To chyba Jan Kott zwykł był mawiać: "mam mało czasu, oto moja hierarchia dzieł"... Dlatego, ku pamięci, sobie układam, bardzo subiektywnie, własne wzruszenia i zadziwienia w roku mijającym, z pogłębiającym się przekonaniem, że warto "więcej czytać niż patrzeć za okno" (przypominam: stare ruskie przysłowie), i że lektura książek da się inscenizować w głowie ponad poziom tego co widać w tzw. realu; a oto pretensje proszę mieć nie do mnie, bo ja tylko przytomnie świadkuję.
1. "O" Miki Liukonena,
2. "Mordercza pani Shim" Jiyong Kang,
3. "Schronienie" Williama Faulknera,
4. Ostatni spektakl Janusza Opryńskiego w Lublinie,
5. Sezon w Filharmonii Narodowej,
6. "Gwiazda poranna" Karol Ove Knausgarda,
7. "Masło" Asako Yuzuki,
8. "Dziedzictwo PRL" Jerzego Eislera,
9. "Brooklyn" Colm Toibin,
10. "Spóźnieni kochankowie" Williama Whortona
- oraz: "Buddenbrukowie" Thomasa Manna, "Feralna trzynastka" Vladimira Nabokowa, "Genialna przyjaciółka" Eleny Ferrante.
itp., itd. (sorry, ale Klaty dyrekcja rozwalająca TN nie mieści się w żadnych ramach przyzwoitości).
Co z tego wynika? Ano nic poza moim oddalaniem się od tzw życia towarzyskiego za pośrednictwem produkcji widowiskowej. OK!
Do zo w nowym roku z nadzieją, że jeszcze mniej zdolni będą eliminowani z rynku przez nasz gust przedni...
Komentarze
Prześlij komentarz