Rzecz działa się kilka minut przed jedną z jego premier w Warszawie.
Michał, jak to miał w zwyczaju stał przed teatrem i palił papierosa, kiedy na horyzoncie pojawiła się jedna z prominentnych recenzentek teatralnych i statecznie jak fregata podążała w kierunku wejścia.
Michał zatrzymał tę chodzącą kolumnę Zygmunta i powiedział bileterkom, że tej pani nie wpuszczamy, ponieważ ta pani kłamie.
Obruszona matrona, kompletnie zdezorientowana, próbowała się bronić słowami, że przecież ma zaproszenie.
Na co Michał poprosił ją, żeby mu to zaproszenie pokazała, i na oczach całej warszawskiej śmietanki podarł je na drobne kawałki mówiąc, że teraz pani zaproszenia już nie ma.
Bardzo podziwiam Michała za tę jego bezkompromisowość i odwagę. I chociaż wiem, że musiał za nią płacić bardzo wysoką cenę, chciałbym kiedyś mieć w sobie tyle siły i kurażu, żeby postępować podobnie z takimi szkodnikami.
Amen. Grzegorz Kempinsky
Autor tej relacji powtarza plotki lecz oddaje istotę zdarzenia, którego byłem jedynym świadkiem (na Szwedzkiej)!
Osobą, której Michał podarł zaproszenie była Wanda Zwinogrodzka...
Teraz ja poplotkuję, bo pamięć zawodna, ale mam wrażenie, że ona myślała (opowiadała o tym na mieście?), że to ja wymyśliłem tę akcję... To oczywiście nieprawda.
Michał nie żyje, a ja nie pamiętam jego motywacji (byłem pośrednikiem ich spotkania u niego w domu, choć nie dam głowy czy przed, czy po zdarzeniu, które przebiegło w pokojowej atmosferze; raczej po, bo incydent musi pochodzić z 1993 a Wanda rzuciła "GW" w '94, a o tym była wtedy mowa), lecz pamiętam swój komentarz: artysta ma prawo! Precyzyjniej: artysta jest takim samym człowiekiem jak każdy obywatel, ale charakter predysponuje go do przekroczeń i błazeństw. Ponosi osobistą odpowiedzialność - tu moralnie nie do zaakceptowania - ale "mu wolno", jeśli gotów jest ponieść konsekwencje swego czynu.
Kempinsky umieszcza ten wpis u siebie pod hasłem: bezkompromisowość - i tu zgoda o Ratyńskim, od siebie dodam: Wanda jest pamiętliwa (?)
Czy to wspomnienie miało wpływ na wynik rzekomego konkursu dyrekcyjnego w Starym Teatrze?
Wanda znała mój znakomity (tak, tak) program, bo go przed konkursem upubliczniłem i przesłałem do ministerstwa, także na jej prywatny e-mail.
To był program z d e c y d o w a n i e najlepszy i bardzo konkretnie opracowany i umówiony z grupą fantastycznych artystów ze świata, obejmujący najlepszą literaturę i najzdolniejszych reżyserów (kariery i piękny zawodowy rozwój pań: Darii Kopiec, Kasi Łęckiej, Marty Malinowskiej, które umówiłem jako "debiutantki" świadczą o tym jakiego mam nosa i znam się na teatrze); to był zespół dodający do talentu, młodości i energetyczności wiedzę, umiejętności, charakter i doświadczenie. To był / jest zespół artystów inteligentnych i różnokolorowych!
Przez porównanie widać jaką przepaść w jakości wymyśliło ministerstwo mianując sobie Mikosa!
I za to o d p o w i e d z i a l n o ś ć ponosi Wanda...
Ja się okazałem "niedostatecznie pisowski" (informacja źródlana, by nie powiedzieć źródłowa), ale ona jest intelektualistką i nie może nie rozumieć konsekwencji błędu jaki popełniła władza - z fatalnymi skutkami dla niej samej.
Dariusz Karłowicz przypomniał mi niedawno prawidło rządzące ludźmi władzy: chęć spełniania oczekiwań pryncypała...
Zwinogrodzka podobno podała się do dymisji (przy rekonstrukcji rządu miała taki obowiązek), ale faktycznie decyduje i odpowiada. Także wobec historii teatru i własnego niekwestionowanego dorobku. Nazwisko ma tylko jedno!
Czyli odpowiada za to, że za chwilę - obym się mylił - dostanie na biurko "plan repertuarowy NST na sezon 2018/2019", nie ważne czy najpierw z Demirskim a dopiero potem Strzępką, czy odwrotnie, bo nie z "dobrą zmianą", tylko czarno na białym, że jest jak było, reżyserują i zarabiają koledzy kolegów. I po to zjadła tę konkursową żabę?
