Przejdź do głównej zawartości

upór

Uparte utrzymywanie na posadzie dyrektorskiej w Starym Teatrze Marka Mikosa przez wicepremiera Piotra Glińskiego prowadzi do podważenia zaufania do własnego rządu, degradacji artystycznej Teatru i oddania pola totalnej opozycji; pozbawia ministerstwo szans realizacji programu dobrej zmiany i demaskuje własną słabość wobec podzielonego i różnorodnego środowiska.

Trzeba głośno powtarzać, że rzekome porozumienie między Radą Artystyczną a dyrektorem jest w istocie w y m u s z e n i e m na nie dającym sobie rady - i po wyrzuceniu Michała Gielety kompletnie nieprzygotowanym - ministerialnym nominacie, ustępstw wobec światopoglądu i estetyki uprawianej tam wcześniej za Jana Klaty. A co było bezpośrednim powodem rozpisania przez ministra konkursu?!
Lista umówionych przez Radę zaprzyjaźnionych reżyserów nie pozostawia co do tego żadnych wątpliwości. Przecież np. Monika Strzępka, twórczyni punkowych „Czerwonych Świń” wykrzykujących publicznie wobec Mikosa: „debil!”, a wobec ministerstwa (nie pierwszy raz): „jebać ich, jebać ich, jebać…” (wiem to z „GW”) nie przyjdzie do NST, by lubić i porozumiewać się z dyrektorem, oraz realizować politykę kulturalną tego rządu, tylko by robić swoje… Zakładam w ciemno, że to samo dotyczy też np. Demirskiego, Borczucha, Garbaczewskiego etc., czyli nie ma mowy o jakimkolwiek (ulubionym przez Wandę Zwinogrodzką, i słusznie) pluralizmie, tylko o odwojowaniu „zabawki” odebranej lewicowemu środowisku w wyniku konkursu. W tej sytuacji minister pozostaje jako ten przysłowiowy konsument żaby (konkursowej) i dopłacający do interesu jaki robi opozycja.

Zarówno sposób przeprowadzenia konkursu, jak i dzisiejsze posunięcia przeciwników wybranej demokratycznie władzy są nacechowane politycznie. Wskazanie profesora Glińskiego okazało się ewidentną porażką artystyczną i wizerunkową, ale ustalenia Rady Artystycznej prowadzą wprost do katastrofy i kompromitacji Organizatora. 
Aktorzy niczym nie ryzykują*, bo zasłaniają się dobrem teatru i integralnością zespołu (z którego młodzi zwiewają na potęgę), najwyżej napiszą, że się starali, ale Mikos / Gliński się nie zgodził.

Pan Profesor nie może się nie zgodzić na takie - teraz już jawnie - rzucone mu w twarz wyzwanie, by w Teatrze znowu było tak, jak było, nie może kwestionować realizatorów czy stosować cenzury prewencyjnej, ale zawsze może odwołać się do ustawy i przypomnieć Markowi Mikosowi jego odstępstwo od deklaracji programowych i personalnych zawartych w aplikacji konkursowej. To było zobowiązanie wpisane do kontraktu!
Dlatego wystarczy porównać fakty, choćby zapowiedzianego Michaela Gieletę z państwem z Gildii i towarzystwa adoracji wzajemnej…
I nie namawiam do recenzowania dorobku, tylko stwierdzam, że to, co obiecano ma się nijak do układu z lewicą - ani intelektualnie, ani personalnie. Więc?
Panu Markowi dziękujemy. 

*) utratą twarzy...
przypis: 
„Pomysł” (przesłany ministrowi).
Sprawa Starego e-teatr.pl opinie

Komentarze

  1. Wprawdzie antyrządowi trąbią o sukcesie i porozumieniu, ale to przecież odwracanie uwagi od prawdziwego znaczenia umowy Marka Mikosa z Radą Artystyczną. A ta miałaby skutkować przejęciem teatru przez zwolenników Klaty i powrót do stanu sprzed konkursu, lecz z ośmieszonym ministrem.
    Już widzę, jak "GW" pisze, że to jest dopiero dobra zmiana. A Piotr Zaremba? Chyba odtańcowuje kamarinskowo i zapisuje się do Gildii - jeśli tam już nie zasiada jako autorytet i kiepski poszukiwacz śladów po Gielecie.
    Panie Profesorze, proszę się opamiętać. Proszę!
    A wyborcy patrzą jak sprawuje się ich rząd

