Przejdź do głównej zawartości
Naszym pierwszym celem jest odniesienie się do programu kandydata wybranego na dyrektora Narodowego Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie w konkursie przeprowadzonym przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Program ten jest zagrożeniem dla przyszłości teatru artystycznego w Polsce...                                                                                  Gildia Reżyserek i Reżyserów Polskich
... korzenie zła są w nas, w każdym z nas, zanim wrosną w instytucje i doktryny.                 Leszek Kołakowski
Dyrektorem teatru jest się u nas nie po przedstawieniu organowi założycielskiemu wiarygodnego programu z konkretami na temat tego, co by się chciało zrealizować i z kim: czy jest się osobą niepozbawioną zasad etycznych i kwalifikacji intelektualnych, lecz - nie wiadomo dlaczego (?) - ze wskazaniem  znajomości w odpowiedniej partii i (za)rządzie.
To w pełni zadowalało i jak widać ciągle zadowala każdego rządzącego, bez względu na ogłaszaną wcześniej aksjologię, która wyniosła go, gdzie zasiada.
Właśnie to, plus hipokryzja uprawiania podwójnej moralności (od tego władza ma centra informacyjne i rzecznika - szczególnie, gdy niezawiśli żurnaliści nie dopytują) pozwala spokojnie dotrwać do kolejnych wyborów z minimum sondażowym, nie kupowaniem Caracali i rozegraniem własnych frakcji.
No, jeszcze warto nie mieć opozycji? Nie, nie warto (!), bo od tego się gnije nie tylko w państwie duńskim.
Dokonująca się właśnie na naszych oczach z (a) m i a n a  Narodowego Starego Teatru w Krakowie w nadworny teatr stary, by było tak jak było w sposobie realizowania interesów aktorskich nie przystoi inteligencji osób przykładających do tego ręki.
Owszem, aktorzy rządzili i rządzą w teatrze w tym sensie, że są istotą tej roboty, podmiotem myślenia i celem miłości, czego nie należy mieszać z nieuprawnionym wpływaniem (decydowaniem), kto będzie dyrektorem.
Warto by przemyśleć (choćby na przykładzie Powszechnego za pozornej dyrekcji Rudzińskiego i faktycznych rządów Jandy versus Szczepkowska, czyli Rady Artystycznej, która doprowadziła do Brzyka i Bolesty, więc: "młody j...e starego") przeciw-skuteczność takich, rzekomo demokratycznych mechanizmów: władza ma wtedy - we własnym mniemaniu - spokój, a to jest celem nadrzędnym (dla kolejnego wyboru) wszystkich zarządzających. Teatr od tego więdnie!
Nie ma żadnej demokracji w teatrze... Przepraszam: dyrektor i pani wiceminister na wizytacji mogą nie stać grzecznie w kolejce po kawę w bufecie. Kropka.
Scena była i jest hierarchiczna! Każdy wie, co kto potrafi i słucha mądrzejszych od siebie, bo to sztuka rzemieślnicza - z mistrza na młodszego, z akcji do reakcji i od słowa do dialogu, tylko tak można się czegoś naumieć, rozwinąć. Reżyser powinien być "zabity" za pozwalanie aktorowi na granie tego, co już umie - a nie szukanie środków nowych (to z Lassalle'a propagowanego u nas słusznie przez Andrzeja S.). Proszę mi nie mówić, że to stary teatr, bo właśnie taki bywał Stary, gdy był dobry...
Łomnicki uczył mnie: bo widzi pan, najgorsze jest to, że ja siebie na scenie nie widzę... Przecież to było wezwanie studenta reżyserii do informowania aktora (choćby najlepszego) o tym, "co widać" z jego działania; aktor nie potrzebuje pomysłów, tylko oddźwięku-reakcji na swoje działanie - "czy to działa" - i potwierdzenia zgodności intencji z efektem. Dobrymi chęciami wiadomo co jest wybrukowane...
Dlatego aktorzy dyktujący dyrektorowi co i z kim powinien realizować tylko pozornie przechwytują teatr, bo w istocie mieszają porządki i hierarchię, pozbawiając się kontroli artystycznej - stawiania sobie wymogów formalnych i intelektualnych.