Kolaboracja Rady Artystycznej z niechcianym dyrektorem całkowicie ją ubezwłasnowolni, bo przecież nie będzie mogła powiedzieć, że jej się wskazani reżyserzy nie podobają i postulować cenzurę prewencyjną (w odróżnieniu od ustawowego uprawnienia do zdymisjonowania dyrektora odstępującego od aplikacji konkursowej, czyli obietnicy, za którą wygrał - przepisu prawnego ciągle nie realizowanego - dlaczego?).
Nie wiem czemu ministerstwo nie wyciąga konsekwencji ze stanu prawnego (nieprawidłowy skład Komisji i nie realizowanie zgłoszonego programu), który zafundowało sobie za cenę upartego utrzymywania nieudacznika Mikosa, ale przy Klacie też nie wyciągało (pamiętacie Szczebiota i jego lustracje z kaset?), sondaże im wzrosły, więc jeśli to polityka, to ja dziękuję - za takich polityków...
Drewniak, który niewiele rozumie, ale jest blisko donosi o konflikcie w teatrze między aktorami ("frakcja Klaty") dążącymi do bezwzględnej klęski dyrektora i tymi (Rada Artystyczna), którym marzy się przechwycenie faktycznych rządów i wybranie "ośmiu reżyserów" - swój do swego po swoje!
I gdzie w tym wszystkim jest pani podsekretarz, Wanda Zwinogrodzka, intelektualistka o nieposzlakowanej moralności? Przecież za chwilę będzie za późno, a na WST "Wesele" będzie miało owacyjny sukces i rząd ewidentną demonstrację przeciwko sobie. Tak będzie, zakład?
Z artystami / ludźmi trzeba rozmawiać i proponować a nie dyktować i rozstawiać po kątach.
Oni się zakleszczyli w podziale czarno-białym i powinni być przekonywani o różnorodności teatru, wielości rozwiązań i pluralizmie poglądów. Taki był zawsze program Wandy, tak go rozumiałem i za to szanowałem. Dlatego wymagam... To co to jest to, co dzisiaj?
Nie wolno rezygnować. Trzeba przewidywać i proponować...
Na Gildii Reżyserek i Reżyserów nie kończy się skład personalny polskich twórców. Warto przypomnieć sobie o naszych w Nowym Jorku, Wenecji, Amsterdamie, Londynie i Wilnie...
W kraju też mamy znakomicie uzdolnionych i rozwijających się artystów płci obojga - spoza towarzystwa adoracji wzajemnej. Wystarczy odrobina wiedzy profesjonalnej, nie ideologicznej a artystycznej, nie politycznej a merytorycznej.
Trzeba podziękować panu Mareczkowi i przedstawić Zespołowi kandydaturę przygotowaną, niech się wypowiedzą. Rozmawiać...
A jeśli będą się upierać (niby dlaczego mieliby to robić?), to trzeba będzie argumentować...
Nie piszę do i o pańci dyr. Agnieszce Komar-Morawskiej, tylko o osobie wykształconej i samodzielnej intelektualnie. Tę krzywdę można jeszcze naprawić, bo organizator ma argumenty, by nawet największą zaciekłość rozbroić i zamiast ideologizowania zaproponować p r a c ę.
Jej precyzyjny program jest przygotowany.
PS
W Teatrze Polskim Dejmek zrobił kiedyś "Wesele" bez muzyki... Nyczek nazwał to przedstawienie: "nowozenalandzkim"...; "kulturka" to kultowe określenie Wojciecha Młynarskiego.
https://youtu.be/WArfEt0T2Gk
https://www.facebook.com/ja.zembrzuski/videos/1943945922282747/
OdpowiedzUsuńREPERTUAR:
...
Myśląc p r e c y z y j n i e o trzech latach na obu scenach zaproponuję dla Dużej Sceny
(znaki zapytania oznaczają sposób myślenia i moją intencję, a nie dokończoną procedurę umówienia się z konkretną osobą - to wyjątki):
Biesy Dostojewskiego - adaptacja i reżyseria moja, z L Możdżerem (?);
Nie-Boska komedia Krasińskiego - Doroty Latour z J Radziwiłowiczem (?);
- blisko widzów: inspirowane "Cafe Muller" czyli dekadencką kawiarnią, w której eksplodują lęki przed zbliżającą się rewolucją i końcem ustalonego porządku!