    OdpowiedzUsuń
  2. Profesor ma ruch na tacy: jacy realizatorzy każdy widzi... I nie chodzi o sztucznie tworzone hierarchie, tylko o umowę o pracę, czyli prawo! A minister to strażnik prawa i nie wyobrażam sobie by udawał, że deszcz pada i "ugoda" z RA to może być przyszłość dla teatru, który zapowiadał. Coś zrobił, coś mu zrobili... I należy wyciągnąć konsekwencje!

    OdpowiedzUsuń
  3. Minister nie ma wyjścia po zafundowanej mu przez Radę Artystyczną umowie z zaprzyjaźnionymi reżyserami, których chciał pluralistycznie wyekspediować z okopów lewicowej frakcji.
    Marek Mikos traci szansę przetrwania!

    OdpowiedzUsuń
  4. Idę o zakład, że godziny Mikosa są policzone...
    Na miejscu premiera zwróciłbym się ponownie do Michała Gielety (!), z postulatem, by rozszerzył swoje programowo socjalistyczne zainteresowania, a ten zawsze może liczyć na moje kontakty i KONKRETY.
    Wtedy NST miałby szansę wejścia od razu na wysokie obroty.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

A(n)da - to nie wypada, czyli zwierzenia celebrytki

  Anda Rotenberg: "Schyłek (Dziennik 2019-2020" Ada - to nie wypada: tak KOD-ziawerzyć, łgać i wmaślać się       w tylne częścią ciała możnym tego PO-lszewickiego zadupia, udając uparcie, że to tylko właśnie śtuka i Jewropa, o ciągle tak samo modnych, w pewnych kręgach, pochodnych, kontaktach  i znajomościach. Po co to kupiłem - 450 stroniczek najczęściej w czerwonych barwnikach z Vogue'a - ktoś zapyta? I słusznie: to  c e l e b r y c k a  makulatura, ale ja już tak mam, że lubię wiedzieć,     co pika na tych salóónach u przeciwnika - nie żeby mojego sortu, po prostu braku rozumu    na swoim miejscu, a nie na sprzedaż i do kupienia, gdy nastaje koniunktura... A właśnie się spełnia: obraz świata, pseudo  a k s j o l o g i a  tego towarzystwa (adoracji wzajemnej), zatem listkę wymienianych przyjaciół, przyjaciółek i przydupników warto zachować dla przyszłych pokoleń, jako przykład, jak może upaść "entelygencj...

Polityczna poprawność, czyli jak literacki k i c z podnieca naszą zlewaczałą Warszawkę u Warlika

Stado baranów - nie wiedzieć czemu - przyświeca z projekcji na ścianie - czyżby samokrytycznie (?) ostatniej premierze Nowego (choć propagandowo przestarzałego) Teatru o Elizabeth Costello dla warszawskiej snobizerii z Palik(mi)otem i PO-lszewickim czyścicielem w prokuratorii na widowni. Stolyca się bawi! Nieistniejąca postać w publicystycznej rozprawce rodem z filozofijki niejakiej Grety Thunberg inscenizowanej jak dziennik telewizyjny: obrazek plus polityczny komentarzyk - oczywiście pod nowymi rządami. Teatru i dziania się w tym jak na lekarstwo, za to postępową - przodem do przodu, a jakże - ideologijkę serwują pełnymi garściami. Grafomania tej g ł u p o t y ściga się z nudą , ale nie przestaje trzymać ręki na pulsie modnego zaangażowania w jedynie słusznej sprawce... I o to w tej politgramocie chodzi. Obywatel-widz ma być uświadomiony do spodu, co w Eurokołchozie piszczy i spływać z prądem wytycznych. Prezentują dekor, który znamy do przesytu, lodow(at)e projekcje z recyklingu i...

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć pr...