Przejdź do głównej zawartości

ŻYĆ Z ANIOŁEM

                                                

               
                                                Jacek  Zembrzuski



                                           Ż Y Ć   Z   A N I O Ł E M    

                                                  f a k t o d r a m a t                                                                             
                                                  p s y c h o l o g i c z n y


                                                            
                                                                 





                                                           
                                                           z udziałem:

                                                           JUSTYNY / EWY

                                                           JEGO ( ON / TEN )
  
                                                           TAMTEGO / WĘŻA

                                                           PANI GEORGINY

                                                           CHÓRU Mędrków Nowopokoleniowych  - trzech                                                      
                                                      
                                                           GŁOSU  z off

                                                 
                                                           (Ktoś – Gdzieś – Kiedyś – Coś)








                                          „istnieje zewnętrzny świat, którego własności są niezależne
                                          od dowolnej istoty ludzkiej, a nawet ludzkości jako całości” (?) 

PROLOG
Kiedy widzowie wchodzą na salę, na środku na podłodze, dorosły mężczyzna bawi się klockami. Tak, tak, z drewnianych kubików z literkami usiłuje zbudować wieżę – ułożyć słowo. Konstrukcja za każdym razem się rozsypuje, a on próbuje nieporadnie na nowo. Jest śmieszny ale jego upór i skupienie przyciągają uwagę; litery z którymi sobie nie radzi, to:  M / I / Ł / O / Ś / Ć  itp. - z boku stoi otwarty laptop np. z wykresem giełdowym, nie ważne... 
Światło.
Szum skrzydeł albo świergot ptaków. Pogodnie...

1. Zbliżenie... Dźwięki industrialne, jakiś neon. 
JUSTYNA Jestem aniołem.
No... chcę! Być... 
aniołem, 
nie rozumiesz?
Czuć!
Dotykać. Pod skorupą, pod maską, pod tym wszystkim. 
Odetchnąć.
Otworzyć się...
Nie chcę żebyś mnie trzymał. 
Chcę latać...
Dawać, dawać, i brać. 
Chcę być dobra.
Dobra... dobra-być!
Muszę pokonać w sobie ten ciężar...
Będzie bolało, przez chwilę.
Ale tylko przez chwilę.
A potem będzie już dobrze i ja będę dobra i wszystko będzie dobrze.
Wiem, że mogę!
Zawsze się bałam, ale nie chcę już się więcej bać.
Pauza
Jeżeli się teraz odważę, 
może stanę się sobą,
a może kimś zupełnie innym?
Czy to nie wspaniałe?
Żeby tylko mieć pewność. 
Pewność... poczuć to przez skórę.
No cóż, potrzebuję czasu,
dużo czasu,
ale muszę zrobić pierwszy krok...
Śmiej się. Chyba odlecę? 
W tle Pałac Kultury.
ON Jesteś piękna! Kocham cię.
JUSTYNA Ja też cię kocham.
„All is full of love” Bjork.
„Jeżeli kiedykolwiek będzie ci potrzebne moje życie, to przyjdź i weź je”... Pamiętaj, strona sto dwudziesta pierwsza.
Strzela z palca, huk – czerwona plama na jego koszuli. Ciemność.

2. W łóżku.
TAMTEN Pewny siebie, z papierosem.
Facet może zrobić z kobietą tylko trzy rzeczy: kochać ją, nienawidzić lub wykorzystać jako t e m a t  dla swojego dzieła... sztuki.
JUSTYNA Z nim, rozdrażniona.
Więc?
TAMTEN Więc, t o może nie jest temat aż na film, ale na niewielkie opowiadanie... fotoreportaż? Na pewno.
Chwyta aparat i zaczyna robić jej zdjęcia.
Chcesz, poślę twoje zdjęcia gdzie trzeba?
JUSTYNA Ale przedtem musiałabym zacząć latać wysoko, wysoko, nie tak przy ziemi.
TAMTEN Oczywiście...
JUSTYNA A twoja żona?
TAMTEN Umówiliśmy się, że nie będziemy o tym rozmawiać...
JUSTYNA Umówiliśmy się.
TAMTEN “On fait l`amour pour mieux refouler et pour decourager les antres” – idzie się z kimś do łóżka, żeby skuteczniej odepchnąć i zniechęcić innych ludzi... 
JUSTYNA Znam francuski.
TAMTEN Wiem!
Cisza.
JUSTYNA Nie sądzisz, że Durrell napisał to ironicznie?
TAMTEN Co?
JUSTYNA No, to o kobiecie...
TAMTEN Myślałem, że to jest o mężczyźnie... Sądzisz, że nie jestem w stanie pojąć ironii, samemu być ironicznym?
JUSTYNA Sądzę, że potrafisz... dlatego tu jestem.
TAMTEN Dlaczego?
JUSTYNA To pociągające...
TAMTEN Cieszę się, że doceniasz u mężczyzn inteligencję.
JUSTYNA Z mądrym człowiekiem, to i porozmawiać ciekawie. To powiedział morderca.
TAMTEN Kto?
JUSTYNA Smierdiakow. Zabił tatusia.
TAMTEN Rosyjska literatura. Duszoszczypatielstwo, sentymentalizm...
JUSTYNA I okrucieństwo... To zresztą często tylko maska ukrywająca ten, jak powiadasz, sentymentalizm.
TAMTEN Lubisz melodramaty.
JUSTYNA Lubię... Dramaty, nie tylko w teatrze.
Pauza.
Postanowiłam do niej zadzwonić.
TAMTEN Zwariowałaś?
JUSTYNA Nie. Chciałam tylko sprawdzić twoją reakcję.
TAMTEN Wstaje, ubiera się.
Muszę już jechać. Nie rób głupstw.
JUSTYNA To ty zrobisz je wszystkie za mnie...
TAMTEN Stanowczo za dużo czytasz. Mniej czytaj, więcej patrz przed siebie...
JUSTYNA Stare ruskie przysłowie. Tak, wiem.
TAMTEN Bo to twoje własne słowa.
JUSTYNA Moje.
TAMTEN Muszę jechać. Uważaj na siebie.
JUSTYNA Ty też.
Wychodzi pośpiesznie się żegnając; ona po chwili sięga po telefon.
Światło.

3. Ci sami, kochają się; po chwili.
TAMTEN Czego ty właściwie jeszcze chcesz?
JUSTYNA Zabić cię.
TAMTEN Jak modliszka?
JUSTYNA Nie, po prostu zabić... Chcę być aniołem.
TAMTEN To mi się podoba. Będę ci strzygł skrzydła.
JUSTYNA Zrób to, zrób to...
Przygarnia ją do siebie. Powoli gaśnie światło.

4.
JUSTYNA Tańczy, przekrzykuje ostrą muzykę.
Musiałam to zrobić...
Powiedziałam, że dzwoniłam do jego żony. Uderzył mnie w twarz. Na drugi dzień napisali, że miał wypadek... Nie żyje, nie ma go, zniknął, a wciąż go potrzebuję.
Cisza
Potrzebuję być dobra i znaleźć się w niebie.

5.
PANI GEORGINA Tak to jest.... 
Mówią: takie życie. Jakie, pytam? Nowe, całkiem po nowemu moderne... A, co ze starym?... Niech się nie mądrzy, niech siedzi cicho, albo podziwia... konstruktywnie. Takie życie.
ON Nowe życie? A co w nim takiego nowego, skoro kłopot ten sam... bezradność. Stare pytania, przeklęte, ciągle.
PANI GEORGINA Tak jest i musi się pan z tym polubić. Nie ma rady...
ON Nie ma na to żadnej rady?
PANI GEORGINA Jak na ziemi jest trzydzieści sześciu ludzi sprawiedliwych, to świat nie zginie, tak mówią. 
Jak jest coś, co się nie zmienia, mimo, że wszystko się zmienia, to chce się żyć. A jak nie, to nie... 
ON Ostoja? Gdzie jej szukać?
PANI GEORGINA Nie ustawać, nie ustawać, nie ustawać. Oczy mieć otwarte... szukać i nie tracić nadzieja. Kochać mocno.
Jakby wróciła pana kobieta, to by pan zapomniał o wszystko w tej miłości.
ON Ale dlaczego odeszła?
PANI GEORGINA A dlatego! ...Niemądre pytanie, to złośliwa odpowiedź. Unikaj gniewu.
ON Nie myśleć źle o ludziach, nie myśleć...
Znowu Bjork...
PANI GEORGINA Tak to jest. Jak pana myśli są zajęte pięknymi rzeczami, wtedy pan nie traci zmysły... 
Pan myśli... Pana życie... wszystko jest teraz w tym, że jej nie ma, i to bardzo boli. Tak musi być. Jak sól w garnku – piecze w sercu. 
Kiedyś, jak byłam młoda kochana panienka, nigdy nie pomyślałam, że będzie tak, jak teraz – wszystko od nowa - że będę musiała tak żyć, jak teraz... No! 
Marzyłam zawsze tylko dobre marzenia. Ładni ludzie, ładne sukienki, ładne wszystko... Nie ma dla mnie rzeczy za dobrej teraz, myślałam, tak było kiedyś: teatry i wszystko... Teraz to nie myślę o nic, jak tylko o zmartwienia, zmartwienia, zmartwienia. I zmartwienie przychodzi. Tak to jest... 
ON Tak jest, pani Georgino.
PANI GEORGINA Życie zmienia, pan wie, człowiek by nigdy nie pomieszkał.
ON Nie „człowiek by nigdy nie pomieszkał”, pani Georgino, tylko: nie pomyślał...
PANI GEORGINA Nie pomieszkał. Nie pomieszkał...
Milczenie.
ON Czy mogę coś zrobić, żeby...? 
PANI GEORGINA Życie zmienia, pan wie... Człowiek by nigdy o tym nie pomieszkał. Było  i nie ma. Wszystko jest teraz inaczej, niż kiedyś. Lepiej? Nie wiem, nie wiem. Ludzkość jako całość zwykle wybierze gorsze... Tak jest. Może ja już niedługo zobaczę pana i panią razem? Zobaczę jak mieszkacie razem w jakieś ładne miejsce, gdzie wszystkie zmartwienia, jakie pan ma teraz będą... adios...
ON Dziękuję.
PANI GEORGINA Prosię.
ON Nie „prosię”, pani Georgino. Proszę!
PANI GEORGINA Prosię.

6. Oni ku sobie, con amore.
JUSTYNA Ciii... Wszystko wiem. Wiem, że nie masz nic, masz tylko cień. Ale, jeżeli kiedykolwiek zatęsknię za cieniem, to twój cień będzie czekał na mnie.
ON Pragnę cię! Umieram. Czekam. Przecież, to nie tak... Gdybym tylko umiał ci to wyjaśnić... Znaleźć odpowiednie słowa.
JUSTYNA Chciałbyś?
ON Bardzo bym chciał.
Pauza..
JUSTYNA Ja też!
ON To, czemu... czemu, ode mnie odeszłaś?
JUSTYNA Bo ciebie można zranić. 
Pauza.
Bo nikt mnie tak nie kochał jak ty... Tak się odsłaniał...  
A ja muszę się tego dopiero nauczyć... 
ON Myślisz, że to źle?
JUSTYNA Myślę, że to cudownie... ale nie dla ciebie. Ty taki jesteś, ale inni tacy nie są.
ON A ty? Wiesz, czego pragniesz?
JUSTYNA Usprawiedliwienia... Szukam sprzeczności...Wiary? ...Siły. Odwagi. Nie jestem mądra.
ON Jesteś, jaka jesteś.
JUSTYNA Czasami myślę, że mnie w ogóle nie ma. Że to tylko tak, jak było w książkach.
ON Rozumiem cię, świat nie dorasta do naszych pragnień.
JUSTYNA Przestań. Świat jest zawsze na wierzchu.
ON A kto ma „ruszać z posad... bryłę świata”? 
Czy długo będę musiał na ciebie czekać?
JUSTYNA Długo. Może nawet zgubisz się od tego czekania. Ponieważ, ciągle nie udaje mi się być aniołem.
ON Dla mnie jesteś... Nie osądzam cię.
JUSTYNA Osądzasz!
ON Bronię się, maskuję, zasłaniam... Czasami... Mam złamane serce.
JUSTYNA Sliozy i liubow – jak w piosence.
ON Jak w życiu.
JUSTYNA Jak w życiu... Lubisz cierpieć...
ON Nie lubię. Wiesz, co lubię.
JUSTYNA Wiem.
ON Więc?
JUSTYNA Pewnie... nigdy nie zapomnę. Nie zapomnę... z tobą było jak w niebie, szczególnie pierwszy raz.
ON Nie wiedzą, co czynią, aż się dowiedzą... od innych.
JUSTYNA To nie tak, zmysły nigdy nie kłamią.
ON Myślę, że przede wszystkim zmysły...
JUSTYNA Mózg i wątpia... Oto jest pytanie?
ON Było ci...
JUSTYNA Ciii... Było bardzo, bardzo przyjemnie.
ON Pamiętam.
JUSTYNA Ciągle to czuję...
Odpływa: kołysze się, szuka i znajduje. W wielkiej księdze odczytuje znaki, symbole, wspomnienia. Przypomina i ucieka... Powraca.
Więc... nie wrócę do ciebie, mój kochany.
ON Ale dlaczego, dlaczego?
JUSTYNA Albowiem lękam się o serca, które doczekały się spełnienia...
ON Nie odpowiadasz na pytania.
JUSTYNA Nie odpowiadam. Nie myśl o mnie źle. 
Oddala się...On wpada w dołek, a tam już na niego czekają.
CHÓR „Kochać”. Jak to łatwo powiedzieć...
ON Muszę...
1 Daj żyć. 
2 Czekaj...
3 Zdystansuj się... Zre-la-ty-wi-zuj. 
1 Nie siedź jej na karku... 
Polewa.
2 Ja to cię nawet rozumiem, ale trzeba mieć swoją ambicję.
3 Partycypować, więc konsumować...
Wypijają.
ON Czy my się znamy?
2 Z telewizji... A właśnie, ostatnio, jakoś cię nie eksponują.
ON Widocznie nie mam nic mądrego do powiedzenia.
1 A wypas: kasa i centralne lansowanie? Nie czaisz?
ON No właśnie, znaczy się, mylicie mnie panowie z kimś innym.
2 Zaraz „panowie”... Nas przecież nie ma - my tak dla twojego dobra. Tylko twoje problema.
3 Raczej fikcja, konstrukt... Reprezentacja – ekwiwalencja znaków w subiektywnej czasoprzestrzeni. Żeby nie powiedzieć,  s y m u l a k r a .
ON Zwykłe fractale? No, czyli pulp fiction – po naszemu... Zdrowie! Ale mi się trafiło! 
2 Rzeczywistości nie ma – są tylko wątpliwości! Dezintegracja osobowości... 
ON Aha, wiem: stała Einsteina to nie stała – ale zmienna? Tak? Nowa nowomowa. Puste gadanie.
3 Ale z perspektywami... Dekonstrukcja... transgresja...
ON To znaczy, co?
1 Spoko... Skoro prawdy nie ma, wszystko dozwolone. Dociera?
2 Kochanieńki. Odpuść. Daj sobie z nią spokój. Ona...
ON Proszę... 
2 Ona nie jest dla ciebie stworzona.
1 To tylko seks! Ona musi wziąć swoje na ciało. 
3 Samo-się-określić. Zaspokoić zmysłową ciekawość, jaskółczy niepokój. Samiczykowate ten tego... To tylko podmiotowość, pozbawiona stałego centrum, zaledwie produkt kulturowego dyskursu.
2 Prawdę powiedziawszy jest niedojrzała, wiem coś o tym. Nie wie, czego chce.
ON Mnie się podoba.
1 Oberwiesz po jajach!
ON „Nie zna życia, kto nie służył w marynarce”...
2 A właśnie, czas najwyższy, żebyś jakoś zadbał o siebie... W twoim wieku, czas najwyższy, chodzić   w garniturze, dbać o wizerunek i te włosy...
Poprawia mu...
ON Jak cię widzą, tak cię piszą?... Mam swój wizerunek. Swój.
2 Uciekasz przed odpowiedzialnością, przed prawdziwą dojrzałością.
ON Może...
3 Nie dbasz o należyte kontakty. Nie jesteś na bieżąco...
ON Z panem, wójtem i plebanem?
2 Z kolegami. 
CHÓREM To właśnie reguły tej gry.
1 Sztamy! 
2 Mamy...
ON Kłamy-błamy-tarabany! Nie tak jest.
1 A jak?
ON Po prostu: tak się wyśpisz jak sobie pościelisz. Sam.
3 Optymista.
2 A jakoś smutny. Mało się uśmiechasz.
ON To racja, kiedyś częściej miałem ochotę.
1 Ochotę na cnotę... Zachciewajki na te bajki.
3 Trele na morele.
2 I zawsze chrapkę na tę sammą babkę. 
Śmiech.
3 Rodacy. Conradus obit! Natus est Gustavus!
2 Niedobre, nieczułe dziecię.
3 „Dyjament”!
2 W popiele rzeczywistości...
Bije godzina, północna.
1 A jak dobrze luknąć, widać, że ma łupież!
2 Ale za to... czyste sumienie – bezkompromisowe.
Wstawieni.
ON Przyrzekam, że się... nie poprawię. I poczekam na kogoś, kto mnie zaakceptuje, w sosie własnym. 
3 Wypadniesz z obiegu... Jak sądzisz, dlaczego cię nie tolerują, nie lubią, na mieście?
ON Kto mnie nie lubi?... Zresztą, powiedz, kto cię nie lubi, a powiem ci, kim jesteś...
2 Trzeba umieć żyć z ludźmi...
ON Włazić w cztery litery?
1 OK-i... wyluzuj. Nie można  wszystkiego brać z czapy.
2 Ekstremalnie... Stawiać wszystko na ostrzu noża.
3 Rozumiemy, że masz swoje pryncypialne imponderabilia, ale pchać się z nimi na afisz?
2 Po co tyle gadać, oceniać innych... 
1 Rejtanić! Skarżyć i pouczać.
2 Nie lepiej pilnować własnych interesów?
3 Zamiast szczerej prawdy uprawiać mimikrę... Przystosować się.
2 Ćwiczyć odpowiedni wyraz twarzy w zależności od okoliczności...
1 Żyć!
ON („po rosyjsku”, szeroko) A nie lepiej być... w zgodzie ze sobą? Mówię szczerze, co myślę z pasją, z energią, a myślę, że mam prawo mówić wtedy, kiedy inni milczą... bo są słowa, które muszą być powiedziane! Wyobraźcie sobie... Są myśli i emocje, które muszą znaleźć wyraz...  
2 Dziadek! ...Błazen czy wariat? Kolego, gdzie ty żyjesz?
3 Tradycjonalista i ten... no, konserwatysta! 
2 Mizantrop? Mizantrop!
1 Lamus... ściemnialski.
ON Cyklista i encyklopedysta. Na dodatek, rudy.
3 Poważnie. Trzeba się włączać w przemiany. Nie stać z boku, być kreatywnym,  no...wo...czes...nym.
ON Po...
3 Co?
ON Po-nowoczesnym... Ekshibicjonistą super-modnym! Najlepiej, zremiksowanym z tego, co już było.
1 Wyczuwać koniunkturę. Konfitury!
3 Kolega mówi o sublimowaniu nastrojów - i wykorzystywaniu relatywnych sytuacji. Niezależnie od pojęcia prawdy „obiektywnej”. 
1 Mówię, że trzeba wiedzieć, co, z kim i za ile...
Cisza. Pomyśleli. Wypili.
2 Bez dojścia zginiesz. Samemu nic nie zdziałasz.
ON I będzie tak, jak waszej-paczce-zachciewa-się?
1 Nieźle nadajesz: naszy-paczce-zachciewa-się!
ON Modne bzdury... To ma jakiś związek z tą panią?
Naradzili się.
3 Bo jest dla ciebie propozycja: nieograniczone stypendium artystowskie, ale... po zerwaniu z mrzonkami - mieszaniem życia ze sztuką. W związku...
ON Oczywiście... „Związek” nie umarł. Wy go wskrzeszacie, na bazie i po linii.
Nie zrozumieli.
2 Ty ją zamęczysz, udręczysz. 
3 Przeintelektualizujesz...
2 Wyidealizujesz.
3 A ona wcale nie jest taka piękna.
1 Zwykły towar.
2 (szczerze) Feministyczny gender... Dobrze mówię?  Żaden gej nie zmieniłby dla niej swojej orientacji. 
1 Jak w pysk! 
2/3 Uzdrawianie teatru! Ot co.
2 A propos, może byś wpadł na próbkę naszego chóru. Kreujemy aż do bólu w modnym miejscu. Performance bez granic: z wyzwolonymi aktorami... A w realu wybory najdłuższej fujary sezonu.        
1 Totalny odjazd... Zblatowany recenzent zna już wyniki... Będzie zadyma, bo laureat znalazł sobie na dworcu młodszego i... zdolniejszego...
2 Między nami stara ciota...
3 Każda ciotka, eee... sroczka swój ogonek chwali...
1 Jadą do Awinionu na warstaty... 
3 Interpersonalne!
Ogólna (pijacka) radość.
1 A tamten udaje Greka i już wydrukował, że będzie sukces w terenie, kapujesz? Przeczyszczenie: wypasiona publika. Grają w dziurze po strukturze – bogato. Na cmentarzu żydowskim, to się sprzedaje. Europa. A kasa na kredyt...
ON Totalny fast-food w skali jeden do jednego? Majętnie! 
1 Płacą francuscy wielbiciele z partii „Raj Już Był. Teraz My”- RJBTM! Mam legitymację miejscowej komórki – to jestem gość! Życie Warszawy...
3 Transowe klimaty... (cienko nuci)
1 Trashowe! Taaka jazda! (stepuje, a raczej rapuje)
ON Przecież to śmieci...
3 No właśnie. Trendowe.
1 Samplowane! Multimedialne...
2 Wyzwolone z dawnych zasad i ograniczeń. Postępowe!
ON Tak jest! Wasze będzie na wierzchu... Spływacie z duchem czasu. Tylko, po co? To przecież już było: soc-real-z-ludzką-twarzą... Należy wam się po orderze. Kubańskim – post-modernym!
Przypina. Oni w takt znanej melodii, mimochodem...
CHÓR „Myśl n o w a, blaski promiennymi...”
2 Do niego w prysiudach.
Kultywujemy w swoim gronie... Prawdziwi mężczyźni, otwarci... awangardowi i bez pruderyjni.
ON Weź te ręce.
3 Nie znasz Platona... Nawet sam Krystian jest z nami. Jesteś niedzisiejszy...
2 Jaki nieśmiały...
3 Nienowoczesny.
ON Zaraz... Mój portfel! 
1 (do 2) Weź mu przywal, bo mnie męczy!
2 Sam się prosi...
Światło.
ON Na pomoc!