Peer Gynt Ibsena / Griega - Zofii Rudnickiej z T Budzisz (?): dedykowane Pinie Bausch;
Makbet Szekspira - Karoliny Labahua;
Ksiądz Marek Słowackiego - Krzysztofa Kelma z T Stańko (?);
- za przykładem Kantora o dźwiganiu bagażu przeszłości i pamiętaniu o własnej świetności i ideałach wśród całkiem współczesnych odgłosów hejnału mariackiego zza okna!
Hated nightfall Barkera (Przeklęty zmierzch) - Andrzeja Pawłowskiego (prapremiera);
- historia Romanowych w przededniu końca starego świata i zbrodni!
Śmierć Bunny'ego Munro Cave'a - Natalii Babińskiej, (prapremiera NS)
- moralitet o poszukiwaniu dobra w upadku z egzystencjalnymi/morderczymi songami!
Kameralna:
Matka Witkiewicza - Jarosława Gajewskiego z J Fryczem (?);
Bezkrólewie Tomczyka - moje (prapremiera);
Nad Bielińskiego Mariusza Bielińskiego – autora;
Uległość Houellebecqa - Mateusza Bednarkiewicza (w mojej adaptacji), prapremiera;
- ironicznie zgryźliwa analiza konformizmu współczesnej Europy!
Ślub Gombrowicza - mój;
- interpretacja narodowego mitu w związku z jego romantycznymi źródłami, jako kontynuacja Dziadów i Wyzwolenia;
...
Duża:
Wyzwolenie Wyspiańskiego - kulminacja programu "Niepodległa" - Lecha Majewskiego;
- wielki artysta wizjoner reinterpretuje w swoim języku protoplastę nowoczesności w teatrze, by podyskutować o Polsce!
Śluby panieńskie Fredry - Anny Wieczur-Bluszcz;
Operetka Gombrowicza - Włodzimierza Staniewskiego;
- zetknięcie "akademizmu" aktorów z “awangardowością” reżysera, o naturze i kulturze.
Troilus i Kresyda Szekspira - Darii Kopiec;
- kontynuacja starcia dwóch światów, tego, który nadchodzi z odchodzącym w ramach wojny kultur!!
Medea Eurypidesa - Karoliny Labahua;
Fedra Racine'a w przekładzie Antoniego Libery - moja;
- kontynuacja wątku toksycznej miłości i ekstremalnych emocji w niezwykłym języku tłumaczenia szekspirowskim jedenastozgłoskowcem;
Kameralna:
Siedem sekund wieczności Turriniego - Doroty Latour (prapremiera monodramu);
Bitwa o Wiedeń Turriniego - Norberta Rakowskiego (prapremiera);
- przewrotny moralitet o emigrantach, bardzo niepoprawny politycznie!
Czekając na Godota Becketta - Antoniego Libery;
Tango Mrożka - Zbigniewa Rybczyńskiego z A Polony (?)
- geniusz wraca do swoich źródeł, by o pytać o inteligenta i zdradę klerków!
Kartoteka Różewicza - z Jerzym Trelą (?) - Agaty Koszulińskiej (debiut);
- debiutantka pokazuje nam, co znaczy(ła) nasza młodość!
Żegnaj Judaszu Iredyńskiego - Katarzyny Łęckiej (debiut);
- kolejna młoda debiutantka przekłada biblijne tematy na współczesny język!
...
Duża:
Mistrz i Małgorzata Bułhakowa - w mojej adaptacji i reżyserii;
Wieczór Trzech Króli Szekspira - Jana Komasy z W Komasą / Malwoliem (?);
Balladyna Słowackiego - Jarosława Kiliana;
Płatonow Czechowa - Krzysztofa Kelma;
Wesele Wyspiańskiego - Eimuntasa Nekrosiusa!?
- wszystko jest możliwe: to n a j w s p a n i a l s z y reżyser świata!
Kameralna:
Miłość na Krymie Mrożka - Jarosława Gajewskiego;
Mizantrop Moliera - Marty Malinowskiej (debiut);
- manifest niemodnego niekonformizmu!
Macbett Ionesco- Daniela Horovitza;
- odwieczny temat w multimedialnym języku!
Pod wulkanem Lowry'ego - adaptacja i reżyseria moja;
- kameralny moralitet o końcu świata z uzależnieniem w tle: kultowa powieść;
Tramwaj zwany pożądaniem Williamsa - Doroty Latour;
Idiota Dostojewskiego - w moim scenicznym przystosowaniu - Waldemara Raźniaka;
Nie wymieniam pozostałych scen - Nowej i Modrzejewskiej – rezerwując je jako studyjne (Inicjatyw Aktorskich)...
do Aktorów NST (w czasie tzw konkursu):
OdpowiedzUsuńUważam, że warto „się lubić” w każdych okolicznościach, ale zostając dyrektorem trzeba powściągnąć ambicje reżyserskie na rzecz REŻYSEROWANIA TEATRU, a to znaczy przede wszystkim dbanie o „posady” / obsady i kochanie aktorów!
