ustawy, czy choćby rozporządzenia o organizowaniu konkursów uniknęlibyśmy wielu nieporozumień, tyle, że władza nie mogłaby tak kręcić, jak kręci.
    W konkursie w IT oczywiście też, choć inaczej niż np przy NST z J. K. - raczej będąc zaskoczoną wycofaniem się dyr Komar-Morawskiej (selektywnym, bo całkowite byłoby rezygnacją z przewodniczenia komisji, a to jest kompetencja ministra).
    Niezdarność tego Kolegów postępowania polegała na tym, że o tym, iż ja się zgłosiłem i zostałem zakwalifikowany wiedzieli wcześniej, ale pewnie przewodnicząca zaskoczyła ich rezygnacją ze słuchania mnie; pani Czyżewska ujawniając protokół zdemaskowała BŁĄD polegający na tym, że NIE UNIEWAŻNILI KONKURSU, tylko wypowiedziami Śliwonika ZWALILI WINĘ NA NAS, konkurujących; nazwałem to w liście do pana Profesora, ale dostałem odpowiedź, której Ezop by się nie powstydził.
    Oczywiście, że to było "pod naciskiem" większości środowiska, które dało wyraz swojej antyrządowej postawie i nieposzanowania demokracji i konstytucji, policzywszy się (w odróżnieniu od podskakiwania pod latarniami z różą w zębach, kopaniem w barierki pod sejmem i konsumowaniem tam pasztetówki na Wigilię, polegiwaniem na Krakowskim i gwizdaniem na Kaczyńskiego, co "liczyła" TVN), do tysiąc dwieście którejś tam osoby nie chodzącej do I. T., ale mającej wyrobione zdanie na temat wyniku wyboru, który nie był PO ich (dla nich, by było jak było) myśli.
    To było w momencie przesłuchań konkursowych jasne, i rozumiałem, że ministerium jednak decydując się na przeprowadzenie konkursu a nie nominację, ma ten wrzask w głębokim poważaniu...
    Bo - tu się, moim zdaniem, myli Pani Aldona - ten wrzask był głosem części środowiska i ewidentnie niekonstytucyjnym. WRZESZCZAŁA JEDNA, MAJĄCA W POGARDZIE PRAWO I DEMOKRACJĘ, STRONA (z braćmi Majcherkami na przodku). Ale Komisja zadecydowała inaczej - zwracając decyzję ministerstwu.
    Czemu wieszając "psa" nieprzygotowania na Panu i na mnie pozostanie tajemnicą prof. Śliwonika (Komisjanci byli sekowani w swoich środowiskach za sam udział w przesłuchaniu, i byłem proszony o nie ujawnianie, co wiem).
    Jeśli dziś wracamy do drukowania dla porównania programów, to OK, ale przypominam, że startowało czworo - łącznie z panią magister, która powinna być niedopuszczona, o co apelowałem do niej i do ministra.
    Wyroku w tej sprawie nie ma - tak samo, jak nie było mowy o wyroku przy rzucaniu infamią i odchodami w prof. Pawłowskiego. W porządku, wyeliminowała się sama przedstawiając instrukcję obsługi lodówki, strasząc (mnie) konsekwencjami finansowymi i usiłując tłumić krytykę swojej - z radziecka mentalnej - osoby. Jak jest przyzwoita każdy widzi, a jak nie, to o b o w i ą z k i e m ludzi uczciwych jest zwanie sprawy po imieniu! Postępowanie prawne w sprawie niegodziwości tej pani trwa...
    Ale radzieckie zwyczaje zaprowadzone przez nią w działalności Instytuta ciągle też... Najlepszym dowodem, że właśnie Janusz, encyklopedysta, L. pisze mi, że jak e-teatr nie wydrukuje mojego programu, to on też nie - w ramach tej samej instytucji, nie posprzątanej przez ze mnie - bo jw.
    Aż tu nagle E-teatr, że ja "nadesłałem"... więc drukują (ja to z pół roku temu, a oni jak zwykle).
    Reasumując: można porównać, albo wszyscy, albo nie ma równych szans i dostępu do info publicznej.
    Przepraszam, za truizmy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć przed przesłuchaniami , spotkało się z publiczną deklaracją jurora-władzuchny: "pani Moniko, pani się nie martwi - pomyślimy..." Reszta była już nie tyle milczeniem, co politycznym zamac

gówno-burza w Pałacu im. Stalina

Niejaka Szpila rujnuje publicznie wizerunek Moni i tylko potwierdza znaną prawdę, że                                 r e w o l u c j a  p o ż e r a  w ł a s n e  d z i e c i  *                                                                                                          "Ogrom cierpienia psychicznego i emocjonalnego, którego doznał zespół aktorski w ostatnim czasie, jest tak dewastujący, że nie umiałabym oglądać tego spektaklu, zapominając o tym, co widziałam i przeżywałam wraz z zespołem przez ostatnie dni, uczestnicząc w próbach w teatrze. Odcinam się od rewolucji głoszonej przez Monikę Strzępkę powołującą się na mój tekst, bo w jej wydaniu ów Heksowy przewrót jest fejkiem. Tak jak cała głoszona przez nią rewolucja ".   Ustawka w T. Dramatycznym  kompromituje się zanim zaczęła na dobre zarabiać (Strzępka, co miesiąc 18,5 tyś). Mobbing, ideologiczny szantaż, wulgarność i zastraszanie aktorów to się okazał  p r a w d z i w y program ustawionej na posadę lewackiej

elyty stołeczne

Jacek Zembrzuski Administrator       Lis przed chwilą usunął film który udostępnił od Andrzeja Seweryna; dlaczego trzeba przypierdolić faszyście Kaczyńskiemu , Orbanowi  https://t.co/LYgsMXJZ9Z   pic.twitter.com/LYgsMXJZ9Z   https://twitter.com/ZaPLMun.../status/1664756736215904256... https://platform.twitter.com/widgets.js TWITTER.COM   ochujał ten kodziawerski b ł a z e n e k, kiedyś aktor