7. Nigdzie: w niebie?
TEN Ty żyjesz?
TAMTEN A co byś chciał?
TEN Ona mi mówiła...
TAMTEN Nie wyrażaj się. O niej się mówi: Królowa niebieska...
TEN Z warkoczem aż do samej pupy... Poza tym, że lubimy te same lektury, to nic nie rozumiem.
Kac?
TAMTEN Mniej czytaj...
TEN Zamknij się.
TAMTEN Wilczek stepowy.
TEN Nic nie rozumiem.
TAMTEN Bo ty zawsze musisz wszystko racjonalizować. A improwizować nie łaska?
TEN O czym ty gadasz...
TAMTEN O tobie!
TEN A ty mnie znasz i od razu wiesz wszystko.
TAMTEN Spojrzałem w lustro...
TEN Nie podobam ci się? Przeżyję.
TAMTEN Bez aluzji. Mnie to nie kręci. Ale jestem tolerancyjny... Długo myślałem, co ona   w tobie widzi?
TEN Pewnie twoje przeciwieństwo, ale... to powinno być moje pytanie.
TAMTEN To, czemu go nie zadałeś. Wahasz się? To błąd.
TEN Życie byłoby nudne z samymi pewniakami.
TAMTEN Lubisz przegrywać, czy wygrywać?
TEN Czemu nie pytasz: bić czy być bitym?
TAMTEN Tylko mi tu nie wpadaj w kombatanctwo. Słuchaj, co do ciebie mówię.
Pauza. On coś za bardzo macha rękami.
TEN Nie za wszelką cenę.
TAMTEN Pieprzenie. Cena ma zawsze związek z produktem...
TEN (artykulacja, dykcja, zasady) Mówimy o nas... 
TAMTEN Wszystko i wszystkich można kupić.
TEN Banały. Ale, ale, przed chwilą deklarowałeś się jako zwolennik improwizacji, a tu taka precyzyjna wizja rzeczywistości.
TAMTEN Rozglądam się wokół i widzę, co się dzieje...
Ktoś na chmurze, może Pani G. na rowerze?
TEN Co?
TAMTEN Trzeba sobie radzić, tego nie przeskoczysz.
TEN Już to słyszałem...Zawsze można wyskoczyć! Na przykład z okna, za gołębiem. Odmówić udziału.
Pękł ze śmiechu, ale przeżył.
TAMTEN Outsider-marzyciel... No i co? Hipisi i dysydenci już dawno poszli na posady.
TEN Ktoś powinien myśleć i czuć...
TAMTEN Aleś poleciał. Sądzisz, że świat jest dwukolorowy – tylko prawda albo fałsz?
TEN Nie mówię o świecie. Szukam własnego miejsca i nikomu nie wmawiam żeby mnie naśladował. Każdy swoją drogą: żyj i daj żyć.
TAMTEN Samotność? Cóż po ludziach? A ona? 
TEN Wiedziały gały, co brały. Nie pamiętam, żeby się skarżyła.
TAMTEN Nie znasz kobiet, a może się ich boisz?
TEN Łatwe recepty na wszystko.
TAMTEN Co ciebie, oczywiście, nie dotyczy... idealisto. 
A pamiętasz, na maturze... na pytanie o imię Czechowa – nie umiałeś odpowiedzieć, a po usłyszeniu szeptu dyrektora: Antoni... Antoni, odparłeś – no tak, ale to podpowiedziane! Zabić się można...
TEN Daj spokój... Wierzę w siłę sprawczą słów... 
TAMTEN Faszerujesz sobie nimi głowę. Dlatego piszesz tyle listów, których ona nie czyta.
TEN Jej strata.
TAMTEN A ty myślisz, że słowami coś zmienisz?
TEN Tego jestem pewien.  
TAMTEN (trafiony, nie zatopiony) Trafiony. Nie zatopiony! Strzelasz bez prochu... I pewnie myślisz, że świat będzie zbawiony przez piękno... Tyś się zawsze wyróżniał. Nie znudziło ci się.
TEN Tak myślę... Znudziło, ale widocznie inaczej nie umiem.
TAMTEN Zadzierasz nosa. Myślisz, że jesteś lepszy?
TEN Chciałbym być dobry.
TAMTEN Mówisz jak ona.
TEN Królowa niebieska...
Po pauzie, cicho.
Nie straciłem nadziei... Kiedyś dojadę do Pietuszek.
TAMTEN Nie ma żadnych Pietuszek!
TEN Mówisz jak diabeł. Kłamiesz... są. Sto dziesięć kilometrów od stolicy, tylko nie wolno przespać.
Trzepot skrzydeł.
ONA  Idąc po linie.
Opiewaj wpierw odległy kraj,
Gdzie w rzekach płynie whisky
A posiadaczki super-pup
Dają kolejno wszystkim;
Bo leków pleśń, retoryk pył
I tak się nie zda na nic,
A pusty brzuch i smutny pies
Kochają siebie samych.

Mów o aniołach, co do zgraj
Bestii się tylko garną,
Dziedzicach Fortun, co nad klub
Wolą spelunkę marną;
Bo chce Niepewność, aby był
But jakiś do lizania,
A kto ma zadek w sińcach, też
Dokopać się nie wzbrania.

Na końcu morał jednak daj:
Coś o zwycięskiej Cnocie,
Grzecznej Dzieciarni w ławkach lub
Opryszkach na szafocie;
Bo zacny obywatel skrył
Mord w sercu, zysku głodnym;
Jeśli wzrok żywy błyśnie gdzieś,
Mrugnij mu na odchodnym. * (rozpływa się).
Zamyślenie.
TAMTEN Wiesz co, życzę ci, żebyś choć raz w życiu odniósł prawdziwy sukces, z kopytami. Złapał Pana Boga za nogi... Rozumiesz, sukces? Nie można wiecznie przegrywać.
Pauza.
TEN Słuchałeś kiedykolwiek, co śpiewał o tym, Niemen? Nie słuchałeś nie mówiąc o czytaniu Norwida. Ty wiesz, co znaczy to słowo, ale pozwól, żebym i ja kierował się wartościami – tak jest, słowo wytarte, ale nie bez znaczenia – wartościami, które uważam zasłuszne. Myślałeś kiedy o wiarygodności, to znaczy, zgodności tego co się myśli i robi, z tym do czego się ma prawdziwe przekonanie? Bo mnie właśnie to, wydaje się najistotniejsze... Mój sukces to ona... Mój sukces to moje codzienne życie. Mój sukces to jest to, że mogę robić, na co mam ochotę, być wolnym nikomu nie robiąc krzywdy, przynajmniej taką mam nadzieję; być potrzebny, użyteczny i nie myśleć tylko i wyłącznie o sobie.
Z tyłu np. „Like rolling stone”... A Chór Mędrków swoje (światło punktowe) – miny i konfetti przedrzeźniające, jako kontrapunkt; nieskutecznie. 
TAMTEN Mówiłem o sztuce...
TEN Sztuka to tylko środek...Wehikuł! Nie jest najważniejsza sama w sobie, ale może być najważniejsza w porozumiewaniu się z bratnimi duszami. Powinna taka być: piękna i mądra... 
Znam swoją wartość. Nie wpędzisz mnie w kompleksy, bo, wyobraź sobie, jestem z siebie zadowolony. Zadowolony z tego, co robię, jak to robię i po co. To nie jest dla efektu, to jest po to, aby zmieniać świat i zmieniać swoje życie. I to mi daje  s a t y s f a k c j ę . Cholerną satysfakcję! Tak, tak, a tego z niczym nie porównasz. Na nic nie zamienisz... 
Chór: trąbki, gwizdki, ukulele...
Cisza!!!
Cisza.
W nosie mam, czy mnie docenią, czy znienawidzą. Czuję i wiem, co mam do zrobienia i kocham to. Kocham, tylko jestem niecierpliwy i chcę od razu wszystkiego... Tak, zgoda, chcę niemożliwego!
TAMTEN I kto cię słucha? Jaki masz wpływ? ...Po co to wszystko?
TEN Po to, że trzeba mówić prawdę! W ten sposób być pożytecznym. Wiernym sobie. Trzymać klasę  i styl i walczyć o to, bez względu na koszty. Nie ma nic bardziej ważnego!
TAMTEN Klękajcie narody...Cie, cie, król... król nie-do-ty-kal-ny. A może by tak dutknąć przemądrzałą osobę – kopniakiem.
Kopie go.
TEN No, ty! A zresztą dzięki... I tak wiem swoje.
TAMTEN Idiota? Imbecille! Zaraz szlag mnie trafi! 
TEN Spadaj. Idź do diabła...
Rzuca... kałamarzem(?) i trafia w lustro.
Światło. 

8. W słońcu.
JUSTYNA Gra w klasy. 
Ty masz rację...
On ma rację...
Ja nie mam racji!
Ty masz rację.
On nie ma racji...
Ty, ty, ty...
Światło tylko na jej twarz.
ON (z offu) Bądź pozdrowiona... tak ty. Za to, że masz czułość dla nieczułości i niepewność dla pewności. Za to, że czujesz. Za to, że wyczuwasz niepokój i ograniczoność. Za twoją niezdarność praktyczną i praktyczność w nieznanym, za twój realizm magiczny i brak realizmu życiowego, za twoje nieprzystosowanie do tego, co jest, a przystosowanie do tego, co być powinno... Za samotność i dziwność twoich dróg. Bądź pozdrowiona... Pamiętasz przesłanie profesora? OK. 

9.
PANI GEORGINA Pewnego razu... ale dlaczego ja to mówię? Aha, przypomniał mi się panicz... w Argentina. On mówił, że wspomnienia już nie wraca, że to, co było, to już było i nie ma co oglądać się za siebie, bo to po nic... On tęsknił, ale pisał, że nie ma do czego wracać, bo to tylko przekręcone, przeinaczone: „Ja sam tu jestem. A was nie ma. Ja sam. Ja sam.”... On był smutny. To dobrze, że przy nim była taka ładna, młoda pani, ale to dopiero później. Ona wszystko pamięta. Ona go kochała i chciała, żeby wszyscy wiedzieli, jaki był. Ale jaki on był, skoro go nie ma i to wszystko to tylko czyjaś pamięć... Tylko?...
Jak nie ma to nie ma... Hmm... Ja jestem, ja jestem świadek... i ja będę mówić...
Człowiek człowiekowi wilkiem i to się musi skończyć, to się musi skończyć, to się musi skończyć -  jeden od drugiego łaknie, a nikt sam niczego nie da... To ci dopiero filozofia... wsobna, egocentryczna.
Słyszałam ja nie raz: „chcieć się bawić z tobą w chowanego i dawać ci swoje ubrania i mówić ci że podobają mi się twoje buty i siedzieć na schodach kiedy bierzesz prysznic i masować ci szyję i całować ci stopy i trzymać cię za rękę i wychodzić razem żeby coś zjeść i nie obrażać się kiedy mi wyjadasz z talerza i spotykać się w barze i rozmawiać o tym jak minął dzień i przepisywać na maszynie twoje listy i śmiać się z twoich wariactw i oglądać wspaniałe filmy i oglądać głupie filmy i narzekać na programy radiowe i robić ci zdjęcia kiedy śpisz i wstawać żeby przynieść ci kawę i bułeczki i drożdżówki i chodzić do Florenta na kawę o północy i...” **
I co?! Zamiast to zrobić! Zamiast o to walczyć, to miłować, to jeden z drugą spazmy modne i wiąże za szyję sznurowadła... Kielich o ziemię. Wszystko zniszczyć! Można i tak, ale interesujące to jest jak żyć, bo i tak każdy umrze, a nie każdy żyć  d l a  d r u g i e g o  potrafi. Dawać, a nie brać! I tu łam głowę... a i z mądrzejszym od siebie porozmawiaj... Ja zawsze tak robiła i proszę, jaka ładna... Żartuję.
Życie jest darem od nielicznych dla wielu, ot co - od tych, którzy wiedzą i mają, dla tych, którzy nie wiedzą i nie mają... Tak to jest.
Siada z boku i na maszynie zaczyna coś zapisywać.
JUSTYNA (prościutko) To ja. 
Chciałam być tylko Ofelią, która nie idzie do klasztoru i nie ulega obłudzie. Wie swoje. 
Mało?
On: „Chociaż cię lubię, lecz nie poślubię...
Boś o swój wianek nie dbała”...
Pauza.
Za mało.
Zapomniałam o rozmarynie,
zapomniałam o kwiatku czarnuszki
i o zielu ruty,
ale o nim, o nim 
zapomnieć nie mogę...
Ja: „Stoi mi przed oczyma
Jedyny mój:
Sandały, kij pielgrzyma,
Podróżny strój”...
Jutro przestanę się tym zabijać.
Wyrzucę fotografie mężczyzn, których kochałam, a którzy posługiwali się mną jako swoim alibi i swoją tragiczną wymówką. Nie chcieli dorosnąć, woleli cierpieć. Nie będę  w s p ó ł –  c z u ł a ...
Wyrwę z piersi coś, co było moim sercem.
Masz na mnie ochotę, Hamlecie? (śmieje się) Będzie bolało... 
Światło.

