Za co uwielbiam Haruki Murakamiego? Sam nie jestem pewien, ale lekturę jego powieści serdecznie polecam. Mimo tak różnych źródeł kulturowych w jego twórczości można się świetnie odnaleźć. Sądzę, że to sprawa psychologii i traktowania postaci, w czym nie jest taki znowu różny od np. Czechowa (?)
Wielka historia zawsze stanowi tylko tło dla indywidualności i pytań typu: "jak wspominam ojca" (jak bardzo głęboko wojna może wpłynąć na życie i psychikę), co rozwija się jako uogólnienie.
Przestrzega, że jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za własne życie, ale i czyny popełniane w imieniu społeczeństwa - w tym bym widział odtrutkę na wschodnioeuropejski socjalizm.
Ale bywa także "magiczny" na dawną modę iberoamerykańską; czyżby to cecha kultur postimperialnych?
Z biografii francuskiego reżysera Francois Truffauta dowiedziałem się, że w dzieciństwie został porzucony, bo im przeszkadzał... Jednak nie hoduje w sobie goryczy.
To pisarz egzystencjalista, choć mądrzejszy od Sartre'a i paryskich mądrali - czyżby przyroda kształtowała lepiej od modnych kawiarni?
Jego przesłaniem jest twierdzenie, że historia nie należy do przeszłości, ale ma ciągły wpływ na naszą rzeczywistość, ale to nie fatalizm, lecz mądrość płynąca z doświadczania...
Japonia z początków XX wieku ma wiele "za uszami", dlatego proza Harukiego to rodzaj katharsis.
Każdy z nas jest jedynie kroplą deszczu i musi się stać częścią większej zbiorowości. Trzeba być odpowiedzialnym.
Komentarze
Prześlij komentarz