Dobry teatr robi się w zespole i z zespołem, a nie w dyktacie. Kolektywne kierownictwo uprawiano w Związku Sowieckim z wiadomym skutkiem: przewagi jednych nad drugimi. Dobry teatr musi mieć kierownika - osobowość.
Odbywający się właśnie w Krakowie proces "normalizacji" prostą drogą prowadzi do degradacji zasad konstruujących wspólnotę wobec wartości (tak,  tak, nie wszystko dozwolone) i zagraża powstaniem sytuacji, w której już nie wiadomo, kto tu rządzi, kto naprawdę podejmuje decyzje i ponosi odpowiedzialność; bez tego wszystko się rozmywa i relatywizuje, a na plan pierwszy nieuchronnie wyskakuje kasa.
Już kiedyś pytałem, czy o to chodzi Profesorowi Glińskiemu, wicepremierowi rządu dobrej zmiany? Bo może rzecz jest w niedoinformowaniu?
NST to Tradycja, prestiż, pieniądze i ... o b o w i ą z k i ! Zespół aktorski myślący o zawodowym i mentalnym rozwoju a nie status quo; kontrolowaniu i wymaganiu a nie układaniu się dla podtrzymania kontraktu nieakceptowanemu przecież dyrektorowi.
Pan Mikos teatru robić nie potrafi, więc rolą znakomitych specjalistów jest domaganie się zmiany dyrektora a nie kombinowanie i dyktowanie "co" / "kto" - wtedy jakoś to będzie; na jak to będzie i tak wpływu nie zyskując - bo to wynik procesu produkcyjnego składającego się z bardzo wiele czynników (łącznie z odpowiedzialnością finansową), na które R. A. wpływu mieć nie może.
Gombrowicz pisał: aby poznać smak zupy, trzeba przede wszystkim wyjąć głowę z garnka... Rada Artystyczna Starego Teatru trzyma swe głowy w tym garnku, żeby nie powiedzieć, że sama sobie jest kucharzem. Pozwolę sobie życzyć Szanownym Państwu, by pichcona tak "zupa" nie była jak u Gombrowicza: (z) ogryzki i i ty wendliny koci... Wtedy tylko znowuż swędzi (wiem, bo robiłem "Ślub" z równie dobrymi, ale, że siedmionarodowymi artystami, więc w różnorodności swojej pluralistycznymi).
"Aktorzy do grania" - tak jak dyrektor do decydowania. Proszę tego nie mieszać.
Fundowana przez umowę aktorów z Mikosem sytuacja już ma swoje dwuznaczne moralnie skutki w postaci połykania języka przez "gildianych" uzurpatorów. Paweł Łysak i Michał Zadara zdążyli wyskoczyć przed szereg zapewniając, że żadnego głosowania w sprawie bojkotu teatru nie było. A co to, sejm? Zapasiewicz wyrażający się publicznie o Brzyku z Bolesto lżących pamięć Hubnera nie potrzebował głosowania, wystarczyło, że odróżniał przyzwoitość (i zawodostwo) od ich braku. Zresztą, Pana Dziekana prosiłbym też nie wołać bez potrzeby. Byłem jego studentem i asystentem, więc widziałem na własne oczy granice kompromisu i to, kto musi mieć autorytet (nie mylić ze znajomościami) i w bufecie i w całej reszcie; upraszam, bez demagogii...
Skutkiem tego pozornego, bo wymuszonego, porozumienia będzie tylko podważenie standardów, obniżenie poziomu i dalsze ośmieszanie się ministerialnego organizatora. Nie ma na co czekać, bo praktyka zweryfikowała wielokrotnie nieskuteczność chodzenia w takich sytuacjach na skróty. 
Stary Teatr potrzebuje zmiany dyrektora i minister ma wszelkie prawne podstawy, by nie czekać, lecz podjąć decyzję w oparciu o e f e k t y (klapę) dotychczasowej działalności, błędnie przez siebie wskazanego nieprzygotowanego i przepisy (także o finansach publicznych) łamiącego. Tak, tak, pana cywila Mikosa Marka, najlepiej uprawiającego magiel z obmawianiem, insynuowaniem i mijaniem się z prawdą konformisty uwieszonego ministerialnej klamki.
Powiedz mi, kto ci wisi, a powiem ci, kim jesteś...
Za chwilę kurtyna!