10. Teatr w teatrze: scena na scenie.
ON (reżyseruje) Więcej światła! Proszę państwa, nasz teatr, to może już nie jest świątynia, ale to nas nie usprawiedliwia, tym bardziej nie rozgrzesza i nie zwalnia od odpowiedzialności. Nie ważne nowe formy, ważne, żeby to było spod serca. Musicie grać w nim o życie... Iść na całość! I myśleć!
PANI GEORGINA (z boku, pisząc) E k s t r a ...
ON To trochę tak, jakby to było po raz ostatni, jakby od tego zależało wszystko, rozumiecie, wszystko, co ważne... jakby to już nie była tylko sztuka... Chodzi o prawdę. Sadzę, że od tego stajemy się lepsi...
Bardzo proszę, scena dziesiąta. Światło proszę... Improwizujcie.
GŁOS (z offu) Fresnele będą na jutro. Dam kontry.
Zmienia się światło.
EWA / JUSTYNA Już świta...
Gdzie mnie przywiodłaś
myśli bez sensu, 
siło bez chęci, 
duchu bez woli...  
Pragnienie zna drogę i poprowadzi mnie dalej.
Będzie tak, jak ma być...
(do niego) Nie. Nie jestem głodna, dziękuję.
TAMTEN / WĄŻ (symultanicznie) Niebo, czemu, czemu...
co mi zarzucasz, 
tajemnicza siło?
Wyroku
niebieski. Losie.
To, że jestem?
Że biorę życie we własne ręce?
(do niej) Tylko spróbuj, zerwałem je właśnie dla ciebie.
EWA Ach, wężu... Zawsze to samo, zawsze to ja muszę wybierać. Wolałabym nie wiedzieć, nie pytać, stracić głowę... Śnić.
Poddaje się.
WĄŻ Spróbuj! Będziesz... Będziesz miała władzę... (do reżysera) Władzę czy wiedzę?
ON Graj!
EWA Mam... Kusisz, mamisz, tumanisz, nie przestraszasz. 
WĄŻ Kokietka..
EWA Wiem jak to się skończy.
WĄŻ Zaczniesz wszystko od nowa, żreć będziesz garściami... 
Dobiera się do niej; to trwa.
EWA Pułapka na szare myszki? Dobrze, niech i tak będzie. W końcu, zawsze mam jeszcze rzekę i jego listy. To jest jakieś wyjście.
Burza .
WĄŻ Ta burza to taka przenośnia? Duszy niewolnej od pożądania to nie przestrasza. Ktoś z otartym grzbietem niech sobie łka. Mnie w tobie to nie zaszkodzi.
(na stronie) Ale dykcja!
ON Bierzesz ją bierzesz. Nie stój jak wryty!
JUSTYNA (tak samo) Mógłbyś służyć śmiało za narratora tej akcji, książę.
ON Ba, mógłbym nawet ci zademonstrować, co? Figurę w teatrze marionetek, bylebyś tylko ty w nim była. Z jakimś swoim lubym...
WĄŻ Woow! Też mam wielki dowcip. Zobacz: kolący... Chciałabyś go stępić? 
ON O, Jezu...
JUSTYNA Możemy próbować?
ON Byłbym wdzięczny.
Pauza.
WĄŻ Powiem wprost. Pani, czy mogę spocząć na/w twym łonie? Przecież nic w tym złego kłaść się między udami dziewczyny... 
Ściąga skórę i robi to.
ON No kurwa, co robisz! Rżniesz mi tu ekshibicje jak byśmy nie byli na zawodowej scenie. Ten bulwar możesz sobie odstawiać w modnych cool-teatrach. Proszę bardzo: naturalizm krytyczny wiecznie żywy. 
TAMTEN Kto mówił przerwa? Będę w bufecie...
Schodząc, pod nosem, aluzyjnie.
„Niech się zraniony jeleń słania
Stado już w bór odbiega;
Bo - i tak dalej, i tak dalej –
Na tym ten świat polega.”
JUSTYNA Przesadziłeś! Jesteś zazdrosny!
Przez scenę turla się jabłko.
Zjem sobie jabłko, a co? I nie pozwolę, żeby mnie ktoś stawiał między nożem a widelcem... 
Nikt mi nie będzie mówił jak mam żyć! I co jest dobre a co złe. Nawet ty... Właśnie ty, bo ci wierzę, słyszysz? Wierzę. A muszę sama. Sama! Ja sama... I niech nikt do niczego nie wraca. Bo pusto.   
ON Ja tu jestem.  
JUSTYNA Imponujesz mi, wiesz? I zadręczasz, nie dajesz żyć! Bo ty masz rację, wiesz? Masz zasraną rację! Nie ustępujesz!
ON Nie.
JUSTYNA Wypchaj się...
ON Jak mawia poeta: „Kochajmy się z grubej rury /aż dokoła zadrżą mury, / aż polecą skry i wióry. / Kochajmy się jak wilczury!” 
JUSTYNA Tak powinno być. Trzeba żeby ktoś miał wreszcie rację ... dla mnie, nie dla świata, pieprzę to, ale dla mnie! Ktoś musi wiedzieć, jak to w ogóle jest i otworzyć mi oczy. Przekonać albo zmusić!
Zaufanie, to jest to... ale takie... całkowite, bezgraniczne... A ja jestem cholernie nieufna... ciągle nie rozbrojona, rozumiesz, i się wszystkiego boję. Nie wiem, czego się boję, ale muszę to pokonać w sobie. Może boję się otworzyć, dać ci to, co mam, bo wtedy mnie samej ubędzie, rozumiesz? Strach ma moje oczy! Może to sprawa wychowania, nie wzmocnienia, kiedyś, może matka, dzieciństwo, te sprawy...
ON Chcę żebyś zagrała tę rolę!
JUSTYNA Nieziszczalne zadanie...
ON (twardo! ) Masz serce. Możesz
JUSTYNA Przy tobie, zawsze. Z tobą...
ON Ale dlaczego?
Oboje wybuchają śmiechem.
Jestem śmieszny... 
JUSTYNA Nie jesteś. Naiwność to lepiej niż cynizm. Nie rób z tym nic.
ON Przecież przyszedłem i wziąłem twoje życie...
JUSTYNA  Oho-ho. Musisz to puścić! Wypuścić w sobie. Nie trzymać mnie ani nie rozpamiętywać, nie pytać „dlaczego”, ale wypuścić.
ON No tak.
JUSTYNA Tak...
Miałam sen, wiesz, uśmiejesz się... że jestem z tobą... no, że będziemy mieć syna...
Śmiech.
Na pewno by się wszystko udało: byliby żyli długo i szczęśliwie. Ale ty gdzieś poszedłeś. Poszedłeś    i cię nie było, no, zniknąłeś, a ja czekałam i czekałam na ciebie. Długo, długo czekałam i patrzyłam na niego i widziałam ciebie... A jak już wreszcie wróciłeś – poszedłem po papierosy, mówiłeś, papierosów nie ma, ale zobacz, co przyniosłem, Dostojewskiego – on był już duży... I zrozumiałam,  że taki już jesteś, że inaczej nie umiesz, że jesteś dumny, i że żałujesz, że cię nie było... Było pięknie.        
Pauza.
- Pamiętasz Medeę – Meneghini ? Taak... A więc, tarantula? – Jestem pamiętliwa. Używam swego żądła.
Postanowiłam pokonać swój los, swoje przeznaczenie. Przekroczyć to... Zgrzeszyłam, bo myślałam, że wolno mi wymierzyć sprawiedliwość... 
Chciałam przywrócić równowagę, porządek, czy jak sobie chcesz: „sprawiedliwość”. 
- Wyobrażasz sobie? –
Długo nic nie mówi, uśmiecha się do siebie.
Nalałam pełno wody do wanny, jak on się lubił kąpać, jak on to lubił, i postawiłam na brzegu elektryczne radio. „Lady day”, tak mówił nasz syn, gdy słyszał Billie Holiday, śpiewała, jak zwykle smutno i powłóczyście...
Nuci..
Było coraz goręcej, jeszcze teraz czuję tę parę na sobie...
Chciałam się zemścić? Ten, kto pragnie się mścić, został znieważony... 
To ty byłeś moim przeznaczeniem i musiałam się z tego wyzwolić... 
Pauza.
To był taki trzask! Suchy trzask... i wstrząs, nigdy nie zapomnę, jak on, w tej wannie... Wstrząs, bulgot... i cisza. Tylko ta para...
Śpiewa, ale inaczej.
Zasypcie go kwiatami... Zasypcie go kwiatami...
Widzisz sam, moje ty marzenie - to pomyłka... Nie jestem kobietą z twoich snów...
Cisza.
ON Nigdy nie byłaś dobrą aktorką...
JUSTYNA Znowu będziesz gadał o uczuciach? To tylko swędzenie pod pachami. Między nogami... Prawdziwy jest głód. 
ON Bredzisz!
JUSTYNA Martwię się...
ON To przestań już, przestań! Bo to nudne, zarozumiałe... Ciągasz mnie za sobą, bo ci to robi na samoocenę. I egoistą zalatuje!
JUSTYNA Jaki nieelegancki? Znowu krzyczysz. To mi się podoba?
ON Jesteś skorpionem, gryziesz bez opamiętania.
JUSTYNA Byłam. Jestem... Chodź już wreszcie do mnie... nie stój jak wryty...
Chcieli się przytulić.
TAMTEN Wbiega podekscytowany
Eureka! Dzieci, już wiem. Wymyśliłem w garderobie... Chodzi o to, że mój bohater źle się czuje w społecznej roli... no, w skórze jaką przyszło mu nosić, to znaczy, grać... a Ona jest dla niego szansą wyrwania z tych ograniczeń. Ja grałem napięcie erotyczne, a tu chodzi o coś więcej... o... o próbę przejścia na drugą stronę - transgresję, o ciało, które przekracza swoją formę i staje się... same w sobie, poza płcią i ograniczeniami kultury...
JUSTYNA Kocha ją, czy nie?
TAMTEN Nie rozumiem.
JUSTYNA Czy Wąż kocha Ewę?
TAMTEN Wąż to tylko symbol. To środek do celu, którym jest  p o z n a n i e. Przejście do świata, w którym nie ma już żadnej boskiej determinacji. Jest za to wolność wyboru: żadnymi przykazaniami nie ograniczone człowieczeństwo. Poza dobrem i złem! „Dajcie mi człowieka”. Kto to napisał? Zrozumcie, tradycyjne granie postaci z papieru, dzisiaj nie ma sensu. Trzeba sobą zaświadczać własną prawdę. Ludzie nie chcą literatury w teatrze, chcą oglądać swoje życie, zgęszczone, doprowadzone do ostateczności. Chcą się oczyszczać przez to, że o sobie ciągle jeszcze myślą lepiej, niż o tych naszych wymyślonych scenicznych postaciach. To takie usprawiedliwienie! Bezpieczne usprawiedliwienie, którego my im dostarczamy, co wieczór, za marne pieniądze. Dlatego, trzeba pokazywać zło, zło w nas i zło we wszechświecie. Obnażać...
EWA / JUSTYNA Jestem zmęczona... Wężu, czy Hamlecie – aktorze czy błaźnie - pilnuj się, żeby nie wykraczać poza prawdomówność; wszelka przesada kłóci się z celem naszej sztuki...
(czyta z egzemplarza) „Nie wierzcie w bieg słońca przez firmament; / Nie wierzcie w żar gwiazd, co w niebie stoją; / Nie wierzcie nawet w prawdę samą; / Lecz wierzcie - lub nie wierzcie - w miłość moją”.
Chce zejść..
TAMTEN (na kolanach) Najdroższa...
ON Panu dziękujemy.
TAMTEN Co?
ON Nie rozumiesz? Próba skończona.
JUSTYNA A przecież tyle razy mówiliśmy, powtarzaliśmy, że „winowajca”, gdy siedzi w teatrze, powinien być kunsztem naszym tak bardzo poruszony, żeby w przystępie skruchy zaraz publicznie wyznać swoje zbrodnie...
Wychodzi.
ON Po hrabalsku, to: styska se mi po tobe!
JUSTYNA (śmieje się, nagle poważnieje) Nic mądrego nie można tu dodać, naprawdę. Tylko miłość łączy. Dobro łączy, a zło rozłącza... Wszystko inne, to tylko imię kłamstwa... 
PANI GEORGINA O! Tak to jest.
Wyciąga z maszyny to, co napisała i zostawia pod kamieniem na wieczną rzeczy pamiątkę.
GLOS (z offu) To ja już gaszę, dobrze?.
JUSTYNA (z za sceny) Nie! Ja ci nigdy nic nie dałam!
Cisza.

11.
TAMTEN Po pauzie wolno  do publiczności.
Skoro w to nie można grać inaczej, tylko tak, to grajmy w to właśnie tak, i nie mówmy już 
o tym więcej, dobrze?...
Bo to wcale nie tak, jak się wam podoba... i jak wam wygodniej...
Nie każdy może mieć rację, tak jak nie każdy nie jest zwyczajnie głupi. 
Z uczuciami żartów nie ma!
Prawdą jest... że zdarzają się, właśnie, zdarzają: b o l e ś n i e wybrani, no nie? ... I co wtedy zrobić   z oczami...?   
Krzyczy. 
Zabrakło duszy? Mamo, mamo, co ja zrobię ze swoim sumieniem?
Pauza.
Tamten... na scenie to nie musiał być Ten, a ja to nie do końca On. Oni wcale nie „żyli długo                i szczęśliwie”... Zrozumcie, ona właśnie się rozpłynęła, zniknęła i już nigdy nie będzie go kochaćtak, tak, może nawet pokażą to w telewizorze... 
Zresztą, to się nie mogło dobrze skończyć. Miłość, z miłości, co za banał!
Dlatego, idźcie już wreszcie sobie, do domu, gdzie wszystko będzie jeszcze bardziej udane niż tutaj. Na jutro znowu przygotują bebechowate rekwizyty... 
Będziecie mieli swój ulubiony teatr i nie całkiem udane życie.
A na razie, radźcie sobie sami...
Idźcie, już idźcie! Skręćcie za rogiem, w zaułek...
Schodzi przez widownię (albo wchodzi po sznurowej drabince, gdzie nas nie ma – zależy od punktu widzenia). 
Wolno światło.

12. 
W mroku tylko mała figurynka Pałacu Kultury znanego z imienia, jak szopka - może z gwiazdką na czubku (?)
CHÓR Koniec! I... 
Głośny wybuch, z góry konfetti.
No właśnie, właśnie:  b o m b a ... 
Ś w i a t  s i ę  z m i e n i ł . Taak...
A kto kochał... ten...  
trąba-bąba, siekiera-motyka... jazzz.
Skoczna muzyka.

EPILOG
Po scenie zaczyna jeździć model zdalnie sterowanego samochodziku (takich zabawek używa się w cywilizowanym świecie np. po to, by wyładowane materiałem wybuchowym, mogły stanowić bombę, którą podkłada się niepostrzeżenie pod samochód przeciwnika) – to półciężarówka z platformą stylizowaną na „Love Parade”, z kolorowymi ludzikami; jeździ bez końca, zataczając koła pomiędzy bezużytecznymi klockami. 
Bez kurtyny.




* W. H. Auden: Morze i zwierciadło w przekł. S. Barańczaka.  
 **  S. Kane: Łaknąć w przekł. I. Libuchy

(2004)




Szum skrzydeł. A jednak

Dorota: Uuu... Tu jestem.
To ja, to ja. Przyfrunęłam.
Przecież wiem, że w twoich oczach umiem.
A wiesz, jak to robi? Mi! Mnie.
Wiara w człowieka. W latanie. W anielstwo na ziemi, ha, ha. W siebie.
Chcieć to móc. Mieć dla kogo to bęc. I już.
Lubisz mnie?
Cicho, nie gadaj...
Podasz mi rękę?
Byłam gdzieś, po ciemnej stronie.
Po nieznanej stronie of Human. Z dużej litery.
Ce ha a de... Tak mówią ci w kitlach. Ci co nie mieli czasu.
Bolało. Bolało, bolało...
Przestałam mówić. Nie przestałam myśleć, myśli bywają najgorsze.
To jest jak góra i dół. Jak wiem i nie wiem nic.
Jak strach!
Jak strach!
Jak strach!
Brakuje wiary, brakuje nadziei, brakuje miłości.
Jest tylko brak.
Ale...
Ale profesor Kępiński, tak, i Dąbrowski. Wiem,
jestem pozytywnie zdezintegrowaną. Poważnie. I co?
No właśnie, niewiele. Wiele niczego. Brak.
Brat, Brad Pitt... Tak? Syndrom Pitta: cierpliwość i miłość. Cierpliwość i miłość, cierpliwość i miłość. Tak.
Ty wierzysz? Ty wierzyłeś, aha...
Ja się bałam i przepraszałam, tak...
Nie chcij ode mnie niczego,
nie oczekuj,
nie przymuszaj.
Bądź.
Żyj dla anioła,
niekoniecznie z.
Ktoś śpiewał: "zaopiekuj się mną"...
Zaopiekuj się nią...
Ona lata, ona potrzebuje czasu, ona...
Nie jestem Adelą, nie jestem Justyną ani Ewą, jestem Dorothea, 
dar od Boga.
"Każda Dorota ma swe kłopota..."
Ja mam,
jesteś tam? 
Gaśnie światło.

(2015)










































































































































                                                

               
                                                              Jacek  Zembrzuski



                                                         Ż Y Ć   Z   A N I O Ł E M

                                                               f a k t o d r a m a t                                                                             
                                                           p s y c h o l o g i c z n y


                                                            
                                                                 





                                                           z udziałem:

                                                           JUSTYNY / EWY

                                                           JEGO ( ON / TEN )
  
                                                           TAMTEGO / WĘŻA

                                                           PANI GEORGINY

                                                           CHÓRU Mędrków Nowopokoleniowych  - trzech                                                      
                                                      
                                                           GŁOSU  z off

                                                 
                                                           (Ktoś – Gdzieś – Kiedyś – Coś)








                                          „istnieje zewnętrzny świat, którego własności są niezależne
                                          od dowolnej istoty ludzkiej, a nawet ludzkości jako całości” (?) 
PROLOG
Kiedy widzowie wchodzą na salę, na środku na podłodze, dorosły mężczyzna bawi się klockami. Tak, tak, z drewnianych kubików z literkami usiłuje zbudować wieżę – ułożyć słowo. Konstrukcja za każdym razem się rozsypuje, a on próbuje nieporadnie na nowo. Jest śmieszny ale jego upór i skupienie przyciągają uwagę; litery z którymi sobie nie radzi, to:                    M / I / Ł / O / Ś / Ć  itp. - z boku stoi otwarty laptop np. z wykresem giełdowym, nie ważne... 
Światło.
Szum skrzydeł albo świergot ptaków. Pogodnie...

1. Zbliżenie... Dźwięki industrialne, jakiś neon. 
JUSTYNA Jestem aniołem.
No... chcę! Być... 
aniołem, 
nie rozumiesz?
Czuć!
Dotykać. Pod skorupą, pod maską, pod tym wszystkim. 
Odetchnąć.
Otworzyć się...
Nie chcę żebyś mnie trzymał. 
Chcę latać...
Dawać, dawać, i brać. 
Chcę być dobra.
Dobra... dobra-być!
Muszę pokonać w sobie ten ciężar...
Będzie bolało, przez chwilę.
Ale tylko przez chwilę.
A potem będzie już dobrze i ja będę dobra i wszystko będzie dobrze.
Wiem, że mogę!
Zawsze się bałam, ale nie chcę już się więcej bać.
Pauza
Jeżeli się teraz odważę, 
może stanę się sobą,
a może kimś zupełnie innym?
Czy to nie wspaniałe?
Żeby tylko mieć pewność. 
Pewność... poczuć to przez skórę.
No cóż, potrzebuję czasu,
dużo czasu,
ale muszę zrobić pierwszy krok...
Śmiej się. Chyba odlecę? 
W tle Pałac Kultury.
ON Jesteś piękna! Kocham cię.
JUSTYNA Ja też cię kocham.
„All is full of love” Bjork.
„Jeżeli kiedykolwiek będzie ci potrzebne moje życie, to przyjdź i weź je”... Pamiętaj, strona sto dwudziesta pierwsza.
Strzela z palca, huk – czerwona plama na jego koszuli. Ciemność.

2. W łóżku.

TAMTEN Pewny siebie, z papierosem.
Facet może zrobić z kobietą tylko trzy rzeczy: kochać ją, nienawidzić lub wykorzystać jako    t e m a t  dla swojego dzieła... sztuki.
JUSTYNA Z nim, rozdrażniona.
Więc?
TAMTEN Więc,  t o  może nie jest temat aż na film, ale na niewielkie opowiadanie... fotoreportaż? Na pewno.
Chwyta aparat i zaczyna robić jej zdjęcia.
Chcesz, poślę twoje zdjęcia gdzie trzeba?
JUSTYNA Ale przedtem musiałabym zacząć latać wysoko, wysoko, nie tak przy ziemi.
TAMTEN Oczywiście...
JUSTYNA A twoja żona?
TAMTEN Umówiliśmy się, że nie będziemy o tym rozmawiać...
JUSTYNA Umówiliśmy się.
TAMTEN “On fait l`amour pour mieux refouler et pour decourager les antres” – idzie się       z kimś do łóżka, żeby skuteczniej odepchnąć i zniechęcić innych ludzi... 
JUSTYNA Znam francuski.
TAMTEN Wiem!
Cisza.
JUSTYNA Nie sądzisz, że Durrell napisał to ironicznie?
TAMTEN Co?
JUSTYNA No, to o kobiecie...
TAMTEN Myślałem, że to jest o mężczyźnie... Sądzisz, że nie jestem w stanie pojąć ironii, samemu być ironicznym?
JUSTYNA Sądzę, że potrafisz... dlatego tu jestem.
TAMTEN Dlaczego?
JUSTYNA To pociągające...
TAMTEN Cieszę się, że doceniasz u mężczyzn inteligencję.
JUSTYNA Z mądrym człowiekiem, to i porozmawiać ciekawie. To powiedział morderca.
TAMTEN Kto?
JUSTYNA Smierdiakow. Zabił tatusia.
TAMTEN Rosyjska literatura. Duszoszczypatielstwo, sentymentalizm...
JUSTYNA I okrucieństwo... To zresztą często tylko maska ukrywająca ten, jak powiadasz, sentymentalizm.
TAMTEN Lubisz melodramaty.
JUSTYNA Lubię... Dramaty, nie tylko w teatrze.
Pauza.
Postanowiłam do niej zadzwonić.
TAMTEN Zwariowałaś?
JUSTYNA Nie. Chciałam tylko sprawdzić twoją reakcję.
TAMTEN Wstaje, ubiera się.
Muszę już jechać. Nie rób głupstw.
JUSTYNA To ty zrobisz je wszystkie za mnie...
TAMTEN Stanowczo za dużo czytasz. Mniej czytaj, więcej patrz przed siebie...
JUSTYNA Stare ruskie przysłowie. Tak, wiem.
TAMTEN Bo to twoje własne słowa.
JUSTYNA Moje.
TAMTEN Muszę jechać. Uważaj na siebie.
JUSTYNA Ty też.
Wychodzi pośpiesznie się żegnając; ona po chwili sięga po telefon.
Światło.

3. Ci sami, kochają się; po chwili.
TAMTEN Czego ty właściwie jeszcze chcesz?
JUSTYNA Zabić cię.
TAMTEN Jak modliszka?
JUSTYNA Nie, po prostu zabić... Chcę być aniołem.
TAMTEN To mi się podoba. Będę ci strzygł skrzydła.
JUSTYNA Zrób to, zrób to...
Przygarnia ją do siebie. Powoli gaśnie światło.

4.
JUSTYNA Tańczy, przekrzykuje ostrą muzykę.
Musiałam to zrobić...
Powiedziałam, że dzwoniłam do jego żony. Uderzył mnie w twarz. Na drugi dzień napisali,  że miał wypadek... Nie żyje, nie ma go, zniknął, a wciąż go potrzebuję.
Cisza
Potrzebuję być dobra i znaleźć się w niebie.