Cóż dodać? Ja chcę reżyserować, ale raczej dla demonstracji stylu, niekoniecznie tylko estetycznego, i sposobu pracy, dla wyznaczenia tonacji. Na pewno potrafię własne ambicje powściągnąć, a nawet z czegoś zrezygnować, bo wiem, że sukcesem teatru jest satysfakcja lepszych ode mnie, a psim o b o w i ą z k i e m szefa jest właśnie to im umożliwić i z nich maksymalnie wydobyć i im dobrze zorganizować. CIESZYĆ SIĘ, ŻE SĄ!
Ich talent rozwinąć i ich mistrzostwo pokazać…
Dyrektor, który gra na siebie to gwiazdor, celebryta, a w gruncie rzeczy harcerzyk pogubiony w lesie sprzecznych interesów. Nie da się być przez wszystkich lubianym – i nie ma potrzeby! – należy być wiarygodnym!
W tej akurat dziedzinie nie mam żadnej „żyły” (ambicji), może dlatego, że generalnie lubię i akceptuję siebie i nie byłbym od tego, by na akceptowanie przez innych w teatrze zasłużyć. Czynami a nie plotkami…
Zrobić coś wartościowego dla samopoczucia i rozwoju innych to zrobić coś najistotniejszego dla siebie.
Jak w rodzinie, trzeba być mądrym ojcem tzn dbać o dzieci. A dziećmi dla reżysera są zawsze jego aktorzy. Zresztą, spektakl też jest „jak dziecko”, bo powstaje z miłości, z pasji, i nie może z gwałtu.
Z kolei Zapasiewicz dawał bezpieczeństwo i wszystko słyszał (!), aktorzy wiedzą co to znaczy. Wymagał (niektórych przestraszał), ale to wyznaczało standardy. Być otwartym na propozycje, wyciągać z, a nie zamykać na… Abecadło.
Od siebie dodam energię, empatię i umiejętność słuchania. Pragnę by było do okazania
i jego infantylnie kłamiący Rzecznik:
OdpowiedzUsuńOd: jkz
Data: 8 maja 2018 07:08:15 CEST
Do: BIP
Dw: minister@mkidn.gov.pl, Wanda Zwinogrodzka , sekretariat@stary.pl, miastoslowa@gmail.com, Michael Gieleta , Dorota Latour , z.rudnicka@wp.pl, Alibera@IT.com.pl, lech.majewski@gmail.com, service@zbigvision.com, vsgarden@gmail.com, gildiarezyserow@gmail.com, prezes@zasp.pl, lech.sliwonik@gmail.com, pskrzydelski@gmail.com, 3andrzejp@gmail.com, drewniakas@wp.pl, Danuta Labijak
Temat: Odp: RE:
Owszem, moje pytania MUSZĄ być uznane za żądanie udostępnienie informacji, ponieważ tak stanowi ustawa, łamana permanentnie przez organ państwowy zaświadczający na piśmie nieprawdę, czyli wypełniający tym samym dyspozycję art 271 kk
Przypominam: Art. 1. 1.
Każda informacja o sprawach publicznych stanowi informację publiczną wrozumieniu ustawy i podlega udostępnieniu na zasadach iwtrybie określonych w niniejszej ustawie.
Art. 23. Kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Zatem po raz kolejny zadaję proste pytania, na które NIGDY NIE OTRZYMAŁEM ODPOWIEDZI:
1. gdzie jest Michał Gieleta ogłoszony publicznie (to udokumentowany fakt) przez ministra kandydatem na dyrektora artystycznego NST?
3. dlaczego do komisji zostali zaproszeni panowie: Kulawski, Krzyżowski i Libera mimo pozostawania w "stosunku prawnym i formalnym" z kandydatami w konkursie, co wyklucza Rozporządzenie MK (faktem jest obowiązujący akt prawny i protokół konkursowy)?
4. jak się ma Oświadczenie Rady Artystycznej do jej uprawnień zawartych w Statucie i umowie MKiDN z dyrektorem (faktami są: oświadczenie RA, Statut NST, umowa - kontrakt Marka Mikosa)?
5. dlaczego MKiDN wyraziło zgodę na mianowanie Jana Polewki przegranego w konkursie (faktem jest zajmowanie stanowiska przez wymieniona osobę)?