Komentarze

  1. ~Krakauer 20 STYCZNIA 2018 — 19:07
    Trafia Pan w sedno pisząc o próbie przechwycenia teatru przez aktorów. Nic nowego pod słońcem i zawsze prowadzi do konfliktu: starych z młodymi, zasiedziałych z nowoprzybyłymi i ustosunkowanymi ze zdolnymi. Nikt nie będzie chciał ponosić odpowiedzialności i wszyscy będą mieli pretensje do wszystkich.
    Stary Teatrze nie idź tą drogą.

    ~jkz 24 STYCZNIA 2018 — 04:39
    takie rozmówki z samego środka Cracoviensis (otrzymane):
    ST to teatr Klaty, bo Klata wyrżnął w pień przeciwników w ST (tych co podważali jego geniusz, bo geniuszem nie był jak wiadomo, nawet średniakiem nie był, bezczelny zakompleksiony typek, najchętniej akcję Wyzwolenia ustawiłby w kiblu, ot geniusz lewacki ). Przez synekury (niezwykle wysokie stawki za przedstawienie) stworzył grono zwolenników. Reszta została odsunięta od zarobkowania (głodzenie). Niektórym, których niepotrzebował pozwalał na zajęcia w serialach i tv, gdzie jeszcze łatwiej się zarabia. Toteż zbudował armię aktorów-zwolenników-zakładników. Gdy aktorzy walą kosami na scenie przy uklonach to wołają o to … by było jak było za Klaty (zarobkowo). Gaże/przedstawienie są niebotyczne ponoć w ST, niektórzy zarabiają po 13-15tys /mc. A ci co nie walą kosami to ci co do stajni Klaty nie należeli (wykluczeni).
    MM jako władca, pokazał obsadą w DBA, że może odciąć od przychodów kogo zechce z aktorów – Kolasińska służy każdemu Panu, i wyjdzie na scenę dla każdego. Pierwotnie MM wskazał obsadę z tzw. drugej linii, tych co niezarabiali u Klaty. Ale oni odmówili ról bo ciśnienie tych co zarabiali u Klaty było tak silne że groziło ostracyzmem, wyklęciem (niektórzy ze stajni tego demiurga Lupy, stary papuć teraz). Stajnia Klaty poczuła zagrożenie zarobkowe jeszcze większe, gdy MM zatrudnił do DBA aktorów z zewnątrz. A tak być nie może!, by zewnętrzni zarabiali. Doprowadziłoby to do wyekspediowania zespołu w kosmos nędzy. Przemyślany trik MM. No i zmiękli opozycjoniści. Dostosowali się. Stąd RA.
    I po cóż Krzyżowski się godził na rolę, i po cóż Gancarczyk godził się na rolę? w Masara , a tak w ogóle …MM chce mieć w zespole (na scenie) oponentów blisko (wrogów trza miec blisko), i chce mieć spokój czyli zaliczenie premiery, bo sukcesu artystycznego żadnego nie będzie, wiadomo że nie będzie. Będzie klapa. I tym stwierdzeniem można odebrać ducha …wykonawcom ;) A priori głosić klęskę. Która i tak będzie. Za tym razem i za każdym następnym. Bo to nieuniknione. Nieuchronne.
    …otóż ci co są w RA, będą mieć dostęp do ról (najwyższych stawek) lub ulg w dostępie do seriali (zwolnienia na zdjęcia), wybrańcy…
    To MM (dyrektor) powołuje RA, a tu RA ukształtowała się sama. Na jej skład nie miał wpływu MM! Nie chciał mieć.
    Rzecz w tym że obecna RA nic nie wymyśli , więc niech współpracuje z MM, niech się Pan nie niepokoi, słabiutcy są w oczytaniu, i czuciu, intuicji programowej. RA ma sprowadzić Gildię. Lupę, Klatę, itp.
    Prawych lokalsow znów szlag trafi.
    Toteż stronie P należy unaoczniać że się pomylili, bo nie będzie się dało uczęszczać do teatru MM.
    To lokalsi prawdopodobnie mają wpływ na zmiany (problem lokalny), a nie ministeriały. W koncu MM prowadzi do upadku tego co miało być wielkością, dumą. I cóżeście prawaki narobili tymi swoimi małymi rozumkami?! swymi wyborami? Toteż siłą lepszej zmiany są prawaki lokalne, czyli jak Pan nazywa ekstrema maciarewiczowa. Oni nie tacy głupi, żeby ich MM mamił zbyt dlugo. Wezwali go do KKW na opowiedzenie się, ale MM nie ma nic sensownego do powiedzenia, udaje. Stawiałbym na ruch niezadowolonych lokalnych prawaków. I uświadamiał im omyłkę, a nie czekał na refleksję ministerstwa. To lokalsi mają nacisnąc na ministerstwo. Jak to mówi Marszałek w „Marszałku” : Pac, i po sprawie.
    Być może RA wymyśliła że ministeriały skończą z MM w wakacje, czyli zanim RA podejmie współpracę z MM.
    Na razie ot takie macanki RA z MM.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Monia w Waginecie