5.
PANI GEORGINA Tak to jest.... 
Mówią: takie życie. Jakie, pytam? Nowe, całkiem po nowemu moderne... A, co ze starym?... Niech się nie mądrzy, niech siedzi cicho, albo podziwia... konstruktywnie. Takie życie.
ON Nowe życie? A co w nim takiego nowego, skoro kłopot ten sam... bezradność. Stare pytania, przeklęte, ciągle.
PANI GEORGINA Tak jest i musi się pan z tym polubić. Nie ma rady...
ON Nie ma na to żadnej rady?
PANI GEORGINA Jak na ziemi jest trzydzieści sześciu ludzi sprawiedliwych, to świat nie zginie, tak mówią. 
Jak jest coś, co się nie zmienia, mimo, że wszystko się zmienia, to chce się żyć. A jak nie, to nie... 
ON Ostoja? Gdzie jej szukać?
PANI GEORGINA Nie ustawać, nie ustawać, nie ustawać. Oczy mieć otwarte... szukać i nie tracić nadzieja. Kochać mocno.
Jakby wróciła pana kobieta, to by pan zapomniał o wszystko w tej miłości.
ON Ale dlaczego odeszła?
PANI GEORGINA A dlatego! ...Nie mądre pytanie, to złośliwa odpowiedź. Unikaj gniewu.
ON Nie myśleć źle o ludziach, nie myśleć...
Znowu Bjork...
PANI GEORGINA Tak to jest. Jak pana myśli są zajęte pięknymi rzeczami, wtedy pan nie traci zmysły... 
Pan myśli... Pana życie... wszystko jest teraz w tym, że jej nie ma, i to bardzo boli. Tak musi być. Jak sól w garnku – piecze w sercu. 
Kiedyś, jak byłam młoda kochana panienka, nigdy nie pomyślałam, że będzie tak, jak teraz – wszystko od nowa - że będę musiała tak żyć, jak teraz... No! 
Marzyłam zawsze tylko dobre marzenia. Ładni ludzie, ładne sukienki, ładne wszystko... Nie ma dla mnie rzeczy za dobrej teraz, myślałam, tak było kiedyś: teatry i wszystko... Teraz to nie myślę o nic, jak tylko o zmartwienia, zmartwienia, zmartwienia. I zmartwienie przychodzi. Tak to jest... 
ON Tak jest, pani Georgino.
PANI GEORGINA Życie zmienia, pan wie, człowiek by nigdy nie pomieszkał.
ON Nie „człowiek by nigdy nie pomieszkał”, pani Georgino, tylko: nie pomyślał...
PANI GEORGINA Nie pomieszkał. Nie pomieszkał...
Milczenie.
ON Czy mogę coś zrobić, żeby...? 
PANI GEORGINA Życie zmienia, pan wie... Człowiek by nigdy o tym nie pomieszkał. Było  i nie ma. Wszystko jest teraz inaczej, niż kiedyś. Lepiej? Nie wiem, nie wiem. Ludzkość jako całość zwykle wybierze gorsze... Tak jest. Może ja już niedługo zobaczę pana i panią razem? Zobaczę jak mieszkacie razem w jakieś ładne miejsce, gdzie wszystkie zmartwienia, jakie pan ma teraz będą... adios...
ON Dziękuję.
PANI GEORGINA Prosię.
ON Nie „prosię”, pani Georgino. Proszę!
PANI GEORGINA Prosię.

6. Oni ku sobie, con amore.
JUSTYNA Ciii... Wszystko wiem. Wiem, że nie masz nic, masz tylko cień. Ale, jeżeli kiedykolwiek zatęsknię za cieniem, to twój cień będzie czekał na mnie.
ON Pragnę cię! Umieram. Czekam. Przecież, to nie tak... Gdybym tylko umiał ci to wyjaśnić... Znaleźć odpowiednie słowa.
JUSTYNA Chciałbyś?
ON Bardzo bym chciał.
Pauza..
JUSTYNA Ja też!
ON To, czemu... czemu, ode mnie odeszłaś?
JUSTYNA Bo ciebie można zranić. 
Pauza.
Bo nikt mnie tak nie kochał jak ty... Tak się odsłaniał...  
A ja muszę się tego dopiero nauczyć... 
ON Myślisz, że to źle?
JUSTYNA Myślę, że to cudownie... ale nie dla ciebie. Ty taki jesteś, ale inni tacy nie są.
ON A ty? Wiesz, czego pragniesz?
JUSTYNA Usprawiedliwienia... Szukam sprzeczności...Wiary? ...Siły. Odwagi. Nie jestem mądra.
ON Jesteś, jaka jesteś.
JUSTYNA Czasami myślę, że mnie w ogóle nie ma. Że to tylko tak, jak było w książkach.
ON Rozumiem cię, świat nie dorasta do naszych pragnień.
JUSTYNA Przestań. Świat jest zawsze na wierzchu.
ON A kto ma „ruszać z posad... bryłę świata”? 
Czy długo będę musiał na ciebie czekać?
JUSTYNA Długo. Może nawet zgubisz się od tego czekania. Ponieważ, ciągle nie udaje mi się być aniołem.
ON Dla mnie jesteś... Nie osądzam cię.
JUSTYNA Osądzasz!
ON Bronię się, maskuję, zasłaniam... Czasami... Mam złamane serce.
JUSTYNA Sliozy i liubow – jak w piosence.
ON Jak w życiu.
JUSTYNA Jak w życiu... Lubisz cierpieć...
ON Nie lubię. Wiesz, co lubię.
JUSTYNA Wiem.
ON Więc?
JUSTYNA Pewnie... nigdy nie zapomnę. Nie zapomnę... z tobą było jak w niebie, szczególnie pierwszy raz.
ON Nie wiedzą, co czynią, aż się dowiedzą... od innych.
JUSTYNA To nie tak, zmysły nigdy nie kłamią.
ON Myślę, że przede wszystkim zmysły...
JUSTYNA Mózg i wątpia... Oto jest pytanie?
ON Było ci...
JUSTYNA Ciii... Było bardzo, bardzo przyjemnie.
ON Pamiętam.
JUSTYNA Ciągle to czuję...
Odpływa: kołysze się, szuka i znajduje. W wielkiej księdze odczytuje znaki, symbole, wspomnienia. Przypomina i ucieka... Powraca.
Więc... nie wrócę do ciebie, mój kochany.
ON Ale dlaczego, dlaczego?
JUSTYNA Albowiem lękam się o serca, które doczekały się spełnienia...
ON Nie odpowiadasz na pytania.
JUSTYNA Nie odpowiadam. Nie myśl o mnie źle. 
Oddala się...On wpada w dołek, a tam już na niego czekają.
CHÓR „Kochać”. Jak to łatwo powiedzieć...
ON Muszę...
1 Daj żyć. 
2 Czekaj...
3 Zdystansuj się... Zre-la-ty-wi-zuj. 
1 Nie siedź jej na karku... 
Polewa.
2 Ja to cię nawet rozumiem, ale trzeba mieć swoją ambicję.
3 Partycypować, więc konsumować...
Wypijają.
ON Czy my się znamy?
2 Z telewizji... A właśnie, ostatnio, jakoś cię nie eksponują.
ON Widocznie nie mam nic mądrego do powiedzenia.
1 A wypas: kasa i centralne lansowanie? Nie czaisz?
ON No właśnie, znaczy się, mylicie mnie panowie z kimś innym.
2 Zaraz „panowie”... Nas przecież nie ma - my tak dla twojego dobra. Tylko twoje problema.
3 Raczej fikcja, konstrukt... Reprezentacja – ekwiwalencja znaków w subiektywnej czasoprzestrzeni. Żeby nie powiedzieć,  s y m u l a k r a .
ON Zwykłe fractale? No, czyli pulp fiction – po naszemu... Zdrowie! Ale mi się trafiło! 
2 Rzeczywistości nie ma – są tylko wątpliwości! Dezintegracja osobowości... 
ON Aha, wiem: stała Einsteina to nie stała – ale zmienna? Tak? Nowa nowomowa. Puste gadanie.
3 Ale z perspektywami... Dekonstrukcja... transgresja...
ON To znaczy, co?
1 Spoko... Skoro prawdy nie ma, wszystko dozwolone. Dociera?
2 Kochanieńki. Odpuść. Daj sobie z nią spokój. Ona...
ON Proszę... 
2 Ona nie jest dla ciebie stworzona.
1 To tylko seks! Ona musi wziąć swoje na ciało. 
3 Samo-się-określić. Zaspokoić zmysłową ciekawość, jaskółczy niepokój. Samiczykowate ten tego... To tylko podmiotowość, pozbawiona stałego centrum, zaledwie produkt kulturowego dyskursu.
2 Prawdę powiedziawszy jest niedojrzała, wiem coś o tym. Nie wie, czego chce.
ON Mnie się podoba.
1 Oberwiesz po jajach!
ON „Nie zna życia, kto nie służył w marynarce”...
2 A właśnie, czas najwyższy, żebyś jakoś zadbał o siebie... W twoim wieku, czas najwyższy, chodzić   w garniturze, dbać o wizerunek i te włosy...
Poprawia mu...
ON Jak cię widzą, tak cię piszą?... Mam swój wizerunek. Swój.
2 Uciekasz przed odpowiedzialnością, przed prawdziwą dojrzałością.
ON Może...
3 Nie dbasz o należyte kontakty. Nie jesteś na bieżąco...
ON Z panem, wójtem i plebanem?
2 Z kolegami. 
CHÓREM To właśnie reguły tej gry.
1 Sztamy! 
2 Mamy...
ON Kłamy-błamy-tarabany! Nie tak jest.
1 A jak?
ON Po prostu: tak się wyśpisz jak sobie pościelisz. Sam.
3 Optymista.
2 A jakoś smutny. Mało się uśmiechasz.
ON To racja, kiedyś częściej miałem ochotę.
1 Ochotę na cnotę... Zachciewajki na te bajki.
3 Trele na morele.
2 I zawsze chrapkę na tę sammą babkę. 
Śmiech.
3 Rodacy. Conradus obit! Natus est Gustavus!
2 Niedobre, nieczułe dziecię.
3 „Dyjament”!
2 W popiele rzeczywistości...
Bije godzina, północna.
1 A jak dobrze luknąć, widać, że ma łupież!
2 Ale za to... czyste sumienie – bezkompromisowe.
Wstawieni.
ON Przyrzekam, że się... nie poprawię. I poczekam na kogoś, kto mnie zaakceptuje, w sosie własnym. 
3 Wypadniesz z obiegu... Jak sądzisz, dlaczego cię nie tolerują, nie lubią, na mieście?
ON Kto mnie nie lubi?... Zresztą, powiedz, kto cię nie lubi, a powiem ci, kim jesteś...
2 Trzeba umieć żyć z ludźmi...
ON Włazić w cztery litery?
1 OK-i... wyluzuj. Nie można  wszystkiego brać z czapy.
2 Ekstremalnie... Stawiać wszystko na ostrzu noża.
3 Rozumiemy, że masz swoje pryncypialne imponderabilia, ale pchać się z nimi na afisz?
2 Po co tyle gadać, oceniać innych... 
1 Rejtanić! Skarżyć i pouczać.
2 Nie lepiej pilnować własnych interesów?
3 Zamiast szczerej prawdy uprawiać mimikrę... Przystosować się.
2 Ćwiczyć odpowiedni wyraz twarzy w zależności od okoliczności...
1 Żyć!
ON („po rosyjsku”, szeroko) A nie lepiej być... w zgodzie ze sobą? Mówię szczerze, co myślę z pasją, z energią, a myślę, że mam prawo mówić wtedy, kiedy inni milczą... bo są słowa, które muszą być powiedziane! Wyobraźcie sobie... Są myśli i emocje, które muszą znaleźć wyraz...  
2 Dziadek! ...Błazen czy wariat? Kolego, gdzie ty żyjesz?
3 Tradycjonalista i ten... no, konserwatysta! 
2 Mizantrop? Mizantrop!
1 Lamus... ściemnialski.
ON Cyklista i encyklopedysta. Na dodatek, rudy.
3 Poważnie. Trzeba się włączać w przemiany. Nie stać z boku, być kreatywnym,  no...wo...czes...nym.
ON Po...
3 Co?
ON Po-nowoczesnym... Ekshibicjonistą super-modnym! Najlepiej, zremiksowanym z tego, co już było.
1 Wyczuwać koniunkturę. Konfitury!
3 Kolega mówi o sublimowaniu nastrojów - i wykorzystywaniu relatywnych sytuacji. Niezależnie od pojęcia prawdy „obiektywnej”. 
1 Mówię, że trzeba wiedzieć, co, z kim i za ile...
Cisza. Pomyśleli. Wypili.
2 Bez dojścia zginiesz. Samemu nic nie zdziałasz.
ON I będzie tak, jak waszej-paczce-zachciewa-się?
1 Nieźle nadajesz: naszy-paczce-zachciewa-się!
ON Modne bzdury... To ma jakiś związek z tą panią?
Naradzili się.
3 Bo jest dla ciebie propozycja: nieograniczone stypendium artystowskie, ale... po zerwaniu                           z mrzonkami - mieszaniem życia ze sztuką. W związku...
ON Oczywiście... „Związek” nie umarł. Wy go wskrzeszacie, na bazie i po linii.
Nie zrozumieli.
2 Ty ją zamęczysz, udręczysz. 
3 Przeintelektualizujesz...
2 Wyidealizujesz.
3 A ona wcale nie jest taka piękna.
1 Zwykły towar.
2 (szczerze) Feministyczny gender... Dobrze mówię?  Żaden gej nie zmieniłby dla niej swojej orientacji. 
1 Jak w pysk! 
2/3 Uzdrawianie teatru! Ot co.
2 A propos, może byś wpadł na próbkę naszego chóru. Kreujemy aż do bólu w modnym miejscu. Performance bez granic: z wyzwolonymi aktorami... A w realu wybory najdłuższej fujary sezonu.        
1 Totalny odjazd... Zblatowany recenzent zna już wyniki... Będzie zadyma, bo laureat znalazł sobie na dworcu młodszego i... zdolniejszego...
2 Między nami stara ciota...
3 Każda ciotka, eee... sroczka swój ogonek chwali...
1 Jadą do Awinionu na warstaty... 
3 Interpersonalne!
Ogólna (pijacka) radość.
1 A tamten udaje Greka i już wydrukował, że będzie sukces w terenie, kapujesz? Przeczyszczenie: wypasiona publika. Grają w dziurze po strukturze – bogato. Na cmentarzu żydowskim, to się sprzedaje. Europa. A kasa na kredyt...
ON Totalny fast-food w skali jeden do jednego? Majętnie! 
1 Płacą francuscy wielbiciele z partii „Raj Już Był. Teraz My”- RJBTM! Mam legitymację miejscowej komórki – to jestem gość! Życie Warszawy...
3 Transowe klimaty... (cienko nuci)
1 Trashowe! Taaka jazda! (stepuje, a raczej rapuje)
ON Przecież to śmieci...
3 No właśnie. Trendowe.
1 Samplowane! Multimedialne...
2 Wyzwolone z dawnych zasad i ograniczeń. Postępowe!
ON Tak jest! Wasze będzie na wierzchu... Spływacie z duchem czasu. Tylko, po co? To przecież już było: soc-real-z-ludzką-twarzą... Należy wam się po orderze. Kubańskim – post-modernym!
Przypina. Oni w takt znanej melodii, mimochodem...
CHÓR „Myśl  n o w a , blaski promiennymi...”
2 Do niego w prysiudach.
Kultywujemy w swoim gronie... Prawdziwi mężczyźni, otwarci... awangardowi i bez pruderyjni.
ON Weź te ręce.
3 Nie znasz Platona... Nawet sam Krystian jest z nami. Jesteś niedzisiejszy...
2 Jaki nieśmiały...
3 Nienowoczesny.
ON Zaraz... Mój portfel! 
1 (do 2) Weź mu przywal, bo mnie męczy!
2 Sam się prosi...
Światło.
ON Na pomoc!

7. Nigdzie: w niebie?
TEN Ty żyjesz?
TAMTEN A co byś chciał?
TEN Ona mi mówiła...
TAMTEN Nie wyrażaj się. O niej się mówi: Królowa niebieska...
TEN Z warkoczem aż do samej pupy... Poza tym, że lubimy te same lektury, to nic nie rozumiem.
Kac?
TAMTEN Mniej czytaj...
TEN Zamknij się.
TAMTEN Wilczek stepowy.
TEN Nic nie rozumiem.
TAMTEN Bo ty zawsze musisz wszystko racjonalizować. A improwizować nie łaska?
TEN O czym ty gadasz...
TAMTEN O tobie!
TEN A ty mnie znasz i od razu wiesz wszystko.
TAMTEN Spojrzałem w lustro...
TEN Nie podobam ci się? Przeżyję.
TAMTEN Bez aluzji. Mnie to nie kręci. Ale jestem tolerancyjny... Długo myślałem, co ona   w tobie widzi?
TEN Pewnie twoje przeciwieństwo, ale... to powinno być moje pytanie.
TAMTEN To, czemu go nie zadałeś. Wahasz się? To błąd.
TEN Życie byłoby nudne z samymi pewniakami.
TAMTEN Lubisz przegrywać, czy wygrywać?
TEN Czemu nie pytasz: bić czy być bitym?
TAMTEN Tylko mi tu nie wpadaj w kombatanctwo. Słuchaj, co do ciebie mówię.
Pauza. On coś za bardzo macha rękami.
TEN Nie za wszelką cenę.
TAMTEN Pieprzenie. Cena ma zawsze związek z produktem...
TEN (artykulacja, dykcja, zasady) Mówimy o nas... 
TAMTEN Wszystko i wszystkich można kupić.
TEN Banały. Ale, ale, przed chwilą deklarowałeś się jako zwolennik improwizacji, a tu taka precyzyjna wizja rzeczywistości.
TAMTEN Rozglądam się wokół i widzę, co się dzieje...
Ktoś na chmurze, może Pani G. na rowerze?
TEN Co?
TAMTEN Trzeba sobie radzić, tego nie przeskoczysz.
TEN Już to słyszałem...Zawsze można wyskoczyć! Na przykład z okna, za gołębiem. Odmówić udziału.
Pękł ze śmiechu, ale przeżył.
TAMTEN Outsider-marzyciel... No i co? Hipisi i dysydenci już dawno poszli na posady.
TEN Ktoś powinien myśleć i czuć...
TAMTEN Aleś poleciał. Sądzisz, że świat jest dwukolorowy – tylko prawda albo fałsz?
TEN Nie mówię o świecie. Szukam własnego miejsca i nikomu nie wmawiam żeby mnie naśladował. Każdy swoją drogą: żyj i daj żyć.
TAMTEN Samotność? Cóż po ludziach? A ona? 
TEN Wiedziały gały, co brały. Nie pamiętam, żeby się skarżyła.
TAMTEN Nie znasz kobiet, a może się ich boisz?
TEN Łatwe recepty na wszystko.
TAMTEN Co ciebie, oczywiście, nie dotyczy... idealisto. 
A pamiętasz, na maturze... na pytanie o imię Czechowa – nie umiałeś odpowiedzieć, a po usłyszeniu szeptu dyrektora: Antoni... Antoni, odparłeś – no tak, ale to podpowiedziane! Zabić się można...
TEN Daj spokój... Wierzę w siłę sprawczą słów... 
TAMTEN Faszerujesz sobie nimi głowę. Dlatego piszesz tyle listów, których ona nie czyta.
TEN Jej strata.
TAMTEN A ty myślisz, że słowami coś zmienisz?
TEN Tego jestem pewien.  
TAMTEN (trafiony, nie zatopiony) Trafiony. Nie zatopiony! Strzelasz bez prochu... I pewnie myślisz, że świat będzie zbawiony przez piękno... Tyś się zawsze wyróżniał. Nie znudziło     ci się.
TEN Tak myślę... Znudziło, ale widocznie inaczej nie umiem.
TAMTEN Zadzierasz nosa. Myślisz, że jesteś lepszy?
TEN Chciałbym być dobry.
TAMTEN Mówisz jak ona.
TEN Królowa niebieska...
Po pauzie, cicho.
Nie straciłem nadziei... Kiedyś dojadę do Pietuszek.
TAMTEN Nie ma żadnych Pietuszek!
TEN Mówisz jak diabeł. Kłamiesz... są. Sto dziesięć kilometrów od stolicy, tylko nie wolno przespać.
Trzepot skrzydeł.
ONA  Idąc po linie.
Opiewaj wpierw odległy kraj,
Gdzie w rzekach płynie whisky
A posiadaczki super-pup
Dają kolejno wszystkim;
Bo leków pleśń, retoryk pył
I tak się nie zda na nic,
A pusty brzuch i smutny pies
Kochają siebie samych.