Zaświadczenie nieprawdy przez BiP MKiDN:
"Szanowny Panie,
Uprzejmie informujemy, że stanowisko urzędu w tej sprawie otrzymał Pan w dn. 27 marca br. Pozostaje ono niezmienne".
W kontekście "stanowiska z dn. 27 marca", które nie ma NIC wspólnego z zadanymi i powtarzanymi pytaniami, dlatego stanowi określone ustawowo "nie udostępnienie informacji publicznej" podlegające grzywnie, lub karze ograniczenia, albo pozbawienia wolności do roku.
Szanowny Panie,
W odpowiedzi na Pana wniosek o udostępnienie informacji publicznej z dn. 13 marca br. uprzejmie informujemy, że zawarte we wniosku pytania nie mogą zostać uznane za żądanie udostepnienia informacji publicznej w rozumieniu ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. z 2001 r., Nr 112, poz. 1198 ze zm.).
Kłamstwem jest, że "nie mogą być uznane", bo ustawa stanowi inaczej.
Nieznajomość prawa przez urzędnika nie zwalnia go od odpowiedzialności karnej za dokonywanie przestępstwa opisanego w Kodeksie karnym
Jacek Zembrzuski
Informuję, że nigdy nie otrzymałem merytorycznej odpowiedzi!
OdpowiedzUsuńStanowisko urzędu jest regulowane ustawowo.
Ponawiam pytania i zgodnie z obowiązującym prawem, a nie panującą w ministerstwie indolencją i arogancją, domagam się informacji na poniższe pytania dotyczące faktów i publicznie wygłaszanych oficjalnych deklaracji.
Jacek Zembrzuski
Szanowny Panie,
Uprzejmie informujemy, że stanowisko urzędu w tej sprawie otrzymał Pan w dn. 27 marca br. Pozostaje ono niezmienne.
Z wyrazami szacunku
Centrum Informacyjne
Wydział Informacji Publicznej
Jacek Zembrzuski
OdpowiedzUsuń10 maja 2017 ·
paradoksem fundowanym przez rząd jest to, że ja w tym momencie jestem z Klatą i życzę mu by tą premierą, jak najbardziej przy... dolił, choć na codzień ostro go - jego teatr - krytykuję, a na tym kuriozalnym przesłuchaniu posunąłem się do stwierdzenia, że ja zrobię (Nekrosius) Wesele z "Trebuniami Tutkami" (Nazarowa się obruszyła i wygłosiła krótki kurs historii Podhala, zupełnie nie na temat!), co skwitowałem: na złość Klacie!
Chodzi o to, że to on jest w tym cyrku POSZKODOWANY (mnie obsadzili tylko jako statystę), a trzeba być z bitymi, kiedy biją... Bo to wszystko było przeciwko niemu, co było wiadome z góry, a od miesiąca już nawet z pana Mikosa, jako umówionego... Dlatego, nie mając szans wykazał się ambicją i honorem, chapeau bas! Czego nie można powiedzieć o organizatorze z naukowymi tytułami, któremu zabrakło odwagi, klasy i honoru, by powiedzieć: panu dziękujemy, a pana zapraszamy, tylko - dokładnie tak, jak było - udawał, coś kiepsko grał i swoje ciumciał - no, po prostu ciamajda rządowa (to cecha ponad światopoglądowa)...
Dlatego eksponowałbym raczej Czepca, bo "Pan(y) się boją we wsi ruchu"...
I tak, Pan Janek wyskakując na zrewoltowanego wieśniaka ("juz sie obrazy skończyły") ma swoją racyją, bo "tam w Krakowie już wszystko gotowe" (anarchistyczne flagi podobno już wiszą) i nie ulega dla mnie wątpi, że podpali teatr... A Wanda (co nie chciała) zostanie ze sznurkiem.
dobra, z tym cyrkiem dyrekcyjnym w Starym to przeze mnie, biorę to wiadomo na co. Przecież parę miesięcy temu domagałem się, by MKiDN wreszcie zaczęło sprawować władzę (ileż sobie ŁK nadworował z "Droga Wando, proszę..."). I wykrakałem. Zarządzili. Jakbym był nie przymierzając jak pan Kujawski (z Wrocka) to bym na Placu Defilad ogłosił, że "jak za Gomułki". Ale mi nie wypada wygłupiać się aż tak (przemawiam raczej własnym tekstem a nie na pamkę), więc tylko pamiętam jak się kończą ustawki. Przychodzi kolejny i wyrówna. Więc ta partia zaczyna "mieć z kim przegrać", choć jeszcze nie patrzy w lustro. Jakoś (za) szybko to poszło
OdpowiedzUsuń