Zwalniają? Znaczy będą przyjmować! Lejzorek Rosztwaniec                                                                                    Aferka ze Strzępka(mi) w Dramatycznym Teatrze w PKiN im. Józefa Stalina jest symptomatyczna dla naszego, przesiąkniętego obłudą i hipokryzją, teatralnego zamtuza. Zgodnie z modą i "tryndami" rządzi nimi w większości lewica, czysta jak Wisła przez nich gównem zaśmierdziała, a w tingel-tanglach, poziomem, na łopatkach ledwo, ledwo intelektualnie rzężąca... A przecież do przejęcia tej zasłużonej sceny potrzebna była "konkursowa" u s t a w k a, w której Monika Strzempka, za pośrednictwem Gazety Wyborczej zagrała va banque  poskarżywszy się na warunki, które ją - n i g d y nie kierującą instytucją artystyczną - autowały, co natychmiast, choć przed przesłuchaniami , spotkało się z publiczną deklaracją jurora-władzuchny: "pani Moniko, pani się nie martwi - pomyślimy..." Reszta była już nie tyle milczeniem, co politycznym zamac

gówno-burza w Pałacu im. Stalina

Niejaka Szpila rujnuje publicznie wizerunek Moni i tylko potwierdza znaną prawdę, że                                 r e w o l u c j a  p o ż e r a  w ł a s n e  d z i e c i  *                                                                                                          "Ogrom cierpienia psychicznego i emocjonalnego, którego doznał zespół aktorski w ostatnim czasie, jest tak dewastujący, że nie umiałabym oglądać tego spektaklu, zapominając o tym, co widziałam i przeżywałam wraz z zespołem przez ostatnie dni, uczestnicząc w próbach w teatrze. Odcinam się od rewolucji głoszonej przez Monikę Strzępkę powołującą się na mój tekst, bo w jej wydaniu ów Heksowy przewrót jest fejkiem. Tak jak cała głoszona przez nią rewolucja ".   Ustawka w T. Dramatycznym  kompromituje się zanim zaczęła na dobre zarabiać (Strzępka, co miesiąc 18,5 tyś). Mobbing, ideologiczny szantaż, wulgarność i zastraszanie aktorów to się okazał  p r a w d z i w y program ustawionej na posadę lewackiej

elyty stołeczne

Jacek Zembrzuski Administrator       Lis przed chwilą usunął film który udostępnił od Andrzeja Seweryna; dlaczego trzeba przypierdolić faszyście Kaczyńskiemu , Orbanowi  https://t.co/LYgsMXJZ9Z   pic.twitter.com/LYgsMXJZ9Z   https://twitter.com/ZaPLMun.../status/1664756736215904256... https://platform.twitter.com/widgets.js TWITTER.COM   ochujał ten kodziawerski b ł a z e n e k, kiedyś aktor