Mów o aniołach, co do zgraj
Bestii się tylko garną,
Dziedzicach Fortun, co nad klub
Wolą spelunkę marną;
Bo chce Niepewność, aby był
But jakiś do lizania,
A kto ma zadek w sińcach, też
Dokopać się nie wzbrania.

Na końcu morał jednak daj:
Coś o zwycięskiej Cnocie,
Grzecznej Dzieciarni w ławkach lub
Opryszkach na szafocie;
Bo zacny obywatel skrył
Mord w sercu, zysku głodnym;
Jeśli wzrok żywy błyśnie gdzieś,
Mrugnij mu na odchodnym. * (rozpływa się).
Zamyślenie.
TAMTEN Wiesz co, życzę ci, żebyś choć raz w życiu odniósł prawdziwy sukces, z kopytami. Złapał Pana Boga za nogi... Rozumiesz, sukces? Nie można wiecznie przegrywać.
Pauza.
TEN Słuchałeś kiedykolwiek, co śpiewał o tym, Niemen? Nie słuchałeś nie mówiąc               o czytaniu Norwida. Ty wiesz, co znaczy to słowo, ale pozwól, żebym i ja kierował się wartościami – tak jest, słowo wytarte, ale nie bez znaczenia – wartościami, które uważam zasłuszne. Myślałeś kiedy           o  w i a r y g o d n o ś c i , to znaczy, zgodności tego co się myśli i robi, z tym do czego się ma prawdziwe przekonanie? Bo mnie właśnie to, wydaje się najistotniejsze... Mój sukces to ona... Mój sukces to moje codzienne życie. Mój sukces to jest to, że mogę robić, na co mam ochotę, być wolnym nikomu nie robiąc krzywdy, przynajmniej taką mam nadzieję; być potrzebny, użyteczny i nie myśleć tylko i wyłącznie o sobie.
Z tyłu np. „Like rolling stone”... A Chór Mędrków swoje (światło punktowe) – miny i konfetti przedrzeźniające, jako kontrapunkt; nieskutecznie. 
TAMTEN Mówiłem o sztuce...
TEN  Sztuka to tylko środek...Wehikuł! Nie jest najważniejsza sama w sobie, ale może być najważniejsza w porozumiewaniu się z bratnimi duszami. Powinna taka być: piękna i mądra... 
Znam swoją wartość. Nie wpędzisz mnie w kompleksy, bo, wyobraź sobie, jestem z siebie zadowolony. Zadowolony z tego, co robię, jak to robię i po co. To nie jest dla efektu, to jest po to, aby zmieniać świat i zmieniać swoje życie. I to mi daje  s a t y s f a k c j ę . Cholerną satysfakcję! Tak, tak, a tego z niczym nie porównasz. Na nic nie zamienisz... 
Chór: trąbki, gwizdki, ukulele...
Cisza!!!
Cisza.
W nosie mam, czy mnie docenią, czy znienawidzą. Czuję i wiem, co mam do zrobienia           i kocham to. Kocham, tylko jestem niecierpliwy i chcę od razu wszystkiego... Tak, zgoda, chcę niemożliwego!
TAMTEN I kto cię słucha? Jaki masz wpływ? ...Po co to wszystko?
TEN Po to, że trzeba mówić prawdę! W ten sposób być pożytecznym. Wiernym sobie. Trzymać klasę  i styl i walczyć o to, bez względu na koszty. Nie ma nic bardziej ważnego!
TAMTEN Klękajcie narody...Cie, cie, król... król nie-do-ty-kal-ny. A może by tak dutknąć przemądrzałą osobę – kopniakiem.
Kopie go.
TEN No, ty! A zresztą dzięki... I tak wiem swoje.
TAMTEN Idiota? Imbecille! Zaraz szlag mnie trafi! 
TEN Spadaj. Idź do diabła...
Rzuca... kałamarzem(?) i trafia w lustro.
Światło. 

8. W słońcu.
JUSTYNA Gra w klasy. 
Ty masz rację...
On ma rację...
Ja nie mam racji!
Ty masz rację.
On nie ma racji...
Ty, ty, ty...
Światło tylko na jej twarz.
ON (z offu) Bądź pozdrowiona... tak ty. Za to, że masz czułość dla nieczułości i niepewność dla pewności. Za to, że czujesz. Za to, że wyczuwasz niepokój i ograniczoność. Za twoją niezdarność praktyczną i praktyczność w nieznanym, za twój realizm magiczny i brak realizmu życiowego, za twoje nieprzystosowanie do tego, co jest, a przystosowanie do tego, co być powinno... Za samotność i dziwność twoich dróg. Bądź pozdrowiona... Pamiętasz przesłanie profesora? OK. 


9.
PANI GEORGINA Pewnego razu... ale dlaczego ja to mówię? Aha, przypomniał mi się panicz... w Argentina. On mówił, że wspomnienia już nie wraca, że to, co było, to już było      i nie ma co oglądać się za siebie, bo to po nic... On tęsknił, ale pisał, że nie ma do czego wracać, bo to tylko przekręcone, przeinaczone: „Ja sam tu jestem. A was nie ma. Ja sam.       Ja sam.”... On był smutny. To dobrze, że przy nim była taka ładna, młoda pani, ale to dopiero później. Ona wszystko pamięta. Ona go kochała           i chciała, żeby wszyscy wiedzieli, jaki był. Ale jaki on był, skoro go nie ma i to wszystko to tylko czyjaś pamięć... Tylko?...
Jak nie ma to nie ma...  Hmm... Ja jestem, ja jestem świadek... i ja będę mówić...
Człowiek człowiekowi wilkiem i to się musi skończyć, to się musi skończyć, to się musi skończyć -  jeden od drugiego łaknie, a nikt sam niczego nie da... To ci dopiero filozofia... wsobna, egocentryczna.
Słyszałam ja nie raz: „chcieć się bawić z tobą w chowanego i dawać ci swoje ubrania i mówić ci że podobają mi się twoje buty i siedzieć na schodach kiedy bierzesz prysznic i masować ci szyję i całować ci stopy i trzymać cię za rękę i wychodzić razem żeby coś zjeść i nie obrażać się kiedy mi wyjadasz z talerza i spotykać się w barze i rozmawiać o tym jak minął dzień        i przepisywać na maszynie twoje listy i śmiać się z twoich wariactw i oglądać wspaniałe filmy  i oglądać głupie filmy    i narzekać na programy radiowe i robić ci zdjęcia kiedy śpisz             i wstawać żeby przynieść ci kawę i bułeczki i drożdżówki i chodzić do Florenta na kawę        o północy i...” **
I co?! Zamiast to zrobić! Zamiast o to walczyć, to miłować, to jeden z drugą spazmy modne   i wiąże za szyję sznurowadła... Kielich o ziemię. Wszystko zniszczyć! Można i tak, ale interesujące to jest jak żyć, bo i tak każdy umrze, a nie każdy żyć  d l a  d r u g i e g o  potrafi. Dawać, a nie brać! I tu łam głowę... a i z mądrzejszym od siebie porozmawiaj... Ja zawsze tak robiła i proszę, jaka ładna... Żartuję.
Życie jest darem od nielicznych dla wielu, ot co - od tych, którzy wiedzą i mają, dla tych, którzy nie wiedzą i nie mają... Tak to jest.
Siada z boku i na maszynie zaczyna coś zapisywać.
JUSTYNA (prościutko) To ja. 
Chciałam być tylko Ofelią, która nie idzie do klasztoru i nie ulega obłudzie. Wie swoje. 
Mało?
On: „Chociaż cię lubię, lecz nie poślubię...
Boś o swój wianek nie dbała”...
Pauza.
Za mało.
Zapomniałam o rozmarynie,
zapomniałam o kwiatku czarnuszki
i o zielu ruty,
ale o nim, o nim 
zapomnieć nie mogę...
Ja: „Stoi mi przed oczyma
Jedyny mój:
Sandały, kij pielgrzyma,
Podróżny strój”...
Jutro przestanę się tym zabijać.
Wyrzucę fotografie mężczyzn, których kochałam, a którzy posługiwali się mną jako swoim alibi i swoją tragiczną wymówką. Nie chcieli dorosnąć, woleli cierpieć. Nie będę  w s p ó ł –  c z u ł a ...
Wyrwę z piersi coś, co było moim sercem.
Masz na mnie ochotę, Hamlecie? (śmieje się) Będzie bolało... 
Światło.

10. Teatr w teatrze: scena na scenie.
ON (reżyseruje) Więcej światła! Proszę państwa, nasz teatr, to może już nie jest świątynia, ale to nas nie usprawiedliwia, tym bardziej nie rozgrzesza i nie zwalnia od odpowiedzialności. Nie ważne nowe formy, ważne, żeby to było spod serca. Musicie grać w nim o życie... Iść na całość! I myśleć!
PANI GEORGINA (z boku, pisząc) E k s t r a ...
ON To trochę tak, jakby to było po raz ostatni, jakby od tego zależało wszystko, rozumiecie, wszystko, co ważne... jakby to już nie była tylko sztuka... Chodzi o prawdę. Sadzę, że od tego stajemy się lepsi...
Bardzo proszę, scena dziesiąta. Światło proszę... Improwizujcie.
GŁOS (z offu) Fresnele będą na jutro. Dam kontry.
Zmienia się światło.
EWA / JUSTYNA Już świta...
Gdzie mnie przywiodłaś
myśli bez sensu, 
siło bez chęci, 
duchu bez woli...  
Pragnienie zna drogę i poprowadzi mnie dalej.
Będzie tak, jak ma być...
(do niego) Nie. Nie jestem głodna, dziękuję.
TAMTEN / WĄŻ (symultanicznie) Niebo, czemu, czemu...
co mi zarzucasz, 
tajemnicza siło?
Wyroku
niebieski. Losie.
To, że jestem?
Że biorę życie we własne ręce?
( do niej) Tylko spróbuj, zerwałem je właśnie dla ciebie.
EWA Ach, wężu... Zawsze to samo, zawsze to ja muszę wybierać. Wolałabym nie wiedzieć, nie pytać, stracić głowę... Śnić.
Poddaje się.
WĄŻ Spróbuj! Będziesz... Będziesz miała władzę... (do reżysera) Władzę czy wiedzę?
ON Graj!
EWA Mam... Kusisz, mamisz, tumanisz, nie przestraszasz. 
WĄŻ Kokietka..
EWA Wiem jak to się skończy.
WĄŻ Zaczniesz wszystko od nowa, żreć będziesz garściami... 
Dobiera się do niej; to trwa.
EWA Pułapka na szare myszki? Dobrze, niech i tak będzie. W końcu, zawsze mam jeszcze rzekę i jego listy. To jest jakieś wyjście.
Burza .
WĄŻ Ta burza to taka przenośnia? Duszy niewolnej od pożądania to nie przestrasza. Ktoś      z otartym grzbietem niech sobie łka. Mnie w tobie to nie zaszkodzi.(na stronie) Ale dykcja!
ON Bierzesz ją bierzesz. Nie stój jak wryty!
JUSTYNA (tak samo) Mógłbyś służyć śmiało za narratora tej akcji, książę.
ON Ba, mógłbym nawet ci zademonstrować, co?  Figurę w teatrze marionetek, bylebyś tylko ty w nim była. Z jakimś swoim lubym...
WĄŻ Woow! Też mam wielki dowcip. Zobacz: kolący... Chciałabyś go stępić? 
ON O, Jezu...
JUSTYNA Możemy próbować?
ON Byłbym wdzięczny.
Pauza.
WĄŻ Powiem wprost. Pani, czy mogę spocząć na/w twym łonie? Przecież nic w tym złego kłaść się między udami dziewczyny... 
Ściąga skórę i robi to.
ON No kurwa, co robisz! Rżniesz mi tu ekshibicje jak byśmy nie byli na zawodowej scenie. Ten bulwar możesz sobie odstawiać w modnych cool-teatrach. Proszę bardzo: naturalizm krytyczny wiecznie żywy. 
TAMTEN Kto mówił przerwa? Będę w bufecie...
Schodząc, pod nosem, aluzyjnie.
„Niech się zraniony jeleń słania
Stado już w bór odbiega;
Bo - i tak dalej, i tak dalej –
Na tym ten świat polega.”
JUSTYNA Przesadziłeś! Jesteś zazdrosny!
Przez scenę turla się jabłko.
Zjem sobie jabłko, a co? I nie pozwolę, żeby mnie ktoś stawiał między nożem a widelcem... 
Nikt mi nie będzie mówił jak mam żyć! I co jest dobre a co złe. Nawet ty... Właśnie ty, bo ci wierzę, słyszysz? Wierzę. A muszę sama. Sama! Ja sama... I niech nikt do niczego nie wraca. Bo pusto.   
ON Ja tu jestem.  
JUSTYNA Imponujesz mi, wiesz? I zadręczasz, nie dajesz żyć! Bo ty masz rację, wiesz? Masz zasraną rację! Nie ustępujesz!
ON Nie.
JUSTYNA Wypchaj się...
ON Jak mawia poeta: „Kochajmy się z grubej rury /aż dokoła zadrżą mury, / aż polecą skry    i wióry. / Kochajmy się jak wilczury!” 
JUSTYNA Tak powinno być. Trzeba żeby ktoś miał wreszcie rację ... dla mnie, nie dla świata, pieprzę to, ale dla mnie! Ktoś musi wiedzieć, jak to w ogóle jest i otworzyć mi oczy. Przekonać albo zmusić!
Zaufanie, to jest to... ale takie... całkowite, bezgraniczne... A ja jestem cholernie nieufna... ciągle nie rozbrojona, rozumiesz, i się wszystkiego boję. Nie wiem, czego się boję, ale muszę to pokonać w sobie. Może boję się otworzyć, dać ci to, co mam, bo wtedy mnie samej ubędzie, rozumiesz? Strach ma moje oczy! Może to sprawa wychowania, nie wzmocnienia, kiedyś, może matka, dzieciństwo, te sprawy...
ON Chcę żebyś zagrała tę rolę!
JUSTYNA Nieziszczalne zadanie...
ON (twardo! )Masz serce. Możesz
JUSTYNA Przy tobie, zawsze. Z tobą...
ON Ale dlaczego?
Oboje wybuchają śmiechem.
Jestem śmieszny... 
JUSTYNA Nie jesteś. Naiwność to lepiej niż cynizm. Nie rób z tym nic.
ON Przecież przyszedłem i wziąłem twoje życie...
JUSTYNA  Oho-ho. Musisz to puścić! Wypuścić w sobie. Nie trzymać mnie ani nie rozpamiętywać, nie pytać „dlaczego”, ale wypuścić.
ON No tak.
JUSTYNA Tak...
Miałam sen, wiesz, uśmiejesz się... że jestem z tobą... no, że będziemy mieć syna...
Śmiech.
Na pewno by się wszystko udało: byliby żyli długo i szczęśliwie. Ale ty gdzieś poszedłeś. Poszedłeś    i cię nie było, no, zniknąłeś, a ja czekałam i czekałam na ciebie. Długo, długo czekałam i patrzyłam na niego i widziałam ciebie... A jak już wreszcie wróciłeś – poszedłem po papierosy, mówiłeś, papierosów nie ma, ale zobacz, co przyniosłem, Dostojewskiego – on był już duży... I zrozumiałam,  że taki już jesteś, że inaczej nie umiesz, że jesteś dumny, i że żałujesz, że cię nie było... Było pięknie.        
Pauza.
- Pamiętasz Medeę – Meneghini ? Taak... A więc, tarantula? – Jestem pamiętliwa. Używam swego żądła.
Postanowiłam pokonać swój los, swoje przeznaczenie. Przekroczyć to... Zgrzeszyłam, bo myślałam, że wolno mi wymierzyć sprawiedliwość... 
Chciałam przywrócić równowagę, porządek, czy jak sobie chcesz: „sprawiedliwość”. 
- Wyobrażasz sobie? –
Długo nic nie mówi, uśmiecha się do siebie.
Nalałam pełno wody do wanny, jak on się lubił kąpać, jak on to lubił, i postawiłam na brzegu elektryczne radio. „Lady day”, tak mówił nasz syn, gdy słyszał Billie Holiday, śpiewała, jak zwykle smutno i powłóczyście...
Nuci..
Było coraz goręcej, jeszcze teraz czuję tę parę na sobie...
Chciałam się zemścić? Ten, kto pragnie się mścić, został znieważony... 
To ty byłeś moim przeznaczeniem i musiałam się z tego wyzwolić... 
Pauza.
To był taki trzask! Suchy trzask... i wstrząs, nigdy nie zapomnę, jak on, w tej wannie... Wstrząs, bulgot... i cisza. Tylko ta para...
Śpiewa, ale inaczej.
Zasypcie go kwiatami... Zasypcie go kwiatami...
Widzisz sam, moje ty marzenie - to pomyłka... Nie jestem kobietą z twoich snów...
Cisza.
ON Nigdy nie byłaś dobrą aktorką...
JUSTYNA Znowu będziesz gadał o uczuciach? To tylko swędzenie pod pachami. Między nogami... Prawdziwy jest głód. 
ON Bredzisz!
JUSTYNA Martwię się...
ON To przestań już, przestań! Bo to nudne, zarozumiałe... Ciągasz mnie za sobą, bo ci to robi na samoocenę. I egoistą zalatuje!
JUSTYNA Jaki nieelegancki? Znowu krzyczysz. To mi się podoba?
ON Jesteś skorpionem, gryziesz bez opamiętania.
JUSTYNA Byłam. Jestem... Chodź już wreszcie do mnie... nie stój jak wryty...
Chcieli się przytulić.
TAMTEN Wbiega podekscytowany
Eureka! Dzieci, już wiem. Wymyśliłem w garderobie... Chodzi o to, że mój bohater źle się czuje w społecznej roli... no, w skórze jaką przyszło mu nosić, to znaczy, grać... a Ona jest dla niego szansą wyrwania z tych ograniczeń. Ja grałem napięcie erotyczne, a tu chodzi o coś więcej... o... o próbę przejścia na drugą stronę - transgresję, o ciało, które przekracza swoją formę i staje się... same w sobie, poza płcią i ograniczeniami kultury...
JUSTYNA Kocha ją, czy nie?
TAMTEN Nie rozumiem.
JUSTYNA Czy Wąż kocha Ewę?
TAMTEN Wąż to tylko symbol. To środek do celu, którym jest  p o z n a n i e . Przejście do świata, w którym nie ma już żadnej boskiej determinacji. Jest za to wolność wyboru: żadnymi przykazaniami nie ograniczone człowieczeństwo. Poza dobrem i złem! „Dajcie mi człowieka”. Kto to napisał? Zrozumcie, tradycyjne granie postaci z papieru, dzisiaj nie ma sensu. Trzeba sobą zaświadczać własną prawdę. Ludzie nie chcą literatury w teatrze, chcą oglądać swoje życie, zgęszczone, doprowadzone do ostateczności. Chcą się oczyszczać przez to, że o sobie ciągle jeszcze myślą lepiej, niż o tych naszych wymyślonych scenicznych postaciach. To takie usprawiedliwienie! Bezpieczne usprawiedliwienie, którego my im dostarczamy, co wieczór, za marne pieniądze. Dlatego, trzeba pokazywać zło, zło w nas i zło we wszechświecie. Obnażać...
EWA / JUSTYNA Jestem zmęczona... Wężu, czy Hamlecie – aktorze czy błaźnie - pilnuj się, żeby nie wykraczać poza prawdomówność; wszelka przesada kłóci się z celem naszej sztuki...
(czyta z egzemplarza) „Nie wierzcie w bieg słońca przez firmament; / Nie wierzcie w żar gwiazd, co w niebie stoją; / Nie wierzcie nawet w prawdę samą; / Lecz wierzcie - lub nie wierzcie - w miłość moją”.
Chce zejść..
TAMTEN (na kolanach) Najdroższa...
ON Panu dziękujemy.
TAMTEN Co?
ON Nie rozumiesz? Próba skończona.
JUSTYNA A przecież tyle razy mówiliśmy, powtarzaliśmy, że „winowajca”, gdy siedzi         w teatrze, powinien być kunsztem naszym tak bardzo poruszony, żeby w przystępie skruchy zaraz publicznie wyznać swoje zbrodnie...
Wychodzi.
ON Po hrabalsku, to: styska se mi po tobe!
JUSTYNA (śmieje się, nagle poważnieje) Nic mądrego nie można tu dodać, naprawdę. Tylko miłość łączy. Dobro łączy, a zło rozłącza... Wszystko inne, to tylko imię kłamstwa... 
PANI GEORGINA O! Tak to jest.
Wyciąga z maszyny to, co napisała i zostawia pod kamieniem na wieczną rzeczy pamiątkę.
GLOS (z offu) To ja już gaszę, dobrze?.
JUSTYNA (z za sceny) Nie! Ja ci nigdy nic nie dałam!
Cisza.

11.
TAMTEN Po pauzie wolno  do publiczności.
Skoro w to nie można grać inaczej, tylko tak, to grajmy w to właśnie tak, i nie mówmy już 
o tym więcej, dobrze?...
Bo to wcale nie tak, jak się wam podoba... i jak wam wygodniej...
Nie każdy może mieć rację, tak jak nie każdy nie jest zwyczajnie głupi. 
Z uczuciami żartów nie ma!
Prawdą jest... że zdarzają się, właśnie, zdarzają:  b o l e ś n i e  wybrani, no nie? ... I co wtedy zrobić   z oczami...?   
Krzyczy. 
Zabrakło duszy? Mamo, mamo, co ja zrobię ze swoim sumieniem?
Pauza.
Tamten... na scenie to nie musiał być Ten, a ja to nie do końca On. Oni wcale nie „żyli długo                i szczęśliwie”... Zrozumcie, ona właśnie się rozpłynęła, zniknęła i już nigdy nie będzie go kochaćtak, tak, może nawet pokażą to w telewizorze... 
Zresztą, to się nie mogło dobrze skończyć. Miłość, z miłości, co za banał!
Dlatego, idźcie już wreszcie sobie, do domu, gdzie wszystko będzie jeszcze bardziej udane niż tutaj. Na jutro znowu przygotują bebechowate rekwizyty... 
Będziecie mieli swój ulubiony teatr i nie całkiem udane życie.
A na razie, radźcie sobie sami...
Idźcie, już idźcie! Skręćcie za rogiem, w zaułek...
Schodzi przez widownię (albo wchodzi po sznurowej drabince, gdzie nas nie ma – zależy od punktu widzenia). 
Wolno światło.



12. 
W mroku tylko mała figurynka Pałacu Kultury znanego z imienia, jak szopka - może                z gwiazdką na czubku (?)
CHÓR Koniec! I... 
Głośny wybuch, z góry konfetti.
No właśnie, właśnie:  b o m b a ... 
Ś w i a t  s i ę  z m i e n i ł . Taak...
A kto kochał... ten...  
trąba-bąba, siekiera-motyka... jazzz.
Skoczna muzyka.

EPILOG
Po scenie zaczyna jeździć model zdalnie sterowanego samochodziku (takich zabawek używa się w cywilizowanym świecie np. po to, by wyładowane materiałem wybuchowym, mogły stanowić bombę, którą podkłada się niepostrzeżenie pod samochód przeciwnika) – to półciężarówka z platformą stylizowaną na „Love Parade”, z kolorowymi ludzikami; jeździ bez końca, zataczając koła pomiędzy bezużytecznymi klockami. 
Bez kurtyny.




* W. H. Auden: Morze i zwierciadło w przekł. S. Barańczaka.  
 **  S. Kane: Łaknąć w przekł. I. Libuchy

(2004)




Szum skrzydeł. A jednak
Dorota: Uuu... Tu jestem.
To ja, to ja. Przyfrunęłam.
Przecież wiem, że w twoich oczach umiem.
A wiesz, jak to robi? Mi! Mnie.
Wiara w człowieka. W latanie. W anielstwo na ziemi, ha, ha. W siebie.
Chcieć to móc. Mieć dla kogo to bęc. I już.
Lubisz mnie?
Cicho, nie gadaj...
Podasz mi rękę?
Byłam gdzieś, po ciemnej stronie.
Po nieznanej stronie of Human. Z dużej litery.
Ce ha a de... Tak mówią ci w kitlach. Ci co nie mieli czasu.
Bolało. Bolało, bolało...
Przestałam mówić. Nie przestałam myśleć, myśli bywają najgorsze.
To jest jak góra i dół. Jak wiem i nie wiem nic.
Jak strach!
Jak strach!
Jak strach!
Brakuje wiary, brakuje nadziei, brakuje miłości.
Jest tylko brak.
Ale...
Ale profesor Kępiński, tak, i Dąbrowski. Wiem,
jestem pozytywnie zdezintegrowaną. Poważnie. I co?
No właśnie, niewiele. Wiele niczego. Brak.
Brat, Brad Pitt... Tak? Syndrom Pitta: cierpliwość i miłość. Cierpliwość i miłość, cierpliwość i miłość. Tak.
Ty wierzysz? Ty wierzyłeś, aha...
Ja się bałam i przepraszałam, tak...
Nie chcij ode mnie niczego,
nie oczekuj,
nie przymuszaj.
Bądź.
Żyj dla anioła,
niekoniecznie z.
Ktoś śpiewał: "zaopiekuj się mną"...
Zaopiekuj się nią...
Ona lata, ona potrzebuje czasu, ona...
Nie jestem Adelą, nie jestem Justyną ani Ewą, jestem Dorothea, 
dar od Boga.
"Każda Dorota ma swe kłopota..."
Ja mam,
jesteś tam? Gaśnie światło.

(2015)


































































































                                                

               
                                                              Jacek  Zembrzuski



                                                         Ż Y Ć   Z   A N I O Ł E M

                                                               f a k t o d r a m a t                                                                             
                                                           p s y c h o l o g i c z n y


                                                            
                                                                 





                                                           z udziałem:

                                                           JUSTYNY / EWY

                                                           JEGO ( ON / TEN )
  
                                                           TAMTEGO / WĘŻA

                                                           PANI GEORGINY

                                                           CHÓRU Mędrków Nowopokoleniowych  - trzech                                                      
                                                      
                                                           GŁOSU  z off

                                                 
                                                           (Ktoś – Gdzieś – Kiedyś – Coś)








                                          „istnieje zewnętrzny świat, którego własności są niezależne
                                          od dowolnej istoty ludzkiej, a nawet ludzkości jako całości” (?) 
PROLOG
Kiedy widzowie wchodzą na salę, na środku na podłodze, dorosły mężczyzna bawi się klockami. Tak, tak, z drewnianych kubików z literkami usiłuje zbudować wieżę – ułożyć słowo. Konstrukcja za każdym razem się rozsypuje, a on próbuje nieporadnie na nowo. Jest śmieszny ale jego upór i skupienie przyciągają uwagę; litery z którymi sobie nie radzi, to:                    M / I / Ł / O / Ś / Ć  itp. - z boku stoi otwarty laptop np. z wykresem giełdowym, nie ważne... 
Światło.
Szum skrzydeł albo świergot ptaków. Pogodnie...

1. Zbliżenie... Dźwięki industrialne, jakiś neon. 
JUSTYNA Jestem aniołem.
No... chcę! Być... 
aniołem, 
nie rozumiesz?
Czuć!
Dotykać. Pod skorupą, pod maską, pod tym wszystkim. 
Odetchnąć.
Otworzyć się...
Nie chcę żebyś mnie trzymał. 
Chcę latać...
Dawać, dawać, i brać. 
Chcę być dobra.
Dobra... dobra-być!
Muszę pokonać w sobie ten ciężar...
Będzie bolało, przez chwilę.
Ale tylko przez chwilę.
A potem będzie już dobrze i ja będę dobra i wszystko będzie dobrze.
Wiem, że mogę!
Zawsze się bałam, ale nie chcę już się więcej bać.
Pauza
Jeżeli się teraz odważę, 
może stanę się sobą,
a może kimś zupełnie innym?
Czy to nie wspaniałe?
Żeby tylko mieć pewność. 
Pewność... poczuć to przez skórę.
No cóż, potrzebuję czasu,
dużo czasu,
ale muszę zrobić pierwszy krok...
Śmiej się. Chyba odlecę? 
W tle Pałac Kultury.
ON Jesteś piękna! Kocham cię.
JUSTYNA Ja też cię kocham.
„All is full of love” Bjork.
„Jeżeli kiedykolwiek będzie ci potrzebne moje życie, to przyjdź i weź je”... Pamiętaj, strona sto dwudziesta pierwsza.
Strzela z palca, huk – czerwona plama na jego koszuli. Ciemność.

2. W łóżku.

TAMTEN Pewny siebie, z papierosem.
Facet może zrobić z kobietą tylko trzy rzeczy: kochać ją, nienawidzić lub wykorzystać jako    t e m a t  dla swojego dzieła... sztuki.
JUSTYNA Z nim, rozdrażniona.
Więc?
TAMTEN Więc,  t o  może nie jest temat aż na film, ale na niewielkie opowiadanie... fotoreportaż? Na pewno.
Chwyta aparat i zaczyna robić jej zdjęcia.
Chcesz, poślę twoje zdjęcia gdzie trzeba?
JUSTYNA Ale przedtem musiałabym zacząć latać wysoko, wysoko, nie tak przy ziemi.
TAMTEN Oczywiście...
JUSTYNA A twoja żona?
TAMTEN Umówiliśmy się, że nie będziemy o tym rozmawiać...
JUSTYNA Umówiliśmy się.
TAMTEN “On fait l`amour pour mieux refouler et pour decourager les antres” – idzie się       z kimś do łóżka, żeby skuteczniej odepchnąć i zniechęcić innych ludzi... 
JUSTYNA Znam francuski.
TAMTEN Wiem!
Cisza.
JUSTYNA Nie sądzisz, że Durrell napisał to ironicznie?
TAMTEN Co?
JUSTYNA No, to o kobiecie...
TAMTEN Myślałem, że to jest o mężczyźnie... Sądzisz, że nie jestem w stanie pojąć ironii, samemu być ironicznym?
JUSTYNA Sądzę, że potrafisz... dlatego tu jestem.
TAMTEN Dlaczego?
JUSTYNA To pociągające...
TAMTEN Cieszę się, że doceniasz u mężczyzn inteligencję.
JUSTYNA Z mądrym człowiekiem, to i porozmawiać ciekawie. To powiedział morderca.
TAMTEN Kto?
JUSTYNA Smierdiakow. Zabił tatusia.
TAMTEN Rosyjska literatura. Duszoszczypatielstwo, sentymentalizm...
JUSTYNA I okrucieństwo... To zresztą często tylko maska ukrywająca ten, jak powiadasz, sentymentalizm.
TAMTEN Lubisz melodramaty.
JUSTYNA Lubię... Dramaty, nie tylko w teatrze.
Pauza.
Postanowiłam do niej zadzwonić.
TAMTEN Zwariowałaś?
JUSTYNA Nie. Chciałam tylko sprawdzić twoją reakcję.
TAMTEN Wstaje, ubiera się.
Muszę już jechać. Nie rób głupstw.
JUSTYNA To ty zrobisz je wszystkie za mnie...
TAMTEN Stanowczo za dużo czytasz. Mniej czytaj, więcej patrz przed siebie...
JUSTYNA Stare ruskie przysłowie. Tak, wiem.
TAMTEN Bo to twoje własne słowa.
JUSTYNA Moje.
TAMTEN Muszę jechać. Uważaj na siebie.
JUSTYNA Ty też.
Wychodzi pośpiesznie się żegnając; ona po chwili sięga po telefon.
Światło.

3. Ci sami, kochają się; po chwili.
TAMTEN Czego ty właściwie jeszcze chcesz?
JUSTYNA Zabić cię.
TAMTEN Jak modliszka?
JUSTYNA Nie, po prostu zabić... Chcę być aniołem.
TAMTEN To mi się podoba. Będę ci strzygł skrzydła.
JUSTYNA Zrób to, zrób to...
Przygarnia ją do siebie. Powoli gaśnie światło.

4.
JUSTYNA Tańczy, przekrzykuje ostrą muzykę.
Musiałam to zrobić...
Powiedziałam, że dzwoniłam do jego żony. Uderzył mnie w twarz. Na drugi dzień napisali,  że miał wypadek... Nie żyje, nie ma go, zniknął, a wciąż go potrzebuję.
Cisza
Potrzebuję być dobra i znaleźć się w niebie.

5.
PANI GEORGINA Tak to jest.... 
Mówią: takie życie. Jakie, pytam? Nowe, całkiem po nowemu moderne... A, co ze starym?... Niech się nie mądrzy, niech siedzi cicho, albo podziwia... konstruktywnie. Takie życie.
ON Nowe życie? A co w nim takiego nowego, skoro kłopot ten sam... bezradność. Stare pytania, przeklęte, ciągle.
PANI GEORGINA Tak jest i musi się pan z tym polubić. Nie ma rady...
ON Nie ma na to żadnej rady?
PANI GEORGINA Jak na ziemi jest trzydzieści sześciu ludzi sprawiedliwych, to świat nie zginie, tak mówią. 
Jak jest coś, co się nie zmienia, mimo, że wszystko się zmienia, to chce się żyć. A jak nie, to nie... 
ON Ostoja? Gdzie jej szukać?
PANI GEORGINA Nie ustawać, nie ustawać, nie ustawać. Oczy mieć otwarte... szukać i nie tracić nadzieja. Kochać mocno.
Jakby wróciła pana kobieta, to by pan zapomniał o wszystko w tej miłości.
ON Ale dlaczego odeszła?
PANI GEORGINA A dlatego! ...Nie mądre pytanie, to złośliwa odpowiedź. Unikaj gniewu.
ON Nie myśleć źle o ludziach, nie myśleć...
Znowu Bjork...
PANI GEORGINA Tak to jest. Jak pana myśli są zajęte pięknymi rzeczami, wtedy pan nie traci zmysły... 
Pan myśli... Pana życie... wszystko jest teraz w tym, że jej nie ma, i to bardzo boli. Tak musi być. Jak sól w garnku – piecze w sercu. 
Kiedyś, jak byłam młoda kochana panienka, nigdy nie pomyślałam, że będzie tak, jak teraz – wszystko od nowa - że będę musiała tak żyć, jak teraz... No! 
Marzyłam zawsze tylko dobre marzenia. Ładni ludzie, ładne sukienki, ładne wszystko... Nie ma dla mnie rzeczy za dobrej teraz, myślałam, tak było kiedyś: teatry i wszystko... Teraz to nie myślę o nic, jak tylko o zmartwienia, zmartwienia, zmartwienia. I zmartwienie przychodzi. Tak to jest... 
ON Tak jest, pani Georgino.
PANI GEORGINA Życie zmienia, pan wie, człowiek by nigdy nie pomieszkał.
ON Nie „człowiek by nigdy nie pomieszkał”, pani Georgino, tylko: nie pomyślał...
PANI GEORGINA Nie pomieszkał. Nie pomieszkał...
Milczenie.
ON Czy mogę coś zrobić, żeby...? 
PANI GEORGINA Życie zmienia, pan wie... Człowiek by nigdy o tym nie pomieszkał. Było  i nie ma. Wszystko jest teraz inaczej, niż kiedyś. Lepiej? Nie wiem, nie wiem. Ludzkość jako całość zwykle wybierze gorsze... Tak jest. Może ja już niedługo zobaczę pana i panią razem? Zobaczę jak mieszkacie razem w jakieś ładne miejsce, gdzie wszystkie zmartwienia, jakie pan ma teraz będą... adios...
ON Dziękuję.
PANI GEORGINA Prosię.
ON Nie „prosię”, pani Georgino. Proszę!
PANI GEORGINA Prosię.

6. Oni ku sobie, con amore.
JUSTYNA Ciii... Wszystko wiem. Wiem, że nie masz nic, masz tylko cień. Ale, jeżeli kiedykolwiek zatęsknię za cieniem, to twój cień będzie czekał na mnie.
ON Pragnę cię! Umieram. Czekam. Przecież, to nie tak... Gdybym tylko umiał ci to wyjaśnić... Znaleźć odpowiednie słowa.
JUSTYNA Chciałbyś?
ON Bardzo bym chciał.
Pauza..
JUSTYNA Ja też!
ON To, czemu... czemu, ode mnie odeszłaś?
JUSTYNA Bo ciebie można zranić. 
Pauza.
Bo nikt mnie tak nie kochał jak ty... Tak się odsłaniał...  
A ja muszę się tego dopiero nauczyć... 
ON Myślisz, że to źle?
JUSTYNA Myślę, że to cudownie... ale nie dla ciebie. Ty taki jesteś, ale inni tacy nie są.
ON A ty? Wiesz, czego pragniesz?
JUSTYNA Usprawiedliwienia... Szukam sprzeczności...Wiary? ...Siły. Odwagi. Nie jestem mądra.
ON Jesteś, jaka jesteś.
JUSTYNA Czasami myślę, że mnie w ogóle nie ma. Że to tylko tak, jak było w książkach.
ON Rozumiem cię, świat nie dorasta do naszych pragnień.
JUSTYNA Przestań. Świat jest zawsze na wierzchu.
ON A kto ma „ruszać z posad... bryłę świata”? 
Czy długo będę musiał na ciebie czekać?
JUSTYNA Długo. Może nawet zgubisz się od tego czekania. Ponieważ, ciągle nie udaje mi się być aniołem.
ON Dla mnie jesteś... Nie osądzam cię.
JUSTYNA Osądzasz!
ON Bronię się, maskuję, zasłaniam... Czasami... Mam złamane serce.
JUSTYNA Sliozy i liubow – jak w piosence.
ON Jak w życiu.
JUSTYNA Jak w życiu... Lubisz cierpieć...
ON Nie lubię. Wiesz, co lubię.
JUSTYNA Wiem.
ON Więc?
JUSTYNA Pewnie... nigdy nie zapomnę. Nie zapomnę... z tobą było jak w niebie, szczególnie pierwszy raz.
ON Nie wiedzą, co czynią, aż się dowiedzą... od innych.
JUSTYNA To nie tak, zmysły nigdy nie kłamią.
ON Myślę, że przede wszystkim zmysły...
JUSTYNA Mózg i wątpia... Oto jest pytanie?
ON Było ci...
JUSTYNA Ciii... Było bardzo, bardzo przyjemnie.
ON Pamiętam.
JUSTYNA Ciągle to czuję...
Odpływa: kołysze się, szuka i znajduje. W wielkiej księdze odczytuje znaki, symbole, wspomnienia. Przypomina i ucieka... Powraca.
Więc... nie wrócę do ciebie, mój kochany.
ON Ale dlaczego, dlaczego?
JUSTYNA Albowiem lękam się o serca, które doczekały się spełnienia...
ON Nie odpowiadasz na pytania.
JUSTYNA Nie odpowiadam. Nie myśl o mnie źle. 
Oddala się...On wpada w dołek, a tam już na niego czekają.
CHÓR „Kochać”. Jak to łatwo powiedzieć...
ON Muszę...
1 Daj żyć. 
2 Czekaj...
3 Zdystansuj się... Zre-la-ty-wi-zuj. 
1 Nie siedź jej na karku... 
Polewa.
2 Ja to cię nawet rozumiem, ale trzeba mieć swoją ambicję.
3 Partycypować, więc konsumować...
Wypijają.
ON Czy my się znamy?
2 Z telewizji... A właśnie, ostatnio, jakoś cię nie eksponują.
ON Widocznie nie mam nic mądrego do powiedzenia.
1 A wypas: kasa i centralne lansowanie? Nie czaisz?
ON No właśnie, znaczy się, mylicie mnie panowie z kimś innym.
2 Zaraz „panowie”... Nas przecież nie ma - my tak dla twojego dobra. Tylko twoje problema.
3 Raczej fikcja, konstrukt... Reprezentacja – ekwiwalencja znaków w subiektywnej czasoprzestrzeni. Żeby nie powiedzieć,  s y m u l a k r a .
ON Zwykłe fractale? No, czyli pulp fiction – po naszemu... Zdrowie! Ale mi się trafiło! 
2 Rzeczywistości nie ma – są tylko wątpliwości! Dezintegracja osobowości... 
ON Aha, wiem: stała Einsteina to nie stała – ale zmienna? Tak? Nowa nowomowa. Puste gadanie.
3 Ale z perspektywami... Dekonstrukcja... transgresja...
ON To znaczy, co?
1 Spoko... Skoro prawdy nie ma, wszystko dozwolone. Dociera?
2 Kochanieńki. Odpuść. Daj sobie z nią spokój. Ona...
ON Proszę... 
2 Ona nie jest dla ciebie stworzona.
1 To tylko seks! Ona musi wziąć swoje na ciało. 
3 Samo-się-określić. Zaspokoić zmysłową ciekawość, jaskółczy niepokój. Samiczykowate ten tego... To tylko podmiotowość, pozbawiona stałego centrum, zaledwie produkt kulturowego dyskursu.
2 Prawdę powiedziawszy jest niedojrzała, wiem coś o tym. Nie wie, czego chce.
ON Mnie się podoba.
1 Oberwiesz po jajach!
ON „Nie zna życia, kto nie służył w marynarce”...
2 A właśnie, czas najwyższy, żebyś jakoś zadbał o siebie... W twoim wieku, czas najwyższy, chodzić   w garniturze, dbać o wizerunek i te włosy...
Poprawia mu...
ON Jak cię widzą, tak cię piszą?... Mam swój wizerunek. Swój.
2 Uciekasz przed odpowiedzialnością, przed prawdziwą dojrzałością.
ON Może...
3 Nie dbasz o należyte kontakty. Nie jesteś na bieżąco...
ON Z panem, wójtem i plebanem?
2 Z kolegami. 
CHÓREM To właśnie reguły tej gry.
1 Sztamy! 
2 Mamy...
ON Kłamy-błamy-tarabany! Nie tak jest.
1 A jak?
ON Po prostu: tak się wyśpisz jak sobie pościelisz. Sam.
3 Optymista.
2 A jakoś smutny. Mało się uśmiechasz.
ON To racja, kiedyś częściej miałem ochotę.
1 Ochotę na cnotę... Zachciewajki na te bajki.
3 Trele na morele.
2 I zawsze chrapkę na tę sammą babkę. 
Śmiech.
3 Rodacy. Conradus obit! Natus est Gustavus!
2 Niedobre, nieczułe dziecię.
3 „Dyjament”!
2 W popiele rzeczywistości...
Bije godzina, północna.
1 A jak dobrze luknąć, widać, że ma łupież!
2 Ale za to... czyste sumienie – bezkompromisowe.
Wstawieni.
ON Przyrzekam, że się... nie poprawię. I poczekam na kogoś, kto mnie zaakceptuje, w sosie własnym. 
3 Wypadniesz z obiegu... Jak sądzisz, dlaczego cię nie tolerują, nie lubią, na mieście?
ON Kto mnie nie lubi?... Zresztą, powiedz, kto cię nie lubi, a powiem ci, kim jesteś...
2 Trzeba umieć żyć z ludźmi...
ON Włazić w cztery litery?
1 OK-i... wyluzuj. Nie można  wszystkiego brać z czapy.
2 Ekstremalnie... Stawiać wszystko na ostrzu noża.
3 Rozumiemy, że masz swoje pryncypialne imponderabilia, ale pchać się z nimi na afisz?
2 Po co tyle gadać, oceniać innych... 
1 Rejtanić! Skarżyć i pouczać.
2 Nie lepiej pilnować własnych interesów?
3 Zamiast szczerej prawdy uprawiać mimikrę... Przystosować się.
2 Ćwiczyć odpowiedni wyraz twarzy w zależności od okoliczności...
1 Żyć!
ON („po rosyjsku”, szeroko) A nie lepiej być... w zgodzie ze sobą? Mówię szczerze, co myślę z pasją, z energią, a myślę, że mam prawo mówić wtedy, kiedy inni milczą... bo są słowa, które muszą być powiedziane! Wyobraźcie sobie... Są myśli i emocje, które muszą znaleźć wyraz...  
2 Dziadek! ...Błazen czy wariat? Kolego, gdzie ty żyjesz?
3 Tradycjonalista i ten... no, konserwatysta! 
2 Mizantrop? Mizantrop!
1 Lamus... ściemnialski.
ON Cyklista i encyklopedysta. Na dodatek, rudy.
3 Poważnie. Trzeba się włączać w przemiany. Nie stać z boku, być kreatywnym,  no...wo...czes...nym.
ON Po...
3 Co?
ON Po-nowoczesnym... Ekshibicjonistą super-modnym! Najlepiej, zremiksowanym z tego, co już było.
1 Wyczuwać koniunkturę. Konfitury!
3 Kolega mówi o sublimowaniu nastrojów - i wykorzystywaniu relatywnych sytuacji. Niezależnie od pojęcia prawdy „obiektywnej”. 
1 Mówię, że trzeba wiedzieć, co, z kim i za ile...
Cisza. Pomyśleli. Wypili.
2 Bez dojścia zginiesz. Samemu nic nie zdziałasz.
ON I będzie tak, jak waszej-paczce-zachciewa-się?
1 Nieźle nadajesz: naszy-paczce-zachciewa-się!
ON Modne bzdury... To ma jakiś związek z tą panią?
Naradzili się.
3 Bo jest dla ciebie propozycja: nieograniczone stypendium artystowskie, ale... po zerwaniu                           z mrzonkami - mieszaniem życia ze sztuką. W związku...
ON Oczywiście... „Związek” nie umarł. Wy go wskrzeszacie, na bazie i po linii.
Nie zrozumieli.
2 Ty ją zamęczysz, udręczysz. 
3 Przeintelektualizujesz...
2 Wyidealizujesz.
3 A ona wcale nie jest taka piękna.
1 Zwykły towar.
2 (szczerze) Feministyczny gender... Dobrze mówię?  Żaden gej nie zmieniłby dla niej swojej orientacji. 
1 Jak w pysk! 
2/3 Uzdrawianie teatru! Ot co.
2 A propos, może byś wpadł na próbkę naszego chóru. Kreujemy aż do bólu w modnym miejscu. Performance bez granic: z wyzwolonymi aktorami... A w realu wybory najdłuższej fujary sezonu.        
1 Totalny odjazd... Zblatowany recenzent zna już wyniki... Będzie zadyma, bo laureat znalazł sobie na dworcu młodszego i... zdolniejszego...
2 Między nami stara ciota...
3 Każda ciotka, eee... sroczka swój ogonek chwali...
1 Jadą do Awinionu na warstaty... 
3 Interpersonalne!
Ogólna (pijacka) radość.
1 A tamten udaje Greka i już wydrukował, że będzie sukces w terenie, kapujesz? Przeczyszczenie: wypasiona publika. Grają w dziurze po strukturze – bogato. Na cmentarzu żydowskim, to się sprzedaje. Europa. A kasa na kredyt...
ON Totalny fast-food w skali jeden do jednego? Majętnie! 
1 Płacą francuscy wielbiciele z partii „Raj Już Był. Teraz My”- RJBTM! Mam legitymację miejscowej komórki – to jestem gość! Życie Warszawy...
3 Transowe klimaty... (cienko nuci)
1 Trashowe! Taaka jazda! (stepuje, a raczej rapuje)
ON Przecież to śmieci...
3 No właśnie. Trendowe.
1 Samplowane! Multimedialne...
2 Wyzwolone z dawnych zasad i ograniczeń. Postępowe!
ON Tak jest! Wasze będzie na wierzchu... Spływacie z duchem czasu. Tylko, po co? To przecież już było: soc-real-z-ludzką-twarzą... Należy wam się po orderze. Kubańskim – post-modernym!
Przypina. Oni w takt znanej melodii, mimochodem...
CHÓR „Myśl  n o w a , blaski promiennymi...”
2 Do niego w prysiudach.
Kultywujemy w swoim gronie... Prawdziwi mężczyźni, otwarci... awangardowi i bez pruderyjni.
ON Weź te ręce.
3 Nie znasz Platona... Nawet sam Krystian jest z nami. Jesteś niedzisiejszy...
2 Jaki nieśmiały...
3 Nienowoczesny.
ON Zaraz... Mój portfel! 
1 (do 2) Weź mu przywal, bo mnie męczy!
2 Sam się prosi...
Światło.
ON Na pomoc!

7. Nigdzie: w niebie?
TEN Ty żyjesz?
TAMTEN A co byś chciał?
TEN Ona mi mówiła...
TAMTEN Nie wyrażaj się. O niej się mówi: Królowa niebieska...
TEN Z warkoczem aż do samej pupy... Poza tym, że lubimy te same lektury, to nic nie rozumiem.
Kac?
TAMTEN Mniej czytaj...
TEN Zamknij się.
TAMTEN Wilczek stepowy.
TEN Nic nie rozumiem.
TAMTEN Bo ty zawsze musisz wszystko racjonalizować. A improwizować nie łaska?
TEN O czym ty gadasz...
TAMTEN O tobie!
TEN A ty mnie znasz i od razu wiesz wszystko.
TAMTEN Spojrzałem w lustro...
TEN Nie podobam ci się? Przeżyję.
TAMTEN Bez aluzji. Mnie to nie kręci. Ale jestem tolerancyjny... Długo myślałem, co ona   w tobie widzi?
TEN Pewnie twoje przeciwieństwo, ale... to powinno być moje pytanie.
TAMTEN To, czemu go nie zadałeś. Wahasz się? To błąd.
TEN Życie byłoby nudne z samymi pewniakami.
TAMTEN Lubisz przegrywać, czy wygrywać?
TEN Czemu nie pytasz: bić czy być bitym?
TAMTEN Tylko mi tu nie wpadaj w kombatanctwo. Słuchaj, co do ciebie mówię.
Pauza. On coś za bardzo macha rękami.
TEN Nie za wszelką cenę.
TAMTEN Pieprzenie. Cena ma zawsze związek z produktem...
TEN (artykulacja, dykcja, zasady) Mówimy o nas... 
TAMTEN Wszystko i wszystkich można kupić.
TEN Banały. Ale, ale, przed chwilą deklarowałeś się jako zwolennik improwizacji, a tu taka precyzyjna wizja rzeczywistości.
TAMTEN Rozglądam się wokół i widzę, co się dzieje...
Ktoś na chmurze, może Pani G. na rowerze?
TEN Co?
TAMTEN Trzeba sobie radzić, tego nie przeskoczysz.
TEN Już to słyszałem...Zawsze można wyskoczyć! Na przykład z okna, za gołębiem. Odmówić udziału.
Pękł ze śmiechu, ale przeżył.
TAMTEN Outsider-marzyciel... No i co? Hipisi i dysydenci już dawno poszli na posady.
TEN Ktoś powinien myśleć i czuć...
TAMTEN Aleś poleciał. Sądzisz, że świat jest dwukolorowy – tylko prawda albo fałsz?
TEN Nie mówię o świecie. Szukam własnego miejsca i nikomu nie wmawiam żeby mnie naśladował. Każdy swoją drogą: żyj i daj żyć.
TAMTEN Samotność? Cóż po ludziach? A ona? 
TEN Wiedziały gały, co brały. Nie pamiętam, żeby się skarżyła.
TAMTEN Nie znasz kobiet, a może się ich boisz?
TEN Łatwe recepty na wszystko.
TAMTEN Co ciebie, oczywiście, nie dotyczy... idealisto. 
A pamiętasz, na maturze... na pytanie o imię Czechowa – nie umiałeś odpowiedzieć, a po usłyszeniu szeptu dyrektora: Antoni... Antoni, odparłeś – no tak, ale to podpowiedziane! Zabić się można...
TEN Daj spokój... Wierzę w siłę sprawczą słów... 
TAMTEN Faszerujesz sobie nimi głowę. Dlatego piszesz tyle listów, których ona nie czyta.
TEN Jej strata.
TAMTEN A ty myślisz, że słowami coś zmienisz?
TEN Tego jestem pewien.  
TAMTEN (trafiony, nie zatopiony) Trafiony. Nie zatopiony! Strzelasz bez prochu... I pewnie myślisz, że świat będzie zbawiony przez piękno... Tyś się zawsze wyróżniał. Nie znudziło     ci się.
TEN Tak myślę... Znudziło, ale widocznie inaczej nie umiem.
TAMTEN Zadzierasz nosa. Myślisz, że jesteś lepszy?
TEN Chciałbym być dobry.
TAMTEN Mówisz jak ona.
TEN Królowa niebieska...
Po pauzie, cicho.
Nie straciłem nadziei... Kiedyś dojadę do Pietuszek.
TAMTEN Nie ma żadnych Pietuszek!
TEN Mówisz jak diabeł. Kłamiesz... są. Sto dziesięć kilometrów od stolicy, tylko nie wolno przespać.
Trzepot skrzydeł.
ONA  Idąc po linie.
Opiewaj wpierw odległy kraj,
Gdzie w rzekach płynie whisky
A posiadaczki super-pup
Dają kolejno wszystkim;
Bo leków pleśń, retoryk pył
I tak się nie zda na nic,
A pusty brzuch i smutny pies
Kochają siebie samych.

Mów o aniołach, co do zgraj
Bestii się tylko garną,
Dziedzicach Fortun, co nad klub
Wolą spelunkę marną;
Bo chce Niepewność, aby był
But jakiś do lizania,
A kto ma zadek w sińcach, też
Dokopać się nie wzbrania.

Na końcu morał jednak daj:
Coś o zwycięskiej Cnocie,
Grzecznej Dzieciarni w ławkach lub
Opryszkach na szafocie;
Bo zacny obywatel skrył
Mord w sercu, zysku głodnym;
Jeśli wzrok żywy błyśnie gdzieś,
Mrugnij mu na odchodnym. * (rozpływa się).
Zamyślenie.
TAMTEN Wiesz co, życzę ci, żebyś choć raz w życiu odniósł prawdziwy sukces, z kopytami. Złapał Pana Boga za nogi... Rozumiesz, sukces? Nie można wiecznie przegrywać.
Pauza.
TEN Słuchałeś kiedykolwiek, co śpiewał o tym, Niemen? Nie słuchałeś nie mówiąc               o czytaniu Norwida. Ty wiesz, co znaczy to słowo, ale pozwól, żebym i ja kierował się wartościami – tak jest, słowo wytarte, ale nie bez znaczenia – wartościami, które uważam zasłuszne. Myślałeś kiedy           o  w i a r y g o d n o ś c i , to znaczy, zgodności tego co się myśli i robi, z tym do czego się ma prawdziwe przekonanie? Bo mnie właśnie to, wydaje się najistotniejsze... Mój sukces to ona... Mój sukces to moje codzienne życie. Mój sukces to jest to, że mogę robić, na co mam ochotę, być wolnym nikomu nie robiąc krzywdy, przynajmniej taką mam nadzieję; być potrzebny, użyteczny i nie myśleć tylko i wyłącznie o sobie.
Z tyłu np. „Like rolling stone”... A Chór Mędrków swoje (światło punktowe) – miny i konfetti przedrzeźniające, jako kontrapunkt; nieskutecznie. 
TAMTEN Mówiłem o sztuce...
TEN  Sztuka to tylko środek...Wehikuł! Nie jest najważniejsza sama w sobie, ale może być najważniejsza w porozumiewaniu się z bratnimi duszami. Powinna taka być: piękna i mądra... 
Znam swoją wartość. Nie wpędzisz mnie w kompleksy, bo, wyobraź sobie, jestem z siebie zadowolony. Zadowolony z tego, co robię, jak to robię i po co. To nie jest dla efektu, to jest po to, aby zmieniać świat i zmieniać swoje życie. I to mi daje  s a t y s f a k c j ę . Cholerną satysfakcję! Tak, tak, a tego z niczym nie porównasz. Na nic nie zamienisz... 
Chór: trąbki, gwizdki, ukulele...
Cisza!!!
Cisza.
W nosie mam, czy mnie docenią, czy znienawidzą. Czuję i wiem, co mam do zrobienia           i kocham to. Kocham, tylko jestem niecierpliwy i chcę od razu wszystkiego... Tak, zgoda, chcę niemożliwego!
TAMTEN I kto cię słucha? Jaki masz wpływ? ...Po co to wszystko?
TEN Po to, że trzeba mówić prawdę! W ten sposób być pożytecznym. Wiernym sobie. Trzymać klasę  i styl i walczyć o to, bez względu na koszty. Nie ma nic bardziej ważnego!
TAMTEN Klękajcie narody...Cie, cie, król... król nie-do-ty-kal-ny. A może by tak dutknąć przemądrzałą osobę – kopniakiem.
Kopie go.
TEN No, ty! A zresztą dzięki... I tak wiem swoje.
TAMTEN Idiota? Imbecille! Zaraz szlag mnie trafi! 
TEN Spadaj. Idź do diabła...
Rzuca... kałamarzem(?) i trafia w lustro.
Światło. 

8. W słońcu.
JUSTYNA Gra w klasy. 
Ty masz rację...
On ma rację...
Ja nie mam racji!
Ty masz rację.
On nie ma racji...
Ty, ty, ty...
Światło tylko na jej twarz.
ON (z offu) Bądź pozdrowiona... tak ty. Za to, że masz czułość dla nieczułości i niepewność dla pewności. Za to, że czujesz. Za to, że wyczuwasz niepokój i ograniczoność. Za twoją niezdarność praktyczną i praktyczność w nieznanym, za twój realizm magiczny i brak realizmu życiowego, za twoje nieprzystosowanie do tego, co jest, a przystosowanie do tego, co być powinno... Za samotność i dziwność twoich dróg. Bądź pozdrowiona... Pamiętasz przesłanie profesora? OK. 


9.
PANI GEORGINA Pewnego razu... ale dlaczego ja to mówię? Aha, przypomniał mi się panicz... w Argentina. On mówił, że wspomnienia już nie wraca, że to, co było, to już było      i nie ma co oglądać się za siebie, bo to po nic... On tęsknił, ale pisał, że nie ma do czego wracać, bo to tylko przekręcone, przeinaczone: „Ja sam tu jestem. A was nie ma. Ja sam.       Ja sam.”... On był smutny. To dobrze, że przy nim była taka ładna, młoda pani, ale to dopiero później. Ona wszystko pamięta. Ona go kochała           i chciała, żeby wszyscy wiedzieli, jaki był. Ale jaki on był, skoro go nie ma i to wszystko to tylko czyjaś pamięć... Tylko?...
Jak nie ma to nie ma...  Hmm... Ja jestem, ja jestem świadek... i ja będę mówić...
Człowiek człowiekowi wilkiem i to się musi skończyć, to się musi skończyć, to się musi skończyć -  jeden od drugiego łaknie, a nikt sam niczego nie da... To ci dopiero filozofia... wsobna, egocentryczna.
Słyszałam ja nie raz: „chcieć się bawić z tobą w chowanego i dawać ci swoje ubrania i mówić ci że podobają mi się twoje buty i siedzieć na schodach kiedy bierzesz prysznic i masować ci szyję i całować ci stopy i trzymać cię za rękę i wychodzić razem żeby coś zjeść i nie obrażać się kiedy mi wyjadasz z talerza i spotykać się w barze i rozmawiać o tym jak minął dzień        i przepisywać na maszynie twoje listy i śmiać się z twoich wariactw i oglądać wspaniałe filmy  i oglądać głupie filmy    i narzekać na programy radiowe i robić ci zdjęcia kiedy śpisz             i wstawać żeby przynieść ci kawę i bułeczki i drożdżówki i chodzić do Florenta na kawę        o północy i...” **
I co?! Zamiast to zrobić! Zamiast o to walczyć, to miłować, to jeden z drugą spazmy modne   i wiąże za szyję sznurowadła... Kielich o ziemię. Wszystko zniszczyć! Można i tak, ale interesujące to jest jak żyć, bo i tak każdy umrze, a nie każdy żyć  d l a  d r u g i e g o  potrafi. Dawać, a nie brać! I tu łam głowę... a i z mądrzejszym od siebie porozmawiaj... Ja zawsze tak robiła i proszę, jaka ładna... Żartuję.
Życie jest darem od nielicznych dla wielu, ot co - od tych, którzy wiedzą i mają, dla tych, którzy nie wiedzą i nie mają... Tak to jest.
Siada z boku i na maszynie zaczyna coś zapisywać.
JUSTYNA (prościutko) To ja. 
Chciałam być tylko Ofelią, która nie idzie do klasztoru i nie ulega obłudzie. Wie swoje. 
Mało?
On: „Chociaż cię lubię, lecz nie poślubię...
Boś o swój wianek nie dbała”...
Pauza.
Za mało.
Zapomniałam o rozmarynie,
zapomniałam o kwiatku czarnuszki
i o zielu ruty,
ale o nim, o nim 
zapomnieć nie mogę...
Ja: „Stoi mi przed oczyma
Jedyny mój:
Sandały, kij pielgrzyma,
Podróżny strój”...
Jutro przestanę się tym zabijać.
Wyrzucę fotografie mężczyzn, których kochałam, a którzy posługiwali się mną jako swoim alibi i swoją tragiczną wymówką. Nie chcieli dorosnąć, woleli cierpieć. Nie będę  w s p ó ł –  c z u ł a ...
Wyrwę z piersi coś, co było moim sercem.
Masz na mnie ochotę, Hamlecie? (śmieje się) Będzie bolało... 
Światło.

10. Teatr w teatrze: scena na scenie.
ON (reżyseruje) Więcej światła! Proszę państwa, nasz teatr, to może już nie jest świątynia, ale to nas nie usprawiedliwia, tym bardziej nie rozgrzesza i nie zwalnia od odpowiedzialności. Nie ważne nowe formy, ważne, żeby to było spod serca. Musicie grać w nim o życie... Iść na całość! I myśleć!
PANI GEORGINA (z boku, pisząc) E k s t r a ...
ON To trochę tak, jakby to było po raz ostatni, jakby od tego zależało wszystko, rozumiecie, wszystko, co ważne... jakby to już nie była tylko sztuka... Chodzi o prawdę. Sadzę, że od tego stajemy się lepsi...
Bardzo proszę, scena dziesiąta. Światło proszę... Improwizujcie.
GŁOS (z offu) Fresnele będą na jutro. Dam kontry.
Zmienia się światło.
EWA / JUSTYNA Już świta...
Gdzie mnie przywiodłaś
myśli bez sensu, 
siło bez chęci, 
duchu bez woli...  
Pragnienie zna drogę i poprowadzi mnie dalej.
Będzie tak, jak ma być...
(do niego) Nie. Nie jestem głodna, dziękuję.
TAMTEN / WĄŻ (symultanicznie) Niebo, czemu, czemu...
co mi zarzucasz, 
tajemnicza siło?
Wyroku
niebieski. Losie.
To, że jestem?
Że biorę życie we własne ręce?
( do niej) Tylko spróbuj, zerwałem je właśnie dla ciebie.
EWA Ach, wężu... Zawsze to samo, zawsze to ja muszę wybierać. Wolałabym nie wiedzieć, nie pytać, stracić głowę... Śnić.
Poddaje się.
WĄŻ Spróbuj! Będziesz... Będziesz miała władzę... (do reżysera) Władzę czy wiedzę?
ON Graj!
EWA Mam... Kusisz, mamisz, tumanisz, nie przestraszasz. 
WĄŻ Kokietka..
EWA Wiem jak to się skończy.
WĄŻ Zaczniesz wszystko od nowa, żreć będziesz garściami... 
Dobiera się do niej; to trwa.
EWA Pułapka na szare myszki? Dobrze, niech i tak będzie. W końcu, zawsze mam jeszcze rzekę i jego listy. To jest jakieś wyjście.
Burza .
WĄŻ Ta burza to taka przenośnia? Duszy niewolnej od pożądania to nie przestrasza. Ktoś      z otartym grzbietem niech sobie łka. Mnie w tobie to nie zaszkodzi.(na stronie) Ale dykcja!
ON Bierzesz ją bierzesz. Nie stój jak wryty!
JUSTYNA (tak samo) Mógłbyś służyć śmiało za narratora tej akcji, książę.
ON Ba, mógłbym nawet ci zademonstrować, co?  Figurę w teatrze marionetek, bylebyś tylko ty w nim była. Z jakimś swoim lubym...
WĄŻ Woow! Też mam wielki dowcip. Zobacz: kolący... Chciałabyś go stępić? 
ON O, Jezu...
JUSTYNA Możemy próbować?
ON Byłbym wdzięczny.
Pauza.
WĄŻ Powiem wprost. Pani, czy mogę spocząć na/w twym łonie? Przecież nic w tym złego kłaść się między udami dziewczyny... 
Ściąga skórę i robi to.
ON No kurwa, co robisz! Rżniesz mi tu ekshibicje jak byśmy nie byli na zawodowej scenie. Ten bulwar możesz sobie odstawiać w modnych cool-teatrach. Proszę bardzo: naturalizm krytyczny wiecznie żywy. 
TAMTEN Kto mówił przerwa? Będę w bufecie...
Schodząc, pod nosem, aluzyjnie.
„Niech się zraniony jeleń słania
Stado już w bór odbiega;
Bo - i tak dalej, i tak dalej –
Na tym ten świat polega.”
JUSTYNA Przesadziłeś! Jesteś zazdrosny!
Przez scenę turla się jabłko.
Zjem sobie jabłko, a co? I nie pozwolę, żeby mnie ktoś stawiał między nożem a widelcem... 
Nikt mi nie będzie mówił jak mam żyć! I co jest dobre a co złe. Nawet ty... Właśnie ty, bo ci wierzę, słyszysz? Wierzę. A muszę sama. Sama! Ja sama... I niech nikt do niczego nie wraca. Bo pusto.   
ON Ja tu jestem.  
JUSTYNA Imponujesz mi, wiesz? I zadręczasz, nie dajesz żyć! Bo ty masz rację, wiesz? Masz zasraną rację! Nie ustępujesz!
ON Nie.
JUSTYNA Wypchaj się...
ON Jak mawia poeta: „Kochajmy się z grubej rury /aż dokoła zadrżą mury, / aż polecą skry    i wióry. / Kochajmy się jak wilczury!” 
JUSTYNA Tak powinno być. Trzeba żeby ktoś miał wreszcie rację ... dla mnie, nie dla świata, pieprzę to, ale dla mnie! Ktoś musi wiedzieć, jak to w ogóle jest i otworzyć mi oczy. Przekonać albo zmusić!
Zaufanie, to jest to... ale takie... całkowite, bezgraniczne... A ja jestem cholernie nieufna... ciągle nie rozbrojona, rozumiesz, i się wszystkiego boję. Nie wiem, czego się boję, ale muszę to pokonać w sobie. Może boję się otworzyć, dać ci to, co mam, bo wtedy mnie samej ubędzie, rozumiesz? Strach ma moje oczy! Może to sprawa wychowania, nie wzmocnienia, kiedyś, może matka, dzieciństwo, te sprawy...
ON Chcę żebyś zagrała tę rolę!
JUSTYNA Nieziszczalne zadanie...
ON (twardo! )Masz serce. Możesz
JUSTYNA Przy tobie, zawsze. Z tobą...
ON Ale dlaczego?
Oboje wybuchają śmiechem.
Jestem śmieszny... 
JUSTYNA Nie jesteś. Naiwność to lepiej niż cynizm. Nie rób z tym nic.
ON Przecież przyszedłem i wziąłem twoje życie...
JUSTYNA  Oho-ho. Musisz to puścić! Wypuścić w sobie. Nie trzymać mnie ani nie rozpamiętywać, nie pytać „dlaczego”, ale wypuścić.
ON No tak.
JUSTYNA Tak...
Miałam sen, wiesz, uśmiejesz się... że jestem z tobą... no, że będziemy mieć syna...
Śmiech.
Na pewno by się wszystko udało: byliby żyli długo i szczęśliwie. Ale ty gdzieś poszedłeś. Poszedłeś    i cię nie było, no, zniknąłeś, a ja czekałam i czekałam na ciebie. Długo, długo czekałam i patrzyłam na niego i widziałam ciebie... A jak już wreszcie wróciłeś – poszedłem po papierosy, mówiłeś, papierosów nie ma, ale zobacz, co przyniosłem, Dostojewskiego – on był już duży... I zrozumiałam,  że taki już jesteś, że inaczej nie umiesz, że jesteś dumny, i że żałujesz, że cię nie było... Było pięknie.        
Pauza.
- Pamiętasz Medeę – Meneghini ? Taak... A więc, tarantula? – Jestem pamiętliwa. Używam swego żądła.
Postanowiłam pokonać swój los, swoje przeznaczenie. Przekroczyć to... Zgrzeszyłam, bo myślałam, że wolno mi wymierzyć sprawiedliwość... 
Chciałam przywrócić równowagę, porządek, czy jak sobie chcesz: „sprawiedliwość”. 
- Wyobrażasz sobie? –
Długo nic nie mówi, uśmiecha się do siebie.
Nalałam pełno wody do wanny, jak on się lubił kąpać, jak on to lubił, i postawiłam na brzegu elektryczne radio. „Lady day”, tak mówił nasz syn, gdy słyszał Billie Holiday, śpiewała, jak zwykle smutno i powłóczyście...
Nuci..
Było coraz goręcej, jeszcze teraz czuję tę parę na sobie...
Chciałam się zemścić? Ten, kto pragnie się mścić, został znieważony... 
To ty byłeś moim przeznaczeniem i musiałam się z tego wyzwolić... 
Pauza.
To był taki trzask! Suchy trzask... i wstrząs, nigdy nie zapomnę, jak on, w tej wannie... Wstrząs, bulgot... i cisza. Tylko ta para...
Śpiewa, ale inaczej.
Zasypcie go kwiatami... Zasypcie go kwiatami...
Widzisz sam, moje ty marzenie - to pomyłka... Nie jestem kobietą z twoich snów...
Cisza.
ON Nigdy nie byłaś dobrą aktorką...
JUSTYNA Znowu będziesz gadał o uczuciach? To tylko swędzenie pod pachami. Między nogami... Prawdziwy jest głód. 
ON Bredzisz!
JUSTYNA Martwię się...
ON To przestań już, przestań! Bo to nudne, zarozumiałe... Ciągasz mnie za sobą, bo ci to robi na samoocenę. I egoistą zalatuje!
JUSTYNA Jaki nieelegancki? Znowu krzyczysz. To mi się podoba?
ON Jesteś skorpionem, gryziesz bez opamiętania.
JUSTYNA Byłam. Jestem... Chodź już wreszcie do mnie... nie stój jak wryty...
Chcieli się przytulić.
TAMTEN Wbiega podekscytowany
Eureka! Dzieci, już wiem. Wymyśliłem w garderobie... Chodzi o to, że mój bohater źle się czuje w społecznej roli... no, w skórze jaką przyszło mu nosić, to znaczy, grać... a Ona jest dla niego szansą wyrwania z tych ograniczeń. Ja grałem napięcie erotyczne, a tu chodzi o coś więcej... o... o próbę przejścia na drugą stronę - transgresję, o ciało, które przekracza swoją formę i staje się... same w sobie, poza płcią i ograniczeniami kultury...
JUSTYNA Kocha ją, czy nie?
TAMTEN Nie rozumiem.
JUSTYNA Czy Wąż kocha Ewę?
TAMTEN Wąż to tylko symbol. To środek do celu, którym jest  p o z n a n i e . Przejście do świata, w którym nie ma już żadnej boskiej determinacji. Jest za to wolność wyboru: żadnymi przykazaniami nie ograniczone człowieczeństwo. Poza dobrem i złem! „Dajcie mi człowieka”. Kto to napisał? Zrozumcie, tradycyjne granie postaci z papieru, dzisiaj nie ma sensu. Trzeba sobą zaświadczać własną prawdę. Ludzie nie chcą literatury w teatrze, chcą oglądać swoje życie, zgęszczone, doprowadzone do ostateczności. Chcą się oczyszczać przez to, że o sobie ciągle jeszcze myślą lepiej, niż o tych naszych wymyślonych scenicznych postaciach. To takie usprawiedliwienie! Bezpieczne usprawiedliwienie, którego my im dostarczamy, co wieczór, za marne pieniądze. Dlatego, trzeba pokazywać zło, zło w nas i zło we wszechświecie. Obnażać...
EWA / JUSTYNA Jestem zmęczona... Wężu, czy Hamlecie – aktorze czy błaźnie - pilnuj się, żeby nie wykraczać poza prawdomówność; wszelka przesada kłóci się z celem naszej sztuki...
(czyta z egzemplarza) „Nie wierzcie w bieg słońca przez firmament; / Nie wierzcie w żar gwiazd, co w niebie stoją; / Nie wierzcie nawet w prawdę samą; / Lecz wierzcie - lub nie wierzcie - w miłość moją”.
Chce zejść..
TAMTEN (na kolanach) Najdroższa...
ON Panu dziękujemy.
TAMTEN Co?
ON Nie rozumiesz? Próba skończona.
JUSTYNA A przecież tyle razy mówiliśmy, powtarzaliśmy, że „winowajca”, gdy siedzi         w teatrze, powinien być kunsztem naszym tak bardzo poruszony, żeby w przystępie skruchy zaraz publicznie wyznać swoje zbrodnie...
Wychodzi.
ON Po hrabalsku, to: styska se mi po tobe!
JUSTYNA (śmieje się, nagle poważnieje) Nic mądrego nie można tu dodać, naprawdę. Tylko miłość łączy. Dobro łączy, a zło rozłącza... Wszystko inne, to tylko imię kłamstwa... 
PANI GEORGINA O! Tak to jest.
Wyciąga z maszyny to, co napisała i zostawia pod kamieniem na wieczną rzeczy pamiątkę.
GLOS (z offu) To ja już gaszę, dobrze?.
JUSTYNA (z za sceny) Nie! Ja ci nigdy nic nie dałam!
Cisza.

11.
TAMTEN Po pauzie wolno  do publiczności.
Skoro w to nie można grać inaczej, tylko tak, to grajmy w to właśnie tak, i nie mówmy już 
o tym więcej, dobrze?...
Bo to wcale nie tak, jak się wam podoba... i jak wam wygodniej...
Nie każdy może mieć rację, tak jak nie każdy nie jest zwyczajnie głupi. 
Z uczuciami żartów nie ma!
Prawdą jest... że zdarzają się, właśnie, zdarzają:  b o l e ś n i e  wybrani, no nie? ... I co wtedy zrobić   z oczami...?   
Krzyczy. 
Zabrakło duszy? Mamo, mamo, co ja zrobię ze swoim sumieniem?
Pauza.
Tamten... na scenie to nie musiał być Ten, a ja to nie do końca On. Oni wcale nie „żyli długo                i szczęśliwie”... Zrozumcie, ona właśnie się rozpłynęła, zniknęła i już nigdy nie będzie go kochaćtak, tak, może nawet pokażą to w telewizorze... 
Zresztą, to się nie mogło dobrze skończyć. Miłość, z miłości, co za banał!
Dlatego, idźcie już wreszcie sobie, do domu, gdzie wszystko będzie jeszcze bardziej udane niż tutaj. Na jutro znowu przygotują bebechowate rekwizyty... 
Będziecie mieli swój ulubiony teatr i nie całkiem udane życie.
A na razie, radźcie sobie sami...
Idźcie, już idźcie! Skręćcie za rogiem, w zaułek...
Schodzi przez widownię (albo wchodzi po sznurowej drabince, gdzie nas nie ma – zależy od punktu widzenia). 
Wolno światło.



12. 
W mroku tylko mała figurynka Pałacu Kultury znanego z imienia, jak szopka - może                z gwiazdką na czubku (?)
CHÓR Koniec! I... 
Głośny wybuch, z góry konfetti.
No właśnie, właśnie:  b o m b a ... 
Ś w i a t  s i ę  z m i e n i ł . Taak...
A kto kochał... ten...  
trąba-bąba, siekiera-motyka... jazzz.
Skoczna muzyka.

EPILOG
Po scenie zaczyna jeździć model zdalnie sterowanego samochodziku (takich zabawek używa się w cywilizowanym świecie np. po to, by wyładowane materiałem wybuchowym, mogły stanowić bombę, którą podkłada się niepostrzeżenie pod samochód przeciwnika) – to półciężarówka z platformą stylizowaną na „Love Parade”, z kolorowymi ludzikami; jeździ bez końca, zataczając koła pomiędzy bezużytecznymi klockami. 
Bez kurtyny.




* W. H. Auden: Morze i zwierciadło w przekł. S. Barańczaka.  
 **  S. Kane: Łaknąć w przekł. I. Libuchy

(2004)




Szum skrzydeł. A jednak
Dorota: Uuu... Tu jestem.
To ja, to ja. Przyfrunęłam.
Przecież wiem, że w twoich oczach umiem.
A wiesz, jak to robi? Mi! Mnie.
Wiara w człowieka. W latanie. W anielstwo na ziemi, ha, ha. W siebie.
Chcieć to móc. Mieć dla kogo to bęc. I już.
Lubisz mnie?
Cicho, nie gadaj...
Podasz mi rękę?
Byłam gdzieś, po ciemnej stronie.
Po nieznanej stronie of Human. Z dużej litery.
Ce ha a de... Tak mówią ci w kitlach. Ci co nie mieli czasu.
Bolało. Bolało, bolało...
Przestałam mówić. Nie przestałam myśleć, myśli bywają najgorsze.
To jest jak góra i dół. Jak wiem i nie wiem nic.
Jak strach!
Jak strach!
Jak strach!
Brakuje wiary, brakuje nadziei, brakuje miłości.
Jest tylko brak.
Ale...
Ale profesor Kępiński, tak, i Dąbrowski. Wiem,
jestem pozytywnie zdezintegrowaną. Poważnie. I co?
No właśnie, niewiele. Wiele niczego. Brak.
Brat, Brad Pitt... Tak? Syndrom Pitta: cierpliwość i miłość. Cierpliwość i miłość, cierpliwość i miłość. Tak.
Ty wierzysz? Ty wierzyłeś, aha...
Ja się bałam i przepraszałam, tak...
Nie chcij ode mnie niczego,
nie oczekuj,
nie przymuszaj.
Bądź.
Żyj dla anioła,
niekoniecznie z.
Ktoś śpiewał: "zaopiekuj się mną"...
Zaopiekuj się nią...
Ona lata, ona potrzebuje czasu, ona...
Nie jestem Adelą, nie jestem Justyną ani Ewą, jestem Dorothea, 
dar od Boga.
"Każda Dorota ma swe kłopota..."
Ja mam,
jesteś tam? Gaśnie światło.

(2015)









































































































































,







































Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć przed przesłuchaniami , spotkało się z publiczną deklaracją jurora-władzuchny: "pani Moniko, pani się nie martwi - pomyślimy..." Reszta była już nie tyle milczeniem, co politycznym zamac

gówno-burza w Pałacu im. Stalina

Niejaka Szpila rujnuje publicznie wizerunek Moni i tylko potwierdza znaną prawdę, że                                 r e w o l u c j a  p o ż e r a  w ł a s n e  d z i e c i  *                                                                                                          "Ogrom cierpienia psychicznego i emocjonalnego, którego doznał zespół aktorski w ostatnim czasie, jest tak dewastujący, że nie umiałabym oglądać tego spektaklu, zapominając o tym, co widziałam i przeżywałam wraz z zespołem przez ostatnie dni, uczestnicząc w próbach w teatrze. Odcinam się od rewolucji głoszonej przez Monikę Strzępkę powołującą się na mój tekst, bo w jej wydaniu ów Heksowy przewrót jest fejkiem. Tak jak cała głoszona przez nią rewolucja ".   Ustawka w T. Dramatycznym  kompromituje się zanim zaczęła na dobre zarabiać (Strzępka, co miesiąc 18,5 tyś). Mobbing, ideologiczny szantaż, wulgarność i zastraszanie aktorów to się okazał  p r a w d z i w y program ustawionej na posadę lewackiej

elyty stołeczne

Jacek Zembrzuski Administrator       Lis przed chwilą usunął film który udostępnił od Andrzeja Seweryna; dlaczego trzeba przypierdolić faszyście Kaczyńskiemu , Orbanowi  https://t.co/LYgsMXJZ9Z   pic.twitter.com/LYgsMXJZ9Z   https://twitter.com/ZaPLMun.../status/1664756736215904256... https://platform.twitter.com/widgets.js TWITTER.COM   ochujał ten kodziawerski b ł a z e n e k, kiedyś aktor