Przejdź do głównej zawartości

TEATR DO ODZYSKANIA

Degradacja roli prawdy ma zasadniczy wpływ na nasze życie. Kla­syczne rozumienie sztuki – „piękno to prawda, a prawda to piękno” – wydaje się dziś niezgodne z etosem, dla którego prawda istnieje tyl­ko w liczbie mnogiej - prof. Frank Fueredi

Po moralnej katastrofie Starego Teatru w Krakowie, gdzie część aktorów wymusiła na słabym i niekompetentnym dyrektorze praktyczne zrzeczenie się decydowania o repertuarze i reżyserach, co skutkuje powrotem do kiepskości sprzed udawanego konkursu tych produktów z lewicowo-niedouczoną wkładką i kabaretowo-wrzaskliwym wykonaniem.
Po całkowitym zmieszczanieniu i pozbyciu się ambicji, to znaczy zbanalizowaniu problematyki i obniżeniu wymagań warsztatowych wobec realizatorów, stołecznego Teatru Dramatycznego.
Po "przejściu na drugą stronę mocy" Seweryna w Polskim, któremu widzi się polityka zamiast sztuki, agitacja zamiast myślenia i dialogowania, oraz wiecowanie i gwiazdorskie aktorzenie zamiast pełnienia służby.
Po najwyraźniej zmęczonym przesiadywaniu okrakiem na barykadzie "nowoczesności" Englerta w Narodowym, nie ma w Polsce normalnego teatru zawodowego, który by stał na straży wartości konstytuujących jego jakość nie tylko w doraźnej grze politycznej, ale w codziennych obowiązkach.
A taki teatr być musi, abyśmy nie zgłupieli do reszty. Pozabijali się słowami...
Moim zdaniem jest szansa - bo zapotrzebowanie ewidentne - na teatr, który miałby ambicję wyznaczać poziom intelektualny i warsztatowy, oraz sięgał po artystów nie tak doszczętnie zgranych na wymienionych scenach. Zapotrzebowanie przede wszystkim po stronie widzów, którzy mogą mieć dosyć udawania, że wszystko gra, gdy niczego nie można zrozumieć i przeżyć, ale trzeba robić dobrą minę do złego przedstawienia. Oczywiście, wśród aktorów pragnących nie poprzestawać na ekshibicjonizmie i kabaretowym naśladownictwie życia, zamiast kreowania rzeczywistości i urzeczywistniania marzeń.
Mówię o teatrze, który prowadzi dyskurs warsztatowo dążący do doskonałości: wielogłosowy i wielokolorowy, a nie tylko za czy przeciw: lansuje albo wyklucza.
Teatr akademicki - skoro wyższe szkoły teatralne zwą się akademiami - po platońsku mądrością i dobrym obyczajem nad śmiertelnych wznosił się... 
Gdzie aktorów byłoby słychać i widać - po co wchodzą na scenę... Gdzie reżyser stawia zadania i wymaga, a nie improwizuje i czeka, co mu się przyniesie. Gdzie scenografie nie abstrahują od piękna i znawstwa historii sztuki. Gdzie teksty z najwyższej półki są przeczytane ze zrozumieniem i pojęciem o kontekście w jakim powstawały. Gdzie poruszane sprawy rezonują egzystencjalnie, na poziomie uniwersalnym, a nie partykularnie politycznym.

Teatr nie wstydzący się odróżniania wartości od mody i partykularnego zapotrzebowania, oraz tradycji chrześcijańskiej od postmodernizmu w wersji zbolszewizowanej.

Gdzie taki teatr (z "Antygoną" zadającą wieczne pytania, z "Bachantkami" i "Oresteją" czyli przypomnieniem Greków; z "Kupcem weneckim" nie o antysemityzmie, tylko o godności i honorze, "Troilusem i Kresydą" o konformizmie w polityce i w miłości, "Makbetem" rządzonym przez kobietę i oczekiwania otoczenia, z Shakespearem poetą a nie tylko homoseksualistą - to wartościowanie Warlikowskiego - z "Peer Gyntem" w rytm Griega w teatrze tańca, "Biesami", "Mistrzem i Małgorzatą", Słowackim, Krasińskim, Wyspiańskim, Ibsenem, Gombrowiczem, Tomczykiem); pamiętający o poprzednikach, bo nie udający, że od niego się wszystko zaczyna - NIE POWIEM. Już niedługo!

Komentarze

  1. Manifest Nowego Teatru

    Chcemy robić nowy teatr...

    Inny od tego, który jest.
    Inny, bo zakorzeniony w tym, co było, w doświadczeniu: w historii sztuki i w myśleniu, które nie zadowala się tym, co doraźne - chce sięgać głębiej.
    Inny, bo zajmujący się człowiekiem w całej rozciągłości – człowiekiem nie zredukowanym tylko do cielesności, ekstremalności i skandaliczności.

    Nowy teatr to źródłowy teatr – zwrócony ku podstawom rzemiosła i wierze, że to, co robi jest ważne, że to nie tylko rozrywka, cyniczna ideologia czy komercyjna gra w popularność.
    Nowy teatr to wyzwanie dla tych, którzy myślą, szukają duchowości i nie ulegają presji.
    Nowy teatr jest dla widza nie dla środowiska czy dla dziennikarzy.

    To teatr zawodowo doskonały i moralnie bezkompromisowy.
    To teatr oparty o uniwersalne wartości, wolne od fundamentalizmów.
    To teatr przyjazny pojedynczemu człowiekowi: odróżniający dobro od zła - nasycony optymistyczną energią.

    Chcemy nie dekonstruować, ale konstruować...
    Chcemy upowszechniać pluralizm światopoglądowy...
    Chcemy kultywować pracę nad zawodowym warsztatem...

    Uważamy, że robiąc teatr trzeba przyjąć współodpowiedzialność za rzeczywistość i dążyć do jej przemiany (najlepiej, zaczynając od siebie), bo nasza praca ma wpływ na świadomość widzów; może ich i nas wspólnie rozwijać. Będąc świadomi tego, że ludzie nam ufają, musimy być wiarygodni. Dlatego naszym kodeksem postępowania powinna być etyka – etyka powszechna, a nie ideologia.
    Nie wystarczy nam odwzorowywanie czy krytykowanie życia. Chcemy je kreować: dawać przykład i nadzieję – przetwarzać nasz ból i radość w „sztuczność”, która ma siłę prawdy.

    Zdajemy sobie sprawę ze zmienności obyczajów, ale nie sądzimy, żeby relatywizowanie wszystkiego było dobrym rozwiązaniem bolączek współczesności. Chcemy szukać punktów stałych, punktów oparcia dla serca i rozumu. Cenimy naukę nie modę, ale nie jesteśmy wolni od przeżywania świata w sposób bardzo emocjonalny. Lubimy się śmiać - chcemy, żeby były ku temu prawdziwe powody; płacząc pamiętamy, że nie należy się poddawać...
    Nie chcemy być sprawiedliwi - chcemy być uczciwi.

    Nie pytamy, co teatr może zrobić dla nas, ale co my/Wy możecie zrobić dla teatru...
    Bo teatr to najważniejsza rzecz w naszym życiu. W naszym teatrze nie idzie o teatr, chodzi o życie...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i...

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